niedziela, 14 kwietnia 2013

Woda Życia

Śniegi niemal stopniały, temperatura jest powyżej zera. Przyszedł czas na sok z brzozy - Wodę Życia.
Wczoraj wieczorem wybrałam dużą brzozę w debrze i nawierciłam ręczną wiertarką otwór, w którym mieści się wężyk. Wężykiem ścieka sok do butli.
Klarowny, przezroczysty, lekko słodkawy, o delikatnym, na granicy wyczuwalności aromacie. Rano miałam ponad litr soku. Popijam go cały dzień małymi łyczkami i tak będzie, dopóki nie skończy się sezon na sok. W tym roku będzie to chyba szybko, bo widzę, że drzewa i rośliny nadganiają zaległy czas. Czarny bez wypuszcza już gdzieniegdzie mikroskopijne listeczki, a jaskółcze ziele ma spore pióropusze liści, które urosły w trakcie ciepłej nocy.
Sprawdziłam tez stan nasadzonych jesienią brzózek. Wydaje się ok, tylko kilka z nich legło na ziemi pod ciężarem śniegu, ale podeprę je jak stopnieje tam do końca śnieżna skorupa, bo zalega w tym miejscu jeszcze grubą warstwą.

Tradycyjnie sokiem brzozowym leczyło się artretyzm, choroby nerek i układu moczowego, kamicę nerkową, anemię z wykrwawienia, reumatyzm.
Sok odnawia skórę, oczyszcza watrobę,  zwiększa odporność na infekcje, oczyszcza krew.
Jest moczopędny i reguluje układ trawienny.
Zawiera wiele cennych składników, od kwasów organicznych, cukrów, witamin, prowitamin, po mikro i makroelementy.
Ma właściwości energetyzujące i tonizujące. Odnawia i ożywia ciało po zimie.
Zewnętrznie stosowany do przemywania skóry i okładów na oczy.
Również do wcierania w skórę głowy i we włosy, ale wtedy należy go zmieszać 1:1 z alkoholem.
Wyraźnie zauważalne skutki picia soku z brzozy wystąpią po trzech-czterech dniach picia. Literatura odnośnie tego tematu jest niespójna, jeśli chodzi o ilość soku który należy-można wypić. Od "2x dziennie po 100 ml" do "nie przekraczania trzech szklanek" .
No to nie przekroczę trzech szklanek. Mam takie duże do napojów, po 300ml ;)

Przy okazji odwiedzania brzózki, podskubuję i pojadam słodkawe listki ziarnopłonu i pękające pączki bzu czarnego. Są bardzo smaczne.

Jutro nawiercam drzewo klonu, ciekawa jestem jego soku.

4 komentarze:

  1. jest świetny...tylko drzew mi żal...

    OdpowiedzUsuń
  2. Musieliśmy przyciąć kilka gałęzi klonu - w zimie nie dało rady. Soki wypływają dość zauważalnie. Trzeba było zabezpieczać "rany". Przy okazji spróbowałam - sok klonowy wcale nie był słodki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainspirowana Twoim postem poszłam dzisiaj rano z mężem na "dojenie" brzóz. Powiesilismy cztery butelki i wieczorem poszlismy zobaczyć ile sie do nich wykapało. I hurra! Mamy prawie trzy litry cudownej wody zycia!Bedziemy popijac na zdrowie póki sie da. Nie wiem tylko kiedy kończy sie sezon na zbieranie soku. Czy sok po prostu przetaje sama ściekać i wiadomo, że to juz koniec? A może są jakieś inne znaki?
    Serdecznosci zasyłam z Pogórza Dynowskiego!:-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Olu, zazwyczaj trzy tygodnie, ale zalezy od aury. Jak zaczynają się rozwijać listki, to kończy się czas zabierania soku brzozom. Staje się on mętny, burzy się. Po prostu obserwujcie sok, będziecie wiedzieli.
    Jednak te dwa-trzy tygodnie wystarczą na kurację odnawiająco-oczyszczającą. Potem przyjdą nowe rośliny, każda w swoim czasie.
    Pozdrawiam Ciebie, Twojego Męża, Agatę, Archanioły i wszystkich czytających :-)

    OdpowiedzUsuń