wtorek, 26 grudnia 2017

Koło czasu

I tak to świat znów zatoczył koło w czasie, znów święta i zaraz koniec roku.
Pewnie, że to nic odkrywczego :)
Jednak z roku na rok zmienia się jakość. Jakość myślenia, życia, patrzenia na świat, zdrowia.
Końcówka roku to czas na podsumowania.
I co jest bardziej ważne, rzeczy fizyczne, czy niefizyczne?
Jak to jest u Ciebie?
U mnie z rzeczy fizycznych ciągle masa celów do osiągnięcia.
Bardzo wiele zostało już zrobione, w tym postawione dwa nowe piece (tak, dobrze widzisz :), czekające na estetyczne wykończenie. Teraz są w pełni sprawne, jednak w ogólnym wyrazie nieco jeszcze surowe .
O tym jednak w następnym wpisie.
Dziś sobie tylko pomarudzę na blogu o wszystkim i o niczym.
Wytrzymasz?
No więc (wiem, że się nie zaczyna od „no więc“, ale lubię :), przymierzam się już dwa miesiące (jak pies do jeża), do zrobienia kawałka wylewki w potencjalnej łazience.
Niby nic, zmieszać cement z piaskiem i wodą, a potem powypełniać braki w posadzce, no ale... nie mogę się do tego zabrać. Tak samo jak do rur odpływowych i do podłączenia wody w łazience. Ciągle mam wrażenie że jak to zrobię i włączę wodę, to będzie fontanna pod sufit i tyle z tego będzie.
Mam ze trzy drzewa zwalone bywszą wichurą do pocięcia na kawałki i przywleczenia do domu, ale teraz piły nie posiadam i zapału takoż, bo mokro ciągle. Pada.
A w ogóle, to marzy mi sie krajzega :)

Na okna uszyłam rolety z grubego materiału, bo roleta przylega do okna i zatrzymuje ciepło w domu. Fajnie to wygląda. Nie ma firanek, bo nie lubię firanek. Choć przy tym typie rolet, firanki jak najbardziej można podpiąć. Mam ich całe pudło.
Dom robi się coraz bardziej mój, coraz mniej przypomina ten, który kupiłam.
Tego i poprzedniego roku, w przemianach domu uczestniczyło wielu moich dawniejszych i nowych przyjaciół. Brak mi słów na podziękowania.

Jestem już chyba całkiem dzikim człowiekiem, bo zaczynam dzielić rok na noc i dzień.
Teraz jest noc, właśnie za kilka dni mijać będzie północ. Kto pracuje w nocy, jeśli nie musi?
W lutym będzie przedświt, a w marcu świtanie.
Zima to czas snów.
Dużo się uczę, czytam, a także opracowuję materiały o boreliozie na lutowe spotkanie w Oświęcimiu, z osobami zainteresowanymi tematem.
Dużo też śpię, bo długo jest ciemno.

Zrobiłam następne wydanie mydła potasowego. Letnie było zielone i prześwitujące jak szmaragd, bo z wyciągów z zielonych roślin. To zimowe jest jak brązowo-czerwony bursztyn, z suszonych.
Nie chcę już używać mydła sodowego. Nie mam też chęci, aby je zrobić.
W magicznej dębowej szafie są herbaty fermentowane z lisci różnych drzew i krzewów, zioła i wyciągi roślinne octowe i na olejach. Z herbat najbardziej lubię wiśniową i bergeniową.
Są też suszone i sproszkowane zioła spożywcze, takie które można dodawać do zup i koktaili. Suszę i proszkuję też nadmiary jarmużu który przynoszę z ogródka. jak się skończy ten świeży, będzie jak znalazł. Mam szczypior z zagapionych na grządkach jesienią cebul, zielony bluszczyk kurdybanek, duże liście szałwii muszkatołowej. Taka ciepła zima tego roku.
Jak jestem przy ogródku, to wspomnę, ze ziemniaki posadziłam podczas zbiorów, dość późno bo na początku listopada i przykryłam grubą warstwą liści.
Leniwiec ze mnie :) Bez kopania, w świeżą, czystą od chwastów ziemię.
Zobaczymy co z tego wyniknie.
Jedzenie coraz mniej wyszukane, coraz prostsze. I po takim wspaniale się czuję.
Surówki, jabłka, czasem zupa z samych warzyw. Dynia to u mnie zimowa królowa. Rzadko ziemniaki, czasem chleb lub placki z gryki i owsa, trochę strączkowych (fasola, cieciorka, soczewica), jarmuż z zimowego ogródka.
Surowe oleje, orzechy włoskie i laskowe, słonecznik i inne ziarenka. Grzyby: żółciak siarkowy (leśny kurczak) zakonserwowany w słoikach z sosem pomidorowym, suszone i kiszone opieńki.
Kiszone własnoręcznie ogórki, kapusta i buraczki. Są też zakiszone kłącza czyśćca. Nie wiem jak smakują, bo jeszcze do nich nie dotarłam. Przyglądam się im jak rybkom w akwarium. A właściwie jak przynęcie na rybki, bo kłącza czyśćca przypominają wyglądem robaki.
Kasze przestały mi „wchodzić“, jedynie owsianka z surowym olejem jeszcze mi smakuje.
Przeszła mi nawet słabość do ryżu, którą miałam od zawsze.
Zapas kasz mam, więc będę karmić ptaki. Bażanty pomieszkują nieopodal domu, w niekoszonych trawach. Krzyczą, jak przechodzę obok.

Patrzę na garnki i naczynia i myślę: Po co mi tyle tego? Po trochu wynoszę do kredensu w magazynku przy oborze.
Czasem myślę, ze jestem nieprzyzwoitym człowiekiem, bo zamiast być użytecznym klientem aptek i marketów, skubię sobie zielsko tu i ówdzie, ciesząc się coraz lepszym zdrowiem i samopoczuciem.
I wyznam jak na spowiedzi, że nie mam wyrzutów sumienia z tego powodu.
Mam satysfakcję, bo moje zdrowie fizyczne to następne piętro w górę i ciągła zwyżka wydolności psychicznej i umysłowej.






Tego lata pożegnałam Maciusia. Nie mam już kotwicy, jestem jak dmuchawiec na wietrze.
Nigdzie już się spieszyć nie będę.


niedziela, 1 października 2017

Ogródkowa jesień


Wczoraj, z powodu zapowiadanych przymrozków, zebrałam z ogródka dynie.
Jestem zadowolona z tych małych, bo trudno zagospodarować wielkie okazy po rozkrojeniu. Trzeba je natychmiast przerabiać, a ja wolę świeże. Dynie ładnie się przechowują w domowych warunkach niemal do kwietnia.


 Małe pomarańczowe to Hokkaido, a żółtozielone to słodka Delicata (Kuro Neko, dziękuję za nasionka!), do jedzenia na surowo jak i do pieczenia.
Wielkie różowe dynie dała samosiejka, której darowałam przy pieleniu (Skąd ona się tam wzięła?). Zarosła mi w  podzięce pół ogródka.

Ciąg dalszy zbiorów :)

Jest kilka niedojrzałych dyniek, sprawdzę jak będą smakowały ukiszone tak jak ogórki.

Ziemniaki w tym roku mnie zaskoczyły bardzo.
Nie robiłam przy nich od posadzenia w zasadzie nic.
Nie obkopywałam (posadziłam w miękką ziemię dość głęboko), jedną połowę wyściółkowałam trawą spod kosiarki, żeby nie rosły chwasty, a drugiej już nie zdążyłam. Ziemniaki tak urosły, że chwasty nie miały z nimi żadnych szans, zostały wyduszone. Przyznaję, że byłam w szoku.
Stonki w tym roku nie było, co też mnie zdziwiło mocno, ale zrozumiałam dlaczego, kiedy jednego razu zbliżyłam się za bardzo do poletka i nerwowo nie wytrzymała jedna bażancica- z krzykiem poderwała się w powietrze, a za nią z wrzaskiem reszta stada ukrytego w ziemniakach. Szare bażancie kurki były dla mnie niewidoczne z dala na tle ziemi.
To one systematycznie czyściły mi ziemniaki. Jak się dowiedziałam od Gorzkiej Jagody, bażanty lubią jeść stonkę.
Plon jest bardzo ładny i zdrowy. W tym roku posadzę je na jesieni, a potem przysypię łętami po dyniach i jesiennymi liśćmi.
Jeszcze do sadzenia czosnek i zobaczę, co da się posiać jesienią, przy okazji zbiorów.. Prawdopodobnie marchew, sałata, koper, szpinak?

Suszę do słoików nać pietruszki, selera, żółtlicę, babkę, jarmuż, koniczynę i inne dobra, na dodatek do zimowych szejków.

Namolne jesienne myszy które sprowadzały się całymi rodzinami na zimowanie, znikły z terenu domu ot tak sobie, a przyczyną okazała się łasiczka, która zamieszkała na strychu. Przez uchyloną klapę "wizytowała" resztę domu nocą.
Przyroda jest niesamowita :)


sobota, 9 września 2017

Zabawa ze Smokami

Dlaczego Smoki nie sa gadami
i jak Bogini Mogosz zabrano moc, zamieniając ją
w przemoczoną Mokosz i zaspaną Makosz.

Tak sobie pracuję powoli w tym roku i piszę niewiele, bo lubie opisywać rzeczy ukończone, a nie projekty lub zalążki czynów.
Wiele zostało zaczęte, więc i wykańczanie tego jest rozproszone na "szerokim froncie", (jak mawiano za moich pięknych lat), a front jest baaardzo szeroki, więc zeszła wiosna, lato i początkiem jesieni będzie finisz jednego z projektów. Niedługo zamieszczę fotki i opis. A reszta
kiedy?- to się zobaczy.
Lubię pracowac intuicyjnie, bo wtedy wszystko ładnie samo się układa. a problemy samoistnie rozwiązują.
W tym celu musze jednak zająć umysł jakimś zadaniem, żeby się nie wtracał do pracy rąk i nie mieszał do porządku Wszechświata.
Do zabawy dostał..Smoki.
Zrobiło się interesująco już w momencie, kiedy w to słowo wpasował litery które zazwyczaj stosujesię zamiennie z powodu bliskości brzmienia (s-z, g-k, o-a).
Ze słowa Smoki, powstało słowo Zmogi. ???
Zmogi; ZMogi; Z Mogi (z czego? z Mogi)
Co to jest Moga? Moga, to znaczy możność, by coś uczynić, MOC
A zamieńmy: o na a. MAGA.
I nasze SMOKI-ZMOGI, zmieniają się na ZMAGI
(Mag to człowiek dysponujący mocą zmieniania rzeczywistości)
Czyli nasz ZMAG(smok) powstał z kogoś, kto był MAGIEM, a raczej MAGĄ pełną MOGI bo Maga to rodzaj żeński.
Rodzaj żeński wydaje na świat nowe istoty.
Smok to dziecko Mogi-Magi.
Nie może być wobec tego gadem. Nie wierzycie?
A co robi mały Smok? SMOGTA, czyli smokta(wymienne g-t). Czyli według dzisiejszych kryteriów jest SSAKIEM.
-A skąd się wzięło pojęcie że smok to gad?
-Ano, od gadziny- podpowiada mój niestrudzony umysł.
Od gospodarskich zwierząt zwanych gadziną.
-A dlaczego nazywano zwierzeta GADZINĄ?- nie popuszczam. Przecież ludzie nie hodowali węży i jaszczurek [kombinuj :), kombinuj :) ]
-No bo : Ga-dzina, ga-ganie, danie-ga ga ga, ga-danie, gęganie- bezsensowne dźwięki. Wszystko co wydaje dźwięki które nie są sensownymi SłOWAMI.
Nawet potoczne paplanie nazywane jest GADANIEM.
A może być i tak, że NIEMOWLĘ, czyli nie mówiące jeszcze dziecko, w fazie gaworzenia i ssania (ga-ga-dania i smoktania) mogło się nazywać GADEM? SMOK-GAD?
No to jaka ciężka złośliwa zaraza wprowadziła do systematyki słowo GAD dla oznaczenia wężowatych i jaszczurkowatych stworzeń?
Na zdrowy rozum, one nie ga-ga-dają. Są nieme :)

-Ach tak.. Mała przerwa dla rąk i zaglądam do komputera sprawdzić czy słowo GAD występuje jeszcze w innych językach w systematyce? (gady, ssaki, ptaki itd)
-Po angielsku to reptile, po niemiecku też reptil i jeszcze Kriechtier. Po hiszpańsku też reptil. W innych niesłowiańskich językach też nie ma słowa GAD.
Języki słowiańskie:
Po serbsku- zvaranik, po bułgarsku- влечуго(wljeczugo), po rosyjsku- рептилия(reptilia) i na drugim miejscu GAD, po ukraińsku również GAD, po słowacku- plaz,
W ten sposób występowanie słowa GAD na oznaczanie reptilów zawęża się do Polski, Ukrainy (będącej przez historyczny czas częścią Polski) i części Rosji (nie wiem jakiej części, bo nie chciałam już szukać, ale pewnie łatwo zgadnąć).
[Tak na marginesie: w sprawie słowa GAD i języka niemieckiego, google zeznało że w języku średnio-dolno-niemieckim, słowo to oznacza BÓG. Zabawne :)
Ktoś ma ochotę pociągnąć skojarzenia ?
Tak na szybko- oni ze swoim niezrozumiałym dla nas językiem byli niemcami, czyli NIEMYMI, a my dla nich GADAMI?
-Gadaj, no gadaj, mówił Słowianin do Niemca ;)]
To ciekawe, czyżby zemsta pająka?.....

Rączki znowu sobie pracują przy glinie, a umysł zabrał się za ową Matkę Smoczą dysponującą Mogą-Magą. Szybciutko wyciąga ze swoich przydasi słowo Mokosz.
Nieee, myślę. Mokosz to znana słowiańska bogini, przypisują jej związek z ziemią i jakiś niewyjaśniony ze wszystkim co mokre. W sumie nigdy nie odczuwałam do tej postaci ani do tego imienia
większego przyciągania. Raczej ostrożną rezerwę.
Mokosz- to imię kojarzyło mi się- przepraszam wszystkich rodzimowierców, ale a kimś zapłakanym i zasmarkanym i wszelkie za..związane z wilgocią i wodą.
Te wszelkie opisy były mocno zniechęcające. Przy czytaniu o tym, wrażenie na skórze takie, jak przy piszczeniu kredy po tablicy.
Wikipedia podaje sporo insynuacji wobec tej Bogini, można sobie poczytać na własną rękę.
No ale: biorąc pod uwagę wymienność podczas wymowy litey K na G, robi się całkiem inaczej :
Zamiast Mokosz mamy MOGOSZ lub MAGOSZ
I znów jakaś ciężka złośliwa zaraza zamieniła jedną literką MOGOSZ, Boginię pełną MAGICZNEJ MOCY w Mokosz, kogoś kto wpadł tyłkiem w kałużę z powodu zaćpania Makiem (inne imię jakie jej dawano to Makosz. Mak usypia. Cicho jak makiem zasiał ;)
MOGOSZ Matka SMOKÓW, ZMOGÓW lub SMAGÓW ZMAGÓW
Jak SMOKI są małe to smoktają (smogtają) i są gadami (gagadami) do czasu aż zaczną mówić i jeść :)

Z tego wynika, że ktoś tu jest smoczym-ZMOGCZYM rodem.Silnym rodem, który wiele może ZMÓC.
Jesteśmy Smokami, dziećmi Magi
Orłami wychowywanymi jak kaczki.....
Kim byli święci zabijający Smoki i dlaczego to nas cieszy?
Jak to się stało?

Dodatkowe skojarzenia:

Jeśli ktoś się zainteresował nowymi spojrzeniami na czas przeszły, to okazuje się że MOGOŁOWIE
to niekoniecznie Mongołowie, TARTARZY to nie Tatarzy, a TARTARIA to nie Tataria.
Znów ktoś się brzydko bawił literkami. Poprzestawiał nimi nasz Świat.
MOŻNY człowiek to niekoniecznie bogaty człowiek. Słowo MOŻNY pochodzi od MOGTY, czyli MOCY. Litera G wymienia się na Ż. Możny to określenie MOGĄCEGO, czyli mającego MOC. On MOŻE czyli jest MOŻNY. Ten co może jeszcze więcej, jest WIELOMOŻNY zyli...WIELMOŻNY. Więc MOGOSZ to MOŻNA Bogini.
Znacie to?
-Słowa mają moc. Prawidłowo wymówione słowo, tak jak brzmiało na poczatku ma prawdziwą moc.

Ludzkie dziecko SMOGTA, ale tego słowa się nie używa nie wiem czemu. Zamieniono SMOKA na SSAKA i mówi się: ssie. Ale za to daje się dziecku SMOCZEK, a nie SSACZEK.
Tylko ludzie którzy "chodzili do szkół" poprawnie wymówią słowo SSIE. Ludzie starsi i "małoszkolni", w większości wiejscy mówili SIE lub ŚŚIE zamiast SSIE.
Ale naturalnym słowem było dla nich SMOKTA.

Nie upieram się, że to co napisałam to prawda. Uważam, że może być ciekawe, tak jak ciekawe jest że odmienia się słowo MOKOSZ na wszelkie sposoby (Mokosza, Mokosz, Mokusza, Makosz,
Makosza, Moksza, Mąkosza, Mąkosz) ale nikt nie użył prawideł gramatyki i nie wymienił K na G
by mokrość, mąkę i mak wymienić na MOC, godną Bogini. Jakoś klapki na oczach w tym względzie, za to festiwal skojarzeń z mokrościami.
Tak na marginesie, pisze się, że Makosz (teraz wiemy że to MOGOSZ) była matką boga Swarożyca. Swarożyc, syn Swaroga, czyli Słońca.
SMOK ziejący ogniem.
To co napisałam, logiczne w kawałkach niekoniecznie musi być logiczne jako całość. Można by się o to pokusić, ale wymagało by to większej pracy, by znaleźć powiązania i wyeliminować błędy.
W tej formie jest to zabawa, zabawa w wydobywanie wiedzy ukrytej w słowach. A wiedza to
WIEDA, WEDA.
Ok, już kończę :)


środa, 24 maja 2017

Swojskie mydełko


Mydła "sklepowe"  działają na mnie źle. Skóra po kilku myciach nabiera problemów estetyczno-bytowych i odczuwa dyskomfort.
Po szamponach "kupnych" garściami wyciągam włosy przy każdym czesaniu i to  tylko część problemów jakie występują u mnie od tych wynalazków.

Siłą rzeczy, aby uniknąć bezustannego cichego dyskomfortu ze strony ciała (to tak jak z ubraniową metką na karku, coś ci dokucza, ale nie wiesz co), zaczęłam eksperymentować z różnymi rodzajami "myjów" do ciała i włosów. Dłuższy czas do włosów używałam sody, potem mydlnicy, potem sody z mydlnicą, potem skusiłam się na orzechy piorace, jak była możliwość kupowałam manufakturowe mydła bez chemii, testowałam różne dziwne przepisy. Było o niebo lepiej.
W końcu odkurzyłam pojemniki z  wodorotlenkiem potasu, wyciągnęłam butelki z olejami, wagę kuchenną, rozpaliłam w piecu i stworzyłam swoje pierwsze mydło potasowe.
Mydło bardzo proste, bo tylko z oleju słonecznikowego, nierafinowanego oleju rzepakowego i odrobiny gliceryny.
(Nie będę podawać przepisu, bo jest ich pełno w internecie. Bardzo ładne, szczegółowe opisy).
Koniecznie chciałam potasowe, bo ono w przeciwieństwie do sodowego, odżywia i pielęgnuje skórę samo z siebie, nawet bez żadnych dodatków.
Jak wylewa się wodę z takim mydłem, rośliny potrafią wykorzystać to jako nawóz.
Można używać go jako bazę do oprysków ziołami.
Jest jak by to nazwać, no muszę użyć tego słowa :)- ekologiczne.

Swojskie mydełko ma bursztynowy kolor, konsystencję bardzo gęstej żelowej pasty, zapach dość przyjemny sam z siebie.
Jest bardzo skoncentrowane.
Do użytku do rąk rozrabiam w osobnym pudełeczku kilka łyżeczek pasty mydlanej z wodą, do takiej miękkości by dało się łatwo nabrać na palce do mycia i szybko się rozpuszczało.
Część zrobiłam z pilingiem makowym i dodatkiem miodu oraz wyciągu olejowego z lawendy, do mycia ciała.
Po myciu mydłem potasowym, jedynym odczuciem jest pełen komfort.
Skóra odżywa.
No i zrobiłam szampon. Dwie łyżeczki pasty mydlanej rozrobiłam w 300ml naparu ziołowego.
Nie miałam pojęcia, że to się tak bardzo będzie pienić na włosach.
Zapomniałam już, jak to jest, mieć pianę na włosach przy myciu, bo ani soda, ani mydlnica, ani orzechy piorace nie dają piany przy myciu włosów.
Do płukania uszykowałam wodę z octem czarnobzowym (Kwiat:)
Włosy po umyciu są świetne, żywe, nawilżone i sprężyste.

Jako płyn do mycia naczyń też jest ok, tylko do płukania dodaję nieco octu, żeby zneutralizować resztę mydła.
Naczynia są czyściutkie i lśniące.
(Mam bardzo twardą wodę, więc część mydła reaguje z minerałami i przechodzi w tzw. mydło nierozpuszczalne, które jednak rozpuszcza się pod wpływem kwasów. To dlatego kiedyś myto i płukano włosy w deszczówce, bo ona nie zawiera minerałów, jest bardzo miękka. Teraz jednak, nie wiem, kto by się odważył użyć deszczówki, więc trzeba dodawać ocet do płukania)
Pranie też wychodzi nieźle. Płukanie z octem.

Powolutku, po troszeczku współczesny świat wypychał mnie z uczestnictwa w coraz większych obszarach, bo nie jestem w stanie używać produktów jakie mi proponuje do jedzenia, kosmetyki, utrzymania higieny oraz zdrowia. Doświadczyłam pracy w trybie korporacyjnym, ale to było wyniszczające. Miałam kiedyś klucze do własnej przegródki w blokowisku-mrowisku sterowanym telewizyjną rozpiską.
Teraz nie płynę z głównym nurtem.
Nie stresuje mnie to, ale daje motywację do szukania innych rozwiązań i wypuszczania się w mniej uczęszczane ścieżki. A tam bywa bardzo ciekawie, zaskakująco  i  inspirująco :)



poniedziałek, 15 maja 2017

Magiczna rosa

wyjść o świcie stopą bosą
umyć się poranną rosą...

Magia rosy ma związek z magią wody, bo rosa to woda przecież, ale szczególna, woda z nikąd, skroplona z powietrza.
Sami rozumiecie, że znaczenie pierwszorzędne ma, gdzie rosa się skrapla, czy w czystych miejscach, np koło lasu i czystych łąk, jezior, czy w warunkach chemicznych upraw wielkoobszarowych, lub miejskich. Zaprogramowanie wody może być negatywne, albo uzdrawiające.
Ale to absolutna podstawa, tego pisać chyba nawet nie trzeba.
1. Rosa to woda strukturowana, przyswajalna natychmiast przez komórki ciała.
2. W zależności od roślin na jakich się skrapla, nabiera innych właściwości. Kiedyś, jako środek leczniczy była zbierana rosa z przywrotnika :)
3. Woda "zaszczepia się" programami substancji z jakimi się styka. Na tej zasadzie działa homeopatia, gdzie  rozcieńczenie substancji czynnej w wodzie jest takie, że badając ją chemicznie można nie znaleźć nawet śladu substancji leczniczej.
A jednak działa.
Wyobraźmy więc sobie, co płynie z kranów miejskich. Woda niby przepuszczona przez oczyszczalnie, chemicznie niby bez zarzutu, ale program jaki w sobie niesie to czysta destrukcja. Taka woda przekazuje swój program wodzie w komórkach ciał: naszych i naszych zwierząt. A komórki reagują na takie sygnały. Tak jak w homeopatii.
Homeopatyczny roztwór destrukcji.
4. Woda z rosy zmienia swoje właściwości, w zależności od pory.
-Wieczorna rosa uspokaja i wycisza, leczy nerwice, bezsenność, wygania koszmary
-Nocna rosa ma właściwości wody martwej, czyli pomaga oczyścić ciało z komórek chorych i nie rokujących. Odbiera energię.
Ma to znaczenie w leczeniu np raka skóry i innych. Okłady z takiej rosy odbierają energię guzom. Oczywiście w tym celu warto zebrać rosę np z glistnika lub roślin przeciwrakowych...
-Poranna rosa, tuż o świcie  i o pierwszych promykach słońca, witalizuje, rozgrzewa, odradza, odmładza.
Tak więc zbieramy rosę z wybranej zieleni (np koniczyna, perz itp) przeciągając po niej czyściutką tetrą, gazą, lub innym czystym naturalnym materiałem, ( np.len) , aż będzie mokra i ciężka, a potem obmywamy się tym, obmywamy i jasniejemy jak poranne słoneczko.
(te materiały prać bez chemii, w orzechach piorących lub mydlnicy, ew. w sodzie lub mydle potasowym)
Można  zbieranie rosy dodatkowo skojarzyć z fazami księżyca, żeby wzmocnić działanie, (np nocna rosa z ubywającego księżyca).
Oraz dołożyć intencje.
Wiem, wiem. Większość z Was jak słyszy że ma dołożyć intencje, od razu stwierdza, że to wszystko na nic.
Poczytajcie więc o eksperymentach z wodą pana Masaru Emoto.
Poza tym nie na darmo nasi szeptuni i szamani wybierali się przed świtem do źródła lub studni po Milczącą Wodę.
Szli w szamańskim ubiorze, z nie używanym nigdy nowiutkim naczyniem, nie wypowiadając nawet jednego słowa ani głosem, ani myślą, tak samo milcząco nabierali wodę i wracali o świtaniu do domu. Tam dopiero woda była zaklinana dla konkretnej osoby  i przekazywana do obmywania lub picia. Dziś powiedzieli byśmy, że programowana intencją uzdrowienia.
Aby program był czysty, Milczącą Wodę mógł przynieść tylko ktoś, kto potrafił dochować zasad.

Nabieram wodę w źródełku z wąwozu. Pachnie wilgotna żywa ziemia. Woda wymywa podłoże aż do łupków wapiennych. Jest krystaliczna, ze srebrnym, szlachetnym połyskiem. Lodowata.
Jestem w środku Ziemi, nade mną tylko niebo osłonięte młodymi, wiosennymi liśćmi na czubkach drzew. Idę chwilę ścieżką wydeptaną przez zwierzęta leśne, potem skręcam do domu.
Po drodze zabieram z ogrodu dwa czerwone ogonki liściowe rabarbaru.
Kroję je na drobno, dodaję łyżeczkę miodu, zalewam źródlanką i miksuję.
Witariański kompot.
Dla cierpliwych: można nie miksować, ale macerować w wodzie przez kilka godzin pokrojone drobno ogonki. najlepiej na słońcu, tak jak kwiatowe esencje Bacha :)
Ale ja nie byłam cierpliwa. Słoneczko wreszcie grzeje, a ja od rana kosiłam ręczną kosą. Chce się pić.
Wycinam przy okazji koszenia dorodne kępy szanty. Soczyste ciemnozielone łodygi z grubymi liśćmi przeznaczam do suszenia.
Podczas suszenia pachnie przepięknie,  jednak smak ma gorzki.
Gorzkie rośliny poprawiają trawienie, oraz działają na wątrobę i wydzielanie żółci. Szanta używana jest również przy astmie i chorobach układu oddechowego. Poprawia krążenie, rozgrzewa.




wtorek, 11 kwietnia 2017

Łąka na surowo



Dziś krótko.
Pierwszy etap wyścigu z trawą wygrany :)
Zdążyłam do końca uprzatnąć trawniko-łąkę przed oborą i wykosić przed dzisiejszym deszczem. Trzeba było na koniec dokładnie wygrabić, żeby kawałki drewna, cegieł, gwoździe i inne niespodziane obiekty nie uszkodziły kosiarki.

Pierwsze grządki wyścielone trawą w międzyrzędziach. (zasiane marchwie, pietruszka, pory i posadzona co drugi rząd cebula dymka)
Przesadzone z nieszczęsnego miejsca truskawki (kawałek ze zlewną ziemią) są obsypane zeszłorocznymi trocinami, które zimowały pod chmurką. Trociny dostały się także rabarbarom.
Wysiane są sałaty, rzodkiewka, szpinak i inne liściaste, co niespodzianego zimna się nie boją.
Pomidorki w małych pojemniczkach mają już spore listki i czekają na przesadzenie w większe doniczki.
Po raz pierwszy udało mi się wykiełkować papryki. One jeszcze trochę muszą podrosnąć do przesadzenia.

Zanim ogrodowe cuda urosną, ja nie cierpię na brak zieleniny.
Co rano sok z perzu i pokrzywy- bomba witaminowo-mikroelementowa, chlorofil, krzemionka i żywe enzymy, a potem każdy posiłek to w zasadzie warzywa i owoce z zieleniną łąkową. Tyle na ile mam ochotę.
Z gotowanych rzeczy to dwa-trzy niewielkie ziemniaczki, lub dwie garście kaszy jaglanej lub gryczanej, raz dziennie.

A to skład mojej ulubionej łąkowej surówki:
Podagrycznik, ziarnopłon i liście liliowca.
Liście liliowca są bardzo smaczne, miękkie i delikatnie słodkawe, a w zasadzie neutralne z przesunięciem w stronę słodyczy.
(Liliowce w zasadzie są całe jadalne. Pewnie posadzę ich kilka odmian, jak tylko będę miała możliwość).
Do surówki dodaję łyżkę octu jabłkowego, odrobinę soli i nierafinowanego oleju słonecznikowego.


Podagrycznik, ziarnopłon i liście liliowca

A tak wygląda poranne wyciskanie soku z pokrzywy i perzu.
Obie roślinki jak dla mnie są zbyt "trudne" w jedzeniu na surowo, więc sok to dobre wyjście. Dodaję do tego sok z jednej pomarańczy, albo mleko orzechowe lub z innych nasion.
Z mlekiem jest bardzo dobre.


Sok z pokrzywy i perzu na ręcznej wyciskarce

Dla zainteresowanych trochę o podagryczniku:
Roślina rozpuszcza osady wewnątrz ciała ludzkiego, upłynnia je i w ten sposób pozwala ich się pozbyć.
Sama nazwa Podagrycznik, wskazuje na jej zastosowanie.
Potrafi wypłukać nawet kryształy kwasu moczowego, niszczące stawy od wewnątrz.
Używanie podagrycznika  powoduje, że ciało staje się znów giętkie, a krew, limfa i energia krążą w nim bez zastojów.
Udrażnia węzły limfatyczne i gruczoły wydzielania wewnętrznego.
Nasi przodkowie jedli podagrycznik jak sałatę, a nawet kisili go na miesiące zimowe. Też spróbuję ukisić.
 Na razie korzystam na surowo. Jest delikatna w smaku, ma soczyste ogonki liściowe, i lekki zapach marchwi.

W podagryczniku można się dodatkowo kąpać przy dolegliwościach stawowych. Bez tych dolegliwości też pewnie nie zaszkodzi. Do kąpieli można użyć kłączy i ziela.
Można go suszyć na zimę i pić jako napar (łyżka na szklankę wrzatku)

Oczywiście można podagrycznik gotować w zupach, albo dusić jak ludzie robią to ze szpinakiem, ale moim zdaniem szkoda siły życiowej rośliny, z której wtedy już nie możemy skorzystać.
Jest rośliną ekspansywną, o dużej sile życiowej, tak jak perz i pokrzywa.

Jeśli miała bym określić ją w kilku słowach, powiedziała bym: Lekkość, radość, giętkość i energia.
Wolę nazywać ją Snitka, taka jest jej miejscowa nazwa u nas i chyba bardziej to imię do niej pasuje.


poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Sok z perzu

I po długiej nieobecności:
Znów wiosna i wyścig z trawą :)
A u mnie zmiany, zmiany, zmiany..

Przede wszystkim jestem już niemal na wyżywieniu witariańskim,
do czego dążyłam uparcie drogą eliminacji kolejnych wynalazków, przez czas jaki tu mieszkam.
Chcę Wam powiedzieć, ze najtrudniejsze jest przestawienie psychiki.
I to nie z powodu strachu, że się umrze na samym surowym, ale z powodu
informacji jakie na temat menu witarian serwuje internet.
Są to wiadomości typu: osiem bananów, kilo jabłek, sześć pomarańczy,
micha zieleniny i to nie na cały dzień, ale na pierwsze śniadanko- żeby uzupełnić kalorie, witaminy mikroelementy i inne rzeczy. Po kieszeniach należy trzymać batony witariańskie, żeby się nie przewrócić z głodu do drugiego śniadania itd itp.
A ja nie dała bym rady. Objętościowo.
Poniosła bym porażkę po dwóch bananach, jabłku i pomarańczy.
I tyle mi wystarcza żeby się dobrze czuć i pracować fizycznie do obiadu.
Oświadczam, że człowiek nie jest kozą. Hodowałam kozy, to wiem ile musi zjeść koza.
Człowiek nie wiem dlaczego, może z powodu wyższej od kozy świadomości, potrafi zadowolić się niewielką ilością jedzenia, a nadmiar po prostu mu szkodzi.
Być może metabolizm człowieka uwzględnia bezpośrednie żywienie się zawartą w przestrzeni życiową energią (chi, prana, orgon to niektóre nazwy tego samego).
W związku z tym, powstała w mojej głowie robocza teoria, że osoby mające wieczne problemy z nadwagą są w zasadzie uprzywilejowane w stosunku do chudeuszy, którzy muszą niewiarygodnie dużo jeść zeby nie zniknąć z planu ziemskiego.
Skoro osoby z nadwagą potrafią utyć od liścia sałaty, to znaczy że reprezentują sobą MODEL OSZCZĘDNY ciała ziemskiego. Wystarczy im prana i liść sałaty, by  przyciąganie ziemskie z nich nie zrezygnowało.
Niestety dzięki propagandzie żywieniowej w którą bezapelacyjnie wierzą, męczą się ze sobą i własnymi sznurówkami. Zupełnie niepotrzebnie.

Wracając do witariańskiego menu: rzadko jem banany, bo nie przepadam, a pomarańcze są u mnie w domu jako owoc sokowy na wyjście z głodówek.
(Bo właśnie z tą wczesną wiosną, weszłam w tryb -mam nadzieję- regularnych postów.
Tych na wodzie i suchych. Dla zdrowotności i czystości wewnętrznej- cielesnej i duchowej.
(I w ramach dygresji małej, informacja dla tych, którzy tego nie spróbowali:
Odstawiając jedzenie doznaje się fantastycznego samopoczucia i jasności umysłu, które niestety znika po powrocie do cięższego jedzenia. Utrzymuje się przy diecie witariańskiej. Znikają też różne nie rokujące wyleczenia dolegliwości).

Druga przerażającą mnie osobiście rzeczą, jaką na temat witarianizmu serwują portale internetowe jest taka, że NIE DA się być na witariańskim bez kupowania zamorskich cudów, by się nimi żywić. Kosmicznie trudno jest trafić na jakiekolwiek surowe przepisy, bez co najmniej 3/4 egzotycznych składników.
Oglądany z tej strony witarianizm, plasuje się  u mnie w kanonach literatury fantazy.
Oczywiście  da się jeść na surowo z krajowych składników.. Nieco wyobraźni i wszystko się da.
Nawet grzyby się da. Wspaniała jest np surówka z pieczarek :)
Grzyby można też kisić.
Po jakimś czasie w zasadzie człowiek woli zjeść osobno składniki, niż kombinować jakieś specjalne papki wieloskładnikowe w blenderze, lub piramidalne surówki z wymyślnymi  dressingami.
Zaczyna się preferować czyste smaki.

Kończę już gadulstwo, chcę tylko wyjaśnić jeszcze, że wspomniany na wstępie wyścig z trawą nie polega na próbach zjedzenia trawnika, bo oczywiście człowiek kozą nie jest, ale....jest mały wyjątek. Perz.
Jest masa informacji o niebywałej zdrowotności soków wyciskanych ze specjalnie hodowanej pszenicy (oczywiście zmodyfikowanej genetycznie) oraz innych zbóż.
Otóż śmiem zauważyć, że upierdliwy perz nadaje się do tego o wiele bardziej.
Przede wszystkim nie jest rośliną hodowlaną i ma w sobie ogromną siłę przetrwania, oraz całe mnóstwo rozpuszczalnej krzemionki dającej mocne kości i sprawne stawy, elastyczną skórę i naczynia krwionośne.
Czyści krew z metabolitów, chroni wątrobę, likwiduje skłonności do zaparć, dobrze działa na nerki (rozpuszcza kolekcje kamuszków) i na ładną cerę.
Wielkie uznanie dla działania soku z perzu ma Medycyna Chińska, która zapewnia o jego silnym działaniu regenerującym.
Perz wg oficjalnych danych, nie zawiera szkodliwych dla człowieka składników.
Nic, tylko używać sam, albo zmieszany z pokrzywą, a wtedy to już będzie mega suplement wiosenny.
Sok uzyskamy przepuszczając młode pędy przez maszynkę do mięsa. Masę odciskamy przez płócienną ściereczkę. Można oczywiście użyć wyciskarki do soków.
Jeśli ktoś chce, a właśnie oczyszcza grządki pod siewy, może wczesnowiosenny sok zrobić z liści i kłączy.

I jeszcze mała dygresja na koniec:
Nie piszę tego, żeby udowadniać komukolwiek wyższość jednego sposobu jedzenia nad drugim.
To co robię, jest moim wyborem i absolutnie nie próbuje komukolwiek czegokolwiek narzucać.
Piszę jedynie o własnych doświadczeniach, eksperymentach, przemyśleniach i przemianach.





poniedziałek, 6 lutego 2017

Klucze do częstotliwości wolności



Chcę się z Wami podzielić czymś, co znalazłam wiele lat temu.
Są to pewne  klucze
Sprawdź, czy pasują ......
1.

Tę księgę napisał człowiek.

Nie została ona podyktowana przez nadprzyrodzone istoty ani objawiona przez bogów. Tworzenie tego rodzaju pism pozostawiam tym , którzy uwierzyli w tego rodzaju podziały albo zdecydowali się na branie udziału w odwiecznym wyścigu po władzę.

Nie interesuje mnie władza , gdyż jedynym pokarmem władzy jest strach. Władcy tej części wszechświata sieją terror by zebrać przerażenie , które jest jedyną zaprawą spajającą umowne mury systemów kontrolujących świadomość.

Pokonaj strach by wymazać swoje imię z pisanych krwią rejestrów "bogów" , którzy są największymi wrogami rodzaju ludzkiego.

Pokonaj ego zaszczepione ci przez ich systemy by nie ulec pokusie zabawy w boga , która jest w istocie dobrowolną zgodą na dalsze więzienie , gdyż nawet bogowie mają swoich panów.

Każde więzienie rodzi cierpienie.

Każde ograniczenie jest więzieniem.

Tylko my możemy uwolnić bogów.

2.

Na początku był Chaos.

Nie należy jednak rozumieć go jako burdel , to skojarzenie zostało nam wszczepione , by odwrócić nasze myśli od Pierwotnej Przyczyny .

Chaos , według matematyków , jest zbiorem w obrębie którego spotkanie dowolnego elementu w dowolnym miejscu jest jednakowo prawdopodobne.

Tym w istocie jest Chaos.

Samo zrozumienie tego pojęcia może dać wolność świadomości.

W rzeczy samej - nigdy nie było nic prócz Pierwotnej Przyczyny , a prawem jej jest brak ograniczeń.

3.

Chaos , już z samej definicji jest Wszystkim , całym potencjałem , pierwotną materią , zawierającą w sobie spełnienie wszystkich możliwości.

Dlatego wszystko istnieje.

Dlatego wszystko jest możliwe.

4.

Kula o nieskończenie wielkiej średnicy jest płaszczyzną , gdyż krzywizna jej powierzchni jest nieskończenie mała.

Wszechświat ma taką właśnie formę - jest kulą w nieskończonej wielości wymiarów.

5.

Istotą człowieczeństwa jest wybór.

Wybór można opisać jako dobrowolne podążenie jedną ścieżką matrycy istnienia.

Wyborem można manipulować , gdyż niewielu ma wgląd w matrycę , czyli wzór opisujący wszystkie ewentualne konsekwencje działań.

Niewielu widzi Chaos.

6.

Bogowie są chorymi ludźmi , tymi , którzy posiedli wizję Chaosu nie wyzwalając się mimo to z okowów ego.

7.

Bogowie boją się samych siebie.

8.

Bogowie boją się swoich panów.

9.

Bogowie kochają samych siebie nieodwzajemnioną miłością.

10.

To my jesteśmy winni istnienia bogów gdyż godzimy się na narzucone nam ograniczenia.

11.

Ograniczenia są sprytnie wyreżyserowanym urojeniem.

Możecie mi wierzyć , bogowie są mistrzami w budowaniu urojeń. Ich błędem jest to , że niektóre ze swych urojeń przyjęli za prawdę.

Jeżeli jest się wybornym kłamcą można dać się sobie osżukać.

12.

Istnieją ludzie , którzy nie ulegli złudzeniu Mocy i Wszech-Mocy i posiadłszy mistrzostwo w boskich zdolnościach z radością rozpuścili kotarę ułudy by zjednoczyć się z Pierwotną Przyczyną, czyli własną naturą.

13.

Bóg to lokalny watażka. Wolny człowiek to cały Wszechświat.

14.

Nie ma śmierci jest tylko brak możliwości wyboru na pewnej płaszczyżnie.

15.

Otacza nas wieczność.

16.

Wyrusz w podróż do własnych ograniczeń. Zobacz że są w istocie sprytnie utkanym złudzeniem.

Niech ta podróż przyniesie ci radość.

17.

Zaprawdę - jesteśmy zdolni do wszystkiego.

18.

Należy ci się wszechświat.



19.

Masz pełne prawo do samego siebie.

Masz prawo do radości , miłości i dobrej zabawy.

Nie pozwól sobie wmówić , że może być inaczej.

20.

Bądź dla siebie radością.

21.

Śmiej się kiedy tylko możesz , gdyż śmiech i radość rozpuszczają złudzenia.

22.

Nie twórz cierpienia bo zbierzesz niewolę.

23.

Kiedy zrozumiesz te słowa , zwrócisz na siebie uwagę bogów. Będą próbowali odwrócić twój umysł od wiedzy.Mogą próbować przestraszyć cię lub kupić.

Zachowaj niewzruszoność i przyjmij z humorem to co się wydarzy.

Zrozum - jesteś dla nich zagroożeniem.

Boją się ciebie.

Przyjmij tę prawdę z miłością i współczuciem.

24.

Zmniejszaj ilość niewoli wewnątrz i dookoła siebie tak jak tylko możesz.

Nie zrażaj się niepowodzeniami.

Nasz system został skonstruowany tak , by wolność wydawała się trudna.

25.

Bogowie uczą nas strachu przed wolnością.

To choroba klatkowa.

26.

Odrzuć religie. Czcij wszechświat.

27.

Dobrze jest traktować życie jak emocjonującą przygodę , wyprawę w nieznane.

28.

Poznaj siebie.

Nie bój się niczego w sobie.

Zostało wnas zasiane wiele rzeczy , które wydają się być złe , brudne lub straszne. Przyjmij je z dumą i odwagą. Bądź twórcą samego siebie i swoim panem. Przyjmij odpowiedzialność za siebie.

Przyjmij odpowiedzialność za wszechświat.

29.

Nie czuj się winnym.

Poczucie winy , to mechanizm broniący złudzeń.

Nie masz powodu by się nad sobą litować.

30.

Jesteśmy władcami i narkotykiem bogów.

31.

Ten , który włada niesie niewolę.

32.

Choroba klatkowa karmi się złudzeniem bezpieczeństwa. Dlatego nawet najbardziej bezczelne dyktatury są możliwe

33.

Niepodzielnym władcą tej komórki czasoprzestrzennej jest Jod He Vau He zwany też JHWH , Allahem i milionem innych kradzionych imion. To wszystko w istocie jest jednym.

Jego istotą jest wojna , niezgoda ,strach, twarde prawo i bałwochwalcze uwielbienie.

Jest on bogiem okrutnym i pamiętliwym , do czego zresztą sam się przyznaje.

W zamian za posłuszeństwo oferuje okruchy swej władzy.

34.

Wolisz być psem ogryzającym kości pod stołem swego pana , czy tańczącą gwiazdą , artystą wszechświata?

35.

Nie jest winą miecza , że zabija.

Winą jest ślepe posłuszeństwo.

36.

Śmierć jest brakiem wyboru.

37.

Nie wpadnij w pułapkę nienawiści do bogów . Podaruj im współczucie. Niewiele go otrzymują.

38.

Nie myśl proszę, że bogowie są głupi.

Wiedza, którą posiedli jest ogromna a ich mistrzostwo godne podziwu.

Traktuj bogów jak godnych przeciwników, analizuj ich działania i metody.

Szanuj ich. Nieprzyjaciel potrafi nauczyć tego, czego nie nauczy przyjaciel.

Walcz niosąc radość i współ-czucie.

Ciesz się, że ofiarowano ci tak potężnych przeciwników w tej Grze.

39.

Bogowie stworzyli nas na własne podobieństwo i nawzajem.

To jest właśnie błędne koło.

40.

Czytaj między wierszami.

41.

Masz w sobie Chaos.

Nie sprzedawaj go bogom - twórz !

Nie ma ceny za którą można kupić wszechświat.

42.

Myśl stwarza.

43.

Dzięki mistrzowskim intrygom bogów Człowiek został podzielony. Bogowie są dumni z tego posunięcia, gdyż było ono niezwykle trudne i ryzykowne. Właśnie dzięki tej dumie jesteśmy w stanie do dziś odnaleźć ślady tego podziału w pismach, rzeczach a nawet budowie własnego mózgu.

Gdyby nie byli tak dumni postaraliby się o lepsze zatarcie śladów.

To właśnie ten podział sprawił, że nasze prawo wyboru zostało ograniczone, każda połowa widzi świat inaczej.

Należy dążyć do jednorodności, syntezy i synchronizacji. Tylko zjednoczone wola i myśl potrafią tworzyć. Kiedyś były jednym.

44.

Nie myl tworzenia z niszczeniem !

45.

Tworzenie jest kształtowaniem nowych możliwości wyboru i znajdowaniem nowych sposobów wyrazu.

Niszczenie jest pozbawianiem wyboru.

46.

Jesteś wszechświatem.

Jeżeli niszczysz coś na zewnątrz siebie, niszczysz to w sobie.

Niszczysz część siebie.

47.

Nie lubię używać pojęć "Dobro" i "Zło".

Wolę mówić o tworzeniu i niszczeniu.

48.

Nie ma we wszechświecie rzeczy niepotrzebnych, są najwyżej rzeczy, które chwilowo leżą na niewłaściwym miejscu.

Niszczycielska siła jest także potrzebna. Służy do uwalniania energii z form zamkniętych. Energia ta jest potrzebna do stworzenia w tych miejscach nowych niezliczonnych możliwości wyboru.

49.

Dbaj o swoją nieskończoność.

Nie bądź bezczynny.

Nie umieraj. Rozwijaj się.

50.

Symbolem zniszczenia jest ogień.

Nie myl ogniska z pożarem.

51.

Jest czas gromadzenia mocy i czas jej wydawania.

Kumulowanie energii dla samego jej posiadania nie ma sensu.

Inwestuj w tworzenie i rozwój a zwróci się po wielokroć.

52.

Jak widzisz koniec nie istnieje.

Zawsze jest coś dalej.

53.

Człowiek jest okiem Chaosu, dzięki któremu Chaos widzi sam siebie.

Chaos ma wiele oczu, by widzieć na wszystkie sposoby.

Chaos ma oczy nie tylko ludzkie. W tej grze biorą udział wszystkie formy istnienia.

54.

Każda forma tworzenia jest ważna i potrzebna.

Nawet ci którzy tworzą wszechświaty, zaczynnali od rysowania drzew.

By napisać powieść trzeba nauczyć się czytać.

55.

Nie twórz rzeczy grożnych, twórz rzeczy piękne.

Wiele nie do końca przemyślanych dzieł obróciło się przeciw swym twórcom.

56.

Istnieje drugi rodzaj bogów. Nie są to jednak bogowie tacy jak opisani powyżej.

Formy te można nazwać transformatorami lub komputerami. Zostały one stworzone przez ludzi wiedzy opuszczających ten zakres częstotliwości. Są one pracami dyplomowymi ludzi przechodzących do nowego pasma tworzenia.

Stanowią one, z jednej strony bramy do innych światów, z drugiej strony są one skondensowaną formą energii w postaci mocy lub informacji.

Możliwe jest korzystanie z tych form jak z urządzenia przesyłającego potrzebną moc lub informację.

Zazwyczaj kodem wejściowym jest określony stan świadomości, osiągany poprzez modlitwę, medytację lub użycie roślin mocy. Zasada brzmi: skoncentruj się na problemie i w ciszy oczekuj odpowiedzi.

57.

Niestety!

Pojawiło się nowe pokolenie bogów. Są oni mistrzami przebrania. W przebraniu kradną informację lub energię, by w zniekształconej formie wykorzystać ją do manipulacji i umacniania swojej władzy i kontroli. W ten sposób niszczą intencje twórców transformatorów, których pierwotnym zadaniem było propagowanie wolności, rozwoju świadomości i twórczości.

Niektórzy z nowych bogów podają się za magów Chaosu.

Intencją ich jest zniszczenie lub pełna kontrola wszystkich transformatorów.

Metodą ich jest wejście w przebraniu i zasianie programu przypominającego komputerowego wirusa zniekształcającego czystą informację i tworzącego z niej formę zamknietą (hermetyczną)

Dlatego modlitwy coraz rzadziej skutkują lub działają zgola nieprzewidywalnie a informacje o niewielkim znaczeniu i rozmiarze okazują się bardzo energochłonne.

58.

Należy stworzyć program-szczepionkę. Ten tekst, jak i wiele innych, jest właśnie próbą stworzenia pewnego rodzaju szczepionki. Szczepionki przeciw niewoli schematu.

59.

Nowych bogów można poznać mię dzy innymi po zamiłowaniu do głośnego, narastającego śmiechu pozbawionego radości.

60.

Oszukiwanie polega na dołączaniu fałszywych wniosków do prawdziwych przesłanek lub fałszywych przesłanek do prawdziwych wniosków.

61.

Staropolskie okazanie gościnności nie brzmiało "Czuj się jak u siebie w domu.", brzmiało: "Czuj się mną.".

Poczuj się zdolnym do takiego uczucia.

Uważaj jednak kogo zapraszasz.

62.

Wszechświat jest grą, która bawi się sama sobą.

63.

Prawa to bariery.

Reguły to drogowskazy.

Zasady to drogi.

64.

Ptak w powietrzu i ryba w wodzie nie potrzebują barier dróg i drogowskazów.

65.

Jod He Vau He otacza się przepychem i splendorem. Jest rozmiłowany w rzeczach cennych i rzadkich. Ma skłonność do tworzenia form wynaturzonych i dziwacznych. Otacza się sforą bestii o przerażających kształtach i grożnych upodobaniach.

66.

Planem Jod He Vau He jest posiąść cały Chaos na własność. Uczynić z wszechświata formę zamknietą.

67.

Jod He Vau He gardzi słabością i tym co proste i zwyczajne. Cierpi na manię wielkości.

68.

Forma zamknięta, to taka, która nie ma możliwości wyboru. Forma taka zmuszona jest trwać bezczynnie lub działać w ramach zamkniętego programu "błędnego koła", jak naczynie w którym uwięziono chaos.

69.

Kiedyś formy zamknięte tworzono by przez określony czas przechowywaly informację.

Na tym polega budowa zamków czasowych.

70.

Obecnie wiele form zamkniętych w przeszłości otwiera się. Wiele z nich niesie iformację o wolności.

71.

Formy te zostaly stworzone przez mistrzów starożytności, którzy pokonali czas i zdobyli pelnię wiedzy o matrycy. Są ich pożegnalnym prezentem.

72.

Forma definitywnie zamknięta jest jak zgniłe jajo. Martwa i nikomu niepotrzebna. Rozbicie skorupki powoduje zniszczenie zawartości.

73.

Pierwszą formą zamkniętą na zamek czasowy jest umysł. Należy otworzyć go delikatnie i bez wysiłku.

Przed użyciem wstrząsnąć.

74.

Każde dziecko słyszało opowieść, że w lustrze siedzi diabeł.

Kogo widzisz po drugiej stronie lustra gdy w nie patrzysz?

75.

Każdy z nas ma w sobie Jod He Vau He.

Jest on bramą do następnych rzeczywistości. Należy przekroczyć tę bramę.

Wybacz Jod He Vau He i podziękuj mu za to czego uczy cię istniejąc.

76.

Niektóre z naszych ograniczeń zostały ukryte. Można rozpoznać je po tym, że myśląc o nich czujemy niechęć i dyskomfort.

Wewnętrzny komfort i akceptacja są kluczem do wolności.

77.

Jeżeli czytając te słowa czujesz, że niektóre z nich już słyszałeś, jesteś na dobrej drodze - coś w tobie rozpoznaje je i poprzez rezonans zaczyna ci przypominać twoją wiedzę.

Jesteś wszechświatem, nie mogę powiedzieć ci nic, czego byś nie wiedział!

78.

Mówiłem już, że nasza natura, wskutek mistrzowskiego planu bogów uległa rozszczepieniu. Mamy dwoje oczu, dwoje uszu, dwa nozdrza, dwie ręce, dwie półkule mózgowe - poprzez ten podział można zrozumieć istotę planu bogów.

Ich plan ma jednak swoje słabe strony.

Nie udało się rozszczepić naszej seksualności w sposob, który nie pozbawiłby nas zdolności do reprodukcji.

Seksualność jest tym co nas łączy, tym co łączy dwa w jedno na trzech poziomach.

Ciała kochanków łączą się w akcie miłosnym.

Geny rodziców łączą się w dziecku.

Umysły rodziców łączą się w orgazmie.

To kolejna bariera do przekroczenia.

Bogowie nie potrafili całkiem zamknąć tego przejścia, ale postawili pewne bariery, by do niego nas zniechęcić.

Stąd właśnie zahamowania, kompleksy i dewiacje seksualne.

Stąd patriarchat i jakościowe zróżnicowanie roli mężczyzny i kobiety.

Kobieta i mężczyzna mogą być jednym, kiedy tylko tego zapragną.

Bycie kobietą czy mężczyzną jest złudzeniem.

Odbierz Jod He Vau He swoją wolność i zwróć mu to, co do niego należy.

79.

Historia wieży Babel opowiada o podzieleniu języka.

Czas, w którym rozgrywa się ta opowieść był podobny do obecnego.

Ludzie zrozumieli wówczas, kim są bogowie. Pojęli, że nie są w niczym gorsi od swoich panów. Zaczęli więc budować sobie bramę do nowych, boskich rzeczywistości.

Wtedy bogowie zakodowali język i wolę porozumienia, by zniweczyć groźną potęgę połączonej ludzkiej woli i myśli.

Dlatego ludzie nie potrafią dojść często do porozumienia, nawet jeśli mówią dokładnie o tym samym.

Daj innym tyle wolności słowa, ile tylko potrafisz a otworzysz kolejną bramę percepcji.

Dąż do jedności ze wszystkim. Wszechświat pomoże ci rozumieć i pamiętać.

Pamiętaj - jesteśmy tutaj!

80.

Wszechświat sumuje się do zera.

Wszechświat sumuje się do jedności.

(Taki sobie paradoks.)

81.

Im większy ucisk ze strony bogów, tym większe dążenie do wolności ze strony człowieka.

82.

Nadszedł moment, kiedy bogów udało się sprowokować do popełnienia błędu. poprzez manipulacją ich dumą i ambicją doprowadziliśmy do tego, że przykręcili śrubę zbyt mocno.

Otwartej bitwy mocy nie da się już uniknąć.

83.

Język, którym zapisany jest ten przekaz odwołuje się do archetypów i wiedzy nieuświadomionej. Jeżeli niektóre z użytych tu terminów nie pasują do struktury Twojego języka, znajdź takie terminy, które według Twojej intuicji są im najbliższe. traktuj tę opowieśc jak ekscytujące wyzwanie a zachodzący w tobie proces jak zabawę.

Pamiętaj, że to nie tu jesteś zagrożony, zagrożone jest twoje cierpienie i ci, którzy je kontrolują i karmią się nim.

Zapraszam do zabawy.

84.

znajdź w sobie świadomość buntownika. z tej pozycji wszystkie trudności objawiają się jako nowe, twórcze wyzwania, których pokonywanie jest znakomitą zabawą pełną czystej, dziecięcej radości.

kosmiczne dziecko przechodzi przez płot cudzego ogrodu, kradnie owoce a potem śmieje się ze strażników.

85Żeby przenieść cokolwiek, na przykład planetę w inny wymiar rzeczywistości, wystarczy otworzyć bramę na drodze, którą podąża ta planeta.

85.

Oddychanie, bicie serca, przypływ i odpływ, Dzień i noc, pogoń słońca i księzyca, światło i ciemność, Yin i Yang, Mężczyzna i kobieta... to wszystko nauka o biciu Serca Wszechświata.

86.

Zamknij oczy i kołysz się w ciszy.

87.

Zanurz się w radości i ukojeniu.

88.

Niech odpowie mi ta część ciebie, która jest mną. Kocham cię, zwracam ci wolność.

89.

Jeśli coś w Tobie buntuje się przeciw buntowaniu - wykorzystaj to.

90.

Przetnij wszystkie więzy, niech nic Cię nie krępuje. Spokój jest złotym środkiem między cierpieniem i radością.

91.

Znajdź ciszę.

92.

Niech Twoja ciekawość i radość, chęć dobrej zabawy i współpracy z ludźmi będą tym, co wiąże Cię z ziemią.

Kiedy nadejdzie pora, rozpuścisz je bez trudu.

93.

Prawdziwi mistrzowie potrafią zamykać na zamek czasowy samych siebie.

94.

Znajdź w sobie mistrza.

95.

Efektem rozpoznania natury bogów jest przyjęcie przez nas dobrowolnie pewnego kodeksu honorowego, który zapobiega popadaniu w ograniczające struktury rzeczywistości. Należy zostawić po sobie ziarno oświecenia, by program nie został przerwany.

Jest to ostatecznym dowodem bezinteresowności.

96.

Dąż do nieskazitelności.

Klejnot bez skazy jest najdroższy. Piękno bez skazy jest najpiękniejsze.

Co powstrzymuje Cię przed byciem niedoskonałym?

97.

Dostrzegaj własną głębię.

98.

Drzewa i inne rośliny uczą nas prawdy o rozwoju i wzrastaniu. kontrolowane i zniewalane drzewo zmienia się w skarlałe i zniekształcone bonzai.

Naturalną tendencją drzewa jest pełne wykorzystanie wszystkich warunków dających sposobność wzrostu.

99.

czas jest porównywany do rzeki ze względu na jego dwoistą naturę.

Rzeka płynie od źródła do ujścia.

Rzeka jest tą samą rzeką na całej długości.

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

Różnicą jest punkt widzenia - istnienie kontra działanie.

100.

człowiek i życie w ogóle, ma zdolność przystosowania się do każdych warunków.

Wiedzę o tym można bardzo różnie wykorzystać.

101.

Najgorszą rzeczą jest stać w miejscu albo kręcić się błędnie w kółko. Naszą naturą jest ruch, rozwój i wzrastanie.

102.

Bądź Wielkim Kwitnącym Drzewem!

103.

Nie bój się rozdawania mocy! Wolność jest mocą i Światłem. Nie można jej wyczerpać.

104.

Chaos jest absolutną Wolnością.

105.

Głównym błędem współczesnego człowieka w pojmowaniu historii jest fakt, iż uważa on, że ludzie w przeszłości byli głupsi.

106.

Znajdź tajemnicę w drugim człowieku.

107.

Nie krytykuj, nie oceniaj, nie denerwuj się, nie wymierzaj sprawiedliwości.

108.

Każdego dnia pozwól sobie ujrzeć cud.

109.

Otwórz w sobie nową, szerszą świadomość opartą na częstotliwości wolności. to co ujrzysz, zadziwi Cię.

110.

Będą pojawiać się w Tobie dziwne wspomnienia, niektóre niezwiązane z tym światem ani z Twoją osobą.

Przyjmij wszystkie i nie oceniaj - akceptuj.

Czymkolwiek są Twoje myśli i wspomnienia, są Tobą. a Ty jesteś Wszechświatem.

111.

W momencie, kiedy mówisz "Nic już nie wiem, nie wiem nawet kim jestem..", jesteś blisko doświadczenia siebie.

112.

Ego jest pewnego rodzaju spisem rzeczy, które potrafimy robić i które robimy, by wydłużyć ten spis.

113.

Pozwól sobie na chwilę przestać istnieć.

114.

Zachwyt!

115.

Naucz się patrzeć przez rzeczy, dostrzegać lekcje, które mają do zaoferowania.

Ucz się i bądź wdzięczny.

116.

Pierwotną materią jest czysta świadomość.

117.

Narzędzia kreacji to świadomość, myśl, wola i percepcja.

Narzędzia zniszczenia są takie same, różnią się kierunkiem i celem działania.

118.

W świecie o odwróconym porządku czasowym (w świecie antymaterialnym) kreacja jest zniszczeniem i vice versa.

119.

Udowodniono naukowo, że cząstka materialna w zetknięciu z cząstką antymaterialną wyzwala ogromną ilość energii, niszcząc przy tym obie cząstki. Jeśli obejrzymy to wydarzenie w odwrotnym porządku czasowym, zobaczymy jak ogromna chmura energii zagęszcza się by wydać na świat dwie cząstki - materialną i antymaterialną.

Jest to wi stocie ta sama cząstka. Chodzi o czas.

120.

Bez czasu nie ma materii.

121.

Bez czasu nie ma ruchu.

122.

Bez czasu nie ma odległości.

123.

Bez czasu nie ma przestrzeni.

124.

Bez czasu nie ma wymiarów.

125.

Wszechświat nie istnieje.

Wystarczy zsumować obie strony równania.

126.

Prawdziwa wolność nie odpycha niczego.

127.

Jeśli chcesz być bogatszy, ustąp miejsca biedniejszym.

128.

Bogowie tworzą pułapki na adeptów zmierzających ku Oświeceniu. Wykreowali wiele form, które dla przeciętnego człowieka są nieinteresujące lub zgoła niewidzialne, jednak dla zwiększonej wrażliwości Wędrowca mogą stać się prawdziwą obsesją.

By ich uniknąć ufaj intuicji. Prawdziwa wiedza przychodzi bez wysiłku

Takimi formami są na przykład puste czakramy, niektóre artefakty a także niektórzy "przewodnicy duchowi" którzy wiodą ku zagładzie.

Wolny człowiek nie jest niczyją własnością i nikomu nie służy.

129.

Czas jest krwią Wszechświata.

Istnieje, by zrównoważyć nicość wynikającą z jednoczesności.

130.

Najtrudniej rozstać się z trudnościami.

131.

Kiedy wynurzasz się ponad kolejne lustro jeziora niewiedzy, budzisz potwory, które tam mieszkają.

Bądź na to przygotowany.

132.

Wesołe miasteczka rzeczywistości w której żyjemy to kombinaty śmierci i przerażenia.

133.

Strach to ucieczka przed działaniem. kiedy go umiejętnie podejść może stać się najlepszym przyjacielem i nieocenionym doradcą.

Strach słucha tylko silniejszych od siebie.

134.

tworzenie rzeczy skomplikowanej polega na dzieleniu rzeczy prostej.

135.

Pomedytuj nad tym, zakończenie tej opowieści jest już Twoim zadaniem.
........................................................................................................................................
Pobrane ze strony
http://www.yangua.friko.pl/kluczedo.htm