poniedziałek, 18 lutego 2013

Porządki i kilka sposobów na żylaki

Zima trzyma się mocno. Dawno tak nie było, ze pierwszy zimowy śnieg utrzymuje się do końca sezonu. Po kilku dniach odwilży wrócił mróz. Nie jest wielki, ale wiosenne temperatury rozhartowują.
U mnie wielkie przemeblowanie i porządkowanie nie zamieszkałych kątów chaty. Po poprzednich właścicielach ciągle coś wyrzucam i wyrzucam, a za kilka dni jak odgruzuję spiżarnię z wiekowych "przydasi", przyjdą "chłopy" i przetargają wielką starą dębową szafę ze ślepej sieni do spiżarki. Tym sposobem odsłonią się  drzwi do pokoju, a mały pokoik i duży pokój zyskają osobne wejścia.
Szafa w spiżarni otrzyma półki na przetwory.
Pracy jest od groma, a spiżarnia i ślepa sień są lodowate, bo nie ogrzewane i nieocieplone. Surowe belki, które trzeba będzie na świeżo obielić wapnem jak tylko mrozy się skończą.

Ostatnio kilka osób pytało mnie jak poradzić sobie z żylakami, więc na żylaki sposobów kilka.
Należy przy tym pamiętać, że sposób żywienia jest bardzo ważny, bo dostarcza organizmowi  witamin, enzymów i składników mineralnych do odbudowy naczyń krwionośnych. Soki, surówki, owoce, zioła krzemionkowe, pyłek pszczeli.
Najlepiej stosować dietę rozłączną i unikać przetworzonej żywności i glutenu, by wspomóc oczyszczanie żył.

Jednym z efektywniejszych sposobów na żylaki jest czosnek z masłem. Zdarza się, że po miesiącu następuje wybitne zmniejszenie obrzmiałych  żył, znika ból i dyskomfort.
Trzeba wziąć biały czosnek (koniecznie z białą skórką), utrzeć go na drobnej tarce i zmieszać na jednolitą masę z dwoma częściami krowiego masła. Takim mazidłem na noc smaruje się uwypuklone żyły i ich okolice, przykrywa się pergaminowym papierem (może być papier do pieczenia i zawija elastycznym bandażem, by utrzymać opatrunek i ciepło.
Rano umyć nogi, w ciągu dnia dbać by ich nie wyziębić.

Drugim sposobem, choć nie tak szybkim, są nocne  okłady z plasterków zielonych pomidorów (przez cały sezon pomidorowy)

W niektórych domach na parapecie rośnie żyworódka pierzasta. Nalewkę z niej można zastosować do leczenia żylaków.
Aby wykonać nalewkę, trzeba wziąć umyte liście rośliny, włożyć do litrowego słoika, tak by wypełniły go do połowy i zalać do pełna 70% spirytusem.
Nalewka powinna stać w ciemnym miejscu 10-14 dni, po czym należy zlać ją do butelki.
Każdego wieczoru przed snem  nacierać nogi i stopy nalewką. Ból znika już po pierwszej nocy.
Przy silnych i zaniedbanych żylakach czas leczenia wynosi ok. 4 miesięcy.

Jeszcze innym sposobem na żylaki, są okłady z utartych ziemniaków.
Umyć kilka kartofli, zetrzeć na tarce i tą papką nacierać i okładać nogi. Zdejmuje ból i zmniejsza stany zapalne.

Jeśli ktoś ma dostęp do korzeni mniszka lekarskiego: wykopać korzenie, umyć, oczyścić i zetrzeć na drobnej tarce. papkę zalać wodą i gotować na małym ogniu do uzyskania gęstej masy. Masę po przestudzeniu utrzeć ze świńskim sadłem lub smalcem 1:1, by uzyskać gęstą maść, którą przechowuje się w lodówce.
Maścią  smarować  na noc nogi, obłożyć pergaminem i owinąć bandażem elastycznym, dla utrzymania opatrunku. Rano zmyć.

Jeśli ktoś ma dostęp do ziela gwiazdnicy (rośnie od przedwiośnia do pierwszych śniegów, upierdliwy chwast działkowy, ogrodowy), może robić z niej okłady. Listki i gałązki gwiazdnicy są delikatne i miękkie, więc nawet bez rozdrabniania okłada się nimi chore miejsca, owija  liściem łopianu lub kapusty. (Z liścia kapusty należy ściąć płasko gruby nerw i obić lekko tłuczkiem, lub przewałkować dla zmiękczenia wałkiem do ciasta, albo butelką), na to bandaż. Rano umyć.
Sposób nie jest najszybszy, ale skuteczny.
Można też wykonać mazidło do smarowania, ucierając gwiazdnicę ze smalcem, świńskim sadłem lub krowim masłem. Robić mazidło na dwa -trzy użycia, przechowywać w lodówce a potem znów wykonać świeże.

dobrym sposobem na żylaki jest nacieranie nóg octem jabłkowym. Z octu jabłkowego można robić również okłady. Przy kuracji octem jabłkowym, warto również wypijać na czczo napój z łyżeczki lub dwóch octu i łyżeczki miodu na szklankę ciepłej wody.
ocet powinien być domowy, albo z dobrego źródła.

Niedługo wiosna, zacznie się sezon na sok brzozowy i klonowy. Sok brzozowy warto zastosować dla oczyszczenia organizmu z zimowych złogów.
Na razie jednak tej wiosny nie widać. Palę w piecach, co sprawia mi ogromną przyjemność i nie zdążyło się jeszcze znudzić.
Odbijam sobie kaloryferowe lata patrząc jak ogień pożera polana, a podczerwień z żaru przenika ciało aż do kości.

wtorek, 5 lutego 2013

Herbatka z Marszałka i chleb krasnoludów.

W okolicach przed-urodzinowych "zawiesił mi się procesor" , co jak zauważyłam jest żelazną regułą. Wszystko idzie na opak. Na dodatek ze ścianówki zamiast pachnącego chlebka, wyjęłam chleb krasnoludów, którym w razie potrzeby można wbić gwóźdź w ścianę, albo użyć jako podręcznej broni miotanej, o skuteczności zbliżonej do solidnej cegły.
Jeśli ktoś nie czytał książek Terry Pratcheta, pozwolę sobie przytoczyć cytat w pełni odzwierciedlający moje kuchenne dzieło:
 " ...chleb krasnoludów był doprawdy cudowny: nikt nie cierpiał głodu, jeśli miał choć trochę chleba krasnoludów do uniknięcia.
Wystarczyło popatrzeć na niego przez chwilę, a natychmiast przychodziło człowiekowi do głowy mnóstwo innych rzeczy, które wolałby zjeść. Własne buty, na przykład. Góry. Owce na surowo. Swoje stopy".

i jeszcze jeden cytat: "- A to co?! - zawołała niania Ogg, wyjmując nieduży pakunek. Rozwinęła papier i pokazała koleżankom kilka twardych brązowych krążków.
- Coś podobnego - zdziwiła się babcia Weatherwax. - Wycofuję wszystkie zarzuty. To przecież słynny chleb krasnoludów. Nie dają go byle komu.
Niania postukała chlebem o burtę łódki. Wydał dźwięk bardzo podobny do tego, który wydaje drewniana linijka upuszczona na blat biurka: rodzaj głuchego „boioioing”.
- Podobno nigdy nie czerstwieje, nawet przez lata - stwierdziła babcia.
- I podtrzymuje siły całymi dniami - dodała niania.
Magrat wzięła jeden z płaskich bochenków, spróbowała rozłamać go na pół i zrezygnowała.
- To się je? - spytała.
- Nie przypuszczam, żeby był przeznaczony do jedzenia - uznała niania. - Raczej do......
- Do podtrzymywania sił - podpowiedziała babcia".

No to teraz dla podtrzymania sił w zimie i uzupełnienia naturalnej witaminy C, P i A, należy udać się do pobliskiego zagajnika i wrócić do domu z garścią świeżych, najmłodszych gałązek sosny lub innego iglastego drzewa (oprócz jałowca i cisu, bo można sobie krzywdę zrobić). Igliwie drzew o tej porze ma największą zawartość witaminy C 150-250mg/100g. herbatka z niego jest wzmacniająca, dobrze działa przy przeziębieniach, bo obniża gorączkę, działa napotnie, wykrztuśnie.
Olejki eteryczne drzew iglastych uspokajają, poprawiają samopoczucie i odkażają. łagodzą stany zapalne.
Można herbatkę popijać przy reumatyzmie, problemach z woreczkiem żółciowym, kamicy moczowej, obrzękach, przy osłabieniu, chorobach z przeziębienia, lub prosto dla przyjemności, spoglądając na chleb krasnoludów.
Przepis na herbatkę:
Łyżkę lub dwie igliwia zalać szklanką wrzątku, pozwolić naciągnąć pod przykryciem przez pół godziny, po czym przecedzić, podgrzać i wypić. Smaczniejsza i skuteczniejsza jest po dodaniu plasterków cytryny i osłodzeniu miodem.
Takich herbatek można wypić trzy do pięciu w ciągu dnia, w zależności od ich esencjonalności.

U mnie środek podwórza zajmuje świerk o imieniu Marszałek i z jego to zwisających łapek zaparzam wspomnianą wyżej herbatkę.
I czekam.
Czekam na wiosenne ruszenie soków w brzozach i klonach.