tag:blogger.com,1999:blog-70088661394204739782024-02-29T09:48:53.105+01:00Ogród Na Końcu ŚwiataUtyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.comBlogger124125tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-55579360616483961492018-06-05T20:17:00.003+02:002018-06-05T20:25:47.691+02:00PrzemyśleniaNaszły mnie pewne refleksje, po przeczytaniu artykułu jaki zamieściła Gorzka Jagoda na swoim blogu: <a href="http://krycor.blogspot.com/2018/06/najwieksza-kleska-ludzkosci.html">http://krycor.blogspot.com/2018/06/najwieksza-kleska-ludzkosci.html</a><br />
Refleksje nie całkiem związane z tym artykułem, ale to on spowodował łańcuch przemyśleń i porównań.<br />
Przepraktykowałam mieszkając na moim Końcu Świata istnienie częściowo rolnicze (ogród), częściowo pasterskie (kozy) i częściowo zbierackie.<br />
Z tych trzech sposobów istnienia, najbardziej odpowiada mi zbieractwo (dzikie rośliny jadalne) uzupełniane ogródkiem warzywnym permakultrowym, oraz owocami z drzew i krzewów.<br />
Ewolucja mojego sposobu istnienia nie jest kierowana rozumowaniem, ale odczuciami z wewnątrz ciała fizycznego i energetyki. Dryfuje owa ewolucja w stronę jak najmniejszego wkładu pracy w podtrzymywanie istnienia, by uwolniony czas przeznaczyć na coś innego. <br />
Siłą rzeczy odpada hodowla jakichkolwiek zwierząt, bo jeśli komuś zabierasz wolność, to sam tracisz wolność, ponieważ musisz obsłużyć więźnia: Nakarmić, napoić, wyczyścić, posprzątać, wynieść kupy, wyprowadzić, zadbać o zdrowie i żeby sobie czegoś nie zrobiło.<br />
Cały boży tydzień, świątek i piątek, nie ma zmiłuj się.<br />
Z czasem więzień staje się przyjacielem i jak tu zjeść przyjaciela? Albo chociaż kogoś, kogo się polubiło?<br />
Skończyłam z hodowlą i z jedzeniem mięsa.<br />
Po zaprzestaniu jedzenia mięsa, moje ciało poczuło się lepiej, zaczęło odzyskiwać siłę.<br />
Po kolei odeszło mleko i sery, a na końcu jajka, bo trudno mi się było wykręcić od sąsiedzkich podarunków.<br />
I tu klasa wyżej, jeśli chodzi o zdrowie i samopoczucie.<br />
Nie jem też zbóż glutenowych. To znaczy nie żywię się nimi, bo raz na dwa-trzy tygodnie zdarza mi się coś z pszenicy lub żyta zjeść, najczęściej bedąc w gościach, lub przyjmując gości.<br />
Jednak widzę różnice w samopoczuciu przy powrotach do gotowanego i do glutenu.<br />
Nie jedząc ich praktycznie nie odczuwam zmęczenia i ciężkości.<br />
Wyściółkowany i nie przekopywany ogródek radzi sobie świetnie i nie wymaga ode mnie wiele uwagi.<br />
A ja zaczynam zauważać, ze surowe jedzenie sprawia mojemu ciału i umysłowi więcej satysfakcji, niż gotowane.<br />
Miseczka truskawek na śniadanie. Potem sałata, rzodkiewki, szczypiory, kwitnąca pekinka (znów mi się nie udała wiosenna pekinka) ma delikatne i chrupiące pędy kwiatowe plus dzika zielenina. Garść ryżu, albo płatków owsianych, gryki niepalonej lub jaglanki. Przestałam gotować zieleninę, bo mi nie smakuje. Po ugotowaniu tego, mam jedna myśl: Tyle pracy żeby zmarnować dobre jedzenie. Jak mi to kiedyś mogło smakować?<br />
<br />
Tylko jedna zmiana- zmiana sposobu jedzenia zwróciła mi wolność, (a przynajmniej jej przeważającą część) i zdrowie.<br />
<br />
To jasne, że na moim Końcu Świata jest łatwiej przeprowadzać takie przemiany, ponieważ nie dociera tu wyrafinowana cywilizacja.<br />
Choć nie całkiem, bo ostatnio wyrafinowana cywilizacja zajechała wywrotkami ze żwirem i zasypała największe dziury w drodze przez wieś, a dwa dni później (pewnie po namyśle) wysłała następne wozy, które smołą piekielną posklejały ten żwir, żeby z dziur tak szybko nie powypadał.<br />
I tym sposobem moja kolekcja felg z kół przejeżdżających samochodów będzie przez kilka miesięcy nieco wolniej przyrastać.<br />
<br />
Dawno nie dotykałam klawiatury i taki groch z kapustą mi wyszedł. W moim wydaniu to raczej surówka z zielonego groszku i pekinki ;)<br />
<br />
<br />
............<br />
Najprostsze czynności, pielenie grządki, koszenie trawy, przycinane krzewów i drzew, patrzenie na chmury, las, ptaki, nabrało takiej głębokiej intymności, ze pisanie o tym nabiera cech ekshibicjonizmu.<br />
Patrzę i staje się tym, na co patrzę. Stopienie.<br />
Czas.<br />
Czas wyprawia brewerie. Niektórzy mówią, że czas zależy od obserwatora. <br />
..................<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-2011876721457587552018-05-08T22:17:00.001+02:002018-05-08T22:19:18.060+02:00Spam i moderacjaDzisiaj tylko krótki wpis z przeprosinami.<br />
Jestem zmuszona włączyć pełną moderację komentarzy, z powodu azjatyckiego spamu, który muszę usuwać ręcznie codziennie, bo opcja "spam" w Bloggerze to chyba tylko atrapa. Nie blokuje spamowiczów.<br />
<br />
I tak przy okazji :) Ziemniaki posadzone jesienią pięknie wyrastają. Szkoda że to nie wczesna odmiana, ale i tak chyba szybciej zaplonują.<br />
Pracy na zewnątrz mnóstwo, plus jak zwykle remont w chatce. Zostało wymienione na nowszy model dwoje drzwi wewnętrznych, więc bardziej elegancki ten mój rozgardiasz się zrobił. Stare drzwi były bardzo niskie i zmuszały do "ukłonów" przy przechodzeniu. Kto się zapomniał, zawsze gorzko żałował nieuwagi.<br />
Do wymiany zostały tylko drzwi wejściowe, ale cicho sza.. coś w tym temacie się dzieje. Narazie jak spodziewam się gości, wieszam dzwonki w drzwiach dla nieuważnych, mierzących powyżej 160cm.<br />
<br />
Susza już drugi miesiąc, zapowiadane deszcze nas omijają.<br />
Chwastom i trawie to nie przeszkadza. Tak nagłej i pięknej wiosny dawno nie widziałam. Tylko pszczółek malutko.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-28803216500742723732018-03-27T00:31:00.000+02:002018-03-27T00:31:04.555+02:00Koniec zimowych wakacji :)
<style type="text/css">
p, li { white-space: pre-wrap; }
</style>
<br />
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<style type="text/css">
p, li { white-space: pre-wrap; </style> </div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Nie było mnie w domu przez sześć dni, nigdy nie opuszczałam swojej przystani w niebieskiej chacie na tak długo.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Los zdarzył, ze wyjechałam z początkiem dużych mrozów, a wróciłam kilka dni przed końcem lodowatej fali.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Przywitał mnie nieskalanie biały, skrzysty śnieg, sięgający do pół łydki. Nasypał mi się do krótkich botków, kiedy brnęłam do drzwi chatki. Chyba minus osiem.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Domek zimny, piece i komin wyziębione, więc najbliższe dwie doby przypominały nieco temperaturą pierwsze moje zimy tutaj. </div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Marzły mi ręce, a rano szła para z ust :). Potem ściany i komin rozgrzały się, a piec już się nie wyziębiał przed upływem doby. Można było ściągnąć gruby polar. </div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
A teraz powiało ciepłym wiatrem. Idzie wiosna :)</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Śpiewają pięknie ptaki, jest dużo słońca, ale ciągle jeszcze leży śnieg spod którego widać gdzieniegdzie łaty brunatnej ziemi i kopce kretów. </div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
W dzień drogą płynie silny potok wody ze stopionego śniegu, wyrywając jeszcze większe dziury w pokruszonym asfalcie. Pobocza zamieniają się w bagno które rozjeżdżają samochody uprawiające slalom między wyrwami. Tak zazwyczaj wyglądają Końce Świata :)</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Czekam z sadzeniem sztobrów topoli aż rozmarznie ziemia. </div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Pracuję trochę z cięciem resztek zeszłorocznego drewna w oborze i staram się ją uporządkować, żeby zrobić miejsce na nowe. Już dotarłyśmy się z nową piłą łańcuchową, więc idzie sprawnie.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Oj, zastały mi się mięśnie przez zimowe lenistwo i dokuczają zakwasy. Nie całkiem jeszcze chce mnie opuścić leń zimowy, ech.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Wygląda na to, że w tym roku nie będzie długiego przedwiośnia i będę musiała mocno się sprężać, żeby porobić wszystkie przedwiosenne prace. </div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Jeszcze na chwilę wrócę do mydełka potasowego. Obiecałam napisać trochę o jego właściwościach.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Takie domowe mydło nie zawiera żadnej chemii, oprócz zasady potasowej, która zmydla (zamienia w mydło) tłuszcze. Ja zawsze robię mydła nie zawierające tłuszczów zwierzęcych. </div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Ostatnie mydło jakie robiłam miało w składzie olej kokosowy, olej słonecznikowy, oraz oliwę z oliwek.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
W zasadzie to na oleju słonecznikowym i na oliwie najpierw zrobiłam wyciąg z szałwii, lawendy, żywokostu, oraz kwiatu jaśminowca wonnego. Dopiero potem połączyłam to z roztopionym olejem kokosowym i zaczęłam grzać garnek z przyszłym mydłem. Na piecu kuchennym opalanym drewnem. To się grzeje kilka godzin, zanim zmydli się tłuszcz. Temperatura jest niewysoka, więc nie niszczą się właściwości ziół.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
(Zioła można dobierać w zależności od potrzeby- np na problemy skórne, alergiczne, itp. Te były lekko odkażające, mocno kondycjonujące, regenerujące).</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Dodatek oleju kokosowego powoduje to, że mydło jest nieco twardsze. Nie przypomina żelu, ani miękkiej pasty. Trudniej się nabiera na palce z pojemnika. Warto wtedy do innego pudełeczka lub słoiczka włożyć łyżkę takiego mydła, zalać dwoma-trzema łyżkami wody , lekko „posiekać” żeby miało jak największą styczność z wodą i zostawić na dzień, dwa, żeby zmiękło i przybrało konsystencję żelu.. Resztę mydła wstawić do lodówki, to przedłuży jego trwałość. Jeśli doda się więcej wody, można zrobić mydło w płynie i wlać do dozownika.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Łyżeczka tak rozpuszczonego mydła (w 200ml wody) to doskonały szampon. Po kilku myciach widać różnicę w kondycji włosów. </div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
(Spłukać mydło z głowy wodą z octem, najlepiej jabłkowym. Ja zakwaszam wodę wit,C)</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Mydło potasowe nie wysusza skóry, ma samo w sobie właściwości nawilżające. Skóra w obecności potasu chłonie wodę. W obecności sodu oddaje wodę, stąd mydła sodowe (popularne twarde mydła w kostce), wysuszają. </div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Mydło potasowe ma doskonałe właściwości myjące, dobrze się pieni i jest wydajne. Daje sobie radę nawet z tłustą sadzą. Jest ekologiczne, rośliny traktują je jako pożywkę. Również dla naszej skóry jest naturalne. </div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Użycie dobrych pielęgnujących tłuszczy, oraz bogatych wyciągów ziołowych, powoduje dodatkowe korzyści lecznicze i upiększające skórę. To jak mydło i maseczka w jednym. Na całe ciało.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Mydło potasowe rozpuszcza zrogowaciały naskórek, stąd namydlenie ciała i przetrzymanie go na skórze przez kilka minut, to skuteczny i nieszkodliwy piling. Warto wtedy spłukując się wodą, użyć szorstkiej tkaniny, rękawicy lub gąbki. Używam gazy, bo nie lubię gąbek. Gaza jest szorstka, daje się wyprać, a po kilku razach po prostu ją wyrzucam.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Mam zbyt bogatą wyobraźnie, by używać gąbek. Widzę, jak rozpuszcza się plastik pod wpływem mydła i tym podobnych rzeczy, a potem jak w ciepłych, wilgotnych gąbczastych jaskiniach mnoży się życie -gołym okiem niewidoczne....</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Mycie tym mydłem, zmniejsza obrzęki ciała. Takie dostałam informacje zwrotne. Dotyczyły konkretnie opuchniętych nóg. Nie wiem, czy potas zadziałał czy zioła, a może wszystko razem.</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
No to na dzisiaj tyle, bo trochę późno się zrobiło</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
Pięknej wiosny życzę :)</div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
<div style="-qt-block-indent: 0; -qt-paragraph-type: empty; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-indent: 0px;">
<br /></div>
Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-18870272708577184802018-02-25T18:31:00.000+01:002018-02-25T18:31:07.899+01:00SpotkaniePrawdziwa zima w końcu dotarła i do nas. Iskrzący śnieg i poranne słońce, wywołują uśmiech na twarzy. Łapki marzną na dworze.<br />Jeszcze trochę zimowej laby, ale niedługo przedwiośnie i znów sporo pracy na dworze, przy drewnie i porządkach pozimowych. <br />Czas przejrzeć nasiona i uszykować doniczki na siewy ulubionych odmian pomidorów.<br />Chętnie podglądam blog KuroNeko "wędrując przez życie" z i ściągam od Niej pomysły :)<br />
<br />Dogaduję też pomoc do sadzenia wczesną wiosną sztobrów topoli szybko rosnącej, na szpaler od północnej strony działki. Będzie ich chyba setka, jak nie więcej. Miały być świerki, ale rozsądnie stanęło na topolach. Będa to topole nie kwitnące, więc nie będzie problemu z puchem z nasion. Szybko rosną, odnawiają się po ścięciu, więc za kilka lat zapewnią drewno opałowe. <br /><br />W tym roku wiosna w Niebieskiej Chacie rozpocznie się nietypowo, bo moim wyjazdem do Oświęcimia, na spotkanie w Studio Jogi „Pełnia“, z osobami zainteresowanymi wpływem umysłu na ciało.<br />To znaczy: <br />będę mówić o tym jak wielką moc stwarzania mają umysł i emocje, jak zaprząc je do pracy na naszą rzecz, <br />a także dlaczego ze strony umysłu spotyka nas najczęściej dywersja, a emocje rozmazują nas po ścianach, <br />dlaczego większość z nas ma poczucie „mgły umysłowej“,<br />oraz co ma z tym wspólnego poziom energii i pewne substancje nieorganiczne. <br />I jeszcze trochę więcej, bo te tematy zazębiają się z różnymi ciekawymi, ważnymi dla naszego życia zagadnieniami. <br />Dotrzemy do najważniejszego, czyli do przyczyn tego dziwnego zjawiska, że ludzie powszechnie chorują, a u dzieci występują przypadłości, które dotykały kiedyś wyłącznie starców.<br />Same zagadki?<br />Zapewniam, że to jest jak dobry kryminał,<br />
z tym że w roli ofiary występujemy my .....<br />
<br />I powiem Wam, że może być całkiem pięknie i inaczej, jeśli uświadomimy sobie, kim jest naprawdę istota ludzka i że istnieje instrukcja obsługi człowieka którą każdy z nas powinien znać choć w podstawowym zakresie, żeby przejąć swój los we własne ręce.<br /><br />W zakresie należącym do tematu ( w zależności od zainteresowania) opowiem o ziołach zwyczajnie rosnących w Polsce, nie ustępujących tym amazońskim, chińskim i ajurwedyjskim i co możemy z nich zrobić we własnym zakresie, oraz powiem o tym jak należy traktować zioła, aby uzyskać od nich pomoc.<br /><br />W kolejnej części spotkania mój kolega "po fachu" Bioterapeuta, nauczy odczuwania przepływu energii, pokaże jak ją wzmacniać oraz kierować w bolesne i potrzebujące pomocy organy ciała. Opowie też o zasadach pracy z bioenergią, tak by każdy umiał sam siebie wspomóc od tej strony w procesie powrotu do zdrowia.<br />
<br />Te informacje są kluczem do tajemnicy sprawności fizycznej, umysłowej, dobrego samopoczucia i niezależności. <br /><br />Warsztat rozpocznie się w sobotę 17 marca o godz 10.00 i skończy o 16.30 (w tym ok 13.00 przerwa na obiad) i jeśli ktoś z Was ma ochotę na spotkanie na żywo, poznanie innych ludzi zainteresowanych tymi tematami i przysłowiową „czerwoną pigułkę“ na pobudkę, to tu <a href="https://www.facebook.com/events/727512057441917/">https://www.facebook.com/events/727512057441917/</a> jest link do strony Organizatora zdarzenia, gdzie można uzyskać dokładne informacje.<br /><br /><br /><br /><br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-40228246713308912052017-12-26T11:02:00.001+01:002017-12-26T11:02:23.465+01:00Koło czasuI tak to świat znów zatoczył koło w czasie, znów święta i zaraz koniec roku.<br />Pewnie, że to nic odkrywczego :)<br />Jednak z roku na rok zmienia się jakość. Jakość myślenia, życia, patrzenia na świat, zdrowia.<br />Końcówka roku to czas na podsumowania.<br />I co jest bardziej ważne, rzeczy fizyczne, czy niefizyczne?<br />Jak to jest u Ciebie?<br />U mnie z rzeczy fizycznych ciągle masa celów do osiągnięcia.<br />Bardzo wiele zostało już zrobione, w tym postawione dwa nowe piece (tak, dobrze widzisz :), czekające na estetyczne wykończenie. Teraz są w pełni sprawne, jednak w ogólnym wyrazie nieco jeszcze surowe .<br />O tym jednak w następnym wpisie.<br />Dziś sobie tylko pomarudzę na blogu o wszystkim i o niczym.<br />Wytrzymasz?<br />No więc (wiem, że się nie zaczyna od „no więc“, ale lubię :), przymierzam się już dwa miesiące (jak pies do jeża), do zrobienia kawałka wylewki w potencjalnej łazience.<br />Niby nic, zmieszać cement z piaskiem i wodą, a potem powypełniać braki w posadzce, no ale... nie mogę się do tego zabrać. Tak samo jak do rur odpływowych i do podłączenia wody w łazience. Ciągle mam wrażenie że jak to zrobię i włączę wodę, to będzie fontanna pod sufit i tyle z tego będzie.<br />Mam ze trzy drzewa zwalone bywszą wichurą do pocięcia na kawałki i przywleczenia do domu, ale teraz piły nie posiadam i zapału takoż, bo mokro ciągle. Pada.<br />A w ogóle, to marzy mi sie krajzega :)<br />
<br />Na okna uszyłam rolety z grubego materiału, bo roleta przylega do okna i zatrzymuje ciepło w domu. Fajnie to wygląda. Nie ma firanek, bo nie lubię firanek. Choć przy tym typie rolet, firanki jak najbardziej można podpiąć. Mam ich całe pudło.<br />Dom robi się coraz bardziej mój, coraz mniej przypomina ten, który kupiłam.<br />Tego i poprzedniego roku, w przemianach domu uczestniczyło wielu moich dawniejszych i nowych przyjaciół. Brak mi słów na podziękowania.<br /><br />
Jestem już chyba całkiem dzikim człowiekiem, bo zaczynam dzielić rok na noc i dzień.<br />Teraz jest noc, właśnie za kilka dni mijać będzie północ. Kto pracuje w nocy, jeśli nie musi?<br />W lutym będzie przedświt, a w marcu świtanie.<br />Zima to czas snów.<br />Dużo się uczę, czytam, a także opracowuję materiały o boreliozie na lutowe spotkanie w Oświęcimiu, z osobami zainteresowanymi tematem.<br />Dużo też śpię, bo długo jest ciemno.<br /><br />
Zrobiłam następne wydanie mydła potasowego. Letnie było zielone i prześwitujące jak szmaragd, bo z wyciągów z zielonych roślin. To zimowe jest jak brązowo-czerwony bursztyn, z suszonych.<br />
Nie chcę już używać mydła sodowego. Nie mam też chęci, aby je zrobić.<br />W magicznej dębowej szafie są herbaty fermentowane z lisci różnych drzew i krzewów, zioła i wyciągi roślinne octowe i na olejach. Z herbat najbardziej lubię wiśniową i bergeniową.<br />Są też suszone i sproszkowane zioła spożywcze, takie które można dodawać do zup i koktaili. Suszę i proszkuję też nadmiary jarmużu który przynoszę z ogródka. jak się skończy ten świeży, będzie jak znalazł. Mam szczypior z zagapionych na grządkach jesienią cebul, zielony bluszczyk kurdybanek, duże liście szałwii muszkatołowej. Taka ciepła zima tego roku.<br />
Jak jestem przy ogródku, to wspomnę, ze ziemniaki posadziłam podczas zbiorów, dość późno bo na początku listopada i przykryłam grubą warstwą liści.<br />Leniwiec ze mnie :) Bez kopania, w świeżą, czystą od chwastów ziemię.<br />Zobaczymy co z tego wyniknie.<br />Jedzenie coraz mniej wyszukane, coraz prostsze. I po takim wspaniale się czuję.<br />Surówki, jabłka, czasem zupa z samych warzyw. Dynia to u mnie zimowa królowa. Rzadko ziemniaki, czasem chleb lub placki z gryki i owsa, trochę strączkowych (fasola, cieciorka, soczewica), jarmuż z zimowego ogródka.<br />Surowe oleje, orzechy włoskie i laskowe, słonecznik i inne ziarenka. Grzyby: żółciak siarkowy (leśny kurczak) zakonserwowany w słoikach z sosem pomidorowym, suszone i kiszone opieńki.<br />Kiszone własnoręcznie ogórki, kapusta i buraczki. Są też zakiszone kłącza czyśćca. Nie wiem jak smakują, bo jeszcze do nich nie dotarłam. Przyglądam się im jak rybkom w akwarium. A właściwie jak przynęcie na rybki, bo kłącza czyśćca przypominają wyglądem robaki.<br />Kasze przestały mi „wchodzić“, jedynie owsianka z surowym olejem jeszcze mi smakuje.<br />Przeszła mi nawet słabość do ryżu, którą miałam od zawsze.<br />Zapas kasz mam, więc będę karmić ptaki. Bażanty pomieszkują nieopodal domu, w niekoszonych trawach. Krzyczą, jak przechodzę obok.<br /><br />
Patrzę na garnki i naczynia i myślę: Po co mi tyle tego? Po trochu wynoszę do kredensu w magazynku przy oborze.<br />Czasem myślę, ze jestem nieprzyzwoitym człowiekiem, bo zamiast być użytecznym klientem aptek i marketów, skubię sobie zielsko tu i ówdzie, ciesząc się coraz lepszym zdrowiem i samopoczuciem.<br />I wyznam jak na spowiedzi, że nie mam wyrzutów sumienia z tego powodu.<br />Mam satysfakcję, bo moje zdrowie fizyczne to następne piętro w górę i ciągła zwyżka wydolności psychicznej i umysłowej.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Tego lata pożegnałam Maciusia. Nie mam już kotwicy, jestem jak dmuchawiec na wietrze.<br />Nigdzie już się spieszyć nie będę.<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-4722308835436606192017-10-01T13:32:00.000+02:002017-10-01T13:32:16.955+02:00Ogródkowa jesień<br />Wczoraj, z powodu zapowiadanych przymrozków, zebrałam z ogródka dynie. <br />Jestem zadowolona z tych małych, bo trudno zagospodarować wielkie okazy po rozkrojeniu. Trzeba je natychmiast przerabiać, a ja wolę świeże. Dynie ładnie się przechowują w domowych warunkach niemal do kwietnia.<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqLs_LKDh-FQH_n0PpOIQMrRc4o0E7t3nVF7GMtYiF0hjwuJIf8CSBM-v5vsAAr7SIxdLbUAyf1Hm-_gRjJJhHawd2bdqrbHwG_OQEaS4xV1HfHEpGp4E9BnV27vZNMweNuGWFFRJOJLQ/s1600/dy.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="368" data-original-width="625" height="235" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqLs_LKDh-FQH_n0PpOIQMrRc4o0E7t3nVF7GMtYiF0hjwuJIf8CSBM-v5vsAAr7SIxdLbUAyf1Hm-_gRjJJhHawd2bdqrbHwG_OQEaS4xV1HfHEpGp4E9BnV27vZNMweNuGWFFRJOJLQ/s400/dy.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"> </td></tr>
</tbody></table>
Małe pomarańczowe to Hokkaido, a żółtozielone to słodka Delicata (Kuro Neko, dziękuję za nasionka!), do jedzenia na surowo jak i do pieczenia. <br />Wielkie różowe dynie dała samosiejka, której darowałam przy pieleniu (Skąd ona się tam wzięła?). Zarosła mi w podzięce pół ogródka.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFeo-w0cySWGXI2a8Ikpay-xRIMPABuUpCwQi7JeIBjAe4IxWHxtmrJXRBeT8hYFDpOi_wcCC9Ls9MCwjXcFizzctrGF-snVIFlpN7ju9hHr9QNkQ89BmQPn5OuMkchU1TsQ13rqK8MK8/s1600/dyn.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="507" data-original-width="691" height="292" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFeo-w0cySWGXI2a8Ikpay-xRIMPABuUpCwQi7JeIBjAe4IxWHxtmrJXRBeT8hYFDpOi_wcCC9Ls9MCwjXcFizzctrGF-snVIFlpN7ju9hHr9QNkQ89BmQPn5OuMkchU1TsQ13rqK8MK8/s400/dyn.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Ciąg dalszy zbiorów :)</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />Jest kilka niedojrzałych dyniek, sprawdzę jak będą smakowały ukiszone tak jak ogórki.<br />
<br />Ziemniaki w tym roku mnie zaskoczyły bardzo. <br />Nie robiłam przy nich od posadzenia w zasadzie nic. <br />Nie obkopywałam (posadziłam w miękką ziemię dość głęboko), jedną połowę wyściółkowałam trawą spod kosiarki, żeby nie rosły chwasty, a drugiej już nie zdążyłam. Ziemniaki tak urosły, że chwasty nie miały z nimi żadnych szans, zostały wyduszone. Przyznaję, że byłam w szoku. <br />Stonki w tym roku nie było, co też mnie zdziwiło mocno, ale zrozumiałam dlaczego, kiedy jednego razu zbliżyłam się za bardzo do poletka i nerwowo nie wytrzymała jedna bażancica- z krzykiem poderwała się w powietrze, a za nią z wrzaskiem reszta stada ukrytego w ziemniakach. Szare bażancie kurki były dla mnie niewidoczne z dala na tle ziemi. <br />To one systematycznie czyściły mi ziemniaki. Jak się dowiedziałam od Gorzkiej Jagody, bażanty lubią jeść stonkę. <br />Plon jest bardzo ładny i zdrowy. W tym roku posadzę je na jesieni, a potem przysypię łętami po dyniach i jesiennymi liśćmi. <br />Jeszcze do sadzenia czosnek i zobaczę, co da się posiać jesienią, przy okazji zbiorów.. Prawdopodobnie marchew, sałata, koper, szpinak? <br /><br />Suszę do słoików nać pietruszki, selera, żółtlicę, babkę, jarmuż, koniczynę i inne dobra, na dodatek do zimowych szejków. <br /><br />Namolne jesienne myszy które sprowadzały się całymi rodzinami na zimowanie, znikły z terenu domu ot tak sobie, a przyczyną okazała się łasiczka, która zamieszkała na strychu. Przez uchyloną klapę "wizytowała" resztę domu nocą. <br />Przyroda jest niesamowita :) <br /><br /><br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-77442341723543249202017-09-09T23:10:00.001+02:002017-09-09T23:10:55.411+02:00Zabawa ze SmokamiDlaczego Smoki nie sa gadami<br />i jak Bogini Mogosz zabrano moc, zamieniając ją<br />w przemoczoną Mokosz i zaspaną Makosz.<br />
<br />Tak sobie pracuję powoli w tym roku i piszę niewiele, bo lubie opisywać rzeczy ukończone, a nie projekty lub zalążki czynów.<br />Wiele zostało zaczęte, więc i wykańczanie tego jest rozproszone na "szerokim froncie", (jak mawiano za moich pięknych lat), a front jest baaardzo szeroki, więc zeszła wiosna, lato i początkiem jesieni będzie finisz jednego z projektów. Niedługo zamieszczę fotki i opis. A reszta<br />kiedy?- to się zobaczy.<br />Lubię pracowac intuicyjnie, bo wtedy wszystko ładnie samo się układa. a problemy samoistnie rozwiązują.<br />W tym celu musze jednak zająć umysł jakimś zadaniem, żeby się nie wtracał do pracy rąk i nie mieszał do porządku Wszechświata.<br />Do zabawy dostał..Smoki.<br />Zrobiło się interesująco już w momencie, kiedy w to słowo wpasował litery które zazwyczaj stosujesię zamiennie z powodu bliskości brzmienia (s-z, g-k, o-a).<br />Ze słowa Smoki, powstało słowo Zmogi. ???<br />Zmogi; ZMogi; Z Mogi (z czego? z Mogi)<br />Co to jest Moga? Moga, to znaczy możność, by coś uczynić, MOC<br />A zamieńmy: o na a. MAGA.<br />I nasze SMOKI-ZMOGI, zmieniają się na ZMAGI<br />(Mag to człowiek dysponujący mocą zmieniania rzeczywistości)<br />Czyli nasz ZMAG(smok) powstał z kogoś, kto był MAGIEM, a raczej MAGĄ pełną MOGI bo Maga to rodzaj żeński.<br />Rodzaj żeński wydaje na świat nowe istoty.<br />Smok to dziecko Mogi-Magi.<br />Nie może być wobec tego gadem. Nie wierzycie?<br />A co robi mały Smok? SMOGTA, czyli smokta(wymienne g-t). Czyli według dzisiejszych kryteriów jest SSAKIEM.<br />-A skąd się wzięło pojęcie że smok to gad?<br />-Ano, od gadziny- podpowiada mój niestrudzony umysł.<br />Od gospodarskich zwierząt zwanych gadziną.<br />-A dlaczego nazywano zwierzeta GADZINĄ?- nie popuszczam. Przecież ludzie nie hodowali węży i jaszczurek [kombinuj :), kombinuj :) ]<br />-No bo : Ga-dzina, ga-ganie, danie-ga ga ga, ga-danie, gęganie- bezsensowne dźwięki. Wszystko co wydaje dźwięki które nie są sensownymi SłOWAMI.<br />Nawet potoczne paplanie nazywane jest GADANIEM.<br />A może być i tak, że NIEMOWLĘ, czyli nie mówiące jeszcze dziecko, w fazie gaworzenia i ssania (ga-ga-dania i smoktania) mogło się nazywać GADEM? SMOK-GAD?<br />No to jaka ciężka złośliwa zaraza wprowadziła do systematyki słowo GAD dla oznaczenia wężowatych i jaszczurkowatych stworzeń?<br />Na zdrowy rozum, one nie ga-ga-dają. Są nieme :)<br />
<br />
-Ach tak.. Mała przerwa dla rąk i zaglądam do komputera sprawdzić czy słowo GAD występuje jeszcze w innych językach w systematyce? (gady, ssaki, ptaki itd)<br />-Po angielsku to reptile, po niemiecku też reptil i jeszcze Kriechtier. Po hiszpańsku też reptil. W innych niesłowiańskich językach też nie ma słowa GAD.<br />Języki słowiańskie:<br />Po serbsku- zvaranik, po bułgarsku- влечуго(wljeczugo), po rosyjsku- рептилия(reptilia) i na drugim miejscu GAD, po ukraińsku również GAD, po słowacku- plaz,<br />W ten sposób występowanie słowa GAD na oznaczanie reptilów zawęża się do Polski, Ukrainy (będącej przez historyczny czas częścią Polski) i części Rosji (nie wiem jakiej części, bo nie chciałam już szukać, ale pewnie łatwo zgadnąć).<br />[Tak na marginesie: w sprawie słowa GAD i języka niemieckiego, google zeznało że w języku średnio-dolno-niemieckim, słowo to oznacza BÓG. Zabawne :)<br />
Ktoś ma ochotę pociągnąć skojarzenia ?<br />
Tak na szybko- oni ze swoim niezrozumiałym dla nas językiem byli niemcami, czyli NIEMYMI, a my dla nich GADAMI?<br />-Gadaj, no gadaj, mówił Słowianin do Niemca ;)]<br />To ciekawe, czyżby zemsta pająka?.....<br /><br />
Rączki znowu sobie pracują przy glinie, a umysł zabrał się za ową Matkę Smoczą dysponującą Mogą-Magą. Szybciutko wyciąga ze swoich przydasi słowo Mokosz.<br />Nieee, myślę. Mokosz to znana słowiańska bogini, przypisują jej związek z ziemią i jakiś niewyjaśniony ze wszystkim co mokre. W sumie nigdy nie odczuwałam do tej postaci ani do tego imienia<br />większego przyciągania. Raczej ostrożną rezerwę.<br />Mokosz- to imię kojarzyło mi się- przepraszam wszystkich rodzimowierców, ale a kimś zapłakanym i zasmarkanym i wszelkie za..związane z wilgocią i wodą.<br />Te wszelkie opisy były mocno zniechęcające. Przy czytaniu o tym, wrażenie na skórze takie, jak przy piszczeniu kredy po tablicy.<br />Wikipedia podaje sporo insynuacji wobec tej Bogini, można sobie poczytać na własną rękę.<br />No ale: biorąc pod uwagę wymienność podczas wymowy litey K na G, robi się całkiem inaczej :<br />Zamiast Mokosz mamy MOGOSZ lub MAGOSZ<br />I znów jakaś ciężka złośliwa zaraza zamieniła jedną literką MOGOSZ, Boginię pełną MAGICZNEJ MOCY w Mokosz, kogoś kto wpadł tyłkiem w kałużę z powodu zaćpania Makiem (inne imię jakie jej dawano to Makosz. Mak usypia. Cicho jak makiem zasiał ;)<br />MOGOSZ Matka SMOKÓW, ZMOGÓW lub SMAGÓW ZMAGÓW<br />Jak SMOKI są małe to smoktają (smogtają) i są gadami (gagadami) do czasu aż zaczną mówić i jeść :)<br /><br />Z tego wynika, że ktoś tu jest smoczym-ZMOGCZYM rodem.Silnym rodem, który wiele może ZMÓC.<br />Jesteśmy Smokami, dziećmi Magi <br />Orłami wychowywanymi jak kaczki.....<br />Kim byli święci zabijający Smoki i dlaczego to nas cieszy?<br />Jak to się stało?<br /><br />
Dodatkowe skojarzenia:<br />
<br />Jeśli ktoś się zainteresował nowymi spojrzeniami na czas przeszły, to okazuje się że MOGOŁOWIE<br />to niekoniecznie Mongołowie, TARTARZY to nie Tatarzy, a TARTARIA to nie Tataria.<br />Znów ktoś się brzydko bawił literkami. Poprzestawiał nimi nasz Świat.<br />MOŻNY człowiek to niekoniecznie bogaty człowiek. Słowo MOŻNY pochodzi od MOGTY, czyli MOCY. Litera G wymienia się na Ż. Możny to określenie MOGĄCEGO, czyli mającego MOC. On MOŻE czyli jest MOŻNY. Ten co może jeszcze więcej, jest WIELOMOŻNY zyli...WIELMOŻNY. Więc MOGOSZ to MOŻNA Bogini.<br />Znacie to?<br />-Słowa mają moc. Prawidłowo wymówione słowo, tak jak brzmiało na poczatku ma prawdziwą moc.<br />
<br />Ludzkie dziecko SMOGTA, ale tego słowa się nie używa nie wiem czemu. Zamieniono SMOKA na SSAKA i mówi się: ssie. Ale za to daje się dziecku SMOCZEK, a nie SSACZEK.<br />Tylko ludzie którzy "chodzili do szkół" poprawnie wymówią słowo SSIE. Ludzie starsi i "małoszkolni", w większości wiejscy mówili SIE lub ŚŚIE zamiast SSIE.<br />Ale naturalnym słowem było dla nich SMOKTA.<br />
<br />Nie upieram się, że to co napisałam to prawda. Uważam, że może być ciekawe, tak jak ciekawe jest że odmienia się słowo MOKOSZ na wszelkie sposoby (Mokosza, Mokosz, Mokusza, Makosz,<br />Makosza, Moksza, Mąkosza, Mąkosz) ale nikt nie użył prawideł gramatyki i nie wymienił K na G<br />by mokrość, mąkę i mak wymienić na MOC, godną Bogini. Jakoś klapki na oczach w tym względzie, za to festiwal skojarzeń z mokrościami.<br />Tak na marginesie, pisze się, że Makosz (teraz wiemy że to MOGOSZ) była matką boga Swarożyca. Swarożyc, syn Swaroga, czyli Słońca.<br />SMOK ziejący ogniem. <br />To co napisałam, logiczne w kawałkach niekoniecznie musi być logiczne jako całość. Można by się o to pokusić, ale wymagało by to większej pracy, by znaleźć powiązania i wyeliminować błędy.<br />W tej formie jest to zabawa, zabawa w wydobywanie wiedzy ukrytej w słowach. A wiedza to<br />WIEDA, WEDA.<br />Ok, już kończę :)<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-80650964761370185242017-05-24T21:58:00.000+02:002017-05-24T22:00:39.210+02:00Swojskie mydełko <br />
Mydła "sklepowe" działają na mnie źle. Skóra po kilku myciach nabiera problemów estetyczno-bytowych i odczuwa dyskomfort.<br />
Po szamponach "kupnych" garściami wyciągam włosy przy każdym czesaniu i to tylko część problemów jakie występują u mnie od tych wynalazków.<br />
<br />
Siłą rzeczy, aby uniknąć bezustannego cichego dyskomfortu ze strony ciała (to tak jak z ubraniową metką na karku, coś ci dokucza, ale nie wiesz co), zaczęłam eksperymentować z różnymi rodzajami "myjów" do ciała i włosów. Dłuższy czas do włosów używałam sody, potem mydlnicy, potem sody z mydlnicą, potem skusiłam się na orzechy piorace, jak była możliwość kupowałam manufakturowe mydła bez chemii, testowałam różne dziwne przepisy. Było o niebo lepiej. <br />
W końcu odkurzyłam pojemniki z wodorotlenkiem potasu, wyciągnęłam butelki z olejami, wagę kuchenną, rozpaliłam w piecu i stworzyłam swoje pierwsze mydło potasowe.<br />
Mydło bardzo proste, bo tylko z oleju słonecznikowego, nierafinowanego oleju rzepakowego i odrobiny gliceryny.<br />
(Nie będę podawać przepisu, bo jest ich pełno w internecie. Bardzo ładne, szczegółowe opisy).<br />
Koniecznie chciałam potasowe, bo ono w przeciwieństwie do sodowego, odżywia i pielęgnuje skórę samo z siebie, nawet bez żadnych dodatków.<br />
Jak wylewa się wodę z takim mydłem, rośliny potrafią wykorzystać to jako nawóz. <br />
Można używać go jako bazę do oprysków ziołami.<br />
Jest jak by to nazwać, no muszę użyć tego słowa :)- ekologiczne.<br />
<br />
Swojskie mydełko ma bursztynowy kolor, konsystencję bardzo gęstej żelowej pasty, zapach dość przyjemny sam z siebie.<br />
Jest bardzo skoncentrowane. <br />
Do użytku do rąk rozrabiam w osobnym pudełeczku kilka łyżeczek pasty mydlanej z wodą, do takiej miękkości by dało się łatwo nabrać na palce do mycia i szybko się rozpuszczało.<br />
Część zrobiłam z pilingiem makowym i dodatkiem miodu oraz wyciągu olejowego z lawendy, do mycia ciała.<br />
Po myciu mydłem potasowym, jedynym odczuciem jest pełen komfort.<br />
Skóra odżywa.<br />
No i zrobiłam szampon. Dwie łyżeczki pasty mydlanej rozrobiłam w 300ml naparu ziołowego.<br />
Nie miałam pojęcia, że to się tak bardzo będzie pienić na włosach.<br />
Zapomniałam już, jak to jest, mieć pianę na włosach przy myciu, bo ani soda, ani mydlnica, ani orzechy piorace nie dają piany przy myciu włosów.<br />
Do płukania uszykowałam wodę z octem czarnobzowym (Kwiat:)<br />
Włosy po umyciu są świetne, żywe, nawilżone i sprężyste.<br />
<br />
Jako płyn do mycia naczyń też jest ok, tylko do płukania dodaję nieco octu, żeby zneutralizować resztę mydła.<br />
Naczynia są czyściutkie i lśniące.<br />
(Mam bardzo twardą wodę, więc część mydła reaguje z minerałami i przechodzi w tzw. mydło nierozpuszczalne, które jednak rozpuszcza się pod wpływem kwasów. To dlatego kiedyś myto i płukano włosy w deszczówce, bo ona nie zawiera minerałów, jest bardzo miękka. Teraz jednak, nie wiem, kto by się odważył użyć deszczówki, więc trzeba dodawać ocet do płukania)<br />
Pranie też wychodzi nieźle. Płukanie z octem.<br />
<br />
Powolutku, po troszeczku współczesny świat wypychał mnie z uczestnictwa w coraz większych obszarach, bo nie jestem w stanie używać produktów jakie mi proponuje do jedzenia, kosmetyki, utrzymania higieny oraz zdrowia. Doświadczyłam pracy w trybie korporacyjnym, ale to było wyniszczające. Miałam kiedyś klucze do własnej przegródki w blokowisku-mrowisku sterowanym telewizyjną rozpiską.<br />
Teraz nie płynę z głównym nurtem.<br />
Nie stresuje mnie to, ale daje motywację do szukania innych rozwiązań i wypuszczania się w mniej uczęszczane ścieżki. A tam bywa bardzo ciekawie, zaskakująco i inspirująco :)<br />
<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-9346309526595716522017-05-15T10:36:00.001+02:002017-05-15T10:36:39.996+02:00Magiczna rosawyjść o świcie stopą bosą<br />umyć się poranną rosą...<br /><br />
Magia rosy ma związek z magią wody, bo rosa to woda przecież, ale szczególna, woda z nikąd, skroplona z powietrza.<br />Sami rozumiecie, że znaczenie pierwszorzędne ma, gdzie rosa się skrapla, czy w czystych miejscach, np koło lasu i czystych łąk, jezior, czy w warunkach chemicznych upraw wielkoobszarowych, lub miejskich. Zaprogramowanie wody może być negatywne, albo uzdrawiające.<br />Ale to absolutna podstawa, tego pisać chyba nawet nie trzeba.<br />1. Rosa to woda strukturowana, przyswajalna natychmiast przez komórki ciała. <br />2. W zależności od roślin na jakich się skrapla, nabiera innych właściwości. Kiedyś, jako środek leczniczy była zbierana rosa z przywrotnika :)<br />3. Woda "zaszczepia się" programami substancji z jakimi się styka. Na tej zasadzie działa homeopatia, gdzie rozcieńczenie substancji czynnej w wodzie jest takie, że badając ją chemicznie można nie znaleźć nawet śladu substancji leczniczej. <br />A jednak działa.<br />Wyobraźmy więc sobie, co płynie z kranów miejskich. Woda niby przepuszczona przez oczyszczalnie, chemicznie niby bez zarzutu, ale program jaki w sobie niesie to czysta destrukcja. Taka woda przekazuje swój program wodzie w komórkach ciał: naszych i naszych zwierząt. A komórki reagują na takie sygnały. Tak jak w homeopatii.<br />Homeopatyczny roztwór destrukcji.<br />4. Woda z rosy zmienia swoje właściwości, w zależności od pory.<br />-Wieczorna rosa uspokaja i wycisza, leczy nerwice, bezsenność, wygania koszmary<br />-Nocna rosa ma właściwości wody martwej, czyli pomaga oczyścić ciało z komórek chorych i nie rokujących. Odbiera energię.<br />Ma to znaczenie w leczeniu np raka skóry i innych. Okłady z takiej rosy odbierają energię guzom. Oczywiście w tym celu warto zebrać rosę np z glistnika lub roślin przeciwrakowych...<br />-Poranna rosa, tuż o świcie i o pierwszych promykach słońca, witalizuje, rozgrzewa, odradza, odmładza.<br />Tak więc zbieramy rosę z wybranej zieleni (np koniczyna, perz itp) przeciągając po niej czyściutką tetrą, gazą, lub innym czystym naturalnym materiałem, ( np.len) , aż będzie mokra i ciężka, a potem obmywamy się tym, obmywamy i jasniejemy jak poranne słoneczko.<br />(te materiały prać bez chemii, w orzechach piorących lub mydlnicy, ew. w sodzie lub mydle potasowym)<br />Można zbieranie rosy dodatkowo skojarzyć z fazami księżyca, żeby wzmocnić działanie, (np nocna rosa z ubywającego księżyca).<br />Oraz dołożyć intencje.<br />Wiem, wiem. Większość z Was jak słyszy że ma dołożyć intencje, od razu stwierdza, że to wszystko na nic.<br />Poczytajcie więc o eksperymentach z wodą pana Masaru Emoto.<br />Poza tym nie na darmo nasi szeptuni i szamani wybierali się przed świtem do źródła lub studni po Milczącą Wodę.<br />Szli w szamańskim ubiorze, z nie używanym nigdy nowiutkim naczyniem, nie wypowiadając nawet jednego słowa ani głosem, ani myślą, tak samo milcząco nabierali wodę i wracali o świtaniu do domu. Tam dopiero woda była zaklinana dla konkretnej osoby i przekazywana do obmywania lub picia. Dziś powiedzieli byśmy, że programowana intencją uzdrowienia.<br />Aby program był czysty, Milczącą Wodę mógł przynieść tylko ktoś, kto potrafił dochować zasad.<br /><br />Nabieram wodę w źródełku z wąwozu. Pachnie wilgotna żywa ziemia. Woda wymywa podłoże aż do łupków wapiennych. Jest krystaliczna, ze srebrnym, szlachetnym połyskiem. Lodowata.<br />Jestem w środku Ziemi, nade mną tylko niebo osłonięte młodymi, wiosennymi liśćmi na czubkach drzew. Idę chwilę ścieżką wydeptaną przez zwierzęta leśne, potem skręcam do domu.<br />Po drodze zabieram z ogrodu dwa czerwone ogonki liściowe rabarbaru.<br />Kroję je na drobno, dodaję łyżeczkę miodu, zalewam źródlanką i miksuję.<br />Witariański kompot.<br />Dla cierpliwych: można nie miksować, ale macerować w wodzie przez kilka godzin pokrojone drobno ogonki. najlepiej na słońcu, tak jak kwiatowe esencje Bacha :)<br />Ale ja nie byłam cierpliwa. Słoneczko wreszcie grzeje, a ja od rana kosiłam ręczną kosą. Chce się pić.<br />
Wycinam przy okazji koszenia dorodne kępy szanty. Soczyste ciemnozielone łodygi z grubymi liśćmi przeznaczam do suszenia.<br />
Podczas suszenia pachnie przepięknie, jednak smak ma gorzki.<br />
Gorzkie rośliny poprawiają trawienie, oraz działają na wątrobę i wydzielanie żółci. Szanta używana jest również przy astmie i chorobach układu oddechowego. Poprawia krążenie, rozgrzewa.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-16480991808774357332017-04-11T12:01:00.004+02:002017-04-11T12:01:57.735+02:00Łąka na surowo<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEispOFiMEQKCUyVHc5NrC9I6IHfKCcz9TRjDaS6TiqBh-Sf9yeYiiRkipv-WRGSJkJfOUxCGR7g8QUVJUlQPyeNg-d7vwiHAqcJ9gbZjbvWvLPSoBXDFK-Q1FHPp4MyQKnUEBStPW8VcZw/s1600/sok1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7RAlP6SEGrJZVcaMA2HKPT36CFUmBjPSh_alw3NtIj25_TtsbI_OQkf9zdI6q7DqiGIf91_wC4HDw75-oVDiLHibamDOVWFmzfMVFUa6tQaEJ1H3FClJN_q3_FaQdKj7rzMJrM3tBs2I/s1600/sur%25C3%25B3wka3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
Dziś krótko.<br />Pierwszy etap wyścigu z trawą wygrany :)<br />Zdążyłam do końca uprzatnąć trawniko-łąkę przed oborą i wykosić przed dzisiejszym deszczem. Trzeba było na koniec dokładnie wygrabić, żeby kawałki drewna, cegieł, gwoździe i inne niespodziane obiekty nie uszkodziły kosiarki.<br /><br />Pierwsze grządki wyścielone trawą w międzyrzędziach. (zasiane marchwie, pietruszka, pory i posadzona co drugi rząd cebula dymka)<br />Przesadzone z nieszczęsnego miejsca truskawki (kawałek ze zlewną ziemią) są obsypane zeszłorocznymi trocinami, które zimowały pod chmurką. Trociny dostały się także rabarbarom.<br />Wysiane są sałaty, rzodkiewka, szpinak i inne liściaste, co niespodzianego zimna się nie boją.<br />Pomidorki w małych pojemniczkach mają już spore listki i czekają na przesadzenie w większe doniczki.<br />Po raz pierwszy udało mi się wykiełkować papryki. One jeszcze trochę muszą podrosnąć do przesadzenia.<br /><br />Zanim ogrodowe cuda urosną, ja nie cierpię na brak zieleniny.<br />Co rano sok z perzu i pokrzywy- bomba witaminowo-mikroelementowa, chlorofil, krzemionka i żywe enzymy, a potem każdy posiłek to w zasadzie warzywa i owoce z zieleniną łąkową. Tyle na ile mam ochotę.<br />Z gotowanych rzeczy to dwa-trzy niewielkie ziemniaczki, lub dwie garście kaszy jaglanej lub gryczanej, raz dziennie.<br /><br />A to skład mojej ulubionej łąkowej surówki:<br />Podagrycznik, ziarnopłon i liście liliowca.<br />Liście liliowca są bardzo smaczne, miękkie i delikatnie słodkawe, a w zasadzie neutralne z przesunięciem w stronę słodyczy.<br />(Liliowce w zasadzie są całe jadalne. Pewnie posadzę ich kilka odmian, jak tylko będę miała możliwość).<br />Do surówki dodaję łyżkę octu jabłkowego, odrobinę soli i nierafinowanego oleju słonecznikowego.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7RAlP6SEGrJZVcaMA2HKPT36CFUmBjPSh_alw3NtIj25_TtsbI_OQkf9zdI6q7DqiGIf91_wC4HDw75-oVDiLHibamDOVWFmzfMVFUa6tQaEJ1H3FClJN_q3_FaQdKj7rzMJrM3tBs2I/s1600/sur%25C3%25B3wka3.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="283" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7RAlP6SEGrJZVcaMA2HKPT36CFUmBjPSh_alw3NtIj25_TtsbI_OQkf9zdI6q7DqiGIf91_wC4HDw75-oVDiLHibamDOVWFmzfMVFUa6tQaEJ1H3FClJN_q3_FaQdKj7rzMJrM3tBs2I/s400/sur%25C3%25B3wka3.png" width="400" /></a><br />
<i>Podagrycznik, ziarnopłon i liście liliowca</i><br /><br />A tak wygląda poranne wyciskanie soku z pokrzywy i perzu.<br />Obie roślinki jak dla mnie są zbyt "trudne" w jedzeniu na surowo, więc sok to dobre wyjście. Dodaję do tego sok z jednej pomarańczy, albo mleko orzechowe lub z innych nasion.<br />Z mlekiem jest bardzo dobre.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEispOFiMEQKCUyVHc5NrC9I6IHfKCcz9TRjDaS6TiqBh-Sf9yeYiiRkipv-WRGSJkJfOUxCGR7g8QUVJUlQPyeNg-d7vwiHAqcJ9gbZjbvWvLPSoBXDFK-Q1FHPp4MyQKnUEBStPW8VcZw/s1600/sok1.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="263" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEispOFiMEQKCUyVHc5NrC9I6IHfKCcz9TRjDaS6TiqBh-Sf9yeYiiRkipv-WRGSJkJfOUxCGR7g8QUVJUlQPyeNg-d7vwiHAqcJ9gbZjbvWvLPSoBXDFK-Q1FHPp4MyQKnUEBStPW8VcZw/s400/sok1.png" width="400" /></a><br /><i>Sok z pokrzywy i perzu na ręcznej wyciskarce</i><br /><br />
Dla zainteresowanych trochę o podagryczniku:<br />Roślina rozpuszcza osady wewnątrz ciała ludzkiego, upłynnia je i w ten sposób pozwala ich się pozbyć.<br />Sama nazwa Podagrycznik, wskazuje na jej zastosowanie.<br />Potrafi wypłukać nawet kryształy kwasu moczowego, niszczące stawy od wewnątrz.<br />Używanie podagrycznika powoduje, że ciało staje się znów giętkie, a krew, limfa i energia krążą w nim bez zastojów.<br />Udrażnia węzły limfatyczne i gruczoły wydzielania wewnętrznego.<br />Nasi przodkowie jedli podagrycznik jak sałatę, a nawet kisili go na miesiące zimowe. Też spróbuję ukisić.<br />
Na razie korzystam na surowo. Jest delikatna w smaku, ma soczyste ogonki liściowe, i lekki zapach marchwi.<br /><br />W podagryczniku można się dodatkowo kąpać przy dolegliwościach stawowych. Bez tych dolegliwości też pewnie nie zaszkodzi. Do kąpieli można użyć kłączy i ziela.<br />Można go suszyć na zimę i pić jako napar (łyżka na szklankę wrzatku)<br /><br />Oczywiście można podagrycznik gotować w zupach, albo dusić jak ludzie robią to ze szpinakiem, ale moim zdaniem szkoda siły życiowej rośliny, z której wtedy już nie możemy skorzystać.<br />Jest rośliną ekspansywną, o dużej sile życiowej, tak jak perz i pokrzywa.<br />
<br />Jeśli miała bym określić ją w kilku słowach, powiedziała bym: Lekkość, radość, giętkość i energia.<br />Wolę nazywać ją Snitka, taka jest jej miejscowa nazwa u nas i chyba bardziej to imię do niej pasuje.<br /><br /><br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-11191004279571896802017-04-03T22:37:00.000+02:002017-04-03T22:37:49.953+02:00Sok z perzuI po długiej nieobecności:<br />Znów wiosna i wyścig z trawą :)<br />A u mnie zmiany, zmiany, zmiany..<br /><br />Przede wszystkim jestem już niemal na wyżywieniu witariańskim,<br />do czego dążyłam uparcie drogą eliminacji kolejnych wynalazków, przez czas jaki tu mieszkam.<br />Chcę Wam powiedzieć, ze najtrudniejsze jest przestawienie psychiki.<br />I to nie z powodu strachu, że się umrze na samym surowym, ale z powodu<br />informacji jakie na temat menu witarian serwuje internet.<br />Są to wiadomości typu: osiem bananów, kilo jabłek, sześć pomarańczy, <br />micha zieleniny i to nie na cały dzień, ale na pierwsze śniadanko- żeby uzupełnić kalorie, witaminy mikroelementy i inne rzeczy. Po kieszeniach należy trzymać batony witariańskie, żeby się nie przewrócić z głodu do drugiego śniadania itd itp.<br />A ja nie dała bym rady. Objętościowo. <br />Poniosła bym porażkę po dwóch bananach, jabłku i pomarańczy.<br />I tyle mi wystarcza żeby się dobrze czuć i pracować fizycznie do obiadu.<br />Oświadczam, że człowiek nie jest kozą. Hodowałam kozy, to wiem ile musi zjeść koza. <br />Człowiek nie wiem dlaczego, może z powodu wyższej od kozy świadomości, potrafi zadowolić się niewielką ilością jedzenia, a nadmiar po prostu mu szkodzi.<br />Być może metabolizm człowieka uwzględnia bezpośrednie żywienie się zawartą w przestrzeni życiową energią (chi, prana, orgon to niektóre nazwy tego samego).<br />W związku z tym, powstała w mojej głowie robocza teoria, że osoby mające wieczne problemy z nadwagą są w zasadzie uprzywilejowane w stosunku do chudeuszy, którzy muszą niewiarygodnie dużo jeść zeby nie zniknąć z planu ziemskiego.<br />Skoro osoby z nadwagą potrafią utyć od liścia sałaty, to znaczy że reprezentują sobą MODEL OSZCZĘDNY ciała ziemskiego. Wystarczy im prana i liść sałaty, by przyciąganie ziemskie z nich nie zrezygnowało.<br />Niestety dzięki propagandzie żywieniowej w którą bezapelacyjnie wierzą, męczą się ze sobą i własnymi sznurówkami. Zupełnie niepotrzebnie.<br /><br />Wracając do witariańskiego menu: rzadko jem banany, bo nie przepadam, a pomarańcze są u mnie w domu jako owoc sokowy na wyjście z głodówek.<br />(Bo właśnie z tą wczesną wiosną, weszłam w tryb -mam nadzieję- regularnych postów.<br />Tych na wodzie i suchych. Dla zdrowotności i czystości wewnętrznej- cielesnej i duchowej.<br />(I w ramach dygresji małej, informacja dla tych, którzy tego nie spróbowali:<br />Odstawiając jedzenie doznaje się fantastycznego samopoczucia i jasności umysłu, które niestety znika po powrocie do cięższego jedzenia. Utrzymuje się przy diecie witariańskiej. Znikają też różne nie rokujące wyleczenia dolegliwości).<br /><br />Druga przerażającą mnie osobiście rzeczą, jaką na temat witarianizmu serwują portale internetowe jest taka, że NIE DA się być na witariańskim bez kupowania zamorskich cudów, by się nimi żywić. Kosmicznie trudno jest trafić na jakiekolwiek surowe przepisy, bez co najmniej 3/4 egzotycznych składników.<br />Oglądany z tej strony witarianizm, plasuje się u mnie w kanonach literatury fantazy.<br />Oczywiście da się jeść na surowo z krajowych składników.. Nieco wyobraźni i wszystko się da.<br />Nawet grzyby się da. Wspaniała jest np surówka z pieczarek :)<br />Grzyby można też kisić.<br />Po jakimś czasie w zasadzie człowiek woli zjeść osobno składniki, niż kombinować jakieś specjalne papki wieloskładnikowe w blenderze, lub piramidalne surówki z wymyślnymi dressingami.<br />Zaczyna się preferować czyste smaki.<br /><br />Kończę już gadulstwo, chcę tylko wyjaśnić jeszcze, że wspomniany na wstępie wyścig z trawą nie polega na próbach zjedzenia trawnika, bo oczywiście człowiek kozą nie jest, ale....jest mały wyjątek. Perz.<br />Jest masa informacji o niebywałej zdrowotności soków wyciskanych ze specjalnie hodowanej pszenicy (oczywiście zmodyfikowanej genetycznie) oraz innych zbóż.<br />Otóż śmiem zauważyć, że upierdliwy perz nadaje się do tego o wiele bardziej.<br />Przede wszystkim nie jest rośliną hodowlaną i ma w sobie ogromną siłę przetrwania, oraz całe mnóstwo rozpuszczalnej krzemionki dającej mocne kości i sprawne stawy, elastyczną skórę i naczynia krwionośne.<br />
Czyści krew z metabolitów, chroni wątrobę, likwiduje skłonności do zaparć, dobrze działa na nerki (rozpuszcza kolekcje kamuszków) i na ładną cerę.<br />Wielkie uznanie dla działania soku z perzu ma Medycyna Chińska, która zapewnia o jego silnym działaniu regenerującym.<br />Perz wg oficjalnych danych, nie zawiera szkodliwych dla człowieka składników.<br />Nic, tylko używać sam, albo zmieszany z pokrzywą, a wtedy to już będzie mega suplement wiosenny.<br />Sok uzyskamy przepuszczając młode pędy przez maszynkę do mięsa. Masę odciskamy przez płócienną ściereczkę. Można oczywiście użyć wyciskarki do soków.<br />Jeśli ktoś chce, a właśnie oczyszcza grządki pod siewy, może wczesnowiosenny sok zrobić z liści i kłączy.<br />
<br />
I jeszcze mała dygresja na koniec:<br />
Nie piszę tego, żeby udowadniać komukolwiek wyższość jednego sposobu jedzenia nad drugim.<br />
To co robię, jest moim wyborem i absolutnie nie próbuje komukolwiek czegokolwiek narzucać.<br />
Piszę jedynie o własnych doświadczeniach, eksperymentach, przemyśleniach i przemianach. <br />
<br /><br /><br /><br /><br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-57650742361094894142017-02-06T23:17:00.000+01:002017-02-06T23:17:39.095+01:00Klucze do częstotliwości wolności
<div style="margin-bottom: 0.5cm;">
<br /><br />Chcę się z Wami podzielić czymś, co znalazłam wiele lat temu.</div>
<div style="margin-bottom: 0.5cm;">
Są to pewne klucze</div>
<div style="margin-bottom: 0.5cm;">
Sprawdź, czy pasują ......<br />
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0.5cm;">
1. <br /><br /><b>Tę księgę
napisał człowiek. <br /><br />Nie została ona podyktowana przez
nadprzyrodzone istoty ani objawiona przez bogów. Tworzenie tego
rodzaju pism pozostawiam tym , którzy uwierzyli w tego rodzaju
podziały albo zdecydowali się na branie udziału w odwiecznym
wyścigu po władzę. <br /><br />Nie interesuje mnie władza , gdyż
jedynym pokarmem władzy jest strach. Władcy tej części
wszechświata sieją terror by zebrać przerażenie , które jest
jedyną zaprawą spajającą umowne mury systemów kontrolujących
świadomość. <br /><br />Pokonaj strach by wymazać swoje imię z
pisanych krwią rejestrów "bogów" , którzy są
największymi wrogami rodzaju ludzkiego. <br /><br />Pokonaj ego
zaszczepione ci przez ich systemy by nie ulec pokusie zabawy w boga ,
która jest w istocie dobrowolną zgodą na dalsze więzienie , gdyż
nawet bogowie mają swoich panów. <br /><br />Każde więzienie rodzi
cierpienie. <br /><br />Każde ograniczenie jest więzieniem. <br /><br />Tylko
my możemy uwolnić bogów. <br /><br />2. <br /><br />Na początku był
Chaos. <br /><br />Nie należy jednak rozumieć go jako burdel , to
skojarzenie zostało nam wszczepione , by odwrócić nasze myśli od
Pierwotnej Przyczyny . <br /><br />Chaos , według matematyków , jest
zbiorem w obrębie którego spotkanie dowolnego elementu w dowolnym
miejscu jest jednakowo prawdopodobne. <br /><br />Tym w istocie jest
Chaos. <br /><br />Samo zrozumienie tego pojęcia może dać wolność
świadomości. <br /><br />W rzeczy samej - nigdy nie było nic prócz
Pierwotnej Przyczyny , a prawem jej jest brak ograniczeń. <br /><br />3.
<br /><br />Chaos , już z samej definicji jest Wszystkim , całym
potencjałem , pierwotną materią , zawierającą w sobie spełnienie
wszystkich możliwości. <br /><br />Dlatego wszystko istnieje. <br /><br />Dlatego
wszystko jest możliwe. <br /><br />4. <br /><br />Kula o nieskończenie
wielkiej średnicy jest płaszczyzną , gdyż krzywizna jej
powierzchni jest nieskończenie mała. <br /><br />Wszechświat ma taką
właśnie formę - jest kulą w nieskończonej wielości wymiarów.
<br /><br />5. <br /><br />Istotą człowieczeństwa jest wybór. <br /><br />Wybór
można opisać jako dobrowolne podążenie jedną ścieżką matrycy
istnienia. <br /><br />Wyborem można manipulować , gdyż niewielu ma
wgląd w matrycę , czyli wzór opisujący wszystkie ewentualne
konsekwencje działań. <br /><br />Niewielu widzi Chaos. <br /><br />6.
<br /><br />Bogowie są chorymi ludźmi , tymi , którzy posiedli wizję
Chaosu nie wyzwalając się mimo to z okowów ego. <br /><br />7.
<br /><br />Bogowie boją się samych siebie. <br /><br />8. <br /><br />Bogowie
boją się swoich panów. <br /><br />9. <br /><br />Bogowie kochają samych
siebie nieodwzajemnioną miłością. <br /><br />10. <br /><br />To my
jesteśmy winni istnienia bogów gdyż godzimy się na narzucone nam
ograniczenia. <br /><br />11. <br /><br />Ograniczenia są sprytnie
wyreżyserowanym urojeniem. <br /><br />Możecie mi wierzyć , bogowie są
mistrzami w budowaniu urojeń. Ich błędem jest to , że niektóre
ze swych urojeń przyjęli za prawdę. <br /><br />Jeżeli jest się
wybornym kłamcą można dać się sobie osżukać. <br /><br />12.
<br /><br />Istnieją ludzie , którzy nie ulegli złudzeniu Mocy i
Wszech-Mocy i posiadłszy mistrzostwo w boskich zdolnościach z
radością rozpuścili kotarę ułudy by zjednoczyć się z Pierwotną
Przyczyną, czyli własną naturą. <br /><br />13. <br /><br />Bóg to
lokalny watażka. Wolny człowiek to cały Wszechświat. <br /><br />14.
<br /><br />Nie ma śmierci jest tylko brak możliwości wyboru na pewnej
płaszczyżnie. <br /><br />15. <br /><br />Otacza nas wieczność. <br /><br />16.
<br /><br />Wyrusz w podróż do własnych ograniczeń. Zobacz że są w
istocie sprytnie utkanym złudzeniem. <br /><br />Niech ta podróż
przyniesie ci radość. <br /><br />17. <br /><br />Zaprawdę - jesteśmy
zdolni do wszystkiego. <br /><br />18. <br /><br />Należy ci się
wszechświat. <br /><br /><br /><br />19. <br /><br />Masz pełne prawo do samego
siebie. <br /><br />Masz prawo do radości , miłości i dobrej zabawy.
<br /><br />Nie pozwól sobie wmówić , że może być inaczej. <br /><br />20.
<br /><br />Bądź dla siebie radością. <br /><br />21. <br /><br />Śmiej się
kiedy tylko możesz , gdyż śmiech i radość rozpuszczają
złudzenia. <br /><br />22. <br /><br />Nie twórz cierpienia bo zbierzesz
niewolę. <br /><br />23. <br /><br />Kiedy zrozumiesz te słowa , zwrócisz
na siebie uwagę bogów. Będą próbowali odwrócić twój umysł od
wiedzy.Mogą próbować przestraszyć cię lub kupić. <br /><br />Zachowaj
niewzruszoność i przyjmij z humorem to co się wydarzy. <br /><br />Zrozum
- jesteś dla nich zagroożeniem. <br /><br />Boją się ciebie.
<br /><br />Przyjmij tę prawdę z miłością i współczuciem. <br /><br />24.
<br /><br />Zmniejszaj ilość niewoli wewnątrz i dookoła siebie tak
jak tylko możesz. <br /><br />Nie zrażaj się niepowodzeniami. <br /><br />Nasz
system został skonstruowany tak , by wolność wydawała się
trudna. <br /><br />25. <br /><br />Bogowie uczą nas strachu przed
wolnością. <br /><br />To choroba klatkowa. <br /><br />26. <br /><br />Odrzuć
religie. Czcij wszechświat. <br /><br />27. <br /><br />Dobrze jest
traktować życie jak emocjonującą przygodę , wyprawę w nieznane.
<br /><br />28. <br /><br />Poznaj siebie. <br /><br />Nie bój się niczego w
sobie. <br /><br />Zostało wnas zasiane wiele rzeczy , które wydają
się być złe , brudne lub straszne. Przyjmij je z dumą i odwagą.
Bądź twórcą samego siebie i swoim panem. Przyjmij
odpowiedzialność za siebie. <br /><br />Przyjmij odpowiedzialność za
wszechświat. <br /><br />29. <br /><br />Nie czuj się winnym. <br /><br />Poczucie
winy , to mechanizm broniący złudzeń. <br /><br />Nie masz powodu by
się nad sobą litować. <br /><br />30. <br /><br />Jesteśmy władcami i
narkotykiem bogów. <br /><br />31. <br /><br />Ten , który włada niesie
niewolę. <br /><br />32. <br /><br />Choroba klatkowa karmi się złudzeniem
bezpieczeństwa. Dlatego nawet najbardziej bezczelne dyktatury są
możliwe <br /><br />33. <br /><br />Niepodzielnym władcą tej komórki
czasoprzestrzennej jest Jod He Vau He zwany też JHWH , Allahem i
milionem innych kradzionych imion. To wszystko w istocie jest jednym.
<br /><br />Jego istotą jest wojna , niezgoda ,strach, twarde prawo i
bałwochwalcze uwielbienie. <br /><br />Jest on bogiem okrutnym i
pamiętliwym , do czego zresztą sam się przyznaje. <br /><br />W zamian
za posłuszeństwo oferuje okruchy swej władzy. <br /><br />34. <br /><br />Wolisz
być psem ogryzającym kości pod stołem swego pana , czy tańczącą
gwiazdą , artystą wszechświata? <br /><br />35. <br /><br />Nie jest winą
miecza , że zabija. <br /><br />Winą jest ślepe posłuszeństwo. <br /><br />36.
<br /><br />Śmierć jest brakiem wyboru. <br /><br />37. <br /><br />Nie wpadnij
w pułapkę nienawiści do bogów . Podaruj im współczucie.
Niewiele go otrzymują. <br /><br />38. <br /><br />Nie myśl proszę, że
bogowie są głupi. <br /><br />Wiedza, którą posiedli jest ogromna a
ich mistrzostwo godne podziwu. <br /><br />Traktuj bogów jak godnych
przeciwników, analizuj ich działania i metody. <br /><br />Szanuj ich.
Nieprzyjaciel potrafi nauczyć tego, czego nie nauczy przyjaciel.
<br /><br />Walcz niosąc radość i współ-czucie. <br /><br />Ciesz się,
że ofiarowano ci tak potężnych przeciwników w tej Grze. <br /><br />39.
<br /><br />Bogowie stworzyli nas na własne podobieństwo i nawzajem.
<br /><br />To jest właśnie błędne koło. <br /><br />40. <br /><br />Czytaj
między wierszami. <br /><br />41. <br /><br />Masz w sobie Chaos. <br /><br />Nie
sprzedawaj go bogom - twórz ! <br /><br />Nie ma ceny za którą można
kupić wszechświat. <br /><br />42. <br /><br />Myśl stwarza. <br /><br />43.
<br /><br />Dzięki mistrzowskim intrygom bogów Człowiek został
podzielony. Bogowie są dumni z tego posunięcia, gdyż było ono
niezwykle trudne i ryzykowne. Właśnie dzięki tej dumie jesteśmy w
stanie do dziś odnaleźć ślady tego podziału w pismach, rzeczach
a nawet budowie własnego mózgu. <br /><br />Gdyby nie byli tak dumni
postaraliby się o lepsze zatarcie śladów. <br /><br />To właśnie ten
podział sprawił, że nasze prawo wyboru zostało ograniczone, każda
połowa widzi świat inaczej. <br /><br />Należy dążyć do
jednorodności, syntezy i synchronizacji. Tylko zjednoczone wola i
myśl potrafią tworzyć. Kiedyś były jednym. <br /><br />44. <br /><br />Nie
myl tworzenia z niszczeniem ! <br /><br />45. <br /><br />Tworzenie jest
kształtowaniem nowych możliwości wyboru i znajdowaniem nowych
sposobów wyrazu. <br /><br />Niszczenie jest pozbawianiem wyboru. <br /><br />46.
<br /><br />Jesteś wszechświatem. <br /><br />Jeżeli niszczysz coś na
zewnątrz siebie, niszczysz to w sobie. <br /><br />Niszczysz część
siebie. <br /><br />47. <br /><br />Nie lubię używać pojęć "Dobro"
i "Zło". <br /><br />Wolę mówić o tworzeniu i niszczeniu.
<br /><br />48. <br /><br />Nie ma we wszechświecie rzeczy niepotrzebnych,
są najwyżej rzeczy, które chwilowo leżą na niewłaściwym
miejscu. <br /><br />Niszczycielska siła jest także potrzebna. Służy
do uwalniania energii z form zamkniętych. Energia ta jest potrzebna
do stworzenia w tych miejscach nowych niezliczonnych możliwości
wyboru. <br /><br />49. <br /><br />Dbaj o swoją nieskończoność. <br /><br />Nie
bądź bezczynny. <br /><br />Nie umieraj. Rozwijaj się. <br /><br />50.
<br /><br />Symbolem zniszczenia jest ogień. <br /><br />Nie myl ogniska z
pożarem. <br /><br />51. <br /><br />Jest czas gromadzenia mocy i czas jej
wydawania. <br /><br />Kumulowanie energii dla samego jej posiadania nie
ma sensu. <br /><br />Inwestuj w tworzenie i rozwój a zwróci się po
wielokroć. <br /><br />52. <br /><br />Jak widzisz koniec nie istnieje.
<br /><br />Zawsze jest coś dalej. <br /><br />53. <br /><br />Człowiek jest
okiem Chaosu, dzięki któremu Chaos widzi sam siebie. <br /><br />Chaos
ma wiele oczu, by widzieć na wszystkie sposoby. <br /><br />Chaos ma
oczy nie tylko ludzkie. W tej grze biorą udział wszystkie formy
istnienia. <br /><br />54. <br /><br />Każda forma tworzenia jest ważna i
potrzebna. <br /><br />Nawet ci którzy tworzą wszechświaty, zaczynnali
od rysowania drzew. <br /><br />By napisać powieść trzeba nauczyć się
czytać. <br /><br />55. <br /><br />Nie twórz rzeczy grożnych, twórz
rzeczy piękne. <br /><br />Wiele nie do końca przemyślanych dzieł
obróciło się przeciw swym twórcom. <br /><br />56. <br /><br />Istnieje
drugi rodzaj bogów. Nie są to jednak bogowie tacy jak opisani
powyżej. <br /><br />Formy te można nazwać transformatorami lub
komputerami. Zostały one stworzone przez ludzi wiedzy opuszczających
ten zakres częstotliwości. Są one pracami dyplomowymi ludzi
przechodzących do nowego pasma tworzenia. <br /><br />Stanowią one, z
jednej strony bramy do innych światów, z drugiej strony są one
skondensowaną formą energii w postaci mocy lub informacji.
<br /><br />Możliwe jest korzystanie z tych form jak z urządzenia
przesyłającego potrzebną moc lub informację. <br /><br />Zazwyczaj
kodem wejściowym jest określony stan świadomości, osiągany
poprzez modlitwę, medytację lub użycie roślin mocy. Zasada brzmi:
skoncentruj się na problemie i w ciszy oczekuj odpowiedzi. <br /><br />57.
<br /><br />Niestety! <br /><br />Pojawiło się nowe pokolenie bogów. Są
oni mistrzami przebrania. W przebraniu kradną informację lub
energię, by w zniekształconej formie wykorzystać ją do
manipulacji i umacniania swojej władzy i kontroli. W ten sposób
niszczą intencje twórców transformatorów, których pierwotnym
zadaniem było propagowanie wolności, rozwoju świadomości i
twórczości. <br /><br />Niektórzy z nowych bogów podają się za
magów Chaosu. <br /><br />Intencją ich jest zniszczenie lub pełna
kontrola wszystkich transformatorów. <br /><br />Metodą ich jest
wejście w przebraniu i zasianie programu przypominającego
komputerowego wirusa zniekształcającego czystą informację i
tworzącego z niej formę zamknietą (hermetyczną) <br /><br />Dlatego
modlitwy coraz rzadziej skutkują lub działają zgola
nieprzewidywalnie a informacje o niewielkim znaczeniu i rozmiarze
okazują się bardzo energochłonne. <br /><br />58. <br /><br />Należy
stworzyć program-szczepionkę. Ten tekst, jak i wiele innych, jest
właśnie próbą stworzenia pewnego rodzaju szczepionki. Szczepionki
przeciw niewoli schematu. <br /><br />59. <br /><br />Nowych bogów można
poznać mię dzy innymi po zamiłowaniu do głośnego, narastającego
śmiechu pozbawionego radości. <br /><br />60. <br /><br />Oszukiwanie
polega na dołączaniu fałszywych wniosków do prawdziwych
przesłanek lub fałszywych przesłanek do prawdziwych wniosków.
<br /><br />61. <br /><br />Staropolskie okazanie gościnności nie brzmiało
"Czuj się jak u siebie w domu.", brzmiało: "Czuj się
mną.". <br /><br />Poczuj się zdolnym do takiego uczucia. <br /><br />Uważaj
jednak kogo zapraszasz. <br /><br />62. <br /><br />Wszechświat jest grą,
która bawi się sama sobą. <br /><br />63. <br /><br />Prawa to bariery.
<br /><br />Reguły to drogowskazy. <br /><br />Zasady to drogi. <br /><br />64.
<br /><br />Ptak w powietrzu i ryba w wodzie nie potrzebują barier dróg
i drogowskazów. <br /><br />65. <br /><br />Jod He Vau He otacza się
przepychem i splendorem. Jest rozmiłowany w rzeczach cennych i
rzadkich. Ma skłonność do tworzenia form wynaturzonych i
dziwacznych. Otacza się sforą bestii o przerażających kształtach
i grożnych upodobaniach. <br /><br />66. <br /><br />Planem Jod He Vau He
jest posiąść cały Chaos na własność. Uczynić z wszechświata
formę zamknietą. <br /><br />67. <br /><br />Jod He Vau He gardzi słabością
i tym co proste i zwyczajne. Cierpi na manię wielkości. <br /><br />68.
<br /><br />Forma zamknięta, to taka, która nie ma możliwości wyboru.
Forma taka zmuszona jest trwać bezczynnie lub działać w ramach
zamkniętego programu "błędnego koła", jak naczynie w
którym uwięziono chaos. <br /><br />69. <br /><br />Kiedyś formy zamknięte
tworzono by przez określony czas przechowywaly informację. <br /><br />Na
tym polega budowa zamków czasowych. <br /><br />70. <br /><br />Obecnie
wiele form zamkniętych w przeszłości otwiera się. Wiele z nich
niesie iformację o wolności. <br /><br />71. <br /><br />Formy te zostaly
stworzone przez mistrzów starożytności, którzy pokonali czas i
zdobyli pelnię wiedzy o matrycy. Są ich pożegnalnym prezentem.
<br /><br />72. <br /><br />Forma definitywnie zamknięta jest jak zgniłe
jajo. Martwa i nikomu niepotrzebna. Rozbicie skorupki powoduje
zniszczenie zawartości. <br /><br />73. <br /><br />Pierwszą formą
zamkniętą na zamek czasowy jest umysł. Należy otworzyć go
delikatnie i bez wysiłku. <br /><br />Przed użyciem wstrząsnąć.
<br /><br />74. <br /><br />Każde dziecko słyszało opowieść, że w
lustrze siedzi diabeł. <br /><br />Kogo widzisz po drugiej stronie
lustra gdy w nie patrzysz? <br /><br />75. <br /><br />Każdy z nas ma w
sobie Jod He Vau He. <br /><br />Jest on bramą do następnych
rzeczywistości. Należy przekroczyć tę bramę. <br /><br />Wybacz Jod
He Vau He i podziękuj mu za to czego uczy cię istniejąc. <br /><br />76.
<br /><br />Niektóre z naszych ograniczeń zostały ukryte. Można
rozpoznać je po tym, że myśląc o nich czujemy niechęć i
dyskomfort. <br /><br />Wewnętrzny komfort i akceptacja są kluczem do
wolności. <br /><br />77. <br /><br />Jeżeli czytając te słowa czujesz,
że niektóre z nich już słyszałeś, jesteś na dobrej drodze -
coś w tobie rozpoznaje je i poprzez rezonans zaczyna ci przypominać
twoją wiedzę. <br /><br />Jesteś wszechświatem, nie mogę powiedzieć
ci nic, czego byś nie wiedział! <br /><br />78. <br /><br />Mówiłem już,
że nasza natura, wskutek mistrzowskiego planu bogów uległa
rozszczepieniu. Mamy dwoje oczu, dwoje uszu, dwa nozdrza, dwie ręce,
dwie półkule mózgowe - poprzez ten podział można zrozumieć
istotę planu bogów. <br /><br />Ich plan ma jednak swoje słabe strony.
<br /><br />Nie udało się rozszczepić naszej seksualności w sposob,
który nie pozbawiłby nas zdolności do reprodukcji. <br /><br />Seksualność
jest tym co nas łączy, tym co łączy dwa w jedno na trzech
poziomach. <br /><br />Ciała kochanków łączą się w akcie miłosnym.
<br /><br />Geny rodziców łączą się w dziecku. <br /><br />Umysły
rodziców łączą się w orgazmie. <br /><br />To kolejna bariera do
przekroczenia. <br /><br />Bogowie nie potrafili całkiem zamknąć tego
przejścia, ale postawili pewne bariery, by do niego nas zniechęcić.
<br /><br />Stąd właśnie zahamowania, kompleksy i dewiacje seksualne.
<br /><br />Stąd patriarchat i jakościowe zróżnicowanie roli
mężczyzny i kobiety. <br /><br />Kobieta i mężczyzna mogą być
jednym, kiedy tylko tego zapragną. <br /><br />Bycie kobietą czy
mężczyzną jest złudzeniem. <br /><br />Odbierz Jod He Vau He swoją
wolność i zwróć mu to, co do niego należy. <br /><br />79.
<br /><br />Historia wieży Babel opowiada o podzieleniu języka. <br /><br />Czas,
w którym rozgrywa się ta opowieść był podobny do obecnego.
<br /><br />Ludzie zrozumieli wówczas, kim są bogowie. Pojęli, że nie
są w niczym gorsi od swoich panów. Zaczęli więc budować sobie
bramę do nowych, boskich rzeczywistości. <br /><br />Wtedy bogowie
zakodowali język i wolę porozumienia, by zniweczyć groźną potęgę
połączonej ludzkiej woli i myśli. <br /><br />Dlatego ludzie nie
potrafią dojść często do porozumienia, nawet jeśli mówią
dokładnie o tym samym. <br /><br />Daj innym tyle wolności słowa, ile
tylko potrafisz a otworzysz kolejną bramę percepcji. <br /><br />Dąż
do jedności ze wszystkim. Wszechświat pomoże ci rozumieć i
pamiętać. <br /><br />Pamiętaj - jesteśmy tutaj! <br /><br />80.
<br /><br />Wszechświat sumuje się do zera. <br /><br />Wszechświat sumuje
się do jedności. <br /><br />(Taki sobie paradoks.) <br /><br />81. <br /><br />Im
większy ucisk ze strony bogów, tym większe dążenie do wolności
ze strony człowieka. <br /><br />82. <br /><br />Nadszedł moment, kiedy
bogów udało się sprowokować do popełnienia błędu. poprzez
manipulacją ich dumą i ambicją doprowadziliśmy do tego, że
przykręcili śrubę zbyt mocno. <br /><br />Otwartej bitwy mocy nie da
się już uniknąć. <br /><br />83. <br /><br />Język, którym zapisany
jest ten przekaz odwołuje się do archetypów i wiedzy
nieuświadomionej. Jeżeli niektóre z użytych tu terminów nie
pasują do struktury Twojego języka, znajdź takie terminy, które
według Twojej intuicji są im najbliższe. traktuj tę opowieśc jak
ekscytujące wyzwanie a zachodzący w tobie proces jak zabawę.
<br /><br />Pamiętaj, że to nie tu jesteś zagrożony, zagrożone jest
twoje cierpienie i ci, którzy je kontrolują i karmią się nim.
<br /><br />Zapraszam do zabawy. <br /><br />84. <br /><br />znajdź w sobie
świadomość buntownika. z tej pozycji wszystkie trudności
objawiają się jako nowe, twórcze wyzwania, których pokonywanie
jest znakomitą zabawą pełną czystej, dziecięcej radości.
<br /><br />kosmiczne dziecko przechodzi przez płot cudzego ogrodu,
kradnie owoce a potem śmieje się ze strażników. <br /><br />85Żeby
przenieść cokolwiek, na przykład planetę w inny wymiar
rzeczywistości, wystarczy otworzyć bramę na drodze, którą podąża
ta planeta. <br /><br />85. <br /><br />Oddychanie, bicie serca, przypływ i
odpływ, Dzień i noc, pogoń słońca i księzyca, światło i
ciemność, Yin i Yang, Mężczyzna i kobieta... to wszystko nauka o
biciu Serca Wszechświata. <br /><br />86. <br /><br />Zamknij oczy i kołysz
się w ciszy. <br /><br />87. <br /><br />Zanurz się w radości i ukojeniu.
<br /><br />88. <br /><br />Niech odpowie mi ta część ciebie, która jest
mną. Kocham cię, zwracam ci wolność. <br /><br />89. <br /><br />Jeśli
coś w Tobie buntuje się przeciw buntowaniu - wykorzystaj to. <br /><br />90.
<br /><br />Przetnij wszystkie więzy, niech nic Cię nie krępuje.
Spokój jest złotym środkiem między cierpieniem i radością.
<br /><br />91. <br /><br />Znajdź ciszę. <br /><br />92. <br /><br />Niech Twoja
ciekawość i radość, chęć dobrej zabawy i współpracy z ludźmi
będą tym, co wiąże Cię z ziemią. <br /><br />Kiedy nadejdzie pora,
rozpuścisz je bez trudu. <br /><br />93. <br /><br />Prawdziwi mistrzowie
potrafią zamykać na zamek czasowy samych siebie. <br /><br />94.
<br /><br />Znajdź w sobie mistrza. <br /><br />95. <br /><br />Efektem
rozpoznania natury bogów jest przyjęcie przez nas dobrowolnie
pewnego kodeksu honorowego, który zapobiega popadaniu w
ograniczające struktury rzeczywistości. Należy zostawić po sobie
ziarno oświecenia, by program nie został przerwany. <br /><br />Jest to
ostatecznym dowodem bezinteresowności. <br /><br />96. <br /><br />Dąż do
nieskazitelności. <br /><br />Klejnot bez skazy jest najdroższy. Piękno
bez skazy jest najpiękniejsze. <br /><br />Co powstrzymuje Cię przed
byciem niedoskonałym? <br /><br />97. <br /><br />Dostrzegaj własną
głębię. <br /><br />98. <br /><br />Drzewa i inne rośliny uczą nas
prawdy o rozwoju i wzrastaniu. kontrolowane i zniewalane drzewo
zmienia się w skarlałe i zniekształcone bonzai. <br /><br />Naturalną
tendencją drzewa jest pełne wykorzystanie wszystkich warunków
dających sposobność wzrostu. <br /><br />99. <br /><br />czas jest
porównywany do rzeki ze względu na jego dwoistą naturę. <br /><br />Rzeka
płynie od źródła do ujścia. <br /><br />Rzeka jest tą samą rzeką
na całej długości. <br /><br />Nie wchodzi się dwa razy do tej samej
rzeki. <br /><br />Różnicą jest punkt widzenia - istnienie kontra
działanie. <br /><br />100. <br /><br />człowiek i życie w ogóle, ma
zdolność przystosowania się do każdych warunków. <br /><br />Wiedzę
o tym można bardzo różnie wykorzystać. <br /><br />101. <br /><br />Najgorszą
rzeczą jest stać w miejscu albo kręcić się błędnie w kółko.
Naszą naturą jest ruch, rozwój i wzrastanie. <br /><br />102. <br /><br />Bądź
Wielkim Kwitnącym Drzewem! <br /><br />103. <br /><br />Nie bój się
rozdawania mocy! Wolność jest mocą i Światłem. Nie można jej
wyczerpać. <br /><br />104. <br /><br />Chaos jest absolutną Wolnością.
<br /><br />105. <br /><br />Głównym błędem współczesnego człowieka w
pojmowaniu historii jest fakt, iż uważa on, że ludzie w
przeszłości byli głupsi. <br /><br />106. <br /><br />Znajdź tajemnicę w
drugim człowieku. <br /><br />107. <br /><br />Nie krytykuj, nie oceniaj,
nie denerwuj się, nie wymierzaj sprawiedliwości. <br /><br />108.
<br /><br />Każdego dnia pozwól sobie ujrzeć cud. <br /><br />109.
<br /><br />Otwórz w sobie nową, szerszą świadomość opartą na
częstotliwości wolności. to co ujrzysz, zadziwi Cię. <br /><br />110.
<br /><br />Będą pojawiać się w Tobie dziwne wspomnienia, niektóre
niezwiązane z tym światem ani z Twoją osobą. <br /><br />Przyjmij
wszystkie i nie oceniaj - akceptuj. <br /><br />Czymkolwiek są Twoje
myśli i wspomnienia, są Tobą. a Ty jesteś Wszechświatem. <br /><br />111.
<br /><br />W momencie, kiedy mówisz "Nic już nie wiem, nie wiem
nawet kim jestem..", jesteś blisko doświadczenia siebie.
<br /><br />112. <br /><br />Ego jest pewnego rodzaju spisem rzeczy, które
potrafimy robić i które robimy, by wydłużyć ten spis. <br /><br />113.
<br /><br />Pozwól sobie na chwilę przestać istnieć. <br /><br />114.
<br /><br />Zachwyt! <br /><br />115. <br /><br />Naucz się patrzeć przez
rzeczy, dostrzegać lekcje, które mają do zaoferowania. <br /><br />Ucz
się i bądź wdzięczny. <br /><br />116. <br /><br />Pierwotną materią
jest czysta świadomość. <br /><br />117. <br /><br />Narzędzia kreacji to
świadomość, myśl, wola i percepcja. <br /><br />Narzędzia
zniszczenia są takie same, różnią się kierunkiem i celem
działania. <br /><br />118. <br /><br />W świecie o odwróconym porządku
czasowym (w świecie antymaterialnym) kreacja jest zniszczeniem i
vice versa. <br /><br />119. <br /><br />Udowodniono naukowo, że cząstka
materialna w zetknięciu z cząstką antymaterialną wyzwala ogromną
ilość energii, niszcząc przy tym obie cząstki. Jeśli obejrzymy
to wydarzenie w odwrotnym porządku czasowym, zobaczymy jak ogromna
chmura energii zagęszcza się by wydać na świat dwie cząstki -
materialną i antymaterialną. <br /><br />Jest to wi stocie ta sama
cząstka. Chodzi o czas. <br /><br />120. <br /><br />Bez czasu nie ma
materii. <br /><br />121. <br /><br />Bez czasu nie ma ruchu. <br /><br />122.
<br /><br />Bez czasu nie ma odległości. <br /><br />123. <br /><br />Bez czasu
nie ma przestrzeni. <br /><br />124. <br /><br />Bez czasu nie ma wymiarów.
<br /><br />125. <br /><br />Wszechświat nie istnieje. <br /><br />Wystarczy
zsumować obie strony równania. <br /><br />126. <br /><br />Prawdziwa
wolność nie odpycha niczego. <br /><br />127. <br /><br />Jeśli chcesz być
bogatszy, ustąp miejsca biedniejszym. <br /><br />128. <br /><br />Bogowie
tworzą pułapki na adeptów zmierzających ku Oświeceniu.
Wykreowali wiele form, które dla przeciętnego człowieka są
nieinteresujące lub zgoła niewidzialne, jednak dla zwiększonej
wrażliwości Wędrowca mogą stać się prawdziwą obsesją. <br /><br />By
ich uniknąć ufaj intuicji. Prawdziwa wiedza przychodzi bez wysiłku
<br /><br />Takimi formami są na przykład puste czakramy, niektóre
artefakty a także niektórzy "przewodnicy duchowi" którzy
wiodą ku zagładzie. <br /><br />Wolny człowiek nie jest niczyją
własnością i nikomu nie służy. <br /><br />129. <br /><br />Czas jest
krwią Wszechświata. <br /><br />Istnieje, by zrównoważyć nicość
wynikającą z jednoczesności. <br /><br />130. <br /><br />Najtrudniej
rozstać się z trudnościami. <br /><br />131. <br /><br />Kiedy wynurzasz
się ponad kolejne lustro jeziora niewiedzy, budzisz potwory, które
tam mieszkają. <br /><br />Bądź na to przygotowany. <br /><br />132.
<br /><br />Wesołe miasteczka rzeczywistości w której żyjemy to
kombinaty śmierci i przerażenia. <br /><br />133. <br /><br />Strach to
ucieczka przed działaniem. kiedy go umiejętnie podejść może stać
się najlepszym przyjacielem i nieocenionym doradcą. <br /><br />Strach
słucha tylko silniejszych od siebie. <br /><br />134. <br /><br />tworzenie
rzeczy skomplikowanej polega na dzieleniu rzeczy prostej. <br /><br />135.
<br /><br />Pomedytuj nad tym, zakończenie tej opowieści jest już
Twoim zadaniem.</b></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0.5cm;">
<b>........................................................................................................................................ <br />Pobrane ze strony<br /><a href="http://www.yangua.friko.pl/kluczedo.htm" target="_blank">http://www.yangua.friko.pl/kluczedo.htm</a>
<br /> </b>
</div>
Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-21190617580855831282016-06-01T18:07:00.000+02:002016-06-01T18:16:24.163+02:00OnaNie pisałam Wam, ale stałam się jakiś czas temu właścicielką maszyny do szycia. Napadła <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrIwVCV-8U6yrpWPqnlinSpFSbz7XZcCP30-RPABPw6F7_7pF45WpJKkzbnlpebgBWQldxxnQCQTu93eu6k2JAU8-VqAsxsFysuaceOUwVNkEDgJEeA0qdCOrkmlnP3y1CdRnMmTYrWWA/s1600/Zrzut+ekranu+z+2016-06-01+17%253A12%253A10.png" imageanchor="1"></a>na mnie ta maszyna i po nocach się śniła, a potem zmaterializowała się bezboleśnie i zajęła honorowe miejsce na stole w dużym pokoju.<br />
Okazją dla mnie do nauki szycia stał się Dzień Dziecka - W ramach odwdzięczenia się za sąsiedzką pomoc, za maszyny sprawą pojawiła się na świecie Ona, prezent dla małej dziewczynki.To była pierwsza sensowna motywacja do nauki obchodzenia się z maszyną do szycia, wypróbowania jej funkcji, zmiany stopek, nawijania nici, robienia dziurek na guziki itp.<br />
<br />
Szybka sesja zdjęciowa dziś z samego rana i Ona, jeszcze bez imienia, poszła na służbę :)<br />
Fotki nie najlepsze, bo robione w pośpiechu.<br />
<br />
Sweterek w paski na szydełku zrobiła Gorzka Jagoda :)<br />
<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrIwVCV-8U6yrpWPqnlinSpFSbz7XZcCP30-RPABPw6F7_7pF45WpJKkzbnlpebgBWQldxxnQCQTu93eu6k2JAU8-VqAsxsFysuaceOUwVNkEDgJEeA0qdCOrkmlnP3y1CdRnMmTYrWWA/s1600/Zrzut+ekranu+z+2016-06-01+17%253A12%253A10.png"><img border="0" height="316" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrIwVCV-8U6yrpWPqnlinSpFSbz7XZcCP30-RPABPw6F7_7pF45WpJKkzbnlpebgBWQldxxnQCQTu93eu6k2JAU8-VqAsxsFysuaceOUwVNkEDgJEeA0qdCOrkmlnP3y1CdRnMmTYrWWA/s320/Zrzut+ekranu+z+2016-06-01+17%253A12%253A10.png" width="320" /></a><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJkiNXHS5mo4ahFmYsqXcqgtSo_ws3Ucycx-yIYp4IG6lgArTyzmPHXQLHbF3zw2APV59bnpNnnJGJezzSpXRVCWCTbMyFLYuCgbVCNcfWF_9wC33_3vd5Z_vtAEDO-KvW9099bM07ffY/s1600/Zrzut+ekranu+z+2016-06-01+17%253A12%253A52.png" imageanchor="1"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJkiNXHS5mo4ahFmYsqXcqgtSo_ws3Ucycx-yIYp4IG6lgArTyzmPHXQLHbF3zw2APV59bnpNnnJGJezzSpXRVCWCTbMyFLYuCgbVCNcfWF_9wC33_3vd5Z_vtAEDO-KvW9099bM07ffY/s320/Zrzut+ekranu+z+2016-06-01+17%253A12%253A52.png" width="264" /></a><br />
<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgetv9HKthNxXifaZeaXu3lVIXsGUxs4e0lKqou4ZvWr_Bek3EdYv6PGSnKh3RNnJI7pG7GNPu9Zax3GhxzTW0ZOpQqCUG0raJ_ouMDLh8x3i7N5jk7i7jGzaqGZW-ztbvPmEpKsBNVPMQ/s1600/Zrzut+ekranu+z+2016-06-01+17%253A15%253A24.png" imageanchor="1"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgetv9HKthNxXifaZeaXu3lVIXsGUxs4e0lKqou4ZvWr_Bek3EdYv6PGSnKh3RNnJI7pG7GNPu9Zax3GhxzTW0ZOpQqCUG0raJ_ouMDLh8x3i7N5jk7i7jGzaqGZW-ztbvPmEpKsBNVPMQ/s320/Zrzut+ekranu+z+2016-06-01+17%253A15%253A24.png" width="320" /></a><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjphd_kTuVnUT7JJE7QwhgrUtEGxEEcIbS551wJ0ilwwq_vFL5RMUvmnAfYVEDjF-oGN71ke0UMk_k21vQqVPU4U1fNv01oSqDfc4sIyPSYIoyljU8eWsx19Q8lAkPmqveQHBy0JMJ0x6k/s1600/Zrzut+ekranu+z+2016-06-01+17%253A14%253A34.png" imageanchor="1"><img border="0" height="286" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjphd_kTuVnUT7JJE7QwhgrUtEGxEEcIbS551wJ0ilwwq_vFL5RMUvmnAfYVEDjF-oGN71ke0UMk_k21vQqVPU4U1fNv01oSqDfc4sIyPSYIoyljU8eWsx19Q8lAkPmqveQHBy0JMJ0x6k/s320/Zrzut+ekranu+z+2016-06-01+17%253A14%253A34.png" width="320" /></a><br />
<br />
Ja i Maszyna rozumiemy się całkiem dobrze i pewnie niedługo przyjdzie czas na szycie pierwszych prostych rzeczy, bo małe naprawy i poprawki różnych nadpruć i niedoskonałości odzieżowych mam już za sobą.<br />
<br />
Zieleń szaleje, pierwszy pomidor (Sibirjak) otworzył żółte kwiatki.<br />
Zeszły rok był Rokiem Pomidorów. Ten powinien nazywać się Rokiem Trawy, bo nie można przestać kosić.<br />
Pod ściółkę ze skoszonej trawy na grządkach- odkąd straciłam kilka siewek ogórków, zaczęłam układać liście i młode pędy czarnego bzu, bo nornice nie znoszą tego zapachu. Jak dotąd jest spokój, a ściółka nie zmierzwiona przez te zwierzątka. Wydaje się więc, że to działa.<br />
W zasadzie polecana jest gnojówka z bzu, jednak wilgotne liście pod ściółką z trawy też odpowiednio "pachną".<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-9969464259118808752016-05-13T20:33:00.000+02:002016-05-13T20:33:47.258+02:00Znowu padaU nas na Końcu Świata, wcale nie ma suszy. Właśnie minął dwudniowy wytęskniony okres ciepła i słońca, a dziś po południu znów zerwał się solidny wiatr i popadało grubym deszczem, a potem siąpliwym kapuśniaczkiem. <br />Jak wiele określeń na opady znikło z naszego słownika. Kapuśniaczek :) ta nazwa chyba już nie występuje? Ona wywodzi się nie od zupy, ale od kapania.<br /><br />
Skończyłam przed deszczem ostatnie prace w moim ogródku "prawie permakulturowym" na miejscu po stodole i powiem, że to co w nim robiłam, bardziej kojarzy mi się z wykonywaniem okopów i transzei, niż z uprawą roślin. Jednak zapewnia to mniej więcej trzymiesięczną bezobsługowość. Tylko ściółkowanie trawą zmieloną przez kosiarkę. Trawę i tak trzeba kosić, a potem wynosić, więc dwa w jednym.<br /><br />Kiedy Gorzka Jagoda urwała się w majowe święta do mnie na tydzień, zrobiła bardzo ciekawe spostrzeżenie. Mianowicie o przestrzeni. Stwierdziła, że w tym regionie w którym mieszkam, wszystko jest tak jakby mocno skoncentrowane i dotyczy to odczucia przestrzenności również.<br />Ziemia ma skoncentrowaną żyzność, wszystko rośnie gęściej, a raczej "robi tłok", zwierzęta leśne mieszają się z siedzibami ludzkimi otwarcie w biały dzień. Na przykład zając potrafi przekicać przez podwórko, stado dzikich bażantów także się nie krępuje, jeże zamieszkują w ludzkich obejściach. Dziś jeden mnie ofukał. Dziki można spotkać w zaroślach na skraju lasu, a sarny i jelonki przebiegają nawet obok domów. Na przydomowych drzewach rezydują wiewiórki.<br />Zarośla i trawy trzeba ciągle odsuwać do linii demarkacyjnej, niebo jest wysoko i daleko, a las gęsty i mało w im światła.<br />I muszę przyznać Krystynie rację. Dziś jedno one zwierzątko leśne wpierniczyło mi na deser pięknie przyjętą malinówkę oberlandzką. <br /><br />W maju warto zainteresować się pokrzywą, bluszczykiem kurdybankiem i jasnotą białą.<br />Jasnota jest u mnie od wczesnej wiosny składnikiem wszelkich zup. Bardzo smaczna uduszona na maśle w połączeniu z czosnkiem. O tej porze oczywiście już tylko czubki pędów. Bluszczyk stosowany był kiedyś jako przyprawa, zamiast pietruszki. Niektórym nie smakuje, a niektórym bardzo.<br />Pozdrawiam majowo.<br /><br /><br /><br /><br /><br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-39693087379474752442016-05-08T19:02:00.000+02:002016-05-08T19:02:20.479+02:00Piaty rokPiąty rok<br />Czas rozpoczął piąte koło od czasu jak się sprowadziłam do niebieskiej chaty.<br />Znów wiosna, szalony trawnik trzeci raz koszony w ostatnim momencie przed przerośnięciem możliwości kosiarki elektrycznej. Przekwitły śliwy, wiśnie, a w pełni kwitnienia jabłonki.<br />Dosadziłam w tym roku renety: szarą i złotą, oraz malinową oberlandzką, trochę czarnych porzeczek, dwie młodziutkie śliwki węgierki z odrostów z opuszczonego sąsiedzkiego sadu.<br />Węgierki o smaku jakiego od dawna szukałam, o miąższu złotym jak miód i słodkie jak miód. Puściły młode listki.<br />Wiosna u nas bardzo wilgotna, dnie przeplatane słońcem i deszczami, więc wszystko buja jak szalone, znów busz czai się na ludzkie siedziby.<br />Praca więc od najwcześniejszego przedwiośnia, przy drewnie, przy ziemi, przy roślinach, wiosennych porządkach. Tak wilgotno, ze nie da się suszyć ziół.<br />Praca od rana do wieczora, więc trudno zabrać się za pisanie.<br />Moje zdrowie, będące w mieście na granicy ześliźnięcia się w nicość, jest niewiarygodnie dobre.<br />Dzięki czystej wodzie, powietrzu, fizycznej pracy, ćwiczeniom energetycznym, prostej- niemal ascetycznej diecie, ziołom dostępnym na wyciągnięciu ręki i ciszy, wróciła kondycja, klarowność umysłu i energia.<br />Wewnętrzna cisza robi dużo miejsca na to, co umykało w miejskim pośpiechu i szumie.<br />Najwspanialsze jest to, ze co rano otwieram drzwi i wychodzę wprost na trawę i w zieleń. Co rano witam na progu chaty słońce wychodzące zza góry. To chwile magiczne, kiedy rozwiewają się mleczne mgły, a ciepłe promyki liżą bose stopy i twarz, rozpalają rzęsistą rosę na trawie i gałązkach drzew, łączą krople w drżącą świetlną sieć pełną nieprzytomnej radości ptaków.<br />Wtedy najbardziej czuję, że dotarłam do Domu.<br /><br />No i oczywiście, nie jest to The End :)<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-48271120496145902752016-03-16T10:00:00.000+01:002016-03-16T10:10:16.821+01:00Moc słowiańskich MotanekSłowiańskie lalki nigdy nie posiadały twarzy, oblicza. Bo nigdy to nie były zwyczajne lalki, ale wykonywane według prawideł magii (Mag - znaczyło maguczij, mogący, pełen mocy). Czyli Lalki, Kukły, były wrotami do mocy. Zabawa takimi lalkami, nigdy nie była zwykła zabawą, ponieważ wyzwalała moc. Motanie Lalki-Kukły, było nawiązywaniem komunikacji z Mocą.<br />
Intencja w jakiej lalka jest motana, nadawała mocy kierunek.<br />
Słyszeliście zapewne o jasnowidzach, potrafiących nawiązać kontakt z zaginionymi osobami, posługując się jakąś częścią z garderoby noszonej kiedyś przez takiego człowieka? Dzieje się to dlatego, że każdy z nas posiada indywidualny rys energetyczny. Niepowtarzalny magiczny podpis, który zostawia na rzeczach z jakimi ma kontakt, odrobiny DNA, które sa antenami do wszechświata.<br />
Dlatego Motanki powinniśmy wykonywać z materiałów pochodzących z indywidualnej, znoszonej odzieży, lub materiałów mających z nami bezpośredni kontakt (np używane prześcieradło). Nie mogą one być jednak syntetyczne, ponieważ syntetyk nie należał nigdy do świata ożywionego. Nadaną rolę spełną przykładowo: bawełna, len, tkanina konopna, wełna, jedwab.<br />
Jeśli robimy Motankę z intencją dostatku domowego, uzywamy rzeczy służących całemu gospodarstwu domowemu, np zużyty obrus, zasłonki i tym podobną materię.<br />
Oprócz tego nadają się wszelkie rzeczy pochodzenia naturalnego, np słoma, pęki trawy, patyki, czesanka lniana, łuski z kolb kukurydzy, łyko.<br />
Wszystko zależy od inwencji twórczyni, oraz zadania jakie ma spełnić Motanka.<br />
Motanka powinna posiadać Duszę. Ta "Dusza" to dodatkowa pomoc od roślin mocy.<br />
Duszą może być np szałwia, mająca moc oczyszczania i ochrony, może być laur sprowadzający prorocze sny, liście jabłonki dla Motanki-mateczki mającej sprowadzić do domu nowe dzieci, brzozę, miętę, magiczną bylicę, albo ziarna i nasiona wszelkiego rodzaju dla Motanki Ziarnuszki utrzymującej ład w domu, żony dla Domowika, duszka pomagającego w gospodarstwie. Ta "Dusza" to coś w rodzaju dodatkowych filtrów oczyszczających intencję i dodających mocy od świata roślinnego.<br />
Ubrania Motanki powinny być tradycyjne, a lalce należy zawiązać chustkę na głowie.<br />
<br />
Można zrobić Motankę dla innej osoby, jednak tylko dla osoby bardzo bliskiej, np matka dla córki, babka dla wnuczki, ponieważ istnieje tutaj łączność po linii genetycznej.<br />
Osoba wykonująca taką Motankę, powinna powiadomić Motankę dla kogo jest wykonywana, oraz poinstruować nową właścicielkę, by uzupełniła Lalkę o materiał należący do jej rzeczy. Nowa właścicielka powinna jej nadać imię nawiązujące do zadania jakie ma spełnić (imię jest sekretne) oraz podarować lalce jakiś ładny drobiazg od siebie, dla ozdoby. Koraliki, wykonać małą bransoletkę, albo np wstążkę do włosów. Korale można wykonać np z pestek od jabłek.<br />
<br />
Jeszcze jedną ważną zasadą jest nie używanie do robienia Motanek igieł i nożyczek.<br />
Motankę wykonać należy z materiałów dartych, a jeśli materiału nie da się odedrzeć (np wełna) można uciąć ją wcześniej, przed robieniem motanki i wystrzępić brzeg wyciągając nitki.<br />
Robiąc motankę, chowamy wszystkie ostre i metalowe narzędzia, by nie dotknąć nimi lalki.<br />
<br />
Są Lalki o trwałych funkcjach, takie jak Ziarnuszka, czy Motanka zapewniająca dostatek wszystkiego w domu, i są lalki spełniające zadania (Zadanice), takie jak lalka-Mateczka, motana w intencji urodzenia dziecka, oraz lalki spełniające inne pojedyncze życzenia. Takie lalki należy spalić po wykonaniu zadania. Nie damy rady wychować przecież piętnastki dzieci :).<br />
Nigdy nie należy ich prosić o pieniądze. Możemy prosić natomiast o powodzenie w wykonywaniu pracy, co oczywiście przełoży się pośrednio na pensję.<br />
Nie można też zadać jej intencji krzywdzenia kogokowiek. <br />
Lalki mające sprowadzić drugą połowę do Twojego życia, nie powinny być nastawiane na konkretna osobę. To nie jest dobra magia. Możemy dać intencję sprowadzenia najlepszego dla nas partnera i wymienić jego cechy, jednak nie wolno nam ingerować w życie człowieka którego znamy. Jeśli przeznaczony jest dla nas, dostaniemy go i tak, jeśli nie, skrzywdzimy i siebie i jego, ściągając go z przeznaczonej mu ścieżki.<br />
Tak więc Motanka bez twarzy ma już ciało, ubranie, duszę, imię, prezent i zadanie.<br />
Teraz należy zapytać, skąd pochodzi moc do jakiej daje dostęp Motanka.<br />
Otóż, przez tysiąclecia trwania, naród słowiański jednolity genetycznie, wytworzył ogromny zbiornik mocy należący wyłącznie do Słowian. Geny to nie tylko sekwencje białek, ale również anteny do określonej przestrzeni we Wszechświecie. To jak odbiornik radiowy nastrojony na właściwą stację nadawczą.<br />
Tam zgromadzona jest moc i wiedza należące wyłącznie do nas. Nie jest to żadna bajka, bo tylko my posiadamy klucze do tej przestrzeni. Kluczami są geny. Mówiąc językiem współczesnym, Lalka razem z jej intencją jest rodzajem linku do określonego miejsca w tej przestrzeni.<br />
Ta przestrzeń, to nasza NadDusza.<br />
Czystość genów, to nie jest jakiś podły rasizm. Jest w tym głębszy sens. Czystość odbioru informacji. Wymieszana ludzka pulpa nie odbierze czysto żadnej stacji, urwie się łączność z wielotysiącletnimi duszami ożywiającymi narody.<br />
Stąd pisałam na początku, że zabawa Tymi lalkami nigdy nie jest zwykłą zabawą, lecz obrzędem magicznym i należy uważać na zasady zabawy nimi. <br />
Także nasze słowiańskie zabawy nigdy nie były samymi zabawami, ale działaniami magicznymi (mogucznymi, pełnymi mocy) podtrzymującymi naszą zbiorową moc i czerpaniem potrzebnych energii. Zasadą naszych obrzędów, była radość i świętowanie, stąd charakterystyczny rys tej słowiańskiej siły. Jest jasna.<br />
<br />
Jeszcze pytanie o twarz lalki? <br />
Jeśli damy jej twarz, moc przestanie przepływać przez nią do nas i naszych spraw, a zatrzyma się na niej. Dając jej twarz, dasz jej osobowość.<br />
Dawniej mówiono, że taka lalka może opętać właściciela i działać według własnej woli.<br />
Sprawdzisz to, wykonując lalkę, że tylko pierwszy impuls do wykonania jet twój, potem lalka "robi się sama" dopasowując do intencji w jakiej ją robisz.<br />
Lalki jakimi bawiły się słowiańskie dzieci, nigdy nie miały twarzy.<br />
<br />
Motanki to nie jest żadna zła magia, to jedynie korzystanie z tego co do nas należy.<br />
I korzystajmy z tej mocy, stworzonej siłą wszystkich naszych pokoleń.<br />
I pamiętajmy, że Bogowie umierają, jeśli już nikt o nich nie pamięta.<br />
<br />
To wszysto co tu napisałam, to prezent od Motanki, jaką wykonałam wczoraj dla mojej Córki.<br />
Skończyłam ją późnym wieczorem, posadziłam tyłem do lustra i poszłam spać. A nad ranem przyszły wizje tego wszystkiego, co niezbyt poradnie usiłowałam opisać na blogu. Nie jestem w stanie opisać tych wszystkich powiązań jakie istnieją między tą i tamta stroną. Jedno wiem, że potrafię teraz o wiele więcej, choć nie jest to do wypowiedzenia.<br />
I przyszła do mnie wizja trzech moich Motanek razem z ich imionami. Jedna dla Snu, druga dla Jawy, a trzecia dla tej strony niewypowiedzianej, z której wypływa i Sen i Jawa.<br />
No i oczywiście będzie też Ziarnuszka, żeby mój Domowik chętniej utrzymywał porządek w obejściu i dbał o domową zwierzynę w postaci kota Maćka ;)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-43340751823135171992016-03-12T16:25:00.000+01:002016-03-12T16:26:52.508+01:00O grzybach godnych zielarskiej uwagi.<br />
Nad Ogrodem Na Końcu Świata przeleciały klucze żurawi, odzywają się wiosenne ptaki, pierwsze zielone jedzenie w osobie podagrycznika, zwanego u nas Śnitką, oraz listków ziarnopłonu, wychynęło ponad powierzchnię gruntu i warstwy jesiennych liści.<br />
Z ogrodowych wieloletnich roślin, zieleni się drobny okrągły szczypiorek, natomiast rządek kędzierzawej pietruszki wysiany równolegle do niego, został zeżarty przez jakąś nornicę. Z drugiego rządka pietruszki naciowej o prostych liściach ocalały dwie roślinki. Tutejsze gryzonie odznaczają się wielką namiętnością do pietruszki, niestety.<br />
Zdążyłam posadzić już 30 metrowy rząd żywopłotu z trzmieliny. Przeniosłam ją z wąwozu, gdzie wysiała się i wzrosła w dużych ilościach. Trzmieliny nie trzeba formować, kończy wzrost dotarłszy do ok 3 metrów wysokości. Nie podlałam, a w nocy wyręczył mnie deszcz. Niestety, to jeszcze nie ten, o którym pisała Gorzka Jagoda. Ciągle jeszcze wisi ciężka po-zimowa atmosfera, a w powietrzu nie czuć życia.<br />
Dobrze mają się za to różne dziwne hubowate grzyby, tajemnicze, cudowne istoty.<br />
Półtora roku temu, przemierzyłam wzdłuż i wszerz "mój" las w poszukiwaniu wrośniaka różnobarwnego i doszłam do smutnego wniosku, że niestety, grzyb ten zostanie w Niebieskiej Chacie tylko teorią.<br />
Wrośniak zapalił moją wyobraźnie. Nic dziwnego, należy do rodziny żagwiowatych ;)<br />
Chińczycy używali go tradycyjnie "od zawsze" dla stonizowania energii Qi, do wzmacniania i równoważenia układu immunologicznego, przy kaszlu, chorobach wątroby i nerek, przy chronicznym zmęczeniu, kołataniu serca braku spokoju wewnętrznego i rozproszeniu,zawrotach głowy.<br />
Współczesne badania stwierdziły że wrośniak pomaga odbudować prawidłową mikroflorę układu pokarmowego, skutecznie zwalcza candidozę ponieważ aktywuje receptor rozpoznawania grzybów patogennych, udowodniono, ze działa przeciwrakowo (prostata, rak żołądka, ostra białaczka, chłoniaki, rak mózgu, szyjki macicy, pęcherza moczowego, przełyku, czerniak i in), zabija pierwotniaki (w tym toksoplazmozy i uwaga-malarii, a klimat nam się zmienia ;) <br />
Ponadto działa na gronkowce, wirusy (w tym HIV i wirusowe zapalenie wątroby, opryszczkę).<br />
Z innych właściwości to: przeciwcukrzycowe, przeciwreumatyczne, pomocne przy stwardnieniu rozsianym,bielactwie i mocno antyoksydacyjne oraz odtruwające.<br />
Zwiększa wydolność płuc. Podobno bardzo pomocny w początkowych stadiach boreliozy.<br />
Literatura podaje, że wrośniaka różnobarwnego można bezpiecznie stosować przez długi okres czasu.<br />
<br />
Zebranego wrośniaka trzeba ususzyć w temperaturze do 50stC, i przechować w szczelnym słoiku w ciemności. Warto włożyć do słoika bibułę, która ustrzeże przed przypadkowym zwilgotnieniem zbiorów.<br />
<br />
Dawka dzienna to ok.10 gram grzyba, w postaci suchego proszku zażytego i popitego gorącym napojem (3xdziennie po 3 gramy), albo w wywarze, gotowanym na niewielkim ogniu około godziny (10 gram na pół litra wody). Połowę wywaru pijemy rano, a połowę wieczorem.<br />
Chińczycy podawali coriolusa w wywarach albo w zupach.<br />
Współczesna farmacja wyodrębniła z grzyba coriolan, substancję czynna, którą sprzedaje się w aptekach pod nazwą Krestin.<br />
<br />
Kolory wrośniaka różnobarwnego są zmienne, warto obejrzeć wiele zdjęć tego leśnego klejnotu, aby nabyć jakiejś pewności, że to właśnie z nim mamy do czynienia.<br />
Pocieszeniem jest, że wśród hubiaków nie ma grzybów trujących, najwyżej niejadalne.<br />
<br />
Wracając do opowieści o moich poszukiwaniach coriolusa versicolor, to przyroda zrobiła mi kolejną niespodziankę, bo jesienią na jesionowym pniu koło chaty wyrosło coś, co zaczęło przypominać kolonię wrośniaka. I rzeczywiście, teraz na przedwiośniu obejrzałam dokładnie gościa i po próbie organoleptycznej (miły grzybowy zapach i słodkawy smak), charakterystycznej budowie (cienki i elastyczny miąższ bez zgrubienia w miejscu przyrastania, oraz różnokolorowe kręgi przyrostu, z cienkim białym brzegiem), mam pewność że to on.<br />
Pierwsze partie grzyba ususzone i następny eksperyment niebawem się zacznie.<br />
Oczywiście na sobie. <br />
Nie posiadam żadnej z długiej listy wymienionych chorób na które pomaga wrośniak. Interesują mnie właściwości oczyszczające, wzmacniające energię (wiosna) i układ immunologiczny. Wrośniak będzie stanowił jeszcze jeden środek w oczyszczaniu mojego ciała ze wszystkiego, co zgromadziło w czasie miejskiego, wyniszczającego życia.<br />
<br />
A swoją drogą, to ciekawe jest, że ilekroć zacznę mieć bzika na punkcie jakiejś rośliny, to po jakimś czasie ona znajduje się na mojej ziemi, a potem rozrasta w większych ilościach. Coriolus versicolor nie jest pierwszy.<br />
<br />
Pozdrawiam jeszcze trochę sennie i prawie wiosennie<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-60461203937625597942016-02-12T21:22:00.000+01:002016-02-14T09:30:37.519+01:00Kolendra, stwardnienie rozsiane i pytanie o nieśmiertelnośćSen. <br />
Zbieram zioła na przedmieściach, jest późne suche lato. Na szczycie stromej skarpy, wysoko nade mną dostrzegam baldachy dojrzałych nasion kolendry.<br />
Kolendra rośnie pod oknami bardzo długiego parterowego budynku, usytuowanego wzdłuż skraju skarpy.<br />
Wiem, że nie uda mi się wdrapać tak wysoko, więc szukam jak obejść wzniesienie.<br />
W następnym obrazie idę już po drugiej stronie budynku, to chyba szpital składający się z wielu osobnych zabudowań. Idę przez parking do tego upatrzonego parterowego, za którym rośnie kolendra. Wszędzie popękany beton, susza, szarobrązowe resztki roślinności. Kurz.<br />
Otwieram drzwi, to sala szpitalna. Leżą w niej na materacach wprost na podłodze w białej szpitalnej pościeli, trzy piękne młode dziewczyny.<br />
Stoję w progu ze swoim koszykiem z uzbieranymi ziołami.<br />
Dzień dobry, to pani- uśmiecha się, rozpoznając mnie jedna z dziewcząt. Ja jej nie znam.<br />
Na co chorujesz, pytam ładnej blondynki, leżącej na materacu na podłodze na wprost wejścia.<br />
Nie wiem, mówi. Ale choruję od dzieciństwa.<br />
Może to grypa, mówi pytającym tonem i spogląda na dwie towarzyszki leżące pod oknami.<br />
Może chorujemy na grypę, mówią niepewnym tonem, spoglądając po sobie.<br />
-Muszę brać ciągle leki, skarży się blondynka.<br />
Czemu nie używasz ziół - pytam.<br />
Nie mogę, muszę brać leki, przecież jestem chora- mówi ona.<br />
Ja używam ziół i nie choruję -odpowiadam<br />
- Nie mogę używać ziół, muszę brać leki, przecież jestem chora.<br />
Otwieram usta, żeby jej odpowiedzieć i nagle czuję, że niemożliwe jest wyrwać jej z tego stanu zaklętego koła. Milczę.<br />
<br />
Wtedy słyszę głos zwracający się do mnie: Dlaczego ludzie umierają, skoro są nieśmiertelni?<br />
Nie zapamiętam tego, mówię do głosu, powtórz, żebym zapamiętała.<br />
Wtedy widzę przed sobą księgę otwartą na tym zdaniu:<br />
<b>-Dlaczego ludzie umierają, skoro są nieśmiertelni?</b><br />
<br />
Koniec snu.<br />
Opisałam sen, bo okazało się że śniłam go dla kogoś, kto ma stwardnienie rozsiane.<br />
Kolendra, jest bardzo silnym środkiem oczyszczającym z metali ciężkich. Rtęć jest podejrzewana o wywołanie objawów zwanych stwardnieniem rozsianym.<br />
Według literatury, najlepszym i najtańszym środkiem usuwającym ją, oraz aluminium i ołów jest właśnie zielona kolendra.<br />
Ciekawi niech wpiszą w gógla frazę- chelatacja kolendra.<br />
<br />
Oprócz opisów działania kolendry, znajdziecie też sporo straszaków, że uwolniona rtęć krąży po organizmie itd.<br />
Dla mnie ważne są badania, pokazujące że po zjedzeniu kolendry W MOCZU jest rtęć, to znaczy że jest usuwana z organizmu, a nie krąży bez sensu po ciele.<br />
Znaczy to mniej więcej tyle, że nie należy jeść tego kilogramami, ale po troszku, obserwując objawy uwolnienia metali z tkanek i kości do krwi.<br />
Są to zwyczajne objawy zatrucia. Pijemy dużo żeby to wypłukać i wysikać.<br />
Dawki kolendry ustalamy osobiście dla siebie, bo każdy jest inny.<br />
Czytając pomysły ulepszeń kuracji z neta, należy używać głowy.<br />
<br />
No i warto poczytać o objawach przewlekłego zatrucia metalami ciężkimi (szczepionki, woda, powietrze, jedzenie, amalgamatowe plomby). Może się okazać że niezidentyfikowane choroby jakie nas nękają, to właśnie to.<br />
<br />
Tak na marginesie, kolendrę dawniej nazywano zielem nieśmiertelności ;)<br />
<br />
------------------------<br />
Edytowałam post, żeby dodać link do materiałów z badań właściwości kolendry. Opis jest wśród innych środków wspomagających odtrucie z metali ciężkich.<br />
<a href="http://www.glutation.info.pl/index.php/chelatacja-witaminami-mineralami-i-pierwiastkami-sladowymi">http://www.glutation.info.pl/index.php/chelatacja-witaminami-mineralami-i-pierwiastkami-sladowymi</a><br />
<br />
Dodaję również link do strony dziewczyny która dokonała oczyszczenia organizmu własnie za pomoca kolendry i pięknie to opisała dla tych, którzy potrzebują wiedzy.<br />
<a href="http://www.aniamaluje.com/2014/05/jak-pozbyam-sie-metali-ciezkich.html">http://www.aniamaluje.com/2014/05/jak-pozbyam-sie-metali-ciezkich.html</a><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-72366363907106638852016-01-07T18:20:00.000+01:002016-01-07T18:28:34.753+01:00ZimowanieI tak minął rok 2015, pełen nieoczekiwanych zwrotów i niekonwencjonalnych sytuacji.<br />
Niemal do końca roku można było pracować na zewnątrz przy porządkowaniu i organizowaniu ogrodu według nowych planów oraz przy drewnie, tak było ciepło.<br />
W przerwach tych prac wygrzewaliśmy się z Maćkiem kotem na ławeczce pod murowaną ścianą obory, która teraz jest drewutnią. <br />
Ja długo nie wytrzymywałam, bo niskie słońce od południowej strony raziło prosto w oczy. Maćkowe kocie ślepia wydawały się na to nieczułe.<br />
Początek nowego roku przywitał dość silnym mrozem, więc prace przeniosły się do domu. Jest co robić, owszem. Malowanie ścian w kuchni, ale wcześniej wyniosłam stelaż-wielką kobyłę, na którym był zainstalowany zleowozmywak i zrobiłam dopasowaną półotwartą szafkę. Teraz jestem zadowolona. Jako że sama wcześniej wymieniałam instalację hydrauliczną, spapraną przez "fachowca", dopasowanie tego do nowej sytuacji nie sprawiło mi większych problemów. Nawet wycięcie piłą większej dziury w ścianie, żeby dostosować odpływ do obniżonej wysokości zlewozmywaka.<br />
Nie lubię mebli bez nóżek, stojących bezpośrednio na podłodze. Na wsi jest to totalnie niepraktyczne, bo uniemożliwia posprzątanie pod meblami, bez ich przesuwania i daje możliwość ukrycia się przypadkowym myszom, pająkom i innej faunie.<br />
Nowa "szafka" ma nóżki :) Teraz miotła i mop dosięgną wszędzie.<br />
Jak ukończę prace remontowe w kuchni, zabiorę się za pralkę, bo wąż do wylewania wody sparciał i zrobiła mu się dziura. Prać się nie da, bo podczas pracy woda w wężu jest pod ciśnieniem i się robi sikawka. Już raz go skleiłam, ale puścił. Trzeba będzie pewnie przyjrzeć się bliżej urządzeniu i zobaczyć gdzie się rozkręca te blachy, może wąż da się wymienić.<br />
<br />
Nie raz pisałam, że równowaga jest w życiu bardzo ważna, więc po wykonywaniu tych wszystkich prac męskich, siadam sobie wieczorkiem przy kubeczku pachnących gorących ziół, po babsku, z drutami i kłębkami wełny. Przerabiam wszystkie swetry których nie noszę. Jeden już gotowy, drugi w trakcie, a następne odłożone i przyglądam im się, żeby wcześniej ujrzeć ich przyszłą postać.<br />
Chcę Wam powiedzieć, że prace przy niciach to jeden z najlepszych sposobów na medytację. <br />
Do drutów wróciłam po wielu latach, myślałam że będzie trudno, ale okazało się że robię na nich o wiele lepiej jak kiedyś. Mam zdezelowany komplet do tej pracy, jedne czwórki aluminiowe (nie cierpię aluminium) i jedne stalowe dwójki.<br />
jest jeszcze cztery i pół z powlekanego aluminium, ale są tak oporne i powolne w pracy, że nie mam do nich cierpliwości. I jestem posiadaczką jednego stalowego szydełka :).<br />
Marzą mi się fajne komplety drutów stalowych w różnych rozmiarach, bo do takich byłam przyzwyczajona i nie są dla mnie ciężkie po pracy z siekierą, piłą i innymi narzedziami. I jeszcze komplet złożony z kilku rozmiarów krótkich mosiężnych drutów połączonych żyłką, jako wisienka na torcie :) Z tym to już można by było zrobić wszystko.<br />
Dom po wymianie pieca zaczął nabierać kształtów i już niemal nie przypomina wewnątrz tamtej chaty do której się wprowadziłam. Patrzę na wnętrza po swojemu i widzę je teraźniejsze i po przeobrażeniu, dwa obrazy nałożone na siebie.<br />
Tak samo widzę np ogród i pewnie sprawiam ucieszne wrażenie, kiedy staję tak nagle w pół kroku i zapatruję się w bezruchu w przestrzeń.<br />
Takie obrazy mają moc same w sobie.<br />
Przebudowywanie, przemiana, sprawia mi nieustanną frajdę.<br />
I ja też się przebudowuję i zmieniam. Ciekawe, czym będę gdy zima się skończy?<br />
Gorzka Jagoda wysłała mi fajny link.<br />
Przyjemnie było to poczytać, więc przesyłam prezent dalej, z pozdrowieniami ponadnarodowymi dla wszystkich słowiańskich Elfów: <br />
<a href="https://slowianowierstwo.wordpress.com/2015/04/11/slowianszczyzna-krolestwo-elfow/#more-1490">https://slowianowierstwo.wordpress.com/2015/04/11/slowianszczyzna-krolestwo-elfow/#more-1490</a><br />
<br />
Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-5728085997939326362015-11-21T08:32:00.000+01:002015-11-21T09:26:49.044+01:00Różnica między odpoczynkiem a relaksacją, łykendem a zapiątkiem.I znów naszło mnie na zabawę w odszyfrowywanie znaczeń słów, jakich używamy na codzień. Zabawa zabawą, ale prawdę mówiąc, podświadoma część naszej istoty świetnie rozumie prawdziwe znaczenie słów, warto więc, by i świadomość codzienna zaczęła się zastanawiać, zanim przekręci jakieś słowo, lub da sobie wcisnąć używane w innych krajach, zamiast rodzimego.<br />
Do zrozumienia jednego z określeń, doprowadziła mnie lektura starych polskich książek o ziołach :)<br />
<br />
Wracając do rzeczy: Co oznacza dla naszej podświadomości dźwięk : łyk?<br />
Nabranie do ust płynu i przełknięcie.<br />
Jeśli jednak dwa dni są określone słowem łyk-end, to oznacza, że to łykanie jest podstawową czynnością wykonywaną w te dni.<br />
Potocznie ludzie nadużywający napojów alkoholowych, mówią że "łykają".<br />
Skojarzenie dla słowiańskiej podświadomości jest proste : łykanie na koniec tygodnia. Picie, popijanie.<br />
(Rozumiem, że słowo pisze się inaczej, ale używa się je jako dźwięk, stąd piszę je fonetycznie).<br />
<br />
Słowo "zapiątek" mieści w sobie 'zapięcie'; <br />
nosi w sobie również sens 'minięcie piątku'<br />
czyli jest to jakby zamknięcie, zapięcie na ostatni guzik pięciu dni tygodnia i przejście do dwóch dni zamykających cały tydzień.<br />
Zapiątek: poza piątkiem, zamknięcie pięciu dni (pracy).<br />
Bardzo zgrabne słowo, choć nie stare, ale zbudowane według wszelkich prawideł naszego języka.<br />
<br />
W dni zapiątkowe, (lub łykendowe, jak kto woli), z zasady oddajemy się działaniom różnym od pracy zawodowej. Czynności te nagminnie zwane są 'relaksacją'. Tworzy się wiele rzeczy z przydomkiem 'relaksacyjne'.<br />
Otóż na wstępie wzmiankowane książki zielarskie, 'laksacją' nazywają wydalanie odchodów o konsystencji stałej :)<br />
Ooooo, pomyślałam sobie, coś ciekawego, a co znaczy 're'?<br />
'Re' oznacza wykonanie jakiejś czynności jeszcze raz od początku, na nowo.<br />
Tak więc dla naszej podświadomości re-laksacja oznacza hm.... 'wydalenie czegoś, co już raz zostało wydalone'. Czyli co, należy to wcześniej jeszcze raz zjeść?<br />
O kurnasz, że tak niesłowiańsko się wyrażę. <br />
To ja nic nie wiedząc, do tej pory re-laksowałam się w łyk-endy?<br />
<br />
Poleciałam sprawdzić, co takiego robili nasi przodkowie, zanim zaczęli się 're-laksować'. Otóż oni 'odpoczywali' a wcześniej 'odpoczyniali' czyli od(chodzili) od 'poczyniania'(czynienia czegoś).<br />
<br />
Odpoczyńmy sobie więc w ten miły deszczowy zapiątek, <br />
choć zdaję sobie sprawę, że niektórzy wybiorą solidną łykendową relaksację :)<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-39983470668947627422015-10-04T10:04:00.002+02:002015-10-04T10:04:13.789+02:00NiespiesznośćUczę się niespieszności, dzień za dniem, słuchania siebie prawdziwej.<br />Płynięcia z falą przemian przyrody. <br />Oglądam z oddalenia starą JA.<br />Umiem ją kochać, upartą, wojowniczą, taką nie-moją. <br />A jednak to ONA szukała mnie i pracowicie odgarniała śmieci,<br />
to Ona walczyła o mnie, kiedy nie było już nadziei na nic,<br />
wierzyła, że istnieję.<br />Bo gdybym nie istniała, to nic, tylko śmierć bez powrotu.<br />Utygan i Ista, Niedźwiedzica i Iskra.<br />Prawa i lewa strona.<br />Miłość istnieniaUtyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-51511402289205339112015-10-03T20:50:00.000+02:002015-10-03T21:00:31.257+02:00Pierwsze przymrozkiDostałam nowe sadzonki truskawek. Niespodzianka bardzo miła, sprawiona przez nowo poznaną Wojowniczkę z Żurawlowa, Basię.<br />
Wspaniała, nowa znajomość.<br />
<br />
Dla tych truskawek zdjęłam wreszcie czarną folię z kawałka ziemi.<br />
Folia leżała tam od wiosny, kiedy ułożyłyśmy ją wspólnie z Anią z Niemiec.<br />
Kiedy Ania przyjechała do mnie powtórnie u schyłku lata z mężem Tomkiem, folia poprzyciskana cegłami nadal leżała, czekając aż będę miała czas zająć się ogrodem.<br />
<br />
Jak wygląda ziemia spod czarnej folii?<br />
Jak dla mnie, bardzo dobrze. Znikła cała roślinność, wyginęły korzenie, oprócz kłączy na samych obrzeżach.<br />
Zachowały się dżdżownice. Ziemia pulchna, mięciutka i wcale nie sucha, bo folia nie była nowa i jest nieco podziurawiona.<br />
Po zwinięciu folii, wystarczyło glebę wzruszyć widłami do kopania, zagrabić i można się było obejść bez karczowania ugoru :)<br />
Folią przykryłam nowy kawałek ziemi gdzie będzie leżała do wiosny, żeby zrobić miejsce na siew korzeniowych warzyw. Folia ma jakieś 5x5.<br />
Lubię takie rozwiązania, które oszczędzają bezsensownej pracy. Każdego dnia się uczę :)<br />
<br />
Zauważyłam, że grządka odgrodzona deskami od reszty przyrody, prawie wcale się nie zachwaszcza. Tak jakby dzikie rośliny respektowały linię graniczną.<br />
Bez takiego odgrodzenia, łąka wpełza w uprawy i trzeba prowadzić wieczną wojnę.<br />
Odgradzam więc swoje grządki, buduję korytka dla uprawnych roślinek, wykładam je skoszoną trawą z kosiarki, bo choć kocham ogrody, to przedkładam jednak kontemplację piękna latem, nad harówkę w upały rzędu 36 stopni. Trzydzieści to też za dużo. Czternaście stopni jak dzisiaj, i lekko zachmurzone niebo, to w sam raz.<br />
Grządka ogrodzona i wyściółkowana sama się obroni przed chwastami i brakiem wody. Latem dokładam tylko skoszonej trawy, bo kosić trzeba minimum raz na 10 dni w sezonie. Takie jest tempo zarastania posesji do stanu, kiedy trzeba użyc maczety, zeby sie dostać do sławojki ;)<br />
Czyli koszę i wykładam grządki, więc dwie prace w jednej. Przecież trawę i tak musiała bym gdzieś wynieść.<br />
W takim układzie, najwięcej prac trzeba wykonać właśnie jesienią, przy szykowaniu nowych grządek, na które zużywam stare deski ze stodoły i resztki ze sprzątania już uprawianej części ogródka, oraz wiosną, do końca maja. Teraz na nową grządkę- wał ogrodzony deskami, trafiają resztki dżungli pomidorowej i dyniowej, oraz wszelkie chwasty bez nasion, a także kretinkowe pagórki, bo zwierzątko niezmordowane jest. Mam też sporo już przepróchniałej słomy i siana z nieuprawianej jeszcze części stodoły.To pójdzie na wierzch.<br />
Próchniczna ziemia jaka się zrobiła z koziego obornika, zasili wiosną truskawki.<br />
<br />
No, ale ja o przymrozkach miałam. Otóż w samym środku sadzenia truskawek, zagapiłam się w ogród i po chwili nogi mnie poniosły w dyniowisko, a ręce wyciągnęły się po pierwszą dynię.<br />
Taka piękna pogoda, ciepło, prognozy nie przepowiadają przymrozków, więc może jeszcze je zostawić? otrzeźwiałam.<br />
Ale za chwilę pojawiła się myśl, że należy wierzyć swojej intuicji i skoro tak mnie kusi żeby dynie zebrać, to zbiorę.<br />
I na drugą noc przyszedł przymrozek :)<br />
O co chodzi z dyniami i przymrozkiem? Jeśli mróz poliże dynie, one się bardzo słabo przechowują, szybko dostają plam i się psują.<br />
<br />
Zebrałam troszkę hokkaido, najwięcej, bo kilkanaście piżmowych i ze cztery amazonki.<br />
I troszkę ozdobnych, co mnie bardzo cieszy, bo wypróbowałam jedne z nich do zapiekania i były pyszne bardzo. Takie niewielkie kule, zielone gdy niedojrzałe, a żółte po dojrzeniu i bardzo twarde.<br />
Podejrzewam nawet, że to nie są dynie, ale małe tykwy, bo zapiekałam zielone a skóra była cieniutka i twarda, taka celulozowa ścianka. Żółtych (czyli dojrzałych) jeszcze nie sprawdzałam, ani tych podobnych do fantazyjnych patisonów w koronki.<br />
W każdym razie dla pojedynczej osoby lepiej jest upiec trzy minidyńki, niż rozkroić dwukilogramową dynię i jeść ją tydzień. <br />
Fakt, że Maciuś tez jest fanem dyni i frytki wyjęte z pieca, zrobione z hokkaido, polane masłem szałwiowo-czosnkowym wywołały w nim amok, no ale ile taka kocina może w sobie zmieścić zanim przewróci się kołami do góry?<br />
Do zapiekania wykorzystuję komorę paleniskową pieca. To coś w rodzaju bardzo malutkiego chlebowego, bo jest cała z szamotu i nie ma rusztu.<br />
Piekłam już drożdżówkę (z dynią :) i można upiec chleb, wszystko w małej formie. Duża się nie zmieści. Jednak jak na jedną osobę, jest w sam raz.<br />
<br />
Poza pracą w ogrodzie, dziś mały spacer po trawę żubrówkę (albo to jest tomka wonna, nie wiem tego na pewno), po liście malin na fermentowaną herbatkę i wracam do pracy w ogrodzie.<br />
Na grzybach nie byłam, jakoś nie bardzo miałam ochotę żeby wybrać się do lasu.<br />
Może jutro, w niedzielę?<br />
Suszarka piecowa cały czas zajęta, ciepła blacha też dobrze służy, zrobiłam dzięki niej koncentrat owocowy: podsuszane marmoladki, które można przechowywać w słoiku bez dalszej konserwacji.<br />
Są bardzo smaczne, goście wyjedli mi latem wszystkie zeszłoroczne, co do jednej :)<br />
Im dłużej są przechowywane, tym smaczniejsze, bo cukier z nich migruje do skórki i robi się na wierzchu skorupka z kryształków, a środek ma konsystencję twardej galaretki.<br />
W tym roku gruszkowo-winogronowe. Gruszki i winogrona od Agaty i Radka.<br />
A suszone po domowemu gruszki są przepyszne, o wiele lepsze od suszonych fig.<br />
Wszędzie jeszcze zielono, trawa szmaragdowa, w powietrzu spokój i rajskie ciepło. Liście jeszcze nie zaczęły spadać z drzew, choć ściana lasu lekko zmienia kolor, na złamaną zieleń, zapowiedź przyjścia Jasienia.<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-8875933068036592282015-09-13T10:24:00.003+02:002015-09-13T10:24:43.239+02:00Plony lataSporo czasu minęło od ostatniej relacji, więc najpierw o piecu.<br />
Piec daje bardzo fajne ciepło. Inne nawet niż ciepło mojego byłego pieca kaflowego. Gorące cegły i glina emitują podczerwień nagrzewającą dom. Takie domowe słońce. Jest to ciepło inne niż kaloryferów, ponieważ nie nagrzewa bezpośrednio powietrza, lecz obiekty znajdujące się "w polu rażenia". Stąd stopy mam teraz ciągle gorące, a zawsze marzły. Bardzo miłe zaskoczenie.<br />Być może kaflowy nie dawał takiego dobrego ciepła choć bywał gorący, bo miał kafle pomalowane przez byłych właścicieli farbą olejną. Kilka warstw.<br /><br />Piec nie jest żarłoczny, a po ok 2 godzinach palenia nie sposób dotknąć pierwszej komory, druga jest ciepła. Po zakończeniu dokładania, konsumuje jeszcze długo gorąco żaru i dopiero nabiera temperatury, a zarazem wyrównuje ją. Tego pieca nie wolno zakręcać zanim zje żar do końca, bo otrzymuje się węgiel drzewny. Po 12 godzinach jest jeszcze gorący, a temperaturę ludzkiego ciała osiąga po ok 18 godzinach.<br />Narazie palę w nim raz na dobę z przerwami w cieplejsze dni, a na test mocniejszego rozgrzania drugiej komory przyjdzie czas, jak spadną temperatury. Będę palić w nim wtedy co 12 godzin.<br />Teraz chodzę po domu w koszulce i na bosaka, więc wystarczy.<br /><br />Pomimo że nie jest to piec do gotowania, została wstawiona blacha żeliwna, która jest cały czas bardzo gorąca. Jeszcze kilka godzin od rozpalenia można powoli podgrzewać na niej jedzenie, a potem utrzymywać temperaturę, lub odparowywać powidła. Stoi tam gar z zawsze gorącą wodą do użytku domowego, oraz szklany dzbanek z wodą do picia. Fajnie zaparza się zioła, a herbata nie stygnie. Rano czeka ciepła woda do mycia.<br />Na szczycie pierwszej komory w kuchni, gdzie panuje mocne ciepło, urządziłam suszarkę na warzywa i owoce. Suszę teraz jabłka i pomidory. Cały szczyt komory zajmują trzy duże sita, jedno nad drugim, okryte gęstą muślinową firanką, żeby owocówki i inne latające stworzenia nie mogły się do tego dobrać. No bo się człowiek napracuje, a to przyleci i napaskudzi.<br />Maciusiowi udało się wytłumaczyć, że tam spał nie będzie. <br />Z nadejściem chłodniejszych dni i deszczów, Maciuś przestał wyglądać jak coś niedojedzonego przez mole i zapomnianego na strychu, a zaczął przypominać kota. Wyładniał, wygładził się i zaczął nabierać futra na nowy sezon, jak zwykle krótkiego na kilka milimetrów z tak gęstym podszerstkiem, że pewnie by nie przemókł wrzucony do wody.<br />W upalne lato futro miał wyskubane i nabite kurzem, a wojenne blizny i świeże rany nie dodawały mu urody.<br />Z ran na karku z ostatnich dni widać, że coś dużego próbowało go zjeść.<br /><br />Ogród?<br />Ogrodu trochę się wstydzę, ale pocieszam się, że w to upalne lato nie ja jedna miałam trudności z pracą w takich temperaturach. <br />Pomidory? Poradziły sobie beze mnie. Nie podlałam ich wredna taka ani razu.<br />No ale jak pomidor ma konary grubości dziecięcego nadgarstka, to jakie ma korzenie?<br />W moim ogrodzie panowała w tym roku wolna amerykanka. Wygrały pomidory, wśród których świetnie dały sobie radę pory. Drugie miejsce przyznaję dyniom. Późno posiane, ale błyskają spod liści odcieniami miedzi, złotej żółci i zieleni.<br />One udusiły jarmuż, papryczki i troszkę ziół posianych w sąsiedztwie. Co tam się ulęgło, zobaczymy jak liście zaczną więdnąć, albo meteo postraszy przymrozkami.<br />Posiałam bezłuskową, uschiko kuri, piżmową i coś, czego nazwy nie pamiętam, mała, okrągła i pomarańczowa. Chyba amazonka.<br />Plonuje też patison, jakaś udana odmiana, bardzo smaczna. Duszony z cebulką i pomidorami jest wyjątkowo dobry.<br />Poza konkurencją jest cebula, ślicznie urosła, wielka jak w poprzednich latach, ale mało jej posadziłam, nie miałam przygotowanej ziemi. Rosła w truskawkach, a truskawki w połowie opędzlowały pędraki, potem pędraki załatwiła susza.<br />Mam dla truskawek już nowe miejsce, a na tym posadzę miętę, melisę i oregano. Pędraki nieszczególnie je lubią chyba. Miejsce dość pędrakowe jest.<br />Ogórki nieciekawie z powodu suszy.<br />Trochę ich jeszcze plonuje, więc spróbuję je ukisić bez gniazd nasiennych wspólnie z patisonem. To co dotychczas zebrałam, nadawało się do utarcia i zakiszenia na zupę, oraz zjedzenia na surowo. Wiele też zagapiłam z powodu pracy przy piecu, przecież zajęło to ponad miesiąc wyłącznej uwagi i solidnej pracy.<br />Kukurydza, o wstydzie jeszcze na grządkach, Będzie na suche ziarno.<br />Do marchwi, pietruszki i buraczków nie zagladałam, żeby im nie psuć homeostazy z chwastami ochraniającymi wilgoć. Podbierałam z brzeżku i wyglądają dobrze.<br />Teraz też nie odchwaszczam, bo już nie ma po co.<br />Można to nazwać "ogród dla leniwca" Po wiośnie nie robiłam w nim już nic, oprócz wynoszenia plonów.<br />A pomidory dały czadu :)<br />Te kilkanaście krzaków sprawiło mi masę radości, dając plony przepyszne i bogate. Jeszcze dziś (sobota) przyniosłam po trzech dniach nie zbierania ciutek ponad szesnaście kilo. W pełni sezonu na oko było to ponad 20 kilo co drugi-trzeci dzień.<br />Pierwsze owoce dojrzały około 20-go lipca, a z końcem lipca zaczęły wchodzić w pełnię owocowania, trwającą przez sierpień.<br />Przede wszystkim były jedzone na surowo. Jestem maniaczką pomidorów, a Iwi i Piotr którzy u mnie wtedy przebywali, a potem większość gości na szczęście także :)<br />Smak niesamowity. Na śniadanie do teraz jem około kilograma samych pomidorów posypanych lekko solą (na ten kilogram składają się dwa najładniejsze owoce). Samych, bez niczego. No czasem dodaję ząbek czosnku albo małą słodką cebulkę, i polewam olejem słonecznikowym, ale nic więcej, żadnego chlebka.<br />Pierwszeństwo przyznaję Róży Wiatrów (rosa vetrov) Różowy ogromy pomidor o wspaniałej konsystencji i smaku. Żadnej paciary z nasionami w środku. Skórka schodzi sama, tak samo jak we wszystkich tych pomidorach, które mam.<br />Nie musi się jej ściągać, no ale człowiek rozpustny bywa :)<br />Potem sama już nie wiem, który z nich lepszy. Smakuje równie dobrze chlebosolnyj, niedżwiedzia łapa, oraz korol gigantow, dający gładkie ogromne owoce. <br />Dziwny jest czarny z Tuły. Jest ciemnoczerwony z dużą zieloną piętką, tak że patrząc na niego z góry, ma się wrażenie, że jest zupełnie niedojrzały.<br />Smak przyjemny, jednak z uwagi na tą nierównomiernmość dojrzewania, raczej nie posieję go w przyszłym roku.<br />Nie posieję też Grzesia z Ałtaju. Mały owoc z dużymi gniazdami nasiennymi. Smak fajny, ale smaczniejsze są wcześniej wymienione.<br />No i Opałka. Inwazyjny i plenny. Owoce fajnie się suszą i to właśnie Opalkę suszę na piecu. Troche słabo dojrzewa, może potrzebuje osłon? <br /><br />Sadziłam pomidory w gruncie, bez żadnej osłony. Dałam im tylko na początku paliki, takie zgrabne, jak się daje pomidorom, ale jak nie zaglądałam do nich bo budowaliśmy piec, to potem było za późno dać im coś większego. Opanowały wszystko razem z przejściami i pozrywały się ze sznurków.<br />Zbieranie owoców to streczing na 20m kw. Słupki które miały służyć pomidorom, służą mi do utrzymywania się w niewiarygodnych pozycjach przy sięganiu po owoce.<br /><br />Wielkość pomidorów? Te odmiany które mam są wielkoowocowe (oprócz gregor iz altai, opalki i black from Tula) <br />Owoców od 60dkg do ponad kilograma było gdzieś 1/2, reszta nieco mniejsza. Plamy miało kilkanaście owoców z pierwszej dojrzewającej tury, a potem już zdrowe. Na te plamy nie pryskałam ich drożdżami, bo w takim gąszczu nie miało to sensu.<br />Nic im nie urywałam i przysięgam, że żadnemu pomidorowi nic nigdy nie urwę, oprócz owoców :)<br />Dam im dużo miejsca i solidnie podeprę, być może kratownica będzie dobrym rozwiązaniem (o ile uda mi się coś takiego skonstruować własnymi siłami).<br />Posadzę w jednym rzędzie i nie będę się bawić w naprzemienność w dwóch rzędach.<br />One same zadbają o wypełnienie wolnej przestrzeni. Tak jak Krystyna uważam, że pomidory same najlepiej wiedzą jak rosnąć, a dużo liści to dużo jedzenia dla owoców. I jak zauważyłam, nieprawda jest, że nie dojrzeją zawiązane owoce jeśli jest ich za dużo. Dojrzeją, moje zrobiły to w gruncie.<br />Porządnie wykształcone owoce mogą dojrzeć jeszcze w domu, jeśli się je zabierze przed przymrozkami.<br />Teraz padają deszcze i nie zauważyłam, żeby pomidorom zaszkodziła wilgoć.<br />Owoce leżące na ziemi są zdrowe, tak samo jak te wiszące wyżej.<br />Bardzo podobają mi się te odmiany.<br />Muszę Wam napisać, że mam dodatkowego amatora pomidorów, jakiś szczurek degustuje co któregoś owoca od kilku dni. (Maciuś ma oczywiście inne zajęcia ;) Najbardziej smakuje mu Opałka, bo zeżarł prosiak aż połowę dużego owocu.<br />
Z innych wieści zwierzątkowych: Stały mieszkaniec podziemi trawnikowych, pieszczotliwie nazywany przeze mnie Kretinkiem, przeszedł sam siebie w wielkości kopców i uparł się je budować tuż przed wejściem do domu. Zabieram mu tą ziemię i wynoszę do zasypywania wałów tworzących nowe grządki, ale on sobie chyba mocno upodobał to miejsce.<br />
Z obserwacji już wiem, że robi kopce wtedy, kiedy można spodziewać się deszczu. I pada. Zabiorę mu te kopce jak przeschną po opadach, na razie robię slalom, by nie wdepnąć w mokrą ziemię.<br /><br />Co robię z taką ilością pomidorów? Jem do oporu i żałuję, że sezon się skończy (fantastyczna uczta, wymarzona od lat), rozdaję i przerabiam do słoików. Obdarowani chomikują nasiona na własny siew.<br />Ja tez zabezpieczam nasiona na przyszły rok, jednak rozważam jeszcze kupno nasion z pomidorowej doliny. Szczególnie chciała bym coś podobnego do Opałki, ale małego, żeby kroić tylko na pół do suszenia. Opałka jednak ma spore owoce.<br /><br />Przerabiałam śliwki czerwone mirabelki. Węgierki się nie udały tego roku. Jabłek też wiele nie mam (przemienność owocowania), stąd cenne jest każde jabłko jakie daje stara kosztela. Jej ususzone owoce są słodkie jak miód. Dobrze łagodzi też w dżemach kwaśność mirabelek.<br />Antonówka urodziła osiem owoców, zarezerwowanych do podrasowania soku z czarnego bzu. W zeszłym roku obłamały się jej gałęzie od urodzaju, zanim zdążyła dojrzeć.<br /><br />No i tak to u mnie jest. Zapowiadało się i przyjeżdżało do mnie w tym roku sporo osób na dzień lub na kilka dni. I ciągle się to dzieje. Mam przyjemność znać teraz osobiście wielu fantastycznych ludzi.<br /> Ziół mało zebrałam z powodu pieca (dzięki Ani i Tomkowi zostały szybciej porobione ostatnie po-piecowe porządki koło domu), oraz robienia potrzebnych do przeżycia zimy zapasów. Czas sobie biegnie, a rączki do pracy są tylko dwie. Coś trzeba wybrać.<br /><br />Nie ma we mnie pośpiechu, jest czucie, że wszystko dzieje się tak jak ma być. <br />I że to co się dzieje, jest dobre.<br />No i wdzięczność za każdy dzień, za taki w którym pada deszcz i taki w którym słońce piecze mirabelki w trawie i trzeba uważać, żeby sobie o nie bosych stóp nie poparzyć wieszając pranie na sznurze.<br />I za chłodne wieczory jakie przyniósł wrzesień, za asystę przy moich zajęciach i tańce radości Maćka i za to, że wiszą na krzewach jeszcze ostatnie kiście przejrzewającego czarnego bzu i że można jeszcze pójść po przesuszone jagody aronii których nikt już nie zbiera od lat, że kilka kilogramów żagwi łuskowatej urosło na pniu po starym drzewie na trawniku i była uczta i sporo słoików duszonego grzyba w pomidorach jest w szafie w spiżarce i pasta żagwiowa do chleba tez z pomidorami :), oraz suszona żagiew do nadania smaku warzywnym bulionom zimowym.<br /><br /><br />Operator internetu od dwóch tygodni "modyfikuje usługę" i sms doładowujący jest odrzucany systemowo. Prawdopodobnie wymusza porzucenie tej usługi na rzecz nowej, którą promuje. Na tej szybkości internetu jaka mam, nie mogę nawet wejść na zaplecze własnego bloga.<br /><br />No cóż, cierpliwe oczekiwanie na "zmodyfikowanie usługi" nie przynosiło efektu Zmusiło mnie to do przyjęcia innej usługi operatora. Fakt faktem, modyfikacja nastąpiła, tyle że u mnie :)<br />
No i mogę wreszcie wysłać nowy post.<br /><br /><br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-8314024133521690642015-08-14T18:43:00.000+02:002015-08-14T18:46:40.487+02:00Magia tworzenia, Serce domu, Oko cyklonu.Wielkie upały, nowy piec schnie w oczach, więc pierwsze symboliczne, a zarazem radosne zdarzenie jakim jest rozpalenie malutkiego ogieńka w palenisku- już za mną. Piec zaśpiewał rwąc ogień w podnośnik ciepła, a w kominie ukazał się dym.<br />
Zapalam maleńkie pięciominutowe ogieńki (Garść słomy i garstka drobnych gałązek) wstając o piątej rano, bo wtedy komin nie jest nagrzany słońcem. <br />
I za każdym razem jest to dla mnie wielkie zdarzenie.<br />
<br />
Piec jest absolutnie piękny, absolutnie niezwykły i absolutnie jedyny na całym Świecie.<br />
Ma dwie komory, jak prawdziwe serce i jest w środku domu, jak prawdziwe serce.<br />
Zbudowany przez dwóch Mistrzów zesłanych przez przeznaczenie, przy pomocy pomocników zesłanych przez przeznaczenie, bo ze zwoływanych przez pierwszego Mistrza-Artura uczniów, nikt nie zdołał dojechać.<br />
<br />
Zachwiania równowagi energii oraz krystalizacji oka cyklonu, dokonała Gorzka Jagoda, (kontaktując jesienią Artura Milickiego- wędrownego artystę od pieców rakietowych, z jedną taką marznącą zimami wiedźmowatą z Niebieskiej Chaty).<br />
Magiczny cyklon uzyskał siłę materializacji zamierzeń z końcem lipca, wraz z przyjazdem Asi i Tomka, oraz przyłożeniem przez Tomka dłuta do starego pieca i wyłamaniem pierwszego kafla (Utygan, czy na pewno? Decyduj).<br />
Cyklon zaczął nabierać mocy wraz z dewastacją starego pieca kuchennego dokonywaną wspólnymi siłami, aż wreszcie dnia czwartego od początku rujnacji pojawił się Artur, a piątego dnia dotarli z pomocnymi dłońmi Agata z Radzikiem, (obydwoje z boskiej wysokości spoglądający na świat, w środku własnego wiru materializacji). Na końcu pewien tajemniczy Barman z całkiem innej bajki.<br />
<br />
Wraz z przybyciem reszty ekipy dewastacja dosięgła drugiego pieca, oraz części ścian przyległych, tak że podział na pokoje i kuchnię był czysto symboliczny.<br />
I w tym momencie zaczęła się magia tworzenia.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5xRah7FGN_Qc3AOrcSKOk6dxi2aiYL6Z791xO6XspqGY_6UMxugS8XU5hWGVbFrgf4renpMFRvx2cOmZoZJNPNuzaeUDSqRVdGNwN5YmEzfOY-eaVcyeQss4hpNLQEHQVwdESiBhqQ9Q/s1600/1.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="286" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5xRah7FGN_Qc3AOrcSKOk6dxi2aiYL6Z791xO6XspqGY_6UMxugS8XU5hWGVbFrgf4renpMFRvx2cOmZoZJNPNuzaeUDSqRVdGNwN5YmEzfOY-eaVcyeQss4hpNLQEHQVwdESiBhqQ9Q/s400/1.png" width="400" /></a></div>
<br />
Artur użył do stworzenia pieca tylko tych materiałów, które wyjęliśmy ze starych pieców, plus glinę z tutejszego złoża.<br />
Miał na to do dyspozycji tylko kilka dni, w ciągu których zaplanował piec, wyznaczył jego miejsce, zbudował komorę paleniska i podnośnik ciepła, oraz podstawę pod drugą komorę odbierającą ciepło, ogrzewającą pokoje.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJmYd1szX75_QVqPfi4OQUBNSI6xb6cPHYzkPap26W94NFf78eadIsa4acuChcvhNmDuTAV7a3IQw_ugyjZqB6nIb8DEHRy7JGMNuqoJlrQmOdyXBDvhiodgUUU9bx8jkVox9z-j4ApaQ/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="275" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJmYd1szX75_QVqPfi4OQUBNSI6xb6cPHYzkPap26W94NFf78eadIsa4acuChcvhNmDuTAV7a3IQw_ugyjZqB6nIb8DEHRy7JGMNuqoJlrQmOdyXBDvhiodgUUU9bx8jkVox9z-j4ApaQ/s400/2.png" width="400" /></a></div>
<br />
Opuszczając nas dla oczekującego zlecenia, zostawił wiele wskazówek dotyczących wykończenia pieca, oraz danych technicznych dotyczących budowy pieców rakietowych z paleniskiem Petera Van der Berga .<br />
Dzięki Niemu, dowiedzieliśmy się, jak cudnym materiałem jest glina i glinosłoma, a także mieliśmy możliwość fizycznej pracy z tymi materiałami.<br />
Artur natomiast po raz pierwszy miał możliwość budowania pieca z tak dziwnych i różnorodnych materiałów, które na pierwszy rzut oka wydawały się bezsensowne.<br />
<br />
Asi i Tomkowi skończył się urlop, Artur wyjechał do nowego pieca, Agata z Radzikiem pojechali 8 km dalej, do swojego odnalezionego prywatnego raju- gotowego leśnego ogrodu z domkiem do remontu,(który przywołał ich i oczarował kiedy wpadli mnie odwiedzić tylko na chwilę). Ich nowy Dom trzeba ocieplić przed zimą i uruchomić piece.<br />
<br />
Zostałam sama ze swym szczęściem zrealizowanym w połowie i włączyłam tryb muła, (czyli nie myśleć i do roboty), żeby zdążyć ukończyć murowanie reszty pieca i komina przed zimą. <br />
Ciąg dalszy "dziania się" spowodował jednak, że w tym samym czasie skontaktowała się ze mną poprzez komentarze na blogu Iwi. Iwonka przybyła następnego dnia po telefonie, a wraz z nią drugi Mistrz, a zarazem Towarzysz jej życia, Piotr- murarz.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz5h7Tv-rPnR-mgxPTfKc6vr_ceSkBUtZO9WHIzuzWNp7abgfPKR-EqCIw3N8hZIHFI4wMonf6-pzD-7251eM03uwGMNPBsuFlVdzOPjfsrJLHpfnUBzNXnmVBaoCJliOgMaiMaYnTEH8/s1600/4.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="318" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz5h7Tv-rPnR-mgxPTfKc6vr_ceSkBUtZO9WHIzuzWNp7abgfPKR-EqCIw3N8hZIHFI4wMonf6-pzD-7251eM03uwGMNPBsuFlVdzOPjfsrJLHpfnUBzNXnmVBaoCJliOgMaiMaYnTEH8/s400/4.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
To dzięki Piotrowi piec został ukończony i uzyskał kształt ostateczny, a ściany znów oddzielają od siebie pomieszczenia Niebieskiej Chaty.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDy38ezC7QAlDSPT_9QYUEkXfU3vE4QTSy5Iv6J8X6W0rkywIX8SKb9UOoO1zyT0JXV8GP-5mW-j4cT_sF2peS_BtMuIuY07Cb7b_NSdIhdEK_nFBBxLS1DiO1Cthyf_KeoKy72kcyVrg/s1600/6.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="301" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDy38ezC7QAlDSPT_9QYUEkXfU3vE4QTSy5Iv6J8X6W0rkywIX8SKb9UOoO1zyT0JXV8GP-5mW-j4cT_sF2peS_BtMuIuY07Cb7b_NSdIhdEK_nFBBxLS1DiO1Cthyf_KeoKy72kcyVrg/s400/6.png" width="400" /></a></div>
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-cjEIEgx80XsU2C4nfVgxo59ls5kq03uh49QIKvrAMors0-8KFgiAf_LOzxjGdJEcSE88scqiL2ofMuzq8OT7C7gVOys2ZIppkpaT8uqantLRdOMed6t8eXuMWZWRH4Sp7wy90kR4BWQ/s1600/5.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><br />
<br />
Do fali materializacji jaka przetoczyła się przez tą czasoprzestrzeń należy zdarzenie poboczne- ocembrowanie źródełka w moim wąwozie tuż przed zjazdem piecowym. Braliśmy z niego wspaniałą wodę do picia, a chłód wąwozu stanowił wytchnienie od afrykańskiego żaru, jakim obdarzyło nas tegoroczne lato.<br />
<br />
Budowanie działo się na fali energii wymiany. Stare piece zamieniły się w nowy piec, a my wszyscy wymienialiśmy się pracą za umiejętności i wiedzę.<br />
No cóż, nie ukrywam, że to wszystko było trochę szalonym, ale wspaniałym doświadczaniem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE1_xHnSXpQskGvK1C0cME2pp8CV0FOR4YlAcCxlq80ahW-24Lg4iCOHvSuHyWZItcwCdlEfiSng9qSmdRBLGQ17PgrTv6VXvcgafnEYjHzB0cUOguNa0mu1Cf0uKwnD6lkA-a060PAog/s1600/7.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="291" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE1_xHnSXpQskGvK1C0cME2pp8CV0FOR4YlAcCxlq80ahW-24Lg4iCOHvSuHyWZItcwCdlEfiSng9qSmdRBLGQ17PgrTv6VXvcgafnEYjHzB0cUOguNa0mu1Cf0uKwnD6lkA-a060PAog/s400/7.png" width="400" /></a></div>
<br />
Z podziękowaniami:<br />
<br />
Podaję link do strony z piecami Artura <a href="http://pieceartura.pl/category/bez-kategorii/realizacje/">http://pieceartura.pl/category/bez-kategorii/realizacje/</a><br />
Agacie i Radkowi życzę cudownej, ciepłej zimy we własnym domu<br />
Asi i Tomkowi doczekania upragnionego zdjęcia kajdanek rzeczywistości miejskiej<br />
Tajemniczemu Barmanowi dużo szczęścia (to bywa przydatne :)<br />
Iwonce i Piotrowi założenia najpiękniejszej, wymarzonej Rodowej Siedziby, bo właśnie się wybierają we własne miejsce.<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7008866139420473978.post-57497344590522681982015-07-22T13:11:00.000+02:002015-07-22T13:11:17.000+02:00Prażmo i tsampaNa temat prażma sporo i przystępnie napisał Mr. Wilson Bushcraft, więc nie będę powielać informacji, ale skieruję zainteresowanych i spragnionych eksperymentów z jedzeniem do źródła:<br /><a href="http://bushcraftwilson.blogspot.com/2013/08/prazmo-tereny-polski-w-dalekiej.html">http://bushcraftwilson.blogspot.com/2013/08/prazmo-tereny-polski-w-dalekiej.html</a><br />Zachęcam do pobuszowania po blogu Mr. Wilsona :), jest ciekawie.<br />
<br />Na temat tsampy napiszę krótko, bo wypróbowałam wersję z kaszy jęczmiennej, jako że mam jej spory zapas. Może nie jest to całkiem prawdziwa tsampa bo z kaszy, ale myślę, że oddaje w dużej części smak.<br /><br />Oryginalnie w Tybecie, moczy się całe ziarno jęczmienia przez dobę, a potem praży na złotobrązowo i mieli w młynach na mąkę.<br />Proces podobny do procesu uzyskiwania prażma z różnych nasion na słowiańskich terenach. Może poza mieleniem na mąkę, ale tego nie możemy być pewni.<br />Dzięki wodzie którą wchłonęły nasiona podczas moczenia, skrobia prażonych nasion ulega przemianom, a uzyskana mąka jest produktem, którego nie trzeba już gotować. Wystarczy dodać do osolonej ciepłej wody z rozpuszczonym masłem lub olejem w wersji postnej, a w wersji bardziej rozbudowanej do herbaty z masłem, lub herbaty z mlekiem i masłem (no i sól oczywiście), można dodać tarty ser, lub wykonać ją od początku na słodko. Chłopi dodają często tsampę do piwa. Mieszanie jest całą sztuką, by nie uzyskać kleistego gniota. Miesza się we własnej miseczce delikatnie, własnym czystym paluchem, aż do uzyskania pulchnego i plastycznego ciasta, z którego wyrabia się kulki, kluski i inne formy, oczywiście też własnymi paluszkami. Zjada się to w towarzystwie sosów i innych dodatków- na słono, lub na słodko. Na słodko posmakowała mi bardzo polana miodem.<br />W Tybecie jest podstawą pożywienia i elementem kultury. Związane sa z nią zachowania kulturowe, piękne zdobione naczynia do podawania i przechowywania, oraz porzekadła.<br />Nazwa tsampa jest zarezerwowana jedynie dla mąki z prażonego jęczmienia. Podobną mąkę robi się jeszcze z prażonego grochu i stanowi ona dodatek do tsampy dla uboższych ludzi.<br />Zrobiłam jedną mąkę i drugą. (Groch oczywiście też moczony przed prażeniem).<br />Zamiast młyna użyłam młynka do kawy, bo mój ręczny młynek do nasion niestety nie pozwala uzyskać drobnego przemiału.<br /><br />Cóż mogę powiedzieć, tsampa uzależnia :) Jest bardzo smaczna sama i zmieszana z mąką z grochowego prażma. Pasuje smakowo do wszelkich potraw i ja bez problemów zastępuję nią chleb.<br /><br />Z ciekawostek: do przechowywania tsampy używa się naczyń zwanych tsam-phor, co w sposób prosty kojarzy się z grecką nazwą amfora. Nazwa ta jest równiez określeniem naczynia i kto wie, czy nie przywędrowała z Tybetu.<br /><br />Aha i z doświadczenia, taka porada (gdyby ktoś miał zamiar pobawić się w robienie tsampy) Dajemy dwie, lub dwie i pół części płynu, na część suchej tsampy.<br />
<br />
<br />Utyganhttp://www.blogger.com/profile/03426092788483743490noreply@blogger.com8