Borelioza


Swojego czasu, podzieliłam się na forum KodCzasu sposobem jaki zastosowałam u siebie na boreliozę.

Spróbowałam zmierzyć się z tematem kilka razy i okazało się, że każdy krok jaki zastosowałam, powinnam podeprzeć wiedzą i materiałami na których sama się opierałam, szukając drogi wyjścia, inaczej nie będzie to miało wewnętrznej logiki, a będzie czymś co podano do wierzenia i wykonania.
Niestety, nie da się napisać kilku recept do zastosowania, jak na tabletki z apteki.
Jeśli chodzi o boreliozę, diabeł tkwi w pewnych szczegółach, które są pomijane zwykle przy rutynowym postępowaniu z zarażonym człowiekiem.
Zawsze mówiłam, że praca zielarza, jest jak praca detektywa, jest szukaniem przyczyn i skutków, umiejętnością odrózniania ich od siebie, porównywaniem, wyciąganiem wniosków i znajdowaniem właściwych środków zaradczych.
Rutyna jest śmiercią tego zawodu.

-Od razu na wstępie zaznaczam, ze nie wiem, który z elementów postępowania był kluczowy, który był najwartościowszy, a który niewiele wniósł. Prawdopodobnie cały zespół działań przyniósł zamierzony skutek.

-To co napiszę, nie jest przepisem na leczenie boreliozy. Jest to jedynie opis tego co ja zrobiłam, żeby się choroby pozbyć.


-Absolutnie nie zalecam nikomu postępowania w opisany sposób, jeśli ktoś zechce to naśladować, postępuje tak wyłącznie na własną odpowiedzialność.


Życie sprawia ciągłe niespodzianki, stawia wyzwania. To jak sobie z nimi radzimy, lub nie radzimy, jest tylko i wyłącznie związane ze stanem naszego umysłu, ze szczerością wobec siebie aż do bezczelności i do bólu.
Ale również z sympatią do siebie i do Świata.
Przyznaniem sobie prawa do zwycięstw i porażek, traktowanych jako doświadczanie życia na Ziemi, a nie jako zdobycie szczytu możliwości, lub upadek na dno piekła.
Przyjęciem do wiadomości, że skutkiem naszych decyzji może być nawet nasza śmierć.

Uświadomieniem sobie bez wyrzutów, że nie jest się idealnym, i przyznaniem sobie prawa do dążenia do własnego, a nie społecznego ideału.
Nie usprawiedliwianiem swojego życia przydatnością w niekończącym się łańcuchu dawców i biorców.
Wzięciem odpowiedzialności za własne czyny i decyzje, bez pokrętnego szukania winowajców, lub osób które podejmą za nas decyzje..
Nie gniewaniem się na fakty, lecz przyjmowaniem ich wprost jako wyzwanie.

Zaczynamy.
Zacząć nie jest łatwo, bo będę musiała wytłumaczyć na czym polegał mój tok myślenia, a nie chciała bym, żeby wszyscy popadali ze zniecierpliwienia, (gadać to ja potrafię).
Postaram się więc zwięźle i krótko, a gdyby okazało się, że są jakieś niedomówienia, proszę pytać.

Założenia jakie legły u podstawy rezygnacji z kuracji antybiotykowej:
Organizm sam w sobie jest cudownym, samo naprawiającym się "mechanizmem".
Nie należy mu przeszkadzać w samoleczeniu, a raczej wspomóc w sposób jak najbardziej naturalny.
Patogeny atakują jedynie chore komórki, zdrowe potrafią się obronić.

Zadaj więc sobie pytanie, o ile powiększy się ilość niewydolnych i chorych komórek, po kuracji antybiotykiem. Co stanie się z Twoim systemem odpornościowym.
Leczenie boreliozy wymaga końskich i przewlekłych dawek tego leku, więc będzie to krajobraz po wojnie atomowej. A krętki się i tak uchowają.
Antybiotyk otworzy drogę również zakażeniom grzybem candida (co powiększy ilość chorych komórek i narządów). A jest to rzecz groźna i trudna do wyleczenia.
Zabawne równiez jest to, ze objawy candidozy sa zbieżne z objawami boreliozy

Stan mojego zdrowia w czasie zarażenia boreliozą był raczej katastrofalny.
Listopad-grudzień 2007. Biore udział w remoncie pewnego starego pomieszczenia pełnego wilgoci , zamkniętego na klucz i nie otwieranego od czterech-pieciu lat.
Remont trwa około dwóch miesięcy z przerwami, obejmuje zdzieranie starych tynków, przy czym pył unosi się w całym pomieszczeniu. Zaczynam kaszleć. Pracownik zajmujący się ścianami choruje. Ostra gorączka kilka dni, a potem utrzymujący ze dwa tygodnie się podły kaszel.
Ja nie mam gorączki, ale kaszlę i jestem coraz bardziej osłabiona, co przypisuję zimie, przemokłym butom, przeziębieniu i zostawiam luzem do samowyleczenia.
Pracownik wraca do zdrowia, ja nie. Jest raz lepiej, raz gorzej, ale generalnie spirala w dół. W maju nie potrafię wejść na pierwsze piętro bez zawrotów głowy i drżenia mięśni. (wcześniej siódme bez problemów)
Szewc bez butów chodzi. Nie zrobiłam przez ten cały czas nic, żeby sobie pomóc, zaabsorbowana problemami jakie przynosił czas ( a przynosił, przynosił i był niestrudzony). Czas tez przyniósł informacje na temat remontowanego pomieszczenia. W czasie II wojny światowej, była tam kostnica. Składowano tam trupy ludzi zmarłych z chorób i zabitych.
Nie mam pojęcia co miałam w płucach oprócz grzybów ze ścian. Zapewne nic ciekawego. Nie miałam też już siły żeby się ratować. Chciałam tylko spać. Zwykłe obowiązki wyczerpywały mnie niemal do końca. Wiedziałam, że mam coś zrobić, wiedziałam co, ale zwyczajnie przerastało to moje siły.
Na początku czerwca zaproszenie na kilkudniowy wyjazd do lasu. Wakacje dają mi wstępną regenerację i odpoczynek, oraz niespodziewany prezent. Znajduję kleszcza wczepionego w wewnętrzną stronę lewego uda, jakieś 15 cm nad kolanem. Zdrapuję go przez przypadek. Dezynfekcja jakąś woda kolońską na alkoholu i przeczucie, że jednak nie wystarczy. Nic innego do dezynfekcji w lesie nie było.
Decyduję się na oczyszczenie miejsca po ukłuciu kleszcza miodem. Wykonuję masaż miodem, wychodząc z założenia, ze właściwości dezynfekcyjne i oczyszczające miodu mogą w tym wypadku przechylić szalę na moją korzyść. Kilka dni nic się nie dzieje, potem zauważam małe zaczerwienienie i ledwo zauważalny obrzęk. Ponawiam zabieg miodem i wszystko znika.
Udaję przed sobą, że wszystko będzie ok, że tylko jakiś procent jest zarażonych i takie tam.
Po regeneracji sił na wyjeździe, kaszlę dalej, jestem nadal osłabiona, lecz zdobywam tyle energii, by zacząć działać i wyciagać się z przewlekłej infekcji zdobytej zimą.
Pamiętać należy, że siły traci się łatwo, odbudowuje trudno. Im dłużej trwa choroba, tym dłużej trwa leczenie i usuwanie jej skutków.
Po dwóch tygodniach od ukąszenia kleszcza, pojawia się rumień. Niezbity dowód zarażenia boreliozą.
!00% diagnoza. Jest narazie niewielki, jak stara dziesięciozłotówka.

Stanęłam przed potwierdzonym faktem – Mam boreliozę, przewlekłą infekcję płuc (zapewne drożdżaki i jakaś niezidentyfikowana zaraza, której nazwy wolałam nawet nie poznawać), obniżoną odporność i sił tyle co stary ogarek ze świeczki.
I zero w kasie.

Pobiezne, popularne informacje o boreliozie:

Borelioza - Magdalena Sokalska-Jurkiewicz
Mimo postępu, jaki dokonał się w dziedzinie chorób zakaźnych, niektóre infekcje nadal budzą wiele kontrowersji i są przedmiotem intensywnych badań oraz licznych sporów naukowych. Do takich schorzeń można zaliczyć boreliozę. Część lekarzy, w tym Infectious Diseases Society of America (IDSA) - Amerykańskie Towarzystwo Chorób Zakaźnych, uważa, że jest to infekcja możliwa do wyleczenia pojedynczym antybiotykiem w ciągu kilku tygodni, dolegliwości zaś utrzymujące się mimo leczenia traktuje jako zespół poboreliozowy, niebędący wskazaniem do antybiotykoterapii [3]. W opozycji do nich stoi druga grupa lekarzy, wraz z International Lyme and Associated Diseases Society (ILADS), postulujących długotrwałą i wielolekową terapię boreliozy, także przewlekłej [4].
Klasyczna definicja
Borelioza (choroba z Lyme, krętkowica kleszczowa) jest odzwierzęcą układową chorobą zakaźną wywoływaną przez bakterie z rodzaju Borrelia.
Etiologia
Czynnikiem etiologicznym boreliozy są bakterie z rzędu Spirochaetales (krętki), rodziny Spirochaetaceae, rodzaju Borrelia, gatunku B. burgdorferi, B. garinii i B. afzelii, nazywane łącznie Borrelia burgdorferi sensu lato [7]. Najnowsze badania wykazały, że B. burgdorferi mogą występować w różnych postaciach morfologicznych - w formie krętka oraz w formach przetrwalnikowych (cysty, sferoplasty i blebs) [13]. Forma krętka jest cienka, giętka i skręcona spiralnie oraz wyposażona w peryplazmatyczne wici umożliwiające ruch postępowy. Osiąga długość od 8 do 22 mikrometrów. Formy przetrwalnikowe są okrągłe, nieruchliwe i pozbawione ściany komórkowej, a zatem niewrażliwe na działanie antybiotyków betalaktamowych. Na szczęście dla pacjentów, istnieją doniesienia, że ulegają one zniszczeniu pod wpływem metrodnidazolu i tynidazolu [4]. W organizmie człowieka, w zależności od warunków zewnętrznych, komórki bakterii mogą wielokrotnie zmieniać swoją formę. Zjawisko to może tłumaczyć oporność krętków na antybiotyki, zmiany w natężeniu objawów choroby i w odpowiedzi immunologicznej (włącznie z seronegatywnością) [8, 10, 3].

Poszczególne szczepy B. burgdorferi różnią się znacznie zdolnością do syntezy betalaktamaz i antygenowością. Ponadto bakterie te potrafią przeżyć wewnątrz niektórych komórek gospodarza, takich jak makrofagi, limfocyty, komórki endothelium, neurony czy fibroblasty. Mogą opłaszczać się błoną komórkową gospodarza i syntezować glikoproteinę umożliwiającą ochronną enkapsulację. Ponadto najnowsze publikacje sugerują, że krętki wytwarzają rozpuszczalną w tłuszczach neurotoksynę, która jest prawdopodobnie odpowiedzialna za wiele objawów neurologicznych [4].

Wszystkie te mechanizmy sprawiają, że B. burgdorferi są bardzo trudnym przeciwnikiem dla ludzkiego układu odpornościowego.

Borrelia burgdorferi sensu stricto, występująca na całym świecie (a jako jedyny gatunek w USA), wywołuje głównie dolegliwości stawowe. Borrelia garini - występuje głównie w Europie Zachodniej i najczęściej wywołuje objawy ze strony układu nerwowego, a Borrelia afzeli pojawia się głównie w Europie centralnej i Skandynawii, powodując przewlekłe zmiany skórne.

Naturalnym rezerwuarem Borrelia są małe gryzonie, ale zarażone mogą być różne inne gatunki kręgowców. Na człowieka krętki przenoszone są przez kleszcze z rodzaju Ixodes. Zazwyczaj, aby doszło do zakażenia, kleszcz musi pozostać w skórze przez kilka godzin, dlatego częsta kontrola i szybkie usuwanie kleszczy należą do działań profilaktycznych boreliozy [2].

Ostatnio publikowane są doniesienia sugerujące możliwość przenoszenia infekcji Borrelia z człowieka na człowieka podczas kontaktów seksualnych, karmienia piersią i na drodze wertykalnej [1].
Koinfekcje
Wiele badań dowodzi, że krętki Borrelia nie są jedynymi czynnikami infekcyjnymi przenoszonymi przez kleszcze. Mogą to być również różne gatunki Babesia, Ehrlichia, Anaplasma, Bartonella i inne.
Naukowcy nie są jednak zgodni co do częstości występowania koinfekcji, czyli zakażenia pojedynczej osoby kilkoma drobnoustrojami podczas pojedynczego ugryzienia. IDSA uważa je za stosunkowo rzadkie, natomiast ILADS za częste, a co więcej - będące przyczyną cięższego i nietypowego przebiegu choroby.
Z tego powodu lekarze należący do ILADS proponują rutynowe wykonywanie testów w kierunku zakażenia Babesia, Bartonella i Ehrlichia u pacjentów z oporną na leczenie lub atypową boreliozą.

Objawy kliniczne
Wczesna faza choroby
Po okresie inkubacji, trwającym około 1-3 tygodnie, wokół miejsca ukąszenia przez kleszcza może się pojawić charakterystyczne zaczerwienienie, rozszerzające się obwodowo i ulegające przejaśnieniu w centrum. Zmiana jest bolesna, ocieplona i wypukła. Nosi nazwę rumienia wędrującego (erythema migrans EM) i pojawia się u mniej niż 50% chorych [5]. Często towarzyszą jej objawy grypopodobne. Niestety, u części chorych EM wygląda nietypowo, nie występuje w ogóle lub zostaje przeoczony - wtedy infekcja rozwija się niepostrzeżenie.

Drugą zmianą skórną, zdecydowanie rzadszą, jest limfocytoma - niewielki guzek o średnicy 1-5 cm, nieco ciemniejszy od otoczenia, często umiejscowiony w uchu lub na gruczole piersiowym.

W przypadku niepodjęcia leczenia przeciwbakteryjnego infekcja przechodzi w fazę rozsianą, powodując wystąpienie u chorego objawów wtórnych [2].

Objawy wtórne
Pojawiają się od 2 tygodni do kilku miesięcy od zakażenia. Najczęściej występuje zapalenie stawów, zaburzenia neurologiczne i kardiologiczne, choć mogą pojawić się objawy wskazujące na uszkodzenie każdego układu w organizmie, dlatego boreliozę klasyfikuje się jako chorobę układową.

Zapalenie stawów najczęściej obejmuje niesymetrycznie duże stawy obwodowe. W jego przebiegu dochodzi do zapalenia maziówki z bogatobiałkowym wysiękiem i infiltracją granulocytami. Ma charakter nawrotowy i wymaga różnicowania z seronegatywnym rzs, w odróżnieniu od którego rzadko powoduje trwałe zniekształcenia stawów.

Zaburzenia neurologiczne najczęściej polegają na nawracającym limfocytarnym zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych, neuropatiach obwodowych i zapaleniu korzeni nerwowych. Natomiast objawy kardiologiczne przebiegają w postaci postępującej kardiomiopatii i zaburzeń przewodnictwa w obrębie mięśnia serca, do bloków całkowitych włącznie [6]. Na tym etapie choroby EM może pojawić się wieloogniskowo.

Późna (przewlekła) faza choroby
W rozpoznawaniu przewlekłej fazy boreliozy dr Burrascano proponuje następujące kryteria:

* choroba jest obecna przynajmniej przez rok,
* przewlekle występują poważne zaburzenia neurologiczne (zapalenie mózgu, encefalopatia, zapalenie opon mózgowych itp.) lub objawy stawowe (zapalenie błony maziowej) oraz
* infekcja B. burgdorferi jest nadal aktywna, mimo wcześniejszego leczenia antybiotykiem.


Do rozpoznania późnej boreliozy wymagane jest spełnienie wszystkich 3 kryteriów jednocześnie.

Oprócz objawów stawowych i neurologicznych, dla tego etapu choroby charakterystyczna jest neuropatia o typie rękawiczek i/lub pończoch oraz skórne zmiany zapalne, które noszą nazwę acrodermatitis atrophicans, pojawiają się niesymetrycznie i powodują ścieczenie oraz zanik skóry na zajętych obszarach [2].

Szereg innych objawów, które można wiązać z przewlekłą infekcją Borrelia, zaprezentowano w tabeli. Ogromna różnorodność tych objawów utrudnia postawienie rozpoznania boreliozy w tym okresie.

Objawy przewlekłej infekcji Borrelia:
Ogólne
Gorączki, poty, dreszcze, fale gorąca z nieznanych powodów
Zmiana masy ciała
Zmęczenie, osłabienie

Bólowe
Bóle głowy, gardła, żołądka, jąder, bioder, żeber, w klatce piersiowej

Układ wydzielniczy
Powiększenie gruczołów
Nieregularna menstruacja
Galactorrhea, bóle piersi
Stawy i mięśnie Bóle, obrzęki, sztywność stawów
Sztywność karku
Bóle, kurcze i tiki mięśni

Kardiologiczne
Krótki oddech, kaszel
Palpitacje serca, zmienny puls
Bloki przedsionkowo-komorowe
Szmer nad sercem

Układ nerwowy i narządy zmysłów
Kłucie, utrata czucia, palenie, przeszywające bóle
Paraliż twarzy (Bella)
Podwójne, rozmyte widzenie, plamy, nadwrażliwość na światło
Dzwonienie, bóle uszu, nadwrażliwość na dźwięk
Nasilona choroba lokomocyjna, zawroty głowy, utrata równowagi
Lekkomyślność, otumanienie
Drżenia
Zaburzenia koncentracji
Zaburzenia pamięci
Zaburzenia orientacji przestrzennej
Problemy z wymową i pisaniem
Zmiany nastroju, drażliwość, depresje
Zaburzenia snu

Alkohol
Nadmierna reakcja na alkohol

Skórne
Wypadanie włosów

Układ moczowo-płciowy
Podrażniony pęcherz lub zakłócenie jego działania
Utrata sprawności seksualnej lub libido

Układ pokarmowy
Zmiana czynności jelit (zaparcia lub biegunki)


Diagnostyka

Badania serologiczne
Badania serologiczne polegają na wykrywaniu wytworzonych przez chorego przeciwciał w klasie IgM i IgG skierowanych przeciwko B. burgdorferi. Ich wyniki mają jednak ograniczone znaczenie, gdyż przeciwciała pojawiają się w surowicy dopiero kilka tygodni po zakażeniu, a poza tym podczas trwania infekcji bakteria może kilkakrotnie zmieniać miejsce pobytu (np. z krwi do centralnego układu nerwowego lub płynu stawowego), co ma istotny wpływ na stężenie przeciwciał w surowicy.

Ilustracją do powyższych danych jest badanie wykonane przez polskich naukowców, w którym wykazali oni niskie lub zerowe stężenia przeciwciał u chorych z obecnymi żywymi krętkami w płynach ciała.

ELISA
W większości krajów jest to najczęściej używana metoda diagnostyczna w przypadku podejrzenia boreliozy [6]. Niestety, testy ELISA mają bardzo niską czułość i dają w wielu przypadkach wyniki fałszywie ujemne, o czym należy pamiętać przy ich interpretacji.

Western Blott
Badanie polega na rozdziale w żelu impregnowanym różnymi antygenami B. burgdorferi białek zawartych w surowicy krwi. Często daje wyniki dodatnie u chorych z ujemnym testem ELISA, gdyż jest od niego czulsze.

PCR (Polymerase chain reaction) i Real-Time PCR
Obie metody opierają się na wykryciu bakteryjnego DNA za pomocą jego amplifikacji, czyli powielenia. Wynik pozytywny jest dowodem świadczącym o obecności bakterii w badanej próbce. W Real-Time PCR używa się dodatkowo sond znakowanych fluorescencyjnie, co znacznie zwiększa czułość badania.

Lyme Urine Antigen Test (LUAT) and Lyme DOT-BLOT Assay for Antigen (LDA)
Testy te wykrywają obecność antygenu B. burgdorferi w moczu pacjenta. Test LUAT został wprowadzony jako pierwszy, test LDA jest natomiast nowocześniejszy, prostszy do wykonania i oparty na wizualnej reakcji barwnej. W doświadczeniach naukowych przeprowadzonych w Kalifornii, 30% pacjentów z chorobą Lyme (rumieniem wędrującym) miało dodatni test LUAT, a tylko u 8% wykryto obecność przeciwciał przeciwko B. burgdorferi w surowicy. Ponadto test LUAT był dodatni w każdej z 3 faz choroby w opozycji do badań serologicznych pozytywnych zazwyczaj tylko przez pewien czas [9].

Inne
Ze względu na niedoskonałość wszystkich powyższych metod diagnostycznych, nadal prowadzone są intensywne badania nad nowymi rozwiązaniami. Duże nadzieje wiąże się z testem stworzonym przez dr Whitaker w Bowen na Florydzie. Nosi on nazwę Q-RIBb (Quantitative Rapid Identification of Borrelia burgdorferi) i polega na wykonaniu serii rozcieńczeń pełnej krwi po dodaniu do niej znakowanego fluorescencyjnie przeciwciała. Naukowcy z Bowen Lab twierdzą, że do tej pory test dawał wynik dodatni u 100% pacjentów z boreliozą zdiagnozowanych klinicznie.

Ostatecznego potwierdzenia obecności krętka w organizmie można też dokonać na podstawie badania histopatologicznego lub hodowli komórkowych, jednakże jest to na tyle trudne, że do standardowej diagnostyki nie może być wykorzystane.

Rozpoznanie

Diagnoza boreliozy stawiana jest na podstawie objawów klinicznych, ponieważ żaden z dostępnych testów diagnostycznych w 100% nie potwierdza ani nie wyklucza zakażenia. Podczas stawiania rozpoznania trzeba wziąć pod uwagę pełny obraz kliniczny oraz wykluczyć inne możliwe schorzenia o podobnej symptomatologii.
Należy wypytać pacjenta o możliwą ekspozycję na kleszcze, pojawianie się zmian skórnych lub jakichkolwiek nowych problemów zdrowotnych, szczególnie w cyklach dwutygodniowych, a następnie wziąć pod uwagę wyniki testów laboratoryjnych i reakcję na antybiotykoterapię.

Warto pamiętać, że ujemne wyniki badań laboratoryjnych nie wykluczają schorzenia.


Leczenie

Wytyczne IDSA
Wg naukowców opracowujących wytyczne IDSA, ani testy serologiczne, ani rutynowa podaż antybiotyków w przypadku ugryzienia przez kleszcze nie są konieczne.
Jeśli zaistnieją konkretne okoliczności (kleszcz należał do gat. I. scapularis i pozostawał w skórze minimum 36 godzin, upłynęło mniej niż 72 godziny od usunięcia kleszcza, na danym terytorium minimum 20% kleszczy jest zakażonych B. Burgdorferi oraz leczenie nie jest przeciwwskazane) dopuszczalne jest podanie pojedynczej dawki doksycykliny (200 mg dla dorosłego) celem prewencji boreliozy.

W jej leczeniu wskazane są następujące antybiotyki (w standardowych dawkach) – doustne:

doksycyklina, amoksycylina i cefuroksym oraz dożylne: ceftriakson, cefotaksym i penicylina G.

Forma podania leku oraz czas trwania terapii uzależnione są od stadium i manifestacji klinicznej zakażenia, jednakże nie przekraczają 4 tygodni, np. neuroborelioza wymaga leczenia dożylnego przez 10-28 dni.

Powtórzenie terapii jest zalecane wyłącznie w przypadku późnej boreliozy z objawami stawowymi lub neuroboreliozy z udokumentowaną obecnością krętka.

Jeśli mimo ponownego leczenia zapalenie stawów utrzymuje się, a wynik PCR z płynu stawowego jest ujemny, zaleca się leczenie objawowe:
niesteroidowe leki przeciwzapalne, antyreumatyczne leki modyfikujące przebieg choroby (np. hydroksychlorochina), miejscową podaż kortykosteroidów lub synowektomię.

IDSA nie zaleca stosowania w leczeniu między innymi: metronidazolu, wankomycyny, cholestyraminy ani specyficznej suplementacji diety, nie dopuszcza także leczenia skojarzonego i terapii długoterminowej.

Wytyczne ILADS
Zalecenia badaczy zgrupowanych w ILADS znacznie różnią się od wytycznych IDSA. ILADS podkreśla, że niewłaściwie leczona infekcja B. burgdorferi ma tendencję do nawracania, przechodzenia w fazę przewlekłą i staje się oporna na leczenie, stąd konieczne jest stosowanie agresywnej terapii od momentu wniknięcia krętka do organizmu człowieka.

Ze względu na możliwe skutki zdrowotne przewlekłej boreliozy wskazane jest podjęcie leczenia już przy wysoce prawdopodobnym podejrzeniu choroby.

Wg dr. Burrascano, jednego z twórców wytycznych, prawdopodobieństwo infekcji jest duże, jeśli kleszcz pochodził z obszarów endemicznych, tkwił w ciele kilka godzin, był wypełniony krwią lub nie został usunięty w całości. W takich sytuacjach konieczne jest leczenie doustnym antybiotykiem przez 28 dni.

W przypadku rozpoznanej boreliozy czas trwania terapii nie powinien być ustalany odgórnie (na np. 28 dni proponowane przez IDSA), ale raczej zależny od odpowiedzi klinicznej.

Preparat antybiotykowy oraz drogę jego podania należy dobierać z jednej strony biorąc pod uwagę stopień ciężkości choroby, a z drugiej - stan kliniczny pacjenta, jego wiek i ewentualne alergie, inne schorzenia i stosowane leczenie oraz tolerancję możliwych skutków ubocznych, dane epidemiologiczne, koszt terapii i inne czynniki. Zazwyczaj terapię rozpoczyna się od preparatu doustnego.

Do doustnych antybiotyków I rzutu zaliczono amoksycylinę, azytromycynę, cefuroksym, klarytromycynę, doksycyklinę i tetracyklinę.
Antybiotyki dożylne należy zastosować w przypadku przewlekłej, nawrotowej i opornej na leczenie boreliozy oraz w leczeniu wybranych manifestacji, takich jak boreliozowe zapalenie opon mózgowych czy zapalenie stawów.

Do niedawna dożylnie stosowano wyłącznie ceftriakson, cefotaksym i penicylinę, ostatnio udowodniono też skuteczność imipenemu, azytromycyny i doksycykliny.

Ostatnią drogą podawania antybiotyków, stosowaną wyłącznie w przypadku pacjentów z licznymi nawrotami po terapii doustnej i dożylnej, jest podaż domięśniowa preparatu benzylopenicyliny.

W momencie gdy monoterapia nie przyniosła efektu, szczególnie w leczeniu wybranych manifestacji przewlekłej i nawrotowej boreliozy, podaje się terapię skojarzoną.

Dawki antybiotyków wg znacznej części badań klinicznych powinny być wyższe od standardowych, np. 300-400 mg doksycykliny na dobę.
Leczenie powinno się kontynuować przez pewien czas po całkowitym ustąpieniu objawów. Praktyka kończenia leczenia mimo braku ustąpienia objawów u chorych z przewlekłą boreliozą nie jest już zalecana.

Pomimo właściwego leczenia, borelioza ma tendencje do nawracania, dlatego chorzy powinni pozostawać pod stałą obserwacją. Ze względu na duże ryzyko przetrwałej infekcji, stosowanie kortykosteroidów nie jest zalecane.

Protokół Marshalla
Osobną kwestię w tematyce terapii boreliozy stanowi tzw. protokół Marshalla. Jest to schemat leczniczy, opracowany przez zespół naukowców pod kierownictwem Trevora Marshalla, służący do leczenia chorób, które cechuje odpowiedź immunologiczna typu Th1. Wg dr. Marshalla, u podłoża tych chorób leżą infekcje bakteriami pozbawionymi ściany komórkowej i zdolnymi do przeżycia wewnątrz leukocytów fagocytujących, a jako że niektóre postacie morfologiczne Borrelia burgdorferi również nie posiadają ściany i pasożytują wewnątrzkomórkowo, protokół Marshalla zaczął być stosowany w leczeniu boreliozy.

Schemat składa się z 3 faz.

W pierwszej stosuje się bloker receptora angiotensyny II (olmesartan) oraz antybiotyk (minocyklinę), ponadto konieczne jest unikanie słońca i witaminy D.

W trakcie kolejnych faz przyjmuje się różne kombinacje dodatkowych antybiotyków.

Naukowcy z grupy dr. Marshalla prowadzą internetowe forum, za pomocą którego przekazują zainteresowanym pacjentom szczegóły terapii. Niestety, wciąż brak jest badań klinicznych weryfikujących skuteczność protokołu, co w zasadzie uniemożliwia odniesienie się do niego w sposób naukowy.
Ostatnio jednak dr Trevor Marshall opublikował pojedyncze prace na temat podstaw immunologicznych swojego protokołu, co potwierdza naukowy charakter działalności grupy i pozwala mieć nadzieję na uzyskanie podpartych badaniami dowodów na skuteczność działania schematu.

Podsumowanie
Boreliozę jako jednostkę chorobową zaczęto rozpoznawać stosunkowo niedawno, bo dopiero w latach 70. XX wieku. Od tego momentu cały czas prowadzone są intensywne badania naukowe nad wyjaśnieniem etiopatogenezy i opracowaniem skutecznej terapii tej choroby. Nadal jednak istnieje bardzo wiele niewiadomych. Środowiska lekarskie i naukowe istotnie różnią się w spojrzeniu na boreliozę, co przekłada się na konstruowane przez specjalistów wytyczne diagnostyczno-terapeutyczne. Różnice te są tak duże, że dochodzi do powstawania sprzecznych zaleceń, co wprowadza niepożądany chaos i rzutuje na relacje pomiędzy lekarzem a pacjentem. Należy mieć nadzieję, że wkrótce uda się wyjaśnić obecne wątpliwości i będzie możliwe stworzenie jednolitych kryteriów diagnostyczno-terapeutycznych, pozwalających na pełne wyleczenie pacjenta z infekcji B. burgdorferi w każdym stadium.

http://www.sluzbazdrowia.com.pl/html/more3681a.php
lek. Magdalena Sokalska-Jurkiewicz pracuje w Zakładzie Reumatologii Akademii Medycznej im. Piastów Śląskich we Wrocławiu



w artykule lek. Magdaleny Sokalskiej-Jurkiewicz wymienione są objawy boreliozy.
Wiadomo powszechnie, ze borelioza nie występuje sama, towarzyszą jej tzw koinfekcje.

Oto prezentacja objawów jakie wywołują:

Erlichioza
http://www.pulsmedycyny.c...a,podlasiu.html
Erlichioza to ostra, bakteryjna choroba gorączkowa ludzi i zwierząt - wyjaśnia prof. Danuta Prokopowicz, kierownik Kliniki Obserwacyjno-Zakaźnej Akademii Medycznej w Białymstoku. - Można ją podejrzewać u osoby gorączkującej w dziesięć dni po kontakcie z kleszczem".
Po 10-14-dniowym okresie wylęgania u człowieka zakażonego bakterią erlichiozy występują objawy grypopodobne:
gorączka z dreszczami, osłabienie, bóle głowy i mięśni.
?U około połowy chorych występują jeszcze
bóle brzucha, nudności, wymioty, biegunka, kaszel, bóle stawowe, zaburzenia świadomości, wysypka -

dodaje dr Anna Grzeszczuk z Kliniki Obserwacyjno-Zakaźnej AMB. - Objawy te zwykle same ustępują, nawet bez specjalistycznego leczenia. W przypadkach poważniejszych skuteczne jest leczenie doksycykliną".
Z badań, jakie do tej pory przeprowadzano w Europie wynika, że jest to choroba o łagodnym przebiegu, nie mająca tendencji do postaci przewlekłych. Natomiast z obserwacji erlichiozy w USA można wnioskować, że choroba ta ma tam cięższy przebieg.
?Wiemy też z modelu zwierzęcego, że jeśli erlichioza występuje razem z boreliozą, to pogarsza przebieg boreliozy" - mówi dr Anna Grzeszczuk.



Chlamydia pneumoniae i mykoplasmy
http://forum.gazeta.pl/fo...3281617&v=2&s=0
Nazwa oficjalna Chlamydophila pneumoniae.

CPN cechuje się dość ograniczonymi zdolnościami metabolicznymi. Nie potrafi syntetyzować ATP, a na własne potrzeby wykorzystują ATP ( przenośnik energii)
zakażonych komórek- czyli kradną ATP komórki gospodarza.

Objawy infekcji
Nie ma jednoznacznych objawów po których można rozpoznać czy dana osoba ma infekcje CPN

Bakteria atakuje między innymi mięśnie, stawy i układ nerwowy. Cześć osób będzie miała bardzo wiele objawów ze strony wszystkich tych jak i objawy ze
strony innych układów oraz u pozostałych osób mogą występować tylko objawy lokalne.
Należy się jednak liczyć z tym że nie leczona infekcja miejscowa może rozwinąć się w infekcje układową.

Częste objawy jakie mogą występować-
bóle mięśni
bóle stawów
uszkodzenia mózgu i nerwów z objawami braku koordynacji
uczucie palenia różnych części ciała
przewlekłe zmęczenie
bóle głowy
nieobecność otępienie, mgła umysłowa, uczucie splątania,
zaburzenia psychiczne
paraliże, udary, apopleksja
problemy kardiologiczne, ataki serca
problemy z ciśnieniem krwi
przewlekły kaszel
chroniczne zapalenie gardła,
polipy w nosie, ból zatok
zapalenie spojówek
infekcja dróg moczowo-płciowych,
ból jąder
plamienie międzymiesiączkowe
ból pęcherza, krew w moczu
przedwczesne porody
poronienia
kamienie żółciowe
palenie w żołądku

Opracowano między innymi na podstawie
www.drmirkin.com/morehealth/G144.htm

Choroby wiązane z infekcją CPN
SM – stwardnienie rozsiane
FM- fibromialgia
CFS- zespół przewlekłego zmęczenia.
RZS- reumatoidalne zapalnie stawów
Choroba Alzheimera
Toczeń rumieniowaty układowy
Choroba Crona
Przewlekłe zapalnie zatok
Astma
Trądzik różowaty
Choroby serca
Śródmiąższowe zapalenie pęcherza (Interstitial cystitis)
Zapalnie gruczołu krokowego
Przewlekłe zapalenie jelit
Zwyrodnienie plamki żółtej
i inne

Testy diagnostyczne na CPN
Obecnie nie ma żadnych dostępnych testów pozwalających potwierdzić lub wykluczyć infekcji CPN
Dlaczego?
Badanie na obecność Cpn jest tylko wtedy użyteczne jeżeli otrzymasz pozytywny wynik - negatywny wynik nie znaczy ze nie masz infekcji.


W badaniach serologicznych spotyka się dwa problemy;
Pierwszy, że duża część ludzi miała kontakt z Cpn i dlatego oni będą mieli przeciwciała przeciwko temu mikroorganizmowi.
Dlatego tez, po wynikach badań przeciwciał nie można rozróżnić ludzi z objawami choroby od tych, którzy jej nie mają.

Drugim problemem jest to nawet u osób z potwierdzoną obecności chamydii w naczyniach wieńcowych tylko 35% miało pozytywny wynik w testach na przeciwciała
(Badania przeprowadzono w Niemczech)

Babeszjoza (piroplazmoza)
jest chorobą wywoływaną przez pierwotniaki z rodzaju Babesia. Są one pasożytami krwi, a dokładniej erytrocytów kręgowców (bydła, jeleni, psów, gryzoni), w tym również i ludzi. W Europie większość ludzkich zakażeń babeszjozą jest powodowana przez Babesia diverges, a w Stanach Zjednoczonych Babesia microti. Choroba ta związana jest z sezonową aktywnością kleszczy. Inkubacja pasożytów w organizmie człowieka trwa od 1 do 6 tygodni od ukąszenia kleszcza lub od 6 do 9 tygodni od transmisji pierwotniaka w wyniku transfuzji krwi. Po tym okresie pojawić się mogą bóle głowy, gorączka, dreszcze i ogólne zmęczenie. Pojawić się może również obfite pocenie się, nudności oraz spadek masy ciała. Badania mogą wykazać powiększenie wątroby i śledziony, podwyższony poziom enzymów wątrobowych, hemoglobinurię, a także obniżenie poziomu hematokrytu. Pojawić się mogą również powikłania ze strony płuc, nerek oraz mięśnia sercowego. Zakażenia pierwotniakami Babesia diverges mają zazwyczaj ciężki przebieg, który wymaga hospitalizacji.
Babeszjoza występuje częściej u ludzi starszych, a także u osób z niedoborami immunologicznymi oraz cierpiących na AIDS.

bartonelloza diagnoza nie jest łatwa, ponieważ brak jest jednoznacznych i charakterystycznych objawów chorobowych.
Wykrywanie zakażenia Bartonellą u ludzi opiera się na testach serologicznych. Wykonywany jest test immunofluorescencji pośredniej (IFA), jednak wynik badani uzależniony jest od czasu jaki minął od zakażenia. W przypadku gdy testy serologiczne nie dają miarodajnych wyników przeprowadzana jest izolacja bakterii z krwi lub tkanek pacjenta, jednak hodowla tych bakterii jest dość trudna i czasochłonna (może trwać nawet do 45 dni). Ponadto w diagnostyce bartonellozy wykorzystuje się reakcję PCR z zastosowaniem jako markera genetycznego genu kodującego 16S rRNA.
Marta P
http://www.medisa.pl/babeszjoza.html


FUNDAMENTALNE PYTANIE

Powiedzcie mi, czy byli byscie w stanie odróżnić, co tak naprawdę
wywołuje dolegliwości
u osoby ukąszonej przez kleszcza?

Czy jakakolwiek diagnoza jest w 100% pewna,
czy tez opiera się na domniemaniach?

O żadnej z tych infekcji, nie można z czystym sumieniem powiedzieć,
że wogóle jest,
albo ze jej nie ma i za co jest odpowiedzialna.

Wszystkie te koinfekcje, leczy się końskimi dawkami antybiotyków, tak samo jak boreliozę.
Leczenie antybiotykami otwiera drogę do
infekcji Candidą Albicans



Teraz najlepszy "kwiatek". I pytanie czy ktoś wie, co wywołuje takie objawy?

ośrodkowy układ nerwowy:
zaburzenia pamięci,
stan chronicznego zmęczenia,
ospałość,
brak energii,
trudności w przyswajaniu wiedzy i w nauce,
dezorientacja,
zaburzenia równowagi,
senność,
obniżony nastrój,
krytykanctwo,
napady lęku,
nadpobudliwość psychoruchowa,
nerwowość,
wybuchowość,
niecierpliwość,
uporczywe stany depresyjne,
depresja maniakalna,
bóle i zawroty głowy,
niepokój i roztargnienie,
przewlekła irytacja,
zmienność nastroju,
napady paniki, płaczu,
brak koncentracji,
trudności w skupieniu uwagi,
trudności w zapamiętywaniu,
zaburzenia snu i bezsenność,
chronicznie zły humor,
autyzm,
choroby psychiczne (w tym schizofrenia),
mikroskopijne rozsiane uszkodzenia mózgu,
ucisk ponad i za uszami,
uczucie opuchnięcia głowy,
nadwrażliwość na kosmetyki, substancje chemiczne, dym tytoniowy, perfumy.

narząd ruchu:
osłabienie i bóle mięśni, skurcze,
mrowienie w kończynach,
obrzęk ścięgien,
uczucie sztywności i bóle stawów,
reumatoidalne zapalenie stawów (RZS),
obrzęki stawów.


przewód pokarmowy:
niedowaga lub nadwaga,
spękane usta i biały nalot na języku,
zapalenie czerwieni wargowej,
ciągłe odchrząkiwanie,
suchość w ustach i gardle,
wrzodziejące zapalenie jelita grubego,
zespół jelita nadwrażliwego,
zaparcia lub biegunki,
wzdęcia po jedzeniu
metaliczny smak w ustach,
nieokreślone bóle brzucha,
burczenie, przelewanie, gazy jelitowe, zaburzenia trawienia, zgaga,
swędzenie i pieczenie w okolicy odbytu, czemu towarzyszą śluzowate stolce,
żylaki odbytu, mokry odbyt (sączenie wydzieliny),
nadwrażliwość i nietolerancja na spożywanie mleka, glute­nu - pszenicy i żyta,
rozdrażnienie z równoczesną chęcią jedzenia słodkich rzeczy,


układ moczowo-płciowy:
nawracające niebakteryjne zapalenia pęcherza moczowego i dróg moczowych,
parcie na pęcherz moczowy i częste oddawanie moczu,
uczucie pieczenia i swędzenia w czasie oddawania moczu,
powiększenie i zapalenie prostaty,
niepłodność u mężczyzn i kobiet,
niechęć do kontaktów seksualnych
impotencja,
zanik popędu płciowego,
zapalenie błony śluzowej macicy,
endometrioza
nawracające stany zapalne i zakażeniowe pochwy
cysty na jajnikach
mięśniaki macicy
kurcze i bóle w okresie miesiączkowania, napięcie przedmiesiączkowe.


skóra i włosy
sucha, łuszcząca się skóra,
obrzęk skóry twarzy (najczęściej poranny),
zimne ręce i stopy, obniżona poniżej 36,6 °C temperatura ciała,
kruche i zabrązowione paznokcie,
pokrzywka,
pseudołuszczyca,
nawracające grzybice skóry,
utrata włosów,
egzema (wypryski skórne),
AZS
trądzik,
tendencja do pękania naczyń i powstawania siniaków,
nieprzyjemny zapach skóry stóp,
mysi zapach skóry, mimo częstego mycia,
nadmierna potliwość skóry (poty nocne).


układ oddechowy:
problemy z zatokami szczękowymi oraz czołowymi,
poranny obrzęk śluzówki nosa,
zapalenia uszu,
uczucie zapchanego nosa z ciągłym wyciekaniem gęstej wy­dzieliny, świąd w nosie, chrypa, pogorszenie głosu,
przewlekły suchy kaszel z tendencją do zaostrzania się w za­leżności od warunków atmosferycznych,
poranne wykrztuszanie gęstej, lepkiej wydzieliny, zabarwionej na szaro i brązowo,
bóle gardła i podrażnienia krtani,
sztywność i uczucie napięcia w klatce piersiowej,
częste infekcje bakteryjne i wirusowe,
płytki oddech,
uczucie braku powietrza,
dychawica oskrzelowa (astma),
sapanie przy oddychaniu,

narząd wzroku:
pieczenie i łzawienie spojówek,
ciemnie plamki przed oczami (mroczki),
zaburzenia widzenia pod postacią rozmazywania się obrazu.


układ hormonalny:
zaburzenia wydzielania hormonów tarczycy.
zaburzenia w wydzielaniu hormonów płciowych


Lista nie jest wyczerpująca. Tylko sztandarowe objawy.

Otóż objawy wymienione wyżej, to objawy drożdżcy, infekcji Candidą, grzybem powszechnie obecnym w ludzkich jelitach.
Skąd się bierze? dlaczego atakuje człowieka?
Candida jest zawsze we florze drobnoustrojów jelita grubego człowieka. Syntetyzuje jakies witaminki i zyje z nami w symbiozie.
Więc dlaczego nagle objawia oblicze potwora?
Ano wszystko na świecie ma dwa oblicza- Anioła i Potwora.
Candida gdy nie ma konkurencji w jelitach, czyli czynnika ograniczającego jej namnażanie, z postaci jednokomórkowej przeradza się w postać plechy grzyba i atakuje ścianki jelit. wrasta w nie, przerasta, rozszczelnia, tworzą się nadżerki, stany zapalne, polipy, wrzody. Grzybnia dostaje się do układu krwionośnego poprzez naczynka przerastające jelita i wypuszcza zarodniki do krwi.. Szczelne jelita odgradzające ich zawartość od organizmu, nie spełniają już swojej roli. Ranki, wrzody i rozszczelnienia, powodują przenikanie toksyn gnilnych z jelit do krwioobiegu. Następuje zatrucie metabolitami jelitowymi i neurotoksynami candidy, zarodniki z krwią wędrują po organizmie i osiedlają się tam, gdzie są skancerowane komórki i słabe narządy.
Zawsze patogen atakuje najsłabsze komórki. W zalezności co zaatakuje, takie mamy objawy.
Oczywiście zakorzenianie się i wypuszczanie następnych zarodników jest przewidziane w programie. Ciało słabnie, coraz więcej niewydolnych organów, co pociaga za sobą dalszą degradację, tych jeszcze zdrowych.

Jak się to dzieje, że candida przestaje miec konkurencję? To proste. U ludzi prowadzących kurację antybiotykową, giną wszelkie pożyteczne bakterie, a candida jest odporna na antybiotyk. Wręcz go lubi, traktuje jak pożywkę.
Dodatkowymi czynnikami sa brak świeżego, surowego jedzenia, chemia z wysoko przetworzonych produktów, leki sterydowe, tabletki hormonalne.
Prawidłowe bakterie żywią się błonnikiem. Jego brak w jedzeniu powoduje to, że bakterie symbiotyczne umierają z głodu. Candida żywi się cukrem i innymi węglowodanami.

Wracając do tematu boreliozy: Zastanówcie się teraz, porównując objawy candidizy i boreliozy, czy bylibyście w stanie odróżnić jedne od drugich?
Ja osobiście nie wiedziałabym, czy objawy jakie mam to candidoza, borelioza czy niektóre z koinfekcji.

No i zagwozdka. Siedzę sobie przed zebranymi materiałami i zaczynam mysleć, co z tym pasztetem zrobić.

Wychodzi na to, że powinnam jednocześnie leczyć się na krętki boreliozy, na koinfekcje pierwotniakowe, bakteryjne, wirusowe, a także zrobic końską kurację na candidozę.
I jednoczesnie poprawić katastrofalny stan odporności, oraz oczyścić się z metabolitów tych drobnoustrojów.


Zaczynam rozumieć dogłębnie
że żadna z proponowanych na boreliozę oficjalnych terapii,
nie spełni swojego zadania,
a wręcz pogrąży mnie w niekończących się dolegliwościach,
skończy się degradacją organizmu
i niezdolnością do życia.





To co napisałam, jest tylko zaznaczeniem niektórych informacji. Zdobyłam ich wiele więcej, ale
wybrałam jedynie te, które były kluczowe dla mojego toku myślenia.


Powiem od razu, że na początku nie bardzo wiedziałam, z czym mam do czynienia.
Wiedziałam bardzo mało, w zasadzie wszystkie informacje zaczęłam zdobywać po ukazaniu się rumienia.
Wcześniej jakoś nie chciałam budzić licha.

Ja go nie chciałam budzić, więc mi się przyśniło. Miewam czasami TE sny, jasne i czyste, wręcz namacalnie prawdziwe, w których docierają do mnie informacje.
Nie chcę rozstrzygać, skąd. Czy z podświadomości, czy z innych wymiarów. Ważne że są.

Sen
Idę drogą w jakimś płaskim terenie i nagle wyskakuje mi pod nogi mały chłopiec, dziecko.
To było pierwsze wrażenie.
Chłopiec przy bliższym przyjrzeniu się, sprawiał raczej wrażenie dorosłego karła, niż dziecka, jednak w jakiś sposób był dzieckiem.
Miał militarne ubranie na krępym ciele, krótkie spodenki, dużą głowę, a na niej hełm wojskowy, podobny trochę do niemieckiego z IIwś.
Miał tez jakąś broń, cos w rodzaju karabinu.
Podłe oczka i przebiegły uśmiech.

Zastanawiałam się, czyje to dziecko i nagle uświadomiłam sobie, że moje. Wywołało to we mnie mały szok i zaprzeczenie. To nie może być moje dziecko. Powiedziałam mu, że nie jest moim dzieckiem i że ma odejść.
Nagle znajduję się na targu, idę wśród stoisk warzywnych, sprzedawców i kupujących. Na ramionach, "na barana" niosę dziecko, ale inne. też chłopiec, piękny o jasnych oczach, lekki jak wiatr,wcale go nie czuję. Trzymam jego ręce w moich, a on pyta mnie o wszystko, jak się co nazywa, do czego służy, jakby dopiero znalazł się na Ziemi.
Odpowiadam na pytania z przyjemnością. Nagle wskazuje na stragan z marchewką i mówi kup mi marchewkę.
Dziwię się, bo nie mówiłam mu co to jest marchewka, ani nie wymieniałam mu jej nazwy. Marchewka jest marna, więc mówię do niego, że kupię mu marchewkę na innym stoisku, ładniejszą. Kupuję mu trzy marchewki.
Koniec snu.

Ten sen pamiętałam cały czas, upewnił mnie w jakiś sposób, że jestem chora (chłopiec w hełmie) i dał mi nadzieję, że dam sobie radę ( chłopiec na targu)
Chłopiec z targu dał mi wskazówkę. Na poczatku jej nie rozumiałam, jednak pamięć snu towarzyszyła mi i w końcu zrozumiałam o co chodzi.



Pierwsza rzecz, jaką mogłam zrobić bez nakładu finansowego, to dieta.
zapoznałam się kiedyś z dietą wg Gersona i stwierdziłam, że to ma głęboki sens, a poza tym nie wymaga nakładów finansowych (były raczej niemożliwe)
Akurat zaczynał się sezon na zielone, więc wielkiego problemu nie powinno być.
Założyłam sobie, ze nie będę jeść niczego, co ma w sobie chociaz gram chemii, wobec tego odpadły wszelkie konserwy, wszystko co w proszku, soki z kartonów, mięso, wędliny, wszelkie napoje sklepowe, prze de mną było poszukiwanie ciemnego jak najbardziej naturalnego chleba, na zakwasie, co nie było sprawą łatwą, ale jednak wykonalną.
Oglądałam wnętrza sklepów spożywczych, jakby były wystawą szalonego artysty. Kolorowo, ale bezużytecznie.
Do jedzenia zostały mi warzywa, owoce, kasze, przrtwory z ciemnej mąki, twaróg, masło, śmietana, kefiry, oleje.
W miare wchodzenia warzyw i owoców z upraw polowych, w ruch miała pójść sokowirówka i przynajmniej litr soku z warzyw i owoców.

I tu nawiązanie do snu: We śnie byłam na targu warzywnym, a chłopiec zwrócił moją uwagę na marchewkę. Dopiero teraz zorientowałam się, żę to była wskazówka, warzywa, owoce i sok z marchwi jako podstawa.

Chodziło mi o jak największe odciążenie organizmu z toksyn, oraz dostawę najlepszych i świeżych składników odżywczych.

Druga rzeczą, jaką mogłam zrobić bez nakładów finansowych, była nalewka na złocie.
Skończyła mi się miesiąc temu, ale złota w butelce było jeszcze dość, więc należało wyskrobac parę złotych ma nalewkę nagietkową, bo on ma właściwości, jakie mogły być przydatne przy tej infekcji.
O nagietku napiszę potem.

Teraz wytłumaczenie dlaczego sok z marchwi i dlaczego nalewka na złocie.
Nie mam 100% pewności, ale z informacji jakie udało mi się ściągnąć, marchew i sok z niej ma jedną z większych zawartości ORME. Prawdopodobnie stąd jej właściwości lecznicze, pomocne przy leczeniu raka i stawianiu na nogi ludzi chorych.

Nalewką na złocie leczono kiedyś kiłę, a kiła to choroba krętkowa. Mam szacunek do wiedzy naszych poprzedników, a poza tym niczym nie ryzykowałam.

Założyłam sobie poszukiwanie wszelkich specyfików i ziół, jakie kiedyś używano na krętki, oraz ziół o jak największym spektrum działania, czyli grzybobójczych, bakteriobójczych, na pierwotniaki, wirusy, roztocza i wszelkie inne patogeny.

Wyciągi z kwiatu nagietka
działają przeciwzapalnie, Mają właściwości bakteriobójcze, zdolność eliminowania grzybów, oraz stabilizowania ich namnażania, są antywirusowe.
Zwiększają zdecydowanie odporność na infekcje. Są również przeciwnowotworowe.
Nagietek jest przydatny w leczeniu atopowego zapalenia skóry i łuszczycy (choroby autoimmunologiczne).
Wiadomo z dostępnej literatury na temat boreliozy i innych koinfekcji, że wyzwalają one odpowiedź autoimmunologiczną organizmu. Złoto hamuje tą odpowiedź, więc zalanie złota nalewką nagietkową, to dobre posunięcie.

Tak na marginesie, nagietek to babskie ziółko. Dobry na wszelkie kobiece dolegliwości.
Także świetny kosmetyk.
Jeśli ktoś z Was zbierał i suszył zioła we własnym zakresie, to wie, że mają one kilkakrotnie większa moc i działanie.
Zioła które przejdą drogę od zbieracza, poprzez przerób przemysłowy, konfekcjonowanie i oczekiwanie na sprzedaż, są słabsze. A te które mają olejki eteryczne, jak np melisa, mięta, tracą niemal wszystko.
Jak zaparza się miętę albo melisę własnego "chowu" i suszenia, zapach jaki rozchodzi się po domu jest niesamowity.

Dotarłam równiez do srebra koloidalnego, nawet kupiłam buteleczkę i zażywałam to po łyżeczkach.
Jednak nie była bym sobą, gdybym tematu srebra nie zgłębiła tak daleko, jak mi się uda.
Otóż po poskrobaniu z wierzchu tematu, okazało się, że dawki srebra jakie zażywam, są dawkami placebo.
Taka zawartość srebra jak w dziennej dawce z brązowej buteleczki z ładną nalepką i opisem, sa zazwyczaj w wodzie kranowej, oraz w spozywanym jedzeniu.

Pogrzebawszy dalej, odszukałam relacje ludzi, którzy pili srebro koloidalne w ilości dwóch, trzech szklanek dziennie. Podobno dopiero takie dawki, wykazują działanie lecznicze.
No ale musiałabym wypijać dziennie co najmniej dwie butelki srebra ze sklepu, co raczej było finansowo nieosiagalne.
Można jednak zrobić urządzenie do wytwarzania srebra koloidalnego. Potrzebne do tego jest srebro najwyższej próby, by uniknąć koloidu innych metalli, woda destylowana i urządzenie do jego wytwarzania.
Srebro niełatwo było zdobyć, ale znalazła się firma która sprzedaje srebrną blachę i sprzedała mi kawałek wysyłkowo, urządzenie wykonała mi osoba zaprzyjaźniona, natomiast zdobycie wody destylowanej w moim województwie, okazało się trudne. Zwykle jest taka na stacjach benzynowych, ale u mnie była tylko demineralizowana, a to za mało.

Udałam się więc w rajd po aptekach, gdzie patrzono na mnie jak na kogoś, kto chce kupić conajmniej narkotyk. Destylowana woda tam jest używana do receptur i nie chcą jej sprzedawać, choć mogą.
W końcu trafiłam aptekę, gdzie rozglądając się nerwowo, pani Magister wyniosła z zaplecza litrową brązową szklaną butlę i nabiła na kasie 10zł..
Oczywiście, skoro stałyśmy się wspólniczkami zbrodni, korzystałam z tego jeszcze kilka razy, aż wyrzuty sumienia pani zza szklanej szyby stały się nie do pokonania.

Zanim przeszłam drogę od decyzji do wypicia pierwszej szklanki srebrnej wody, minęło sporo czasu, Zdobycie srebra, wykonanie urządzenia, zajęły chyba dwa miesiące, albo trochę więcej.

Wypijałam około 0,6 litra srebrnej wody dziennie. Trzy razy po 200ml.

Zanim jednak miałam możliwość skorzystania ze srebra, postanowiłam przetestować wodę utlenioną. Przeczytałam o Nieumywakinie i o jego książce. książka przez jakiś czas była dla mnie nieosiągalna, więc strawiłam masę czasu w necie, na znalezieniu jej dawkowania.
(książkę oczywiście mam już w biblioteczce)

Woda utleniona była w moim zasięgu finansowym, więc nic nie stało na przeszkodzie. Piłam jej około pięć razy dziennie po 25 do 30 kropel w wodzie.
To mogłam zacząć niezwłocznie. Woda kosztowała złotówkę.

Nie robiłam kuracji oczyszczającej przed zażywaniem wody utlenionej, bo niewiele wiedziałam na ten temat. książki nie miałam, wiedziałam, że działa i znalazłam dawkowanie.

Trudno to wytłumaczyć, ale po stwierdzeniu w jakim stanie jestem, nie wpadłam w panikę, ani żal do losu. Stwierdziłam , ze skoro tak już jest, to wypróbuję wszelkie metody, traktując siebie jak eksperyment.
Praktycznie nie miałam nic do stracenia.

Odkąd zaczęłam zażywać wodę utlenioną, zaczeły się stany podgorączkowe między 37.2 a 37.8.
Jak na badacza i eksperymentatora, byłam bardzo nieporządna.
Powinnam wszystko zapisywać, ale nie robiłam tego. Korzystałam ze zmienionej perspektywy widzenia świata. Stał się jakby bardziej swieży i jaskrawy, ale również czas zwolnił. Gorączka sprawiała mi przyjemność.

Potem doczytałam, ze krętki boreliozy namnażają się jedynie w temperaturze niższej od 36.4
W każdym razie woda utleniona działała, pomogła w wytworzeniu gorączki, oraz efektu herx.
Nie wiem co to ginęło wtedy, ale zaczęłam czuć się dobrze.
Równolegle z wodą utlenioną zażywałam olejek pichtowy i piłam zioła których skład wybrałam sama.

Zwróciłam uwagę na jod.
grzebanie w necie zaowocowało artykułem z Nexusa, który pozwolę sobie wkleić, bo ja tak dobrze tego nie opiszę.

Znaczenie jodu dla zachowania dobrego stanu zdrowia
Źródło: NEXUS nr 2(58) marzec kwiecień 2008

Płyn Lugola oraz jodynę można zażywać doustnie (dawniej często, obecnie sporadycznie) przy niedoborze jodu, w nieżycie oskrzeli, przy suchym kaszlu, przy miażdżycy i w chorobie wieńcowej. Jod przyśpiesza przemianę materii, nasilając przemiany kataboliczne (rozkładu) w ustroju (za pośrednictwem hormonów tarczycy – trijodotyroniny u tyroksyny).

Doustnie można zażywać 2-3 razy dz. 5-10 kropli jodyny lub 5-10 kropli płynu Lugola (w mleku z miodem).
W razie skażenia promieniotwórczego zaleca się przyjęcie preparatu jodu.
 Rośnie liczba danych, które wskazują, że Amerykanie cieszyliby się znacznie lepszym zdrowiem i znacznie niższą częstością występowania raka i torbieli w tkance włóknistej piersi, gdyby spożywali więcej jodu. Spadek ilości spożywanego jodu połączony ze wzrostem konsumpcji konkurencyjnych chlorowców, fluoru i bromu zrodził epidemiczny niedobór jodu w Ameryce.
Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych spożywają średnio 240 mikrogramów (μg) jodu dziennie, podczas gdy Japończycy ponad 12 miligramów (mg) (12 000 μg), czyli pięćdziesiąt razy więcej. Japończycy spożywają wodorosty morskie, takie jak brązowe algi (klep), czerwone algi (arkusze nori z sushi) i zielone algi (chlorellę). Mieszkańcy min Honsiu, Kiusiu i Sikoku spożywają nawet 45 mg jodu (znajdujący się jod w 14,5 grama wodorostów), na Hokkaido nawet 200 mg jodu.

Wg raportów w USA na raka piersi zapada dziś co siódma Amerykanka a jeszcze trzydzieści lat temu, kiedy spożycie jodu było dwa razy wyższe (480 μg), na raka piersi zapadała co dwudziesta kobieta.
Badania przeprowadzone na zwierzętach pokazują, że jod zapobiega rakowi piersi. Inne badania podają też, że najbardziej narażone na rakowacenie komórki przewodowe w piersi są wyposażone w jodową pompę (symporter jodku sodu, taki sam, jak posiada gruczoł tarczycy) do wchłaniania tego pierwiastka.
W roku 1966 rosyjscy naukowcy wykazali po raz pierwszy, że jod łagodzi objawy torbieli w tkance włóknistej gruczołu piersiowego. Wiszniakowa i Murawiewa potraktowały 167 kobiet cierpiących na torbiele w tkance włóknistej gruczołu piersiowego 50 gramami KI (jodku potasu) w okresie menstruacyjnym i u 71 % wystąpił korzystny efekt leczniczy. Szersze badania przeprowadzane były tez przez Ghenta i jego współpracowników na kobietach w Kanadzie, w Seattle i wykazały, że jod ma statystycznie istotny, korzystny efekt na torbiele w tkance włóknistej gruczołu piersiowego. Wyniki zostały zamieszczone w 1993 roku w magazynie Canadian Journal of Surgery. Zaobserwowano, że jod zmniejsza wrażliwość, guzowatość, zwłóknienie i obrzmienie piersi oraz liczbe torbieli olbrzymich.

Wyniki badań zostały przekazane do Urzędu ds. Żywności i Leków (Ford and Drug Administration FDA) w 1995 roku, aby ten pozwolił na dalsze badania (tzw. losowa kontrolowana próba kliniczna z jodem jako środkiem przeciwko torbielom w tkance włóknistej gruczołu piersiowego). FDA odmówił wydania zgody na badania, oświadczając kierownikowi badań dr’owi Donaldowi Lowowi, że „jod jest substancją naturalna a nie lekiem”.

W dzisiejszej medycynie jod jest traktowany gółwnie jako środek odkażający, używany np. podczas zabiegów chirurgicznych do dezynfekcji skóry. Generalnie panuje opinia, że jodu potrzebuje głównie tarczyca do wytwarzania tyroksyny (T4) i trijodotyroniny (T3), a tarczyca potrzebuje tylko śladowe ilości jodu, 70 μg dziennie do wytworzenia wymaganych ilości T4 i T3. Stąd w opiniach lekarzy wystarczą mikrogramowe ilości jodu w dziennym spożyciu, jednocześnie ignorują lub nie biorą pod uwagę badań, które dowodzą, że jod w większych ilościach daje pozatarczycowe korzyści, szczególnie dla kobiecych piersi.

Jod potrafi również usuwać z organizmu toksyczne chemikalia, jak fluorki, bromki, ołów, aluminium, rtęć i biologiczne toksyny, powstrzymuje wytwarzanie przeciwciał przeciw własnym antygenom, wzmacnia adaptacyjny układ immunologiczny i chroni przed nienormalnym rozrostem bakterii w żołądku.
Poza tarczycą i sutkami również inne tkanki są wyposażone w pompę jodową (symporter sodu/jodu). Śluzówka żołądka, ślinianki i gruczoły sutkowe potrafią koncentrowac jod niemal do takiego samego stężenia, jak tarczyca (40-krotnie większego od stężenia we krwi). Inne tkanki wyposażone w taka pompę to jajniki, grasica, skóra, splot naczyniówkowy w mózgu (produkujący płyn mózgowo-rdzeniowy) oraz stawy, arterie i kości.

Dzisiejszy establishment medyczny odnosi się do jodu nieufnie – jest to w końcu najnaturalniej występujący, niemożliwy do opatentowania niefarmaceutyczny środek (!). [moja uwaga: czyt. niedochodowy i za bardzo skuteczny]
Zalecana dzienna dawka jodu przez organizacje zdrowia na 100-150 μg/dziennie jest wyraźnie niezgodny z danymi wskazującymi na jego wyższe zapotrzebowanie. Te dane to wyniki badan na zwierzętach, badań In vitro na szczepach ludzkich komórek rakowych, klinicznych prób jodu w przypadku torbieli w tkance włóknistej gruczołu piersiowego. Oraz dane epidemiologiczne. Spożywanie jodu w ilości 150 μg/dziennie zapobiega wolu i innym znanym dolegliwościom wynikającym z niedoboru jodu, ale nie zapobiega rakowi piersi. Zapobieganie rakowi piersi wymaga znacznie wyższych dawek jodu.
Po odkryciu w roku 1811 jod był wykorzystywany do leczenia wielu chorób aż do połowy lat 1900, kiedy to endokrynolodzy specjalizujący się w tarczycy ostrzegli, że jego „nadmiar” wpływa niekorzystnie na jej funkcjonowanie. Jod jest skuteczny w leczeniu różnych schorzeń skóry, chronicznej choroby płuc, grzybic, trzeciorzędowej kiły, a nawet stwardnienia tętnic, w ilościach mierzonych w gramach.
Jod najczęściej możemy spotkać w formie nieorganicznej (nieradioaktywnej) jako jodek I- oraz jod molekularny I2 . najpopularniejsze źródło to jodek potasu KI, występuje min w popularnym płynie Lugola (w jednej kropli jest 6,3 mg molekularnego jodu/jodku, w Jodynie.
Lekarze przez wiele lat stosowali jodek potasu w początkowych dawkach od 1,5 do 3 gramów aż do ponad 10 gramów dziennie w leczeniu astmy oskrzelowej oraz w przewlekłej obturacyjnej chorobie płuc i to z dobrymi rezultatami i zadziwiająco małą liczbą efektów ubocznych.
Dr Guy Abraham, były profesor położnictwa i ginekologii na Uniwersytecie Kalifornijskim, po przeczytaniu w 1997 r. pracy Ghenta na temat stosowania jodu w leczeniu torbieli, powołał do życia „ Jodowe Przedsiębiorstwo”. Mając swoją własna firmę Optimom Corporation produkująca Iodoral (roztwór Lugola w postaci tabletek), zatrudnił dwóch praktykujących lekarzy domowych do przeprowadzenia klinicznych badań Iodoralu.
Jego badania wskazują, że po podaniu wystarczającej ilości organizm zatrzyma znacznie więcej jodu, niż pierwotnie sądzono – 1500 mg, przy czym jedynie 3% tej ilości zatrzyma tarczyca.
Ponad 4000 pacjentów objętych tym badaniem spożywa dziennie od 12,5 do 50 mg jodu, a diabetycy do 100mg dziennie. Badacze zauważyli, że jod rzeczywiście usuwa torbiele w tkance włóknistej gruczołu piersiowego, że pacjenci cierpiący na cukrzycę potrzebują mniej insuliny, że pacjenci z niedoczynnością tarczycy wymagają mniej intensywnego leczenia, że zanikają objawy włókniakomięśniaka i że znikaja migrenowe bóle głowy u cierpiących na nie osób. Funkcje tarczcy pozostały bez zmian u 99% badanych. Niepożądane skutki jodu – alergie, opuchnięcie ślinianek i tarczycy oraz jodzica (zatrucie jodem) – wystąpiły zaledwie u niespełna 1 procent badanych. Jod usuwa z organizmu toksyczne chlorowce: fluor i brom. Jodzica, nieprzyjemny metaliczny posmak, cieknący nos i podobne do trądziku zmiany na skórze, jest powodowana przez brom, który jod ekstrahuje z tkanek. Symptomy znikaja przy zmniejszonej dawce jodu.
Ludzie którzy przyjmują jod w takich ilościach, donoszą, że maja znacznie lepsze samopoczucie, że są pełni energii i mają jaśniejszy umysł. Czują, że jest im ciepło w zimnym otoczeniu, że potrzebują mniej snu, że poprawia im się cera i że maja bardziej regularne ruchy jelit.
A zatem póki co powinniśmy naśladować Japończyków, zwiększając ilość spożywanego jodu, np. poprzez zjadanie morskich wodorostów, bądź przez zażywanie od dwóch do kilku kropli płynu Lugola.
Płyn Lugola kosztuje niewiele, około 5 zł, właśnie eksperymentuję na sobie, warto zwrócić w aptece uwagę, by zakupić wodny roztwór jodu, a więc płyn Lugola robiony na wodzie a nie na glicerolu. Generalnie na ulotkach pisze, że do użytku zewnętrznego, na wodnym roztworze pisze także że doustnie kilka kropli wg ustaleń lekarza. Co ciekawe płyn Lugola jest stosowany także w terapii Gersona.

Więcej w artykule „Znaczenie jodu dla zachowania dobrego stanu zdrowia” NEXUS nr 2(58) marzec kwiecień 2008 str.12, autor dr medycyny Donald W. Miller jr, są tam podane wszystkie źródła badań i przypisy.

Oczywiście spore dawki jodyny zostały uwzględnione w moim "menu" codziennym.

Wspomniałam wcześniej o olejku pichtowym, więc żeby nie być gołosłowną, wstawiam info o działaniu olejku.

Olejek pichtowy działa
immunostymulująco,
żółciopędnie, żółciotwórczo,
przeciwzapalnie,
moczopędnie,
przeciwobrzękowo,
przeciwświądowo,
przeciwdepresyjnie,
Necrosis Factor).

Jest silnym wirustatykiem (virustatica), czyli substancją hamującą replikację i dojrzewanie wirusów. Olejek pichtowy uszkadza osłonki lipoproteinowe wirusów i strukturę rdzenia nukleinowego wirusów.
Zażywany dłuższy czas poprawia samopoczucie.wspomaga usuwanie toksyn i martwych komórek;
Odżywia: uzupełnia niedobory witamin i mikroelementów;
Energetyzuje: wzmaga potencję, dodaje sił witalnych;

Olejek pichtowy działa
przeciwłuszczycowo,
przeciwtrądzikowo,
zapobiega wypadaniu włosów,
likwiduje łupież skóry owłosionej.

Wskazania do stosowania olejku pichtowego:
depresja, nerwice, stres,
ropnie na skórze, czyraki, liszaje, liszajce, grzybice skóry u układowe,
łojotokowe zapalenie skóry, łuszczyca, trądziki, opryszczka, owrzodzenia,
reumatyzm, artretyzm,
przeziębienie, nieżyty układu oddechowego, chrypka, kaszel, zapalenie zatok obocznych nosa, kamica żółciowa, kolki, zaparcia,
zapalenie gruczołu krokowego, niemoc płciowa,
blednica skóry, słabe krążenie w kończynach (stale zimne, blade lub sine dłonie i stopy)
i krążenie mózgowe, świąd skóry, ukąszenia owadów i pająków, użądlenia,
zaburzenia trawienne, ból brzucha, skąpe miesiączkowanie, stan przedmiesiączkowy i zaburzenia emocjonalne okresu przekwitania I pokwitania, bóle głowy, obrzęki, plamy na skórze.
WSPÓŁCZESNE BADANIA NAD OLEJKIEM

W wielu krajach świata min w Finlandii, Polsce, Niemczech, Kanadzie, Japonii i Rosji przeprowadzono serię szczegółowych badań nad leczniczymi właściwościami olejku pichtowego z jodły Białokorej. W ich trakcie dowiedziono, iż olejek ten posiada wiele znakomitych właściwości leczniczych: działa zabójczo na bakterie, wirusy i grzyby, wzmacnia układ odpornościowy, wspomaga usuwanie toksyn i martwych komórek z organizmu, zapobiega chorobom nowotworowym, wykazuje działanie przeciwzapalne, znieczulające i rozluźniające. Uczeni badając skład odkryli, iż zawiera on znaczne ilości bio-przyswajalnego hormonu młodości AJ(u)G-1 (cena tego hormonu na rynku światowym wynosi około 100 mln USD za kilogram). Stwierdzono również że osoby starsze, regularnie przyjmujące olejek pichtowy wyglądają dużo młodziej od rówieśników, są sprawniejsze, pełne energii, oraz charakteryzują się zwiększoną potencją do późnych lat życia. W wielu szpitalach na całym świecie stosuje się olejek z jodły białokorej w leczeniu chorób nowotworowych, ciężkich przypadków oparzeń, trudno gojących się, zainfekowanych ran i wielu innych chorób. W roku 1992 w Rosji olej pichtowy uzyskał status oficjalnego środka leczniczego.
Doustnie /per os/:
co 4-6 godziny 3 krople na cukrze lub miodzie; przy chorobach zakaźnych i przeziębieniu – co 2 godziny 3 krople na miodzie.
Są to informacje ze stron Pana dr Henryka Różańskiego.

Nie jestem w stanie odtworzyc wszystkiego, każdego toku myślenia, ale z jakiegos powodu starłam się eliminować wszelkie leki rozrzedzające krew. Już wiem, chodziło o salicylany i wszelkie specyfiki zawierające ją. Zauważyłam każdorazowe powiększanie rumienia po zażyciu popularnych tabletek od bólu głowy z salicylanami. Nie drążyłam tematu, ale skojarzyłam to w jakiś sposób z rozrzedzaniem krwi i szybszym rozprzestrzenianiem się krętka. Czy mam rację, nie wiem. W każdym razie unikałam tego jak ognia.

Skoro nawiązałam juz do powiększania się rumienia, to odrazu napiszę, że powiększał się, a jakże. Obrysowywałam go juz potem długopisem lub flamastrem, żeby nie ulegać złudzeniom.
Szukałam w literaturze i opisach przypadków boreliozy sposobów postępowania z samym rumieniem. Rumień to przecież stan zapalny w miejscu gdzie zostały wprowadzone zarazki. Skoro jest, to znaczy, że organizm się broni i wytwarza ten stan zapalny. Znaczy też, że krętki tam ciągle są, namnażają się i atakują.
Zastanawiałam się, czy ktokolwiek wpadł na pomysł smarowania rumienia czymś, co wnika w skórę i pomaga opanować miejsce ataku.
Nic nie znalazłam, więc zastanawiałam się nad sensem tego działania i nad tym, czego ewentualnie mogłabym użyć.
Użyłam jodyny na zmianę z olejkiem pichtowym i wodą utlenioną.
Po kilka dni, na zmianę. Uczucia po eksperymencie mam mieszane, bo tempo wzrostu rumienia nie malało. Najlepiej było widać jak smarowałam jodyną, bo robiłam zawsze centymetrowy obrys poza rumień, na zdrowej skórze. Po kilku dniach smarowania, jak jodyna się wchłonęła, rumień miał wielkość obrysu z jodyny. urósł.
Rozum mi podpowiadał, że trzeba działać na miejsce inwazji, bo stamtąd ciągle wydostają się świeże krętki i że jodyna wnika w skórę, a ma takie dobre właściwości, to samo woda utleniona i olejek pichtowy, a rumień urósł. Smarowałam dalej, ale już z mniejszym zapałem i czestotliwością. Ot, jak sobie przypomniałam.

Ciekawostka dotycząca krętków:
Na początku wieku (oczywiście chodzi o wiek XX), a chorobami wywołanymi przez krętki radzono sobie w ten sposób, że zarażano delikwenta dodatkowo zarodźcem malarii.
Malaria wywoływała wysoką temperaturę, która zabijała krętka. Potem radzono sobie z malarią.
Goraczka w boreliozie nie jest zła. jakaś grypa może ? 
Albo częste wizyty w saunie?

Ja też zamierzałam się na saunę i uważam to za doskonały element kuracji, jednak też nie dane mi było skorzystać(finanse), czego żałuję.
Podam teraz zioła, z jakich korzystałam. jak nadmieniłam na początku, chodziło mi o jak najszersze spektrum działania, takie ciężkie działo
Dlaczego, też już pisałam wcześniej, ale powtórzę: Nie potrafiłabym nigdy powiedzieć, jaki patogen wywołuje ewentualne dolegliwości, czy krętki boreliozy, czy wirusy, inne bakterie, candida, pierwotniaki, pasożyty, czy inne coś.
Dlatego należało działać kompleksowo.
Zioła działały nie tylko zabójczo na patogeny, ale miały dodatkowe działanie usprawniające i leczące narządy wewnętrzne.

Glistnik jaskółcze ziele
wrotycz
szałwia
tymianek
bazylia
nawłoć
przytulia
oman
orzech włoski
Zioła zmieszane po równo, bardzo czubata łyżeczka na szklankę wrzątku, przykryć, niech naciągnie ze 20 minut i wypić. Ja nie cedzę ziół, traktuję jak herbatę sypaną.
Trzy razy dziennie, pierwsza porcja na czczo, druga pół godz przed posiłkiem, a trzecia na noc, dobrze po kolacji, przed snem.

To mieszanka jakiej użyłam. Uzbierałam sama, jedynie bazylia i tymianek były kupione na targu od człowieka handlującego ziołami przyprawowymi, więc bez polepszaczy, konserwantów, substancji smakowych i wypełniaczy treści. Sprzedawał ich spore opakowania, mniej więcej w po 50 gram.

Oczywiście dotarłam do wieści o ziołach zagranicznych, ale wyszłam z założenia, że natura na pewno nas nie pokrzywdziła, dała leki na wszystko i nam, może trochę inne, ale równie skuteczne.

Miałam też bzika na punkcie pączków topoli, niestety o tej porze pączków nie było, do następnej wiosny daleko, więc tak jak w porzypadku sauny, obeszłam się smakiem.
Tak samo obeszłam się smakiem, jeśli chodzi o kłącze rdestowca japońskiego. Został namierzony, ale nie skonsumowany w przetworach, bo sezonem na kłącza jest wczesna wiosna, albo późna jesień. Wtedy są wartościowe.

Najważniejsze jest postawienie na odnowę odporności organizmu, więc bardzo ważne jest wyeliminowanie toksyn z diety, picie ziół
( warto nie bazować jedynie na tych co wypisałam, ale samemu poszukać. W komponowaniu mieszanki trzeba wziąć pod uwagę zioła krzemionkowe, potrzebne do odbudowy komórek, oczyszczające, zabójcze dla patogenów, a także działające leczniczo na dokuczające aktualnie organy)
Dieta dla nieprzyzwyczajonych może wydawać się ascetyczna, jednak właśnie ona dostarcza wszystkiego co potrzebne i pozwala odbudować odporność. Po przyzwyczajeniu, zaczyna się czuć smak jedzenia i nie ma się ochoty na poprzednie jedzenie.

W małym podsumowaniu tego co stosowałam w pierwszym etapie
-Dieta (kasze, chleb z pełnego przemiału na zakwasie, warzywa, owoce, czasem ryba, biały ser, kwasne mleko, maślanka, masło, kefir, śmietana, jogurt bez dodatków, sól morska lub kopalna, oleje roślinne, sporo wszelkiego rodzaju przypraw, typu kurkuma, czosnek, pieprz, papryka, czarnuszka, oregano i tym podobne.

-odstawione biale pieczywo, pieczywo na drożdżach, wszelkie jedzenie z zawartością cukru, mięso, wszelkie przetwory z fabryk, ocet spirytusowy, cukier, słodkie mleko, przestrzegam przed używaniem mikrofalówek,

-Picie naparów ziołowych
-zażywanie nalewki na złocie
-zażywanie jodyny
-zażywanie wody utlenionej
-zażywanie olejku pichtowego
-zażywanie srebra koloidalnego
-od czasu do czasu napar z siemienia lnianego (dobre właściwości odżywcze)
-smarowanie rumienia na zmianę olejkiem, jodyna i okłady z wody utlenionej.

Nalewka na złocie została wykonana wg przepisu Pana dr Henryka Różańskiego.
http://www.luskiewnik.gower.pl/aurum.htm

Teraz jest fajnie, bo Pan dr Henryk Różański na swoich stronach podpowiada zioła jakie mogą być użyteczne, za co należy Mu się wielki szacunek i podziękowania. Wtedy takiego luksusu nie miałam.

Wracając do tematu srebra koloidalnego. Zażywałam je ok 2 tygodni, na ten czas przerwałam zażywanie wody utlenionej.

Jak zauważyliście, nic nie piszę o badaniach. Bo ich poprostu nie wykonywałam. Za postępy lub ich brak, przyjmowałam moje subiektywne samopoczucie. Rumień boreliozowy uznałam, za 100% diagnozę i uważam, że miałam szczęście, że wystąpił.
Stwierdziłam, ze nie dam się wkręcić w badania i porównywanie wyników, bo badania jak zaznaczyłam na samym początku, są niepewne i niczego tak naprawdę nie potwierdzają, ani niczemu nie zaprzeczają.

Domniemają o pewnych infekcjach, ale nie stwierdzają np candidozy, dającej te same objawy Są młynem dla paniki dla osób podatnych, a kompletnie nieprzydatne dla osób chcących doprowadzić swój organizm do prawidłowej odporności i funkcjonowania.
to oczywiście moje prywatne zdanie, a nie oficjalne negowanie wartości badań.
Każdy wybiera sam.

Po zaznajomieniu się z objawami boreliozy, pospieszyłam zanotować te, jakie miałam przed ukłuciem kleszcza, żeby przypadkiem jeśli sie ostaną po kuracji, nie przypisywać ich tej chorobie.

Wg medserwis.pl najbardziej pewnym objawem sugerującym, że jesteśmy chorzy na boreliozę jest rumień występujący po ugryzieniu. Niestety, tylko u nielicznych chorych on występuje.
Jest to jedyny dowód na to, że doszło do zakażenia. Nie ma żadnego testu, który by później ze 100% pewnością zaprzeczył lub potwierdził boreliozę.

U mnie wystąpił, więc (+)
Inne możliwe wskaźniki boreliozy:
w pierwszym etapie choroby mogą pojawić się objawy grypopodobne. - w miarę postępowania choroby objawów jest coraz więcej. Oto występujące najczęściej:
gorączki,( +)
poty,( +)
dreszcze, (+)
fale gorąca; (+)
zmęczenie, ociężałość; - występowały wcześniej, po infekcji płuc więc (+warunkowy)
nawracające dolegliwości stawowe - wystąpił lekki stan zapalny stawów dłoni. Wcześniej nie było nic takiego, więc ( +)
drętwienie kończyn lub tylko palców; (-)
trzeszczenie szyi, Występowało wcześniej więc (+ warunkowy)
sztywność i bóle szyi; (-)
bóle i skurcze mięśni; (-)
tiki mięśni twarzy lub innych mięśni; ( +, - ) takie lekkie wrażenie
kłucie, igiełki pod skórą, ( +, nogi i obszar rumienia )
utrata czucia, palenie, przeszywające bóle; (-)
drętwienie języka, zwłaszcza jego czubka lub warg; (-)
kołatanie serca, ( + warunkowy, było wcześniej )
skoki ciśnienia; (-) stabilnie niskie
podwójne rozmyte widzenie, (Powiedziała bym pogorszenie wzroku, ale nastąpiło wcześniej i lekko się pogłębiło, więc ( + warunkowy)
częste czarne plamy w polu widzenia , z osłabienia owszem, ale wcześniej już były - (+) warunkowy
wrażliwość na światło; (-)
dzwonienie, bóle uszu, Dzwonienie było wcześniej więc (+ warunkowy) bóle uszu(-)
wrażliwość na dźwięk;(-)
problemy z koncentracją , czytaniem, (+ warunkowy, bo czytanie ok, koncentracja na krótszych etapach dobra - do 5-6godzin ciągłej pracy umysłowej, czyli zmniejszyła się o jakieś dwie. Jednak wystąpiło to wcześniej, po infekcji płuc)
trudności z myśleniem, trudności w znalezieniu słowa; (+ warunkowy) Patrz punkt wyżej.
słaba pamięć krótka, luki pamięciowe; ( + warunkowy) Patrz punkt wyżej.
porażenie nerwów, w tym np. twarzowego (opadanie kącika ust) (-)
objawy podrażnienia lub zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i nerwów obwodowych, (-)
zapalenie mięśnia sercowego.(-)

Do objawów z medserwis.pl, dodam jeszcze, że wystąpiła u mnie choroba lokomocyjna, co było dość uciążliwe, ze względu na codzienne niemal dojazdy do miejsca gdzie pracowałam.

Jak jest teraz?
z objawów wymienionych zostało mi trzeszczenie kręgów szyi, co wystąpiło lata przed boreliozą, i zostało zauważone przy okazji pewnych ćwiczeń.
Nie mam żadnych objawów wskazujących na cokolwiek. Stawy jak naoliwione, mięśnie ok, żadnych objawów neurologicznych, stanów zapalnych i niczego takiego.
Wygląda na to, że przy przy okazji leczenia boreliozy, pozbyłam się także innych problemów.
Serce też w porządku. Czasem sobie wariowało, teraz już nie.
Żadnych objawów nerwicowych, bezsenności.

Dietę staram się utrzymywać ciągle, oczywiście czasem mam małe odstępstwa, zioła piję często, bo mam do czynienia z ziołami na co dzień, więc sobie też nie żałuję, srebra nie biorę, od czasu do czasu wodę utleniona lub jodynę.
Z grzeszków jakie popełniałam, było picie kawy. Kawę piłam i piję, jakoś mi nie przeszkodziła w niczym.

To co opisałam, to warstwa zewnętrzna kuracji. Według mnie bardzo ważne były jeszcze inne działania, z wykorzystaniem medytacji, leczenie energią, a najważniejsze, to nastawienie do życia jakie wtedy uzyskałam.


Trzeba powiedzieć, że w moim wypadku borelioza podarowała mi sporo.
Dużo się nauczyłam o sobie i o świecie.

Pozbyc się boreliozy lekko i szybko? Jest to jak najbardziej możliwe. W moim przypadku było możliwe, a startowałam z trudnej pozycji.
Zdaję sobie sprawę, ze do końca życia powinnam już dbać o stan swojego organizmu, czyli utrzymać zmienioną dietę i dobrą kondycję fizyczna i psychiczną, przeprowadzać przynajmniej wiosenne oczyszczanie.
To jest coś, co podarowała mi borelioza, bo dotychczas wszystko wokół mnie było ważniejsze ode mnie. W każdym razie wygrywało z moimi potrzebami.
Choroba zwróciła moją uwagę na to jak siebie traktuję i zmusiła mnie do zmiany życia, co raczej nikomu się nie podobało, oprócz mnie 

Wspomniałam wczesniej o zmienionej perspektywie widzenia świata. Może trochę uściślę.
Borelioza przeniosła centrum mojego widzenia gdzieś poza mnie. Nie odczuwałam strachu, obawy, raczej ciekawość i irracjonalną pewność tego, że wszystko będzie dobrze, ze nie będę chorować.
To nie była wiara, ale pewność. Jednocześnie wiedziałam, że musze działać i nie zaniedbać niczego, bo to jest warunek.
Jeśli podejmowałam decyzję, to przemyślałam j ą dobrze, a potem realizowałam bez wahań.
Przez ponad dwa miesiące zażywałam duże dawki tych specyfików i żyłam bez obawy o to, co się ze mną stanie. To był stan przekroczenia drzwi w nieznane.

Sen
Obudziłam się rano, swieciło słońce i cały pokój był jasny. Leżałam przez chwilę i wpadło mi do głowy żeby zobaczyć jak wygląda mój boreliozowy rumień. Odchylam kołdrę i patrzę, a tam, gładka i jasna skóra, a w samym centrum, tam gdzie było ukąszenie kleszcza, jest nabrzmienie pod skórą. Naciskam palcami i na prześcieradło wylewa się gładka, jasnożółta substancja. Jak budyń.
Myślę sobie, no ładnie, prześcieradło do prania, a za chwilę myśle, ze jednak rumienia już nie ma, patrzę znów na nogę, a tam ani śladu po zgrubieniu, nawet otworu. Nic. Gładka skóra. Oglądam żółty "budyń" na prześcieradle.
Następna myśl- przecież śpisz. To sen.
Budzę się drugi raz. Jest jasno w pokoju, świeci słońce. Leżę przez chwilę w dobrym nastroju i nagle wpada mi do głowy, żeby zobaczyć co z moim rumieniem.
Odchylam kołdrę i patrzę, a tam gładka skóra. Jakby nigdy nic nie było, a wieczorem był taki paskudny i wielki na pół uda.
Eee myślę sobie. To sen. Obudziłam się z drugiego snu w trzeci sen.
Ale to nie był sen. Naprawdę zniknął w jedną noc, a ja przez sen dostałam wiadomość, że nie mam już boreliozy( żółty budyń który wylał się ze zgrubienia). To była pewność irracjonalna, ale irracjonalizm mojego przekonania wcale mi nie przeszkadzał. Nie mam jej i już.
Do tej pory nie mam żadnych objawów.
Jest 11 sierpnia 2011roku.

Bardzo dobre opracowanie na temat boreliozy. Okazuje się, że mogą ją przenosić równiez pchły i komary, a zresztą sami przeczytajcie: D.J. Fletcher , Tom Klaber "Borelioza: Nierozpoznana epidemia"
http://www.borelioza.org/...tlumaczenie.pdf