piątek, 14 sierpnia 2015

Magia tworzenia, Serce domu, Oko cyklonu.

Wielkie upały, nowy piec schnie w oczach, więc pierwsze symboliczne, a zarazem radosne zdarzenie jakim jest rozpalenie malutkiego ogieńka w palenisku- już za mną. Piec zaśpiewał rwąc ogień w podnośnik ciepła, a w kominie ukazał się dym.
Zapalam maleńkie pięciominutowe ogieńki (Garść słomy i garstka drobnych gałązek) wstając o piątej rano, bo wtedy komin nie jest nagrzany słońcem.
I za każdym razem jest to dla mnie wielkie zdarzenie.

Piec jest absolutnie piękny, absolutnie niezwykły i absolutnie jedyny na całym Świecie.
Ma dwie komory, jak prawdziwe serce i jest w środku domu, jak prawdziwe serce.
Zbudowany przez dwóch Mistrzów zesłanych przez przeznaczenie, przy pomocy pomocników zesłanych przez przeznaczenie, bo ze zwoływanych przez pierwszego Mistrza-Artura uczniów, nikt nie zdołał dojechać.

Zachwiania równowagi energii oraz krystalizacji oka cyklonu, dokonała Gorzka Jagoda, (kontaktując jesienią Artura Milickiego- wędrownego artystę od pieców rakietowych, z jedną taką marznącą zimami wiedźmowatą z Niebieskiej Chaty).
Magiczny cyklon uzyskał siłę materializacji zamierzeń z końcem lipca, wraz z przyjazdem Asi i Tomka, oraz przyłożeniem przez Tomka dłuta do starego pieca i wyłamaniem pierwszego kafla (Utygan, czy na pewno? Decyduj).
Cyklon zaczął nabierać mocy wraz z dewastacją starego pieca kuchennego dokonywaną wspólnymi siłami, aż wreszcie dnia czwartego od początku rujnacji pojawił się Artur, a piątego dnia dotarli z pomocnymi dłońmi Agata z Radzikiem, (obydwoje z boskiej wysokości spoglądający na świat, w środku własnego wiru materializacji). Na końcu pewien tajemniczy Barman z całkiem innej bajki.

Wraz z przybyciem reszty ekipy dewastacja dosięgła drugiego pieca, oraz części ścian przyległych, tak że podział na pokoje i kuchnię był czysto symboliczny.
I w tym momencie zaczęła się magia tworzenia.


Artur użył do stworzenia pieca tylko tych materiałów, które wyjęliśmy ze starych pieców, plus glinę z tutejszego złoża.
Miał na to do dyspozycji tylko kilka dni, w ciągu których zaplanował piec, wyznaczył jego miejsce, zbudował komorę paleniska i podnośnik ciepła, oraz podstawę pod drugą komorę odbierającą ciepło, ogrzewającą pokoje.


Opuszczając nas dla oczekującego zlecenia, zostawił wiele wskazówek dotyczących wykończenia pieca, oraz danych technicznych dotyczących budowy pieców rakietowych z paleniskiem Petera Van der Berga .
Dzięki Niemu, dowiedzieliśmy się, jak cudnym materiałem jest glina i glinosłoma, a także mieliśmy możliwość fizycznej pracy z tymi materiałami.
Artur natomiast po raz pierwszy miał możliwość budowania pieca z tak dziwnych i różnorodnych materiałów, które na pierwszy rzut oka wydawały się bezsensowne.

Asi i Tomkowi skończył się urlop, Artur wyjechał do nowego pieca, Agata z Radzikiem pojechali 8 km dalej, do swojego odnalezionego prywatnego raju- gotowego leśnego ogrodu z domkiem do remontu,(który przywołał ich i oczarował kiedy wpadli mnie odwiedzić tylko na chwilę). Ich nowy Dom trzeba ocieplić przed zimą i uruchomić piece.

Zostałam sama ze swym szczęściem zrealizowanym w połowie i włączyłam tryb muła, (czyli nie myśleć i do roboty), żeby zdążyć ukończyć murowanie reszty pieca i komina przed zimą.
Ciąg dalszy "dziania się" spowodował jednak, że w tym samym czasie skontaktowała się ze mną poprzez komentarze na blogu Iwi. Iwonka przybyła następnego dnia po telefonie, a wraz z nią drugi Mistrz, a zarazem Towarzysz jej życia, Piotr- murarz.




To dzięki Piotrowi piec został ukończony i uzyskał kształt ostateczny, a ściany znów oddzielają od siebie pomieszczenia Niebieskiej Chaty.





Do fali materializacji jaka przetoczyła się przez tą czasoprzestrzeń należy zdarzenie poboczne- ocembrowanie źródełka w moim wąwozie tuż przed zjazdem piecowym. Braliśmy z niego wspaniałą wodę do picia, a chłód wąwozu stanowił wytchnienie od afrykańskiego żaru, jakim obdarzyło nas tegoroczne lato.

Budowanie działo się na fali energii wymiany. Stare piece zamieniły się w nowy piec, a my wszyscy wymienialiśmy się pracą za umiejętności i wiedzę.
No cóż, nie ukrywam, że to wszystko było trochę szalonym, ale wspaniałym doświadczaniem.


Z podziękowaniami:

Podaję link do strony z piecami Artura http://pieceartura.pl/category/bez-kategorii/realizacje/
Agacie i Radkowi życzę cudownej, ciepłej zimy we własnym domu
Asi i Tomkowi doczekania upragnionego zdjęcia kajdanek rzeczywistości miejskiej
Tajemniczemu Barmanowi dużo szczęścia (to bywa przydatne :)
Iwonce i Piotrowi założenia najpiękniejszej, wymarzonej Rodowej Siedziby, bo właśnie się wybierają we własne miejsce.