niedziela, 23 marca 2014

Sobota

Porządki, porządki wokół domu od kilku dni. Wygrabianie trawników, cięcie zeszłorocznych gałęzi i dwa ogniska dla palenia resztek. Otoczenie wygładza się i nabiera właściwego kształtu, który jest dopełnieniem wiosennego słońca i ciepła. Kozy szczęśliwe na pastwisku, Macejko upierdliwie pomaga we wszystkich moich zajęciach, igły świerka Marszałka połyskują na lekkim wietrze, ptaki się nawołują ze wszystkich stron. Wieś cała sprząta i pali wiosenne ogniska.
Na szybki obiad- ugotowana wczoraj kasza i surówka wiosenna z młodziutkiego podagrycznika, ziarnopłonu, roszponki, pączków czarnego bzu z wyzierającymi już listkami i szczypiorku siedmiolatki, przyprawiona czosnkiem roztartym z solą, surowym olejem słonecznikowym i odrobiną domowego octu jabłkowego. Na progu domu.

Prasowanie duszy


11 komentarzy:

  1. U mnie jakby nawrót zimy, tutejszej, prasowanie będzie na Podlasiu już. Tu się nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoje strony najlepiej się do tego nadają ;)

      Usuń
  2. Witam:) Jak miło, chociaż wyobraźnią, spotkać się przy opłotkach, jakby przechodząc i zerkając co też tam u Utygan w obejściu się dzieje:) Ano też powinnam zabrać się do grabienia. I ogródek nieco skopać... Do tej pory raczej nie paliłam nic. Susza, u nas nie było wcale śniegu. Od wczoraj pada.
    Teraz rozumiem dlaczego te pączki dzikiego bzu tak przyciągały mój wzrok. Dzięki:)
    A po ziarnopłon to chyba pójdę nad rzekę. Jutro zamierzam zrobić kotleciki pokrzywowe.
    Dzięki za przypomnienie o podagryczniku. Pozdrawiam. Macham ku Tobie gałązkami wierzbowymi, chcę z kory ustrugać lekarstwo na ból głowy. Takie ostre słońce mnie o to przyprawia. Lubię deszcz. Świergot ptaków u Ciebie jak i u mnie. Muzyka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziarnopłonu nie za dużo, garstka jako dodatek. Miło mi że wpadłaś na chwilkę, dawno Cię nie było, pewnie hibernacja zimowa :)
      My tu na brak wilgoci na razie nie narzekamy. Kotleciki pokrzywowe? Brzmi interesująco.
      Pięknej wiosny życzę.

      Usuń
    2. Dzięki za przywitanie :) Prawie hibernacja. Najpierw nie śmiałam przeszkadzać, wszak Utygan księgi pisze, potem wiatry internetem huśtały ( kablem telefonicznym ) coś jakby grypsko wielce osłabiające. Zima bez śniegu działa na mnie stresująco.
      Pada, uzbierałam pokrzywy. Pokrzywa "lubi" mleko. ( jak się robi szpinak) ja nie lubię, dodałam do zmiksowanej jakiś napoczęty gęsty jogurt, potem nieco mleka potem 2 jajka i wyszło mi ciasto naleśnikowe. Zrobiłam więc trochę sztywne pięknie zielone naleśniki pokrzywowe.. Dzikie przepisy często ściągam od Mr Wilsona, o którym kiedyś wspominałam. Pozdrawiam. A ewentualną książką jestem zainteresowana

      Usuń
    3. Czy można prosić coś więcej w sprawie " chcę z kory (wierzbowej) ustrugać lekarstwo na ból głowy?

      Usuń
    4. Kora wierzby to naturalna aspiryna. Ostrugam gałązkę , korę suszę rozdrabniam i parzę po łyżeczce. Można całkiem zmielić i żuć z miodem - paskudztwo - gorzkie. Podobno popicie kawą wzmacnia działanie wierzby.

      Usuń
  3. Uff, już rozumiem to prasowanie duszy... Bo mi się skojarzyło z prasowaniem zwojów mózgowych, a wiadomo, co to oznacza :) U nas też zajęcia zewnętrzne się uskuteczniają aż do zakwasów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwojów mózgowych prasować na razie nie będę. Absolutne szczęście niewiedzy chyba nie dla mnie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. A u mnie będzie zupka pokrzywowa... zbieram je już cały czas, choć u mnie dopiero niewielkie są, bo zimno i wiatry wieją. Mlecz tez się juz pokazał, a ja jestem jego wielka zwolemnniczką. A więc wiosna na całego, a ja tez grabię i sprzątam, po zimie, której jakby nie było!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas zima była, krótka ale z przytupem :), za to wiosna ruszyła pełną parą, jaśmin ma już małe listeczki, kozy się pasą na pierwszej zieleninie. Zupka z pokrzywy jest smaczna i doda sił po zimie. Osobiście mlecz/mniszek doceniam za wartości, ale nie przepadam za smakiem, wolę podagrycznik i ziarnopłon. Pokrzywę i inną zieleninę czasem miksuję w soku z marchewki. Mam jej dużo jeszcze w piwnicy, więc się "raczę" kiedy mam ochotę.
      Przeglądam blogi osiedleńcze i chyba tylko my dwie i jeszcze Annael to takie pustelniczki, z łopatą na Księżyc ;)
      Pozdrawiam

      Usuń