niedziela, 21 lipca 2013

Pochłodniało

Nareszcie pochłodniało, nawet kozy pasą się bez marudzenia. Nie dokuczają im w tej temperaturze komary i wściekłe bąki.

Ja Boh, Ja Car   :)





 Spadek temperatury przyniósł wielką ulgę. Dojadły mi te duszne tropikalne upały pełne wściekłych owadów. Teraz można pracować bez zmęczenia i z wielką przyjemnością.
Z pierwszych spadów jabłkowych nastawiłam dwa czterolitrowe słoje octu jabłkowego. Zaszczepiłam je końcówką zeszłorocznego octu.
Poza tym suszenie ziół- teraz bylica i zaczyna się u nas kwitnienie wrotyczu. W tutejszym klimacie zazwyczaj wszystko ma mniej/więcej trzy tygodniowe opóźnienie do reszty kraju.
Ścięłam i ususzyłam oregano i miętę. Mięty będzie jeszcze jeden zbiór.
Sukcesywnie, wg wskazań rosyjskiej literatury zbieram liście szczodraka, w tej chwili idzie do suszenia drugi zbiór.
Roślina z natury jest tak krucha, że przy odchwaszczaniu ogonki liściowe pękają i odłamują się przy niewielkim nacisku.

Na ceglaku zakwitła pięknie jeżówka purpurowa. Nie zbieram jej ziela ani nie wykopuję korzenia, bo nie jest to nikomu narazie potrzebne. Niech cieszy oczy i motyle. Za jeżówką kępka mięty, która namnożyła się z kilku niewielkich kłączy. Jest bardzo ekspansywna. Z przodu szpaler szałwii lekarskiej.

Gdybym ją chciała całą zebrać i ususzyć, miała bym ze dwa kilogramy suszu.
Trzeba pamiętać, że po ususzeniu zostaje 1/5 wyjściowej wagi, czyli z 5kg zielonego zostaje kilogram suszu.Po oczyszczeniu z grubszych gałązek jeszcze mniej. Szałwia to roślina w której większość działania sprawiają olejki eteryczne. Aby zachować te olejki, a co za tym idzie pełnię działania (i aromatu), nalezy suszyć ją bez dostępu słońca i nie wolno jej mielić  do przechowywania. Mieli się lub rozkrusza tuż przed parzeniem. Stąd rośliny zbierane kombajnami, otrząsane i mielone do transportu, wielokrotnie przepakowywane , nie mają już pełnej zawartości olejków, które zdążyły się ulotnić.

Poza tym praca, porządkowanie i odchaszczanie skrajów działki i palenie starych gałęzi. Czasem nie nadążam za narastaniem zieleni. To znaczy często nie nadążam, a właściwie, nigdy do końca nie nadążam....ech... :)



12 komentarzy:

  1. Praca i praca jak to w lecie. Ja wprawdzie w zasadzie zbieram tylko ziele do rytuałów ale i tak mam zajęcie bo praktycznie codziennie nowe bukiety pod sufitem w mieszkaniu przybywają i wciąż nowe rośliny proszą się o uwagę. Mięty u mnie w tym roku tylko trochę wyrosło a dziurawca wcale nie było. Za to bylica obrodziła, pokrzywa, babka i koniczyna i biała i czerwona. Mam też bluszcz, paproć i krwawnik...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym regionie jest inaczej z ziołami. U mnie piękny dziurawiec i mięta, także bylica i inne zioła.

      Usuń
  2. W tym roku zachwaściłam się po pas, ogród gdzieś zarósł aż ciężko go znaleźć , jeszcze jakoś kwiaty wyglądają. W tym roku macham na to ręką i tak zbiory fatalne (jak nigdy!) to jeszcze problemy rodzinne. Skoncentrowałam się na dziecko a ogród gdzieś tam przepadł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci są najważniejsze, ogród posiejesz w przyszłym roku. Niech szczęście u Was zamieszka :)

      Usuń
  3. Zdaje się, że chłodek dobiegł końca. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, wiele się tu uczę :) Też mi wszystko zarosło, dziw, że trawa bujnie zielona a uprawiane roślinki słabe i żółtawe. Pewnie ziemi coś brak.
    A z tymi żółtymi kwiatkami to tak, że mój umysł nie lubi nie rozwiązanych zagadek i będzie tak długo mnie dręczył, nawet nocą aż znajdę jakieś rozwiązanie. Przejeżdżam rowerem i zauważam wszystko co żółto kwitnie :) Nauczę się rozpoznawać część z nich. To też dobre. Powiem mu ( temu rozumowi mojemu, imperatorowi ) że u nas nie rośnie. Bo nawet rumianek tu nie kwitnie, a cóż dopiero żółty :) Dziękuję i pozdrawiam. Sobie życzę chłodnego rozsądku wobec nadchodzącej spiekoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Annael, znalazłam tą kwitnącą roślinkę niedaleko, w sąsiedniej wsi przy drodze. Jak i się uda, to pójdę tam z aparatem, bo sama jestem bardzo ciekawa.

      Usuń
  4. Widzę, że też kochasz zioła,tak jak ja. Chwastami się nie przejmuj w tym roku nikt sobie z nimi nie radzi. Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, dziękuję za słowa pociechy. Przy tak dobrej ziemi jak jest tutaj, słowo "chwast" jest bardzo delikatnym określeniem. Tu bylica, pokrzywy i lebioda potrafią osiągać po 2,5 metra. Wystarczy chwilę zagapić :)
      Przy leśnej drodze pokrzywy tak urosły, że człowiek przy nich wygląda jak mrówka w trawniku.
      Pozdrawiam równie serdecznie :)

      Usuń
  5. U nas dzisiaj też pochłodniało, ale wczoraj było na moim podwórku w cieniu 34 stopnie. Potem w nocy była duża burza, komary jednak zostały, pomimo wichury. I jakoś też energii mi jeszcze nie przybyło. Złamał dużą gałąź jabłonki. Podobno liście jabłoni mają właściwości lecznicze. Nigdy się przedtem z tym nie spotkałam. Może by tak nawlec liście na nitki i porozwieszać na strychu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Noce już nieco chłodniejsze, to i dnie są bardziej rześkie pomimo upałów. Zdaje się dr.Różański pisał cos o właściwościach leczniczych liści drzew owocowych, między innymi również jabłoni. Może wpisz w wyszukiwarkę na jego blogu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłem tu z forum Anastazja.org gdzie jestem wyłacznie czytelnikiem. Zaglądam tam dla wpisów Hipki i cieszę się, że dzięki nim trafiłem tutaj. Mieszkam od kilku lat na wsi. Kilka przeprowadzek było - ostatnia 3 lata temu i urządzam swoją przestrzeń. Matka farmaceuta i wiedźma zielarka. Ja .... chyba podobnie choć w męskim wcieleniu. Nadrabiam zielarską wiedzę, rozwijam pasiekę. Pozdrawiam z Pomorza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam wiedźmina w takim razie :)
      A pasieki troszkę Ci zazdroszczę. Może w przyszłym roku coś u mnie ruszy w tym względzie, Jakie masz ule? Ja chciała bym bezramkowe, sporo czytam na ten temat, jednak to tylko teoria. Do praktyki jeszcze daleko.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń