środa, 7 listopada 2012

Degustacja

Przelewałam dziś po raz kolejny wino z kwiatów czarnego bzu. Jak je nazwać- Bziak?
Nie chce się do końca sklarować. Jest jasno-słomkowe ze słonecznymi refleksami, jednak przez delikatną mgiełkę refleksy są w tonacji opalu, a nie kryształu.
Zapach niesamowity, magiczny z nutką skórki cytrynowej.
Pierwsze spróbowanie- przez chwilę rozczarowanie, lekko miodowa słodycz z wyważoną kwaskowatością, nic szczególnego, a za półtorej sekundy bomba przedziwnego smaku, jak dla mnie zachwycająca, lekko muszkatołowa, pikantna, by za następne sekundy przejść w ściagąjącą cierpkość, przeradzającą się w lekką, acz dobrze wyczuwalną goryczkę, by na sam koniec zostawić na języku pikantną słodycz posmak miodu na podniebieniu, a w całej paszczy zapach nieznanych rajskich ogrodów.
Posiada tą piękną oleistość jaką mają wina na dzikich drożdżach- zostawia powłoczkę na ściankach kieliszka.
Ma niespodziewanie mocny i zaskakujący smak.
Zdecydowanie nie jest to bziak, ale Kompletny Bzik Kwiatowy.

Siedzę, piszę i degustuję :)
W następnych łyczkach juz się nie wyczuwa tak mocno cierpkości i goryczki, bo podejrzewam że za długo macerowana cała cytryna (ze skórką), która nadała winu tą cierpkość i goryczkę, działa lekko znieczulająco na kubki smakowe.

Wniosek na przyszłość: albo wyjąć cytryne po kilku dniach, albo obrać ją i wrzucić tylko trochę skórki.

Wniosek drugi: To nie jest wino dla koneserów, którzy lubią delikatnie doszukiwać się smaczków i posmaczków.
To wino jest jak rzeźbiona w rajskie kwiaty maczuga. Nie nadaje się do żadnej potrawy jaką znam, bo chyba nie umie być dopełnieniem do czegoś.
Jeśli ono, to już nic.
Pasuje jedynie do fotela i rozpalonego wieczorem kominka.
Może zniesie kilka palonych słonych orzeszków?



4 komentarze:

  1. A przepis na takie winko można dostać? Kiedyś u mnie w domu nastawiało się winka owocowe, najczęściej śliwkowe lub porzeczkowe. Ciekawa jestem
    nowości. Całą zimę będę czekać na dary przyszłego lata. Na pocieszenie zostają mi ziołowe naleweczki, niestety jeszcze zeszłoroczne. Jakoś w tym roku nie miałam weny do nastawiania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w stanie wyobrazic sobie barwe tego wina, ale jesli chodzi o smak, to wierze ci na slowo.
    Jak dla mnie kieliszek dobrego wina, wygodny fotel i blask plynacy z kominka w zupelnosci wystarczy.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Archanioły i Ludzie, przepis zaczerpnęłam z Forum Domowych Winiarzy. Znajdziesz tam kilka przepisów na wino z kwiatów czarnego bzu. Tylko ja dałam na oko sporo więcej kwiatów niż w przepisach. Jest tam wiele ciekawych eksperymentów winiarskich.
    http://wino.org.pl/forum/
    Zazwyczaj nie zapisuję przepisów, więc o powtarzalność smaków u mnie trudno ;)
    Tworzę od początku.
    Pozdrawiam Ciebie i Ataner

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiamy, szczególnie zimą, chlapnąć do herbaty trochę soku z kwiatów czarnego bzu. Takie wino pewnie baaardzo by nam podeszło. Może spróbujemy w przyszłym sezonie? A co!
    Tak pięknie je opisałaś...

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń