sobota, 5 lipca 2014

Sztuka bez morału


"Rozmowa Dwóch Wiewiórek"
Sztuka bez morału
( o matrixie, systemie i ograniczeniach świadomości)


Udział biorą:
Z- Zaiwaniająca w kółku wiewiórka
W- Wolna, leśna wiewiórka

W- Słuchaj, dlaczego ty biegasz w kółku?
Z- / milczy/
W-/ ze zdziwieniem/     Ty mnie nie słyszysz?
Z- Jestem zajęta, nie widzisz?
W- No, ja ciebie widzę nie pierwszy raz, ale nie rozumiem co ty robisz.
Z- Nie widzisz? Pracuję!
W- A co to znaczy?
Z- /na ułamek sekundy zamiera w zdziwieniu, ale natychmiast podejmuje bieg/  Jak to co? Praca!
W- I...?
Z- Co "i"? Ty całkiem nienormalna, czy co?
W- Nie, ja poprostu chcę się dowiedzieć, co to takiego.
Z- Zaczniesz pracować- to się dowiesz!
W- No...nie chcę....eee....pracować....
Z- No to gdzie się podziejesz?
W- Mnie to niepotrzebne, nie będę pracować.
Z- Jak zakończysz naukę, będziesz, moja droga.
W- A ja....uczyć się też nie chcę.
Z- /zadyszana od biegu w kółku/      To ty pasożytka, na cudzy rachunek żyjesz?
W- Na jaki rachunek? Ja w lesie żyję.
Z-/ Z honorem/      Tam żyć się nie da!!
W- Jeszcze jak się da!
Z-/ na boku do siebie/      Całkiem jej się klepki pomieszały. Biedna..
W- A gdzie bym mogła jeszcze po gałęziach skakać i radować się, jak nie w lesie?
Z-/prześmiewczo/      Po śmierci. Naukowo wykazano, że drzewo nie utrzyma wszystkich wiewiórek. Reszta to stare zabobony. I powietrze w lesie trujące.
W- /ze zdziwieniem/      A kto tobie to wszystko powiedział. Z lasem wszystko w porządku, a gałęzie takie bywają, ze dziesięć wiewiórek wytrzymają. I powietrze tam o wiele czystsze niż tutaj.
Z-/pouczająco/      To wszytstko to bajki, trzymaj się rozumu. Bierz się do pracy, póki młoda jesteś.
W- Jak to tak?
Z- Ucz się biec prosto, i jak najszybciej, tylko tak możesz w życiu sobie poradzić, przeżyć.
W.- Ja i tak to umiem i skakać mogę - w bok i w górę, jak mi wygodnie.
Z- Skakać nie wolno, to jest złe, dlate.....      / utyka w pół słowa, ze zdziwieniem patrząc na skaczącą rozmówczynię/     ......A TO.. co TO jest?
W- /przestając dokazywać/     Co takiego?
Z- TO?....Puszyste?
W- /oglądając siebie/     Ach to? To mój ogon.
Z-No to niemożliwe!
W- Dlaczego?    /oglądając rozmówczynię/     A gdzie twój?
Z- Jak gdzie? Odcinają je przecież w dzieciństwie, żeby nie plątały się pod nogami i nie zaklinowały przypadkiem koła.
W- Jaki żal!
Z-/z zastanowieniem/     A tak po prawdzie....czy on nie przeszkadza?
W- No co ty, ani ciut, nawet odrobinkę.
Z- /spochmurniała/     Ale przecież......
W- Posłuchaj, dlaczego ty cały czas biegniesz, zatrzymaj się w końcu.
Z-No co ty! Wtedy mnie koło przychwyci i będzie mną kręcić do śmierci!
W- Ale ty sama nim kręcisz! Jeśli nie będziesz biec, samo się zatrzyma!
Z- Nie wierzę ci. Tym bardziej, że jeśli ono się zatrzyma, ja zostanę bez jedzenia.
W- Nie zostaniesz bez jedzenia. Poczekaj chwilę    /znika/
Z-/mamrocze do siebie/       Niewiarygodne........ale ten ogon....dlaczego tak....okazuje się....potrzebny...
W- /pojawiwszy się znów, wysypuje garść orzechów/     To dla ciebie, trzymaj
Z- Co to takiego?
W- Jak to co, ORZECHY!!!!
Z- Nimi nie wolno się żywić, one są twarde i niepełnowartościowe.
W- Jakie głupoty! Ty choć je powąchaj.
Z- /przechylając się w stronę orzechów/     No tak, pachnie zdrowo! /pochmurnieje/    , no ale ja i tak nie mam nic w zamian.
W- /ze zdziwieniem/     Co to znaczy "w zamian"? Ja niczego nie potrzebuję, to wszystko dla ciebie.
Z- /zastygnąwszy na sekundę ze zdziwienia/ ..... Jak?
W-/uśmiechając się/     o prostu tak. No zatrzymaj się w końcu na chwilę.
Z-/mrocznie/     Ale ja nie mogę.
W- Dawaj, dawaj, po prostu spróbuj.
Z- /podejrzliwie/     Dlaczego ty sama nie przestajesz się ruszać?
W- Z przyjemnością bym przestała biegać, ale wszystko się kręci i ja podejść nie mogę. Po prostu przyhamuj trochę.
Z- /z obawą/     dobrze, teraz spróbuję.
W- Tylko nie bój się...
Z- Och..../zaczyna zwalniać/
W- Powolutku...po cichutku...
Z- Jak dziwnie, ciało całe nieprzywykłe do odpoczynku i chce biegnąć dalej.
W- Nic takiego, odpoczniesz, nic złego ci się nie stanie.
Z- /ze strachem wczepia się w zatrzymane wałki koła/       Straszno! Ja za chwilę ulecę!
W- /podchodząc bliżej/    Nie bój się, to wszystko się już skończyło. Nigdzie nie ulecisz. Przecież ja nie ulatuję    / poruszając kołem to w jedną, to w drugą stronę/     Widzisz, bez ciebie ono nie porusza się.
Z- /porażona/    Jak to możliwe, to przeciw wszelkim zasadom!
W- Masz, jedz    /podsuwa orzech/
Z- /rozmyśla/     Na pewno ja w jakimś wadliwym kole byłam..... /bierze orzech/
W- No jak?
Z- /zachwycona/    To dopiero jedzenie! Mmmm.... /je dalej/
W- No proszę, a ty żyjesz.
Z- /dojadając orzech/   To i las jest prawdą? Nie jest trujący? I ja mogę tam kręcić koło?
W- Oczywiście, że las nie jest trujący, ale kół tam nie ma.
Z- Bez kół? No jak to możliwe?
W- Bardzo prosto. Koło ci niepotrzebne.
Z- Ale jeśli nie będę kręcić koła, nie będę mieć jedzenia, ani celu w życiu.
W- To wszystko głupoty! W lesie pełno orzechów i przestrzeni dla życia.
Z- Jeśli każdy wyjdzie z koła, to chaos nastanie!
W- To jest życie! Ty nic nie rozumiesz? To jest istnienie i miejsca wszystkim wystarczy.
Z-/ rozmyślając/    Ale nie wolno tak całkiem bez koła, oczywiście, ono nie jest idealne....na pewno trzeba osłonić szprychy po bokach, które tak boleśnie biją, a wałki zrobić miękkie...
W- /podchodząc całkiem blisko/    Popatrz na mnie! Ja NIE MAM koła!
Z- /z przestrachem/    No jak? Nie wolno tak całkiem bez niego!
W- Ty po prostu wyjścia nie widzisz. Oto ono: między szprychami!
Z- Mnie tam przetną.
W- Kto ciebie przetnie? Ty przecież sama nimi kręcisz! Jak nie kręcisz, one stoją w miejscu.
Z- One zawsze boleśnie biją.
W- Popatrz, ja ich dotykam.
Z- Ty jesteś na pewno zaczarowana.
W- Och, jak z tobą trudno..../ogląda się i podnosi orzech/   no popatrz, orzechowi też nic się nie stanie.... /dotyka orzechem szprychy/
Z- Łatwo ci mówić, nic się nie stanie.
W- Dotknij na sekundę.
Z- /ostrożnie dotyka szprychy/ Oj.Aj...
W- Spokojnie, wszystko będzie w porządku.
Z- /drżąc/     I prawda, nic się nie stało.
W- No to wyłaź!
Z-/ ostrożnie, wciąż jeszcze drżąc, wychodzi z koła/.... jaki wstyd.
W- I widzisz, wszystko w porządku. Tyle wysiłku odpadło.
Z- Ja po prostu nie wierzę, na co to wszystko potrzebne? Ale to przecież taka wielka konstrukcja i taka piękna...
W- /uśmiechając się/     Idziemy, ty jeszcze lasu nie widziałaś!

Koniec sztuki

Przetłumaczone z rosyjskiego
tekst źródłowy:
Realstrannik.ru VOWA

17 komentarzy:

  1. Boże jakie to piękne! :) Idę raz jeszcze przeczytam i wiesz zakręcę na FB mogę wziąć tę opowieść i dać ludziom?
    Cudo po prostu cudo.
    Dzięki wielkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie mój utwór, ja go tylko przetłumaczyłam. Myślę, że jeśli podasz autora i stronę źródłową, nie ma problemu :)

      Usuń
  2. PS podmień sobie linka do mnie, teraz to jest http://moje-podlasie.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisane na podstawie patrzenia w dziesiąty wielki arkan tarota, Koło Fortuny, marsylski. ES

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy autor (Wova) zna karty Tarota, w każdym razie dobre spostrzeżenie :)
      Pozdrawiam Ewo

      Usuń
  4. Tak! Wspaniały tekst! I my wszyscy tak w tym kole aż do śmierci. I nawet, gdy wiemy, że mozna inaczej, że jest obok inny swiat, A nawet jak wiemy, to boimy sie tej wolności, tego ryzyka podjęcia odpowiedzialnosci i porzucenia obowiązującego uniformu i rutyny. Ale trzeba przynajmniej próbować, bo nocy i dni coraz mniej. I młodsi też nie będziemy. Boję sie tylko, że jak całe mrowie wiewiórek porzuci swe koła i powróci do lasu, to za chwile las stanie się tak samo sztucznym i przeludnionym tworem, jak lunapark z mnóstwem kręcących sie bez ustanku kół...Bo wiewiórki "kołowe" przenoszą wszędzie swoje nawyki. Tak trudno sie wyrwać swoim programom.
    Trzymam kciuki za Twoją próbę Utygan!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...bo wpajano od maleńkości, że bez pracy nie ma kołaczy :)

      Usuń
    2. No, strach opuścić koło, bo "szprychy biją" :) W każdym razie zwolnić troszeczkę można i przyjrzeć się swoim nawykom "kołowej wiewiórki", czego życzę nam wszystkim i za co trzymam kciuki.
      Wszystkiego dobrego Olgo

      Usuń
    3. Mamo Maminka, jest tak jak mówisz, do koła przyzwyczaja się nas od maleńkości, dlatego dziwaczeją nasze zachowania dotyczące życia codziennego. Są wbrew pozorom bardzo dalekie od racjonalności, choć nam wydają się normalne i.... "To przecież taka piękna konstrukcja" :)

      Usuń
  5. Jakoś mi się wydaje, że przysłowie o kołaczach jest bardzo prawdziwe i mądre. Opowieść dobra, chociaż dla mnie to dużo słów... ( ja lubię czytać :) ) Ale tak chyba to jest, że bez pracy nie ma kołaczy a bez słów przekazu informacji.
    A poza tym to ja naprawdę nie wiem co to jest matrix ...chociaż słowo to obiło mi się o uszy..
    Scenka, jak najbardziej dynamiczna i życiowa nadaje się dla mnie na tekst medytacji. Nie muszę wyciągać wniosków, oceniać, porównywać tylko patrzeć, patrzeć, słuchać a potem ujrzeć swoje koło i swój Wielki Las :) Dziękuję Utygan :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że znowu usta swe otworzę. Przypomniało mi się gdy jechałam przez las i wzdłuż drogi trafiały się roślinki czasem wysokie, one żółto kwitną ale nie wiedziałam, że mają takie piękne puchate głowy, większe od dmuchawców - kozibród łąkowy, to dobra roślinka, ale jej u mnie mało. Pisałaś kiedyś o żółtych kwiatach, które swego czasu Ciebie zachwycały? Czy znasz ich nazwę?
    A te ziółka na oczy czy już przetestowałaś? Jak jadę na rowerze, bywa, że widzę czasem podwójnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Annael, ta roślina jest bardzo podobna do kozibrodu łąkowego. Ziółka na oczy przetestowałam, nie ma rewelacji :)
      Medytacja, to dobre zastosowanie dla tej krótkiej sztuki.
      Wszystkiego dobrego

      Usuń
  7. A propos kołaczy: ja lubię pracować. Wszystko zależy od tego jak się definiuje pracę. Lubię i pracę w ogrodzie, i sprzątanie w domu, i pracę zawodową (za wyjątkiem rachunkowości :) . Nie można się tylko dać zwariować i stać wyłącznie trybikiem jakiejś instytucji gdzie żadnych wyników naszej pracy nie widać. Każda praca zarobkowa jest pewnego rodzaju kompromisem. Jeżeli ten kompromis jest moralnie dla nas do zaakceptowania a praca daje dochód, to daje nawet ,,wolność do". I tu kwestia balansu. Czy zabiera tyle czasu/energii/ ,,wolności od" , że nie jesteśmy z tym szczęśliwi... Czasem można wpaść w pułapkę luksusu, lub banku (wzrost konsumpcji, wzrost zadłużenia) i wtedy koło zaczyna pędzić ...
    Mam takie okresy, niestety... Staram się jednak minimalizować, pracuje jednak nie tylko po to aby spłacać dom i ogród i prąd i haha - fryzjera dla mojego psa, którego nie umiałam dobrze wytrymować - ale dlatego, że w pewnym stopniu mam wpływ na to że jest tak jak być powinno, daje mi to zadowolenie i satysfakcję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, ale tu pięknie i mądrze!
    Trafiłem tu przed chwilą z innego miejsca, jak szukałem czegoś o borelce, którą wykryto u mojej koleżanki:-(
    I oprócz mądrego spojrzenia na tę chorobę znalazłem też super miejsce na Ziemi:-)
    I te wspaniałe i mądre opowiadania, piękne.
    Będę tu wracać, czytać, ładować moje aku, zachwycać się :-)
    Pozdrawiam Autorkę tego bloga:-)
    Damian
    p.s.
    www.zielonadolinka.agro.pl

    OdpowiedzUsuń