niedziela, 13 października 2013

Eteryczne wymiary.

Koci dzieć Macejko nie wrócił na noc do domu. Przez głowę przechodziły mi rózne myśli: lisy, wielkie sowy, porwanie przez przejezdnych  "kidnaperów" (bo ładny i miły z niego kot) wychodziłam nawet z latarką na drogę, by sprawdzić czy mu się nic nie stało, bo kierowcy lubią przyszaleć jadąc przez wieś.
W domu panowała cisza, przerywana tylko wysyłanymi w przestrzeń komunikatami z balonu fermentacyjnego.
Zawartość balonu na wino jak to ze społecznościami mikroskopijnych stworzonek jest- przeszła przyspieszoną ewolucję. Przestała robić "uikbul" i zaczęła przez plastikową rurkę fermentacyjną gadac po angielsku.
Niestety, z powodu zamierzchłych czasów mojego urodzenia oprogramowana zostałam jedynie językiem rosyjskim, więc próby komunikacji na wstępie zostały skazane na niepowodzenie.
Smutne jest, gdy twórca nie może się prozumieć z osobiście stworzonym wszechświatem, zanim ten zamrze zaduszony wytworami własnej cywilizacji.
Niektóre wszechświaty nie giną jednak bezpowrotnie, bo pod wpływem oczyszczania z niepożądanych elementów oraz destylacji zamieniają się w czystego ducha- spiritus. Przechodzą udanie w inny, chciało by się rzec- niemal eteryczny wymiar, czym sprawiają nieopanowaną radość swoim twórcom.
Przyznam, że jest to nieco pocieszające dla naszego, równiez kulistego jak balon fermentacyjny wszechświata.
 Poszłam spac o drugiej w nocy, wyciągnąwszy najpierw dwie karty z talii Tarota. Na kota?......Tak, na kota.
Niewiarygodne, jak można przywiązac się do małego zwierzaczka.
Na pytanie co się dzieje z Macejkiem wyciągnęłam kartę Król Pucharów. No- już dobrze, pomyślałam. Znaczy się nic złego mu się nie stało, gdyż  karta ta określa osobę kierującą się uczuciami w podejmowaniu decyzji.
Na pytanie czy wróci do domu wypadła karta Cesarzowa. Karta ta mówi między innymi o dostatku w domu, spokoju i bezpieczeństwie, czyli odpowiedź pozytywna.
Na wszelki wypadek nastawiłam budzik na siódmą, żeby nie zaspać i.....obudziłam się o wpół do szóstej. Sprawdziłam czy nie ma Macejka pd drzwiami i wróciłam do łóżka. Pomyślałam sobie wpół śpiąc, że chcę zobaczyć to co widzi Maciuś, chcę spojrzeć jego oczami na to co go otacza: z plam pod zamkniętymi oczami uformowały się korony drzew na tle jaśniejącego nieba, zobaczyłam gliniastą skarpę i opieńki jak żywe. Otworzyłam oczy, no nie- pomyślałam. Niemożliwe.
Powtórzyłam to jeszcze raz z takim samym rezultatem, z tym że obraz był różny od pierwszego, ale też las i tez grzyby.
Wstałam, ubrałam się  i wyszłam z domu by rozpocząć dzień. Od strony lasu szedł sobie cichutko do domu Macejko.
Dziś smarkacz przespał w domu niemal cały dzień i nigdzie się nie wybrał wieczorem, a ja cały dzień robiłam ognisko- jesienne oczyszczające palenisko.

Internet ostatnio mi szwankuje, nie mogę załadować stron, stąd opóźnienia w odpowiedzi na Wasze komentarze. Dzisiejszy post usiłowałam wstawić niemal przez dwa dni, ale się udało :)



12 komentarzy:

  1. Mój wielki kocur Bill nie pojawia się juz od dobrego miesiąca, jego brat wrócił wraz z nadejściem deszczowej pory i zakokonił się w słomie.
    Tarota chyba też wyciagnę, z powodu kota i z innych powodów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciek wrócił, za to nie wróciła Barbarzynka...
      Ale nadal czekam.Tak to z kotami jest, samotni wojownicy :)
      Znajomość z Tarotem "otrzymałam" razem ze wszechstronnym wykształceniem w szkole psychotronicznej. Cenię sobie tą znajomość, nie śmiem powiedziec: przyjaźń i czasami "pogaduję sobie" z kartami, Dostaję czesto celne odpowiedzi, czasami w formie żartobliwej, ale sięgam po karty rzadko. Na czyjąś prośbę, a dla siebie tylko wtedy, gdy poczuję silny impuls, by wziąć je do ręki.
      Jest dla mnie rzetelnym doradcą, gdy stoję na rozdrożu.

      Usuń
  2. twoje wpisy zawsze mnie zaskakują, jak ty potrafisz ująć w słowo sprawy które dla większości są zwykłymi otaczającymi nas normalnościami.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowo :)
      W zasadzie jestem w wieku, kiedy ludzie kończą przygodę z życiem i zaczynają "usadzać się" wygodnie, by odpocząć, a przynajmniej usiłują to zrobić.
      Ja zaczęłam wszystko od początku, jeszcze raz, by poczuć ten smak nowości i innego życia.
      Może dlatego że jest we mnie jeszcze dużo mocy, przedostaje się ona do słów.

      Usuń
  3. Martwimy się o naszych milusińskich, jak nie wracają na noc; mój Gutek pierwszy raz nie wrócił, kiedy też był jeszcze mały, nie mogłam spać, chodziłam, kićkałam, jeździliśmy po okolicy, wrócił po dobie; pozdejrzewamy, że ktoś go zamknął przez przypadek, a ile radości było; teraz wychodzi na noce, wraca, znowu wychodzi, a ja przestałam się tak przejmować, bo już duży jest; chciałabym, żeby był z nami jak najdłużej, znajdek jeden; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, te znajdki jedne. Znajdzie sobie człowiek coś takiego w lesie, a potem spać nie może i kićka nocami po krzakach :)
      Też już nie przeżywam, jak mu się zdarzy nie wrócić na noc.
      Maciek też jest już sporym kocurkiem. Najbardziej mnie rozbawia, jak idzie: kowbojski krok, ogon nieco uniesiony i lekko w bok, zawsze przede mną, bo zna dokładnie poranne zwyczaje związane z opieką nad kozami.

      Usuń
  4. Moje siedzą w dom ale i tak stresy sie zdarzają gdy się gdzieś ukrywają ,ciągle myślę, że wyszły na dwór...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotka Barbarzynka też spędziła siedem lat w bloku, najszczęśliwsza jednak była tutaj, na wsi. Nauczyła się żyć inaczej, łowić myszy, łazić po drzewach.
      Ciesze się że mogłam jej podarować te dwa lata.

      Usuń
  5. Niestety, dorastając będzie wymykał się coraz częściej. Za to zimą nie da z domku wypędzić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babulinko, cóż poradzić, kocia natura. Ale to kochane łotry są :)

      Usuń
  6. Och, utygan! Niesamowite to Twoje ni to widzenie, ni to sen o widoku, który widział Twój kot. Stałas się nim...Niezwykłe, jak mocno potrafisz sie na czymś skupic i dotrzeć do tego, co podpowiada Ci wszechwiedząca podświadomość. Ja też próbuję, ale jest taka mgła albo nadmiar obrazów, że już nie wiem co jest ważne a co fantasmagoryczne...
    Pozdrawiam Cię ciepło!:-))

    OdpowiedzUsuń
  7. Olu, to trudno rozgraniczyć, może podpowiedzią będzie to, że prawdziwe obrazy są żywe i kolorowe, mają szczegóły jeśli skupisz się na fragmencie obrazu, a fantasmagorie tych szczegółów nie mają. No i trzeba je poprostu oglądać, bez prób interpretacji. Umysł i dusza powinny miec jeden cel: zobaczyć.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń