niedziela, 20 maja 2012

Tańcowanie z gracką


Tak wygląda zasiany ogród na Końcu Świata w zachodzącym majowym słońcu.
Pomidory, sałata i papryka (papryka nie ujęta na zdjeciu) są z rozsady, reszta na wyścigi z chwastami kiełkuje z ziemi.
Gracowanie zasianych grządek i wytyczonych ścieżek oszczędza pracy na potem, a ogród wygląda porządnie. Oczywiście trzeba oznaczyć wysiane rzędy. Np.wsiać rzadko rzodkiewkę w rzędy długo kiełkujących roślin (np marchew) i już spokojnie można przetańczyć z gracką w międzyrzędziach.

 I najwdzięczniejszy obiekt do fotografowania, czyli Kot. Na zdjęciu kilka dni  po przyjeździe, jeszcze bez pewności zawodniczki klasy ciężkiej.


                                      Teraz to rozrabiaka i strażniczka.       


                                               Nowe światy Kota



                                               Puma na polowaniu.






                              Pierwszy listek Szczodraka Krokoszowatego




czwartek, 17 maja 2012

Po przeprowadzce


27 kwietnia...
I stało się :)
Przyjechałam na wieś z dorobkiem zycia, obejmującym trzy pudełka książek: praktycznych, bo beletrystyki już nie czytuję, komputer, dwie torby ubrań i kotkę.
Kotka jak najbardziej miejska, wyłącznie mieszkaniowa, pańska skórka.
Aklimatyzacja Baśki nastąpiła błyskawicznie. Szybko zorientowała się w otoczeniu i za ostoję bezpieczeństwa uznała dom. Jeśli poczuje się zagrożona, biegnie galopem do domu.
Założyła własne porządki na podwórku, wyganiając kotkę sąsiadki. Dwa tutejsze kocury dostąpiły przychylniejszego przyjęcia. Na ich widok nie zamienia się w kulę furiackiego futra z lisim ogonem.
Pogoniła również psy sąsiadów. Omijają teraz szerokim łukiem obejście domu. Przebywać na podwórku pozwala tylko kasztanowatemu kundelkowi sąsiadki, z którym poznałam ją osobiście.
Zmieniły się też jej nawyki żywieniowe. W mieście tylko mięso raz lub dwa razy dziennie, malutkie porcje z powodu chronicznego braku apetytu. Tutaj nie gardzi również ziemniaczkami z tłuszczem. Pochłania kilka posiłków bez marudzenia i przebierania. Cwaniara próbuje nawet podkradać ze stołu, co w mieście nigdy się jej nie zdarzało. Przybyła pewnie kilogram od przyjazdu na wieś i widzę, że czuje się coraz szczęśliwsza i pewniejsza siebie.
Ciekawe czy będzie wiedziała co robi się z myszami :).

Dzień po przyjeździe orka wiosenna i bronowanie ziemi pod ogród i jak to się tutaj mówi: sadzenie ogrodu. Trzeba to robić póki ziemia świeża i wilgotna, bo potem wysycha.
Została posadzona cebula, (dużo), posiana marchew, buraczki, szpinak, sałata, koper, rzodkiewka, posadzone ziemniaki, a na dniach pojadę po rozsadę selera, porów, kapusty, pomidorów, papryki, oraz kalafiora, a po 8 maja wysieję fasolki, kukurydzę i ogórki.
Wiosną trzeba przygotować się do zimy.
Piwnica ziemna to doskonały wynalazek. O tej porze mam jeszcze z zeszłego roku jędrne i świeże ziemniaki, marchew, selery, pietruszkę i buraki.
Osobne grządki zajęły zioła wieloletnie, wysiane na rozsadę. Posadzę je jesienią obok domu, na istniejącej już, jakby na zamówienie usypanej górce.
Szałwia, melisa, tymianek, macierzanka, lubczyk i wiele innych. Spróbuję też zaaklimatyzować lawendę.

Kilka dni po posadzeniu ogrodu, ziemia przypomina popiół. Czekamy na deszcz.

Piszę ten post do szuflady, bo nadal nie mam tu internetu. Jest możliwe założenie neta i na dniach sprawa powinna się wyklarować.


01.maja. 
Burza kręci się wokół wsi. Pada to z prawa, to z lewa, przychodzą wieści o deszczu z Zamościa, a tutaj nic.
Deszcz przyszedł 3 maja. Piękna burza z rzęsistą zlewą i ziemia w ogrodach zmieniła barwę z popielatej na czarną. Wychyla się szczypior z posadzonej cebuli. Od tej pory popaduje co jakiś czas, na zmianę z pięknym słońcem i puchatymi mlecznobiałymi poduchami chmur.

W zeszłym roku posiałam z ciekawości zimową sałatę i okazało się to bardzo udanym posunięciem.
Mam gotową rozsadę w takiej ilości, że wysadziłam 100 sałat i rozdaję sadzonki wszystkim chętnym wokół.
Zimowy szpinak też zdał egzamin. Pani Ala ugotowała z niego miejscowy specjał zwany włokiem. Ciekawa zbieżność z nazwą naczynia wook.

Na włok można użyć wszelkiej młodej zieleniny jaka nadaje się do spożycia. Tak więc wykonuje się go tu z lebiody, szpinaku, pokrzywy, naci buraka, (dla odmiany smaku można dorzucić nieco szczawiu) i jak się dowiem z czego jeszcze, to dopiszę, a teraz sposób wykonania włoka.
Młode rośliny (sporo, bo tracą na objętości) trzeba przebrać i dokładnie opłukać, po czym pogotować chwilę w niewielkiej ilosci wody. Do donicy (makutry) wrzuca się drobno pokrojony czosnek, szczypior i ze szczyptą soli uciera pałką na masę. Lekko odcedzić obgotowane rośliny i dorzucić je do makutry. Ucieramy wszystko pałką na jednolitą szmaragdowozieloną pastę.
Teraz przygotowujemy na patelni zasmażkę z mąki na smalcu z chrupiącymi skwarkami i jak jest już gotowa, dodajemy zawartość makutry i podgrzewamy do zgęstnienia. Można dodać łyżkę lub dwie kwaśnej śmietany.
Je się to z chlebem. Bardzo smaczne i sycące danie.
Nasz włok był ze szpinaku i pokrzywy.

Ja tak opowiadam o deszczu i sadzeniu ogrodu, o włoku i innych rzeczach i nie mogę dojść do sedna.
Chciałam opowiedzieć o roślinach adaptogennych. To interesująca z punktu widzenia ludzkiej siły zyciowej grupa roślin, zwanych „złotymi roślinami” Część z nich jest znana i popularna w Polsce, a część jedynie poza granicami naszego kraju. Te znane to żeń-szeń, aralia mandżurska, różeniec górski, mniej znane to kosmaczek dzwonkowiec, eleuterokok, cytryniec chiński oraz szczodrak krokoszowaty (Rhaponticum carthamoides), zwany inaczej leuzeą, rośliną życia, korzeniem marala, a po chińsku lou-lu.

Co to jest adaptogen?
Adapto (z greckiego) przystosować się, a gen ( z greckiego) -powodujący. Zgodnie z nazwą adaptogen to substancja ułatwiająca przystosowanie się organizmu do niekorzystnych warunków środowiskowych (Lazariew).
Posłużę się również definicją i opisem innego rosyjskiego farmakologa i doktora medycyny holistycznej Breckhmana: „adapotogen to substancja głównie pochodzenia naturalnego, która musi być nieszkodliwa i może powodować minimalne zmiany w psychicznych funkcjach organizmu, musi działać niespecyficznie i wykazywać właściwości normalizujące. Obecnie uważa się, że rośliny adaptogenne – to takie, które mają normalizujący wpływ na ludzki ustrój, ale nie nadstymulujący, ani nie blokujący normalnych jego funkcji, lecz działający raczej jako tonicum.
Rośliny adaptogenne stymulują rdzeń nadnerczy, wzmagając zdolność przystosowawczą organizmu i odporność na przeciążenia”.
Mówiąc po ludzku, rośliny adaptogenne nie powodują wypalenia resztek nagromadzonej energii tak jak stymulanty, (przykładowo kawa), ale powodują przemiany budujące siłę i odporność na niekorzystne warunki, oraz powiększają wydolność zarówno psychiczną jak i fizyczną, działając przy tym korzystnie na całość ustroju.
Jakie warunki wg Lazariewa powinna spełniać roślina adaptogenna:
Zwiększenie odporności ciała ludzkiego na wysoką i niską temperaturę, niedobór tlenu, hałas, wibracje, promieniowanie radioaktywne, trucizny(zanieczyszczenia cywilizacyjne, chemiczne, alkohol itp.), bakterie, wirusy, grzyby chorobotwórcze.
Adaptogen powinien normalizować patologiczne procesy fizjologiczne organizmu, nie wywierając jednocześnie wpływu na te przebiegające prawidłowo.
Według innych badaczy złotych roślin, adaptogeny posiadają zdolności wymiatania wolnych rodników, ochraniające wątrobę i pomagające usuwać toksyny, normalizujące cukier we krwi, wzmagające czujność i wydolność układu odpornościowego.
Polepszają koncentrację psychiczną i zapamiętywanie, zmniejszają nerwowość i wybuchowość, normalizują sen, powodują samoistny wzrost witalności i siły mięśni, są pomocne przy zaburzeniach funkcji seksualnych, zmniejszają pociąg do alkoholu i potrzebę uzywania cukru.
Mają działanie anaboliczne, zwiększają wydolność pracy fizycznej i umysłowej, dają pogodę ducha.

Napiszę teraz coś bardzo ciekawego o tych roślinach. Otóż naukowcy starali się z każdej z nich wyizolować substancję chemiczną decydującą o jej działaniu. I co? I nic.
Działanie wykazuje tylko i wyłącznie cała roślina, lub jej część jaka jest przeznaczona tradycyjnie do użycia.
Innymi słowami: nie da się opatentować związku chemicznego i sprzedawać go jako leku, bo działa jedynie cały niepowtarzalny kompleks składników tych wyjątkowych roślin.
Próby izolowania poszczególnych związków chemicznych, dawały produkt nie działający, lub o działaniu słabym i niepełnym.
Z tego też powodu nie powiodły się próby standaryzacji składników adaptogenów (choć takie próby są podejmowane), bo na dobrą sprawę nie wiadomo co tak działa i dlaczego, więc nie wiadomo co standaryzować, a jednak wybitne i niepodważalne działanie tych roślin było wykorzystywane przez wieki historii człowieka z doskonałym skutkiem.


6 maja
Zatrzymam się dłużej na Szczodraku, korzystając z leniwej majowej niedzieli , oraz z tego powodu, że oprócz dobytku doczesnego i kota, przybyły ze mną na wieś stratyfikowane ponad miesiąc w lodówce i kiełkujące już, nasiona tej złotej rośliny.
Muszę powiedzieć, że jej właściwości zadziałały mi mocno na wyobraźnię. Poszukiwałam tych nasion prawie trzy lata, bo nie są łatwe do zdobycia.
Leuzea to roślina występująca naturalnie jedynie na Ałtaju i Syberii. Gatunkowo jest bardzo stara, bo jest reliktem plejstocenu. Dorasta do wysokości 150-180 cm, kwiat ma pojedynczy, purpurowo-fioletowy, a nasiona zaczyna wydawać zazwyczaj w trzecim roku życia.
Tradycyjnie z tej rośliny korzystała przez wieki medycyna chińska, tybetańska i mongolska. Stamtąd też pochodzi jej nazwa Lou-lu. Wykorzystywane były jej liście lub korzenie (co najmniej trzyletnie). Po rozpadzie ZSRR, powodu sławnego i niezawodnego działania (wykorzystanie w sporcie), zapotrzebowanie na Szczodraka było tak duże, że niemal wytrzebiono jego naturalne stanowiska. Sprzedawano wtedy z Rosji na zachód specyfiki z mielonego korzenia rośliny. Szybko okazało się, że na masową skalę nie da się wykorzystywać korzenia, więc sięgnięto po liście, które okazały się równie cennym, a nawet zasobniejszym w składniki czynne surowcem. Dodatkowym atutem było to, że plantacja nie ulegała zniszczeniu. Nad badaniem składu i działania liści, dr biologii Nikołaj Piotrowicz Timofiejew, współpracownik Rosyjskiej Akademii Nauk spędził 12 lat i opracował naukową metodę ich wykorzystywania.
Można ją streścić w kilku słowach: suszone sproszkowane liście mają najlepsze działanie, a ich skład okazał się korzystniejszy od składu korzenia.
Stąd też sprzedawane preparaty z Leuzei, składają się wyłącznie ze sproszkowanych liści, oraz (jeśli są tabletkowane) wypełniaczy, sklejaczy itp. rzeczy uzywanych do produkcji tabletek.
Oprócz Rosjan, badaniem wpływu Szczodraka na organizm człowieka zajmują się najlepsi biochemicy w Stanach Zjednoczonych, Japonii UE, Czechach i Rosji.


Wtorek, 8 maja.
Dzień pod znakiem leśnych zwierząt. Od rana sąsiedzi przynoszą wieści, komu dziki wyjadły posadzone kartofle. Przez okno kuchenne widzę dorodnego zająca, jak w deszczu, niespiesznie decyduje się przekicać drogę, by zniknąć na przeciwległym wzgórzu.
Z lasu od strony debry z tupotem wypadły dwie sarny. Odważniejsza pobiegła na moje obejście, ta bardziej płochliwa zawróciła do lasu. Szkoda, że nie mam zwyczaju nosić ze sobą aparatu fotograficznego. Jednak nie spaceruję sobie, ale cały dzień ręce mam unurzane w ziemi. Trochę szkoda delikatnego sprzętu.

Mszyce dobrały się do młodziutkich śliwek. Szukam w notatkach szybkiego naturalnego środka i znajduję. 20 dkg świeżych liści mniszka namoczyć na 3 godziny w 5 litrach wody, odcedzić i opryskiwać.
Narwałam, posiekałam, zalałam i czekam teraz aż upłyną trzy godziny. Sprawdzimy efekty.


Niedziela 13 maja
Na dworze zimno jak w psiarni.
Wczoraj od rana był wielki duszny upał i koszenie przerośniętego trawnika przed domem (a jest co kosić). Końcówka koszenia i zgrabiania wypadła na lodowaty północny wiatr i ciężkie chmury niosące zimny deszcz. Najpierw krótkie spodenki zostały zamienione na długie, potem doszedł sweterek i kamizelka z polaru. Ostatni kubeł skoszonej elektryczną kosiarką trawy wylądował w miejscu planowanego kompostownika tuż przed deszczem. Znalazłam podczas koszenia piękne kute z mosiądzu strzemię. Wróżba ? :)
Dzisiaj zapaliłyśmy w piecu. W domu miłe ciepło. Zapowiadają w radio przymrozki, a ja mądra mieszczka posadziłam przed Zimną Zośką pomidory. Będę je musiała przykryć na noc włókniną, aby przetrwały.
Szczodrak wypuścił liścienie z ziemi i niektóre z roślinek mają już zaczątki pierwszych prawdziwych liści.

Adaptogeny interesują mnie z powodu inteligentnego działania, dopasowującego się do potrzeb indywidualnych każdego organizmu. U człowieka zdrowego, powodują umocnienie zdrowia i wzrost siły i odporności, oraz wydolności umysłowej i fizycznej, a u człowieka z niedomaganiami, pozwala na szybsze uporanie się z chorobami, a następnie wejście na „prawidłowe obroty”. Mają zastosowanie u dzieci i u ludzi starszych, są nieszkodliwe nawet przy przedawkowaniu.

Uważam, że człowiek jest zdolny żyć bez chorób i w sprawności fizyczno-umysłowej, aż do naturalnej śmierci. Czytałam nie raz o chińskich mędrcach i zielarzach, dożywających wieku matuzalemowego w dobrym zdrowiu i kondycji. Jestem zainteresowana osobiście, bo nawet powołując się na prawo reinkarnacji, nie podoba mi się to, ze wszystko zapomnę i będę zaczynać od początku jako niemowlę. Wolałabym wykorzystać to życie w pełni do pisanego mi w gwiazdach końca najlepiej jak potrafię, ucząc się i stosując uzyskaną wiedzę w praktyce.
Podobno komórki watroby są obliczone na życie przez kilkaset lat, a my wykańczamy ją w lat trzydzieści-czterdzieści.

Wracając do Szczodraka: literatura rosyjska podaje http://leuzea.tiu.ru/ , że Szczodrak (Rhaponticum) reguluje układ nerwowy, hormonalny, wzmaga siłę zmysłów, reguluje układ krążenia i układ pokarmowy,, metabolizm i gospodarkę energią, odporność i płodność kobiet i mężczyzn.. Kiedy występują odchylenia i nieprawidłowości homeostazy, wyzwala samokontrolę organizmu i mechanizm przywracania funkcji życiowych do optymalnych wartości.
Reguluje produkcję, wykorzystanie i bilans konkretnych produktów przemiany materii,
poprawia obniżoną lub utraconą odporność.
Szczodrak ma tonizujące, adaptogenne i antyoksydacyjne działanie, usuwa reakcje alergiczne,
zapalenie skóry, astmę i choroby autoimmunologiczne.
Normalizuje aktywność układu hormonalnego organizmu, przywraca humoralną odporność komórkową, ma nootropowe i psychoenergetyzujące działanie.

Poprawia jakość odbioru bodźców docierających przez receptory zmysłów, daje doskonalszą pamięć i wybitnie poprawia umiejętność logicznego myślenia, sprzyja koncentracji, stymuluje uczenie się i aktywność mózgu.
Jest szczególnie skuteczny u osób pod wpływem stresu oraz fizycznych czynników ekstremalnych.
Stosowany jako profilaktyczny środek przy zmęczeniu mięśni i chronicznym zmęczeniu, przy problemach z krążeniem krwi, z impotencją, zespołem napięcia przedmiesiączkowego, wtórną niepłodnością, alkoholizmem.
Pobudza szybkie gojenie ran i urazów, działa anaboliczne, przeciwdepresyjnie, przeciwbakteryjnie, uzupełnia mikroelementy i witaminy.

Suszone sproszkowane liście Szczodraka są podawane najwyższej klasy sportowcom (szczodrak nie jest uznawany za środek dopingujący) - w celu poprawy wydajności podczas treningu i uzyskiwania najlepszych możliwych wyników w zawodach, oraz dla szybkiej rekonwalescencji po przeciążenia i urazach, oraz dla zwiększenia rezerw energetycznych oraz potencjału organizmu. Stosowany podczas intensywnego treningu sportowego w warunkach ubogotlenowych.

Zastosowanie:
w medycynie alternatywnej –
jako afrodyzjak i adaptogen, anabolik, antydepresant, środek krwiotwórczy, nootrop, środek tonizujący, przeciwnowotworowy, gojący rany, przeciwsenny (nocne zmiany, kierowcy, uczenie się itp.).

W naukowej medycynie-
wykorzystywany jest przy zaburzeniach czynnościowych układu nerwowego, jako antydepresant, przy zaburzeniach sercowo-naczyniowych, antykoagulant. Również ma zastosowanie przy hiperglikemii, hipoglokemii, hiperlipidemii, niedokrwistości, jako środek przeciwbólowy, u osób z niedociśnieniem, jako środek antytoksyczny, przeciwnowotworowy, w okresie rehabilitacji po chorobie;

W medycynie sportowej i wojskowej -
w celu poprawy przystosowania ciała do wysokiej wydolności w stanach niedoborów zywieniowych, tlenowych, w warunkach toksycznych, przy pokonywaniu ekstremalnego fizycznego i psychicznego wysiłku;

w praktyce klinicznej – przy uszkodzeniu sercowego (wieńcowego)układu krążenia, ośrodkowego układu nerwowego i rozrodczego.
Jak stymulant gojenia się ran i owrzodzeń, oparzeń.
Stymuluje libido i eliminuje dyskomfort w życiu seksualnym;

W praktyce domowej, jako podręczny środek -
przy zmęczeniu nerwowym i mięśniowym, przy nałogu alkoholowym, impotencji, zespole napięcia przedmiesiączkowego, wtórnej bezpłodności, jako środek wzmacniający i pobudzający, gojenie ran, przeciwbakteryjny, anaboliczny, nootropowy antystresowy, multiwitaminowy i uzupełniający pierwiastki śladowe.

PRZECIWWSKAZANIA
Przeciwwskazań do stosowania Rhaponticum carthamoides – brak.
Nieszkodliwy, nietoksyczny, działający w sposób zdecydowany ale łagodny, nie powoduje uzależnień. Skutki uboczne i szkodliwe działanie nie zostały zarejestrowane. Substancje czynne nie mają działania poronnego. W doświadczeniach na zwierzętach testowano wielokrotne przedawkowanie zielonej masy przez długi czas, jednak nie miało to negatywnych następstw.

Należy jednak unikać długotrwałego i niekontrolowanego zażywania leuzei, oraz wysokich dawek, ponieważ nie można wykluczyć, powstania w takich wypadkach krótkotrwałego podniesienia ciśnienia wewnątrzgałkowego, wzrostu amplitudy skurczów serca, pobudzenia układu nerwowego oraz układu krążenia.

JAK ZAŻYWAĆ:
wieczorną dawkę wziąć co najmniej 3-4 godziny przed snem.
Unikać jednoczesnego zażywania środków psychoaktywnych i nootropowych.
Kobiety ciężarne i karmiące matki, oraz dzieci poniżej 12 lat powinny wstrzymać się od zazywania bez konsultacji z lekarzem.

Wpływ na kierowców pojazdów: Zaleca się dla kierowców w celu zwiększenia reakcji i uwagi
oraz niwelowania fizycznego i psychicznego zmęczenia, oraz w nocy, jako śordek zapobiegający zaśnięciu za kierownicą.

Interakcje:
Nie zaleca się łączyć z innymi złotymi roślinami, w szczególności z cytryńcem chińskim, i aralią wysoką, oraz roślinami i środkami psychoaktywnymi, oraz kawą.

DAWKOWANIE
Szczodraka charakteryzuje znaczna szerokość optymalnej dawki.
Pojedyncza dawka terapeutyczna to 25 mg / wielkość porównywalna do ziarnka pieprzu czarnego/
W sporcie 25-50 mg.
W szczególnych przypadkach jeszcze więcej.

Sposób stosowania: Najlepiej doustnie, w postaci suchego proszku „pod językiem”
można zaparzać również wrzątkiem, jako dodatek do czarnej herbaty, w połączeniu z innymi ziołami w formie herbaty ziołowej, oraz wyciągów alkoholowych i naparów

W razie potrzeby Szczodraka można zażyć w każdej chwili:
Wieczorem przed nocną pracą, w celu usunięcia zmęczenia i senności, oraz utrzymania wysokiej zdolności do pracy,

Jeśli czujesz, że zaczynasz chorować, weź częściej- co 3-4 godziny, zwiększając minimalną dawkę
W przypadku choroby pojedynczą dawkę (25 mg), zaleca się zwiększyć 2 - 3 razy.

Dla sportowców o wysokim poziomie procesów metabolicznych dawka może być zwiększana stopniowo do 4-10 razy. Przy tym duża dawka powinna być połączona z odpowiednim obciązeniem fizycznym.
Okres przyjmowania nie jest ograniczony. Można go przyjmować od 2 do 10 lat.

Zasadniczo proponuje się 1-2 dawki (25-50mg) - rano, po południu i w godzinach wieczornych.
Znaczący wpływ osiąga się średnio w 7 dni (indywidualnie od 1-10 dni)
Kuracja, w zależności od wielkości i częstotliwość dawek może wynosić 30-60 dni, następnie zaleca się zrobić sobie przerwę na 10-60 dni, po czym można wznowić zazywanie szczodraka. Fizjologicznie ostatnie efekty interakcji szczodraka z ludzkim ciałem występują od 1,5 do 2 miesięcy po przerwaniu zażywania.

Przedawkowanie
Wpływ immuno-stymulujący nie zwiększa się proporcjonalnie do dawki, więc nie ma sensu wychodzić poza rozsądne dawkowanie.
Krótkoterminowe lub jednorazowe przedawkowanie nie przynosi szkody, ale również nie zwiększa efektów.

Przewlekłe stosowanie dużych dawek szczodraka jest bezsensowne, gdyż nie przynosi zwiększonych efektów, ale mogą wystąpić skutki uboczne w postaci nadwrażliwości - nudności, biegunki, wymiotów, uczucia suchość w ustach.
Objawy przedawkowania to: zwiększona drażliwość, zaburzenia snu, kołatania serca, depresja.
Należy zachować ostrożność podczas podawania szczodraka pacjentom z ciężkimi przewlekłymi chorobami układu sercowo-naczyniowego (nadciśnienie tętnicze, ciężka postać arytmii), w ostrych
chorobach zakaźnych, przewlekłej chorobie nerek, niewydolności wątroby, przy zaburzeniach psychicznych.
Przy powyższych niedomaganiach dawkowanie dobrać indywidualnie, zaczynając od minimalnych ilości, ostrożnie dodając lub w razie potrzeby ujmując 10-20% proszku, monitorować stan w porozumieniu z lekarzem.

Poniedziałek 14 maja

Maliny, chwasty, chwasty, maliny, maliny chwasty, chwasty w malinach i truskawkach i tak cały dzień słuchając wielkiej leśnej ptaszarni medytująco, w gumiakach.
na koniec profilaktyczne okrycie pomidorów agrowłókniną, kolacja, mycie gorącą wodą nagrzaną na piecu, notatka i spać :)
Aha i kotka na mnie nakrzyczała bo kazałam jej do domu, a wieczór taki piękny....
Goracy piec kuchenny pogodził ją z losem.

Środa 16 maja
Dziś wyjazd do Hrubieszowa w celu przepisania umowy o dostawy prądu na moje nazwisko, i przy okazji zakup modemu internetowego. Nie miałam ochoty podpisywać stałej umowy na dwa lata, więc wybrałam słabszy, ale dający swobodę wyboru internet na kartę heyah.
Jest naprawdę słaby, ale do czytania informacji, do bloga, do odwiedzania forum KodCzasu , poczty i do gg wystarcza.
























piątek, 30 marca 2012

Czym umyć zęby?


Jak zadbać o zęby i dziąsła, nie używając pasty do zębów. Czy to jest możliwe?

Pomysł pojawił się przy okazji testowania metody odtruwania organizmu, poprzez ssanie oleju słonecznikowego.
Dla tych którzy nie wiedzą co to jest, polecam wyszukiwarkę internetową.

Okazało się, ze ssanie oleju (oprócz docelowych korzyści) pomaga pozbyć się płytki nazębnej i doskonale rozpuszcza osad z kawy i herbaty, wybielając zęby, oraz wzmacnia dziąsła.
Następny krok był już prosty: odrobina oleju do buzi i szczotka do zębów.

Udoskonalenie pojawiło się szybko: dodatek sproszkowanych ziół.
Klasyka to szałwia. Jeszcze ładniej doczyszcza zeby, odkaża i leczy dziąsła, zostawia miły zapach.
Oprócz szałwii można użyć melisy (zapach cytrynowy), lub miety, lawendy, a także robić własne kompozycje dodając do mielonych ziół np. kilka goździków przyprawowych.
Można komponować również mieszanki leczniczo-zapachowe, np. z dodatkiem kłącza tataraku, który ponoć skutecznie zniechęca do palenia.
Kres eksperymentom nadaje jedynie wasza własna wyobraźnia, do korzystania z której (oczywiście w oparciu o właściwości lecznicze ziół), zachęcam.

Efekt jest bardzo dobry, pozostawia wrażenie doskonałej czystości zębów, oraz pomaga tym, którzy mają problemy z dziąsłami, płytką nazębną, oraz infekcjami jamy ustnej. Jest to również doskonała profilaktyka.
Po umyciu zębów olejem słonecznikowym z ziołami (można użyć również oliwy z oliwek tłoczonej na zimno, która zawiera składniki potrzebne błonie śluzowej) nie odczuwa się potrzeby użycia pasty do zębów.

Zioła najlepiej zmielić w młynku do kawy na proszek, który przechowuje się w malutkim szczelnie zakręconym słoiczku szklanym w łazience, obok niewielkiej buteleczki z wybranym olejem.
Wilgotną szczoteczką nabieramy nieco proszku, bierzemy do buzi odrobinę oleju i do dzieła ;)

Szałwia działa przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo, przeciwwirusowo, przyśpiesza gojenie się ran, owrzodzeń,

Lawenda hamuje rozwój bakterii i grzybów, odkaża, przyspiesza gojenie.

Melisa działa przeciwwirusowo (niszczy wirusa opryszczki), przeciwzapalnie,
przeciwbakteryjnie, ściągająco.

Tatarak odświeża i odkaża jamę ustną, niweluje nieprzyjemny zapach z ust i stany zapalne, leczy wrzody, nadżerki, zajady.

Goździk działa silnie przeciwzapalnie, silnie ściągająco, odkażająco, znieczulająco, przeciwbólowo.
Warto używać przy stanach zapalnych błon śluzowych.
Podobnie jak tatarak zniechęca do palenia.

Przypominam, że błona śluzowa jamy ustnej jest przystosowana do wchłaniania, więc szybko we krwi znajdują się wszelkie składniki tego, czym czyścimy zęby.
Jama ustna jest w bezpośrednim sąsiedztwie naszych cennych szarych komórek.
W przypadku past do zębów, polecam przeczytać ich skład i samemu dowiedzieć się co to jest i jak działa na organizm ludzki.

Niniejszym oddaję wynik eksperymentu w Wasze ręce.
Powodzenia :)

środa, 29 lutego 2012

Korzenie słonecznika


 Znalazłam trochę ciekawych informacji na temat wykorzystania słonecznika w leczeniu kamieni nerkowych.

Przepis:
Pełną szklankę rozdrobnionych korzeni słonecznika zalej wieczorem 3 litrami wody, doprowadź do wrzenia i gotuj 5 minut. Daj ostygnąć przez 12 godzin (przez noc). Odcedź, korzenie schowaj do lodówki, a wywar wypij przez dwa dni (3x dziennie po pół litra, lub w mniejszych porcjach. Wywar tak jak korzenie trzymaj w lodówce, porcję do picia najlepiej podgrzać)

Drugiego dnia, jak wywar do picia już się kończy, wyjmij wieczorem korzenie z lodówki, zalej 3 litrami wody, doprowadź do wrzenia i gotuj- tym razem 10 minut. Naciągaj 12 godzin. Korzenie po odcedzeniu schowaj do lodówki, a wywar wypij w porcjach w ciągu następnych dwóch dni.

Czwartego dnia wieczorem wyjmij korzenie z lodówki, zalej 3 litrami wody i gotuj przez 15 minut. Odcedź, naciągaj 12 godzin. korzenie możesz już wyrzucić, a odwar wypij w ciągu dwóch dni.
Cały cykl zajmie 6 dni.

Szóstego dnia wieczorem weź szklankę świeżych korzeni słonecznika i postępuj po kolei j/w.

Odwar z korzeni słonecznika normalizuje ciśnienie, jest polecany przy bólach głowy, chronicznym zmęczeniu i szybkiej męczliwości, osłabieniu słuchu i wzroku, przy przeciążeniu układu nerwowego, doskonale czyści układ moczowy ze złogów (piasek i kamienie), oczyszcza wątrobę i woreczek z kamieni żółciowych. Odmładza organizm, zwiększa giętkość ciała i zakres ruchów stawów.
Wywar z korzenia słonecznika rozpuszcza i wypłukuje złogi soli ze stawów człowieka, dzięki czemu przywraca do zdrowia kręgosłup (kręgi), stawy, leczy bóle krzyża i zwyrodnienia krążka miedzykręgowego, zapalenia stawów, dnę moczanową itd.

Około 6go-9go dnia kuracji, mocz nabiera rdzawego koloru i staje się mętny. Pływają w nim różne rzeczy. To znak że są usuwane złogi razem z moczem. Leczenie kontynuuje się do momentu, kiedy mocz stanie się jasny i klarowny. Może to zająć kilka sześciodniowych cyklów.

Przerwa do następnej kuracji powinna wynosić co najmniej 180 dni.
Minimalna ilość jaka ma wpływ na oczyszczanie organizmu to jeden cykl wykonany z ilości 300 gram (szklanka suchych korzeni). Gwarantowany wynik to 900 - 1200 gram, czyli trzy -cztery powtórzenia po 6 dni.
Czasem podczas kuracji można odczuć lekkie pieczenie w stawach i kościach. Nie jest to niebezpieczne i po kilku dniach mija (objaw wypłukiwania złogów soli).

Profilaktycznie poleca się dwa razy w roku zrobić cykl dwunastodniowy (600 gram suchego korzenia).
Na czas leczenia zaleca się unikanie potraw pikantnych, kwaśnych, wędzonej żywności i alkoholu. Piwa też :)
Kuracji nie poleca się kobietom w ciąży i podczas karmienia piersią. Zaleca się natomiast oczyścić organizm przed planowaną ciążą.

Do leczenia nadaje się jedynie główny korzeń słonecznika. Boczne korzenie należy usuwać. Pozyskujemy korzeń w czasie gdy talerz słonecznika dojrzał do zbioru (utracił zielony kolor, zbrązowiał), a łodyga jest również brunatnego koloru. Korzeń wtedy jest suchy i lekki. Wcześniej nie będzie skuteczny.

Korzeń słonecznika jest trudny do wykopania i rozdrobnienia. Osiąga wielkość solidnie wyrośniętej grubej marchwi i jest twardy jak dąb. W celu pokawałkowania najlepiej użyć dobrej siekiery.

Korzeń oczyścić nożem z drobnych korzonków i małych odnóg, oraz piasku i ziemi. W razie potrzeby szybko opłukać.
Następnie porąbać go siekierą wzdłuż, na 4-6 części (na grubość ołówka) i wysuszyć. Wysuszony korzeń można spróbować połamać na mniejsze kawałki za pomocą kleszczy ), lub tego co tam wyobraźnia podsunie :) na wielkość 1 - 1,5cm. Teraz surowiec jest gotowy do większego rozdrobnienia (np młynkiem do mięsa z sitkiem o dużych oczkach. Praca dla atlety )

Jak widać sporo ciężkiej pracy, jednak czego się nie robi dla zdrowia. Korzeń słonecznika to skuteczny środek i warto go wykorzystać dla przywrócenia zdrowia i sprawności całego ciała.
Pamiętam jak roku przeszłego omal nie straciłam łopaty przy próbach wykopania tych korzeni z gleby.
Wtedy odpuściłam, ale w tym roku nie ma mocnych, ostrzę łopatę i zgromadzę zapas.
Pamiętam, jak rosnący słonecznik przyciągał ciągle moją uwagę gdy robiłam maść na bolące stawy i opuchnięte nogi (nie moje) i dodałam jego liście do tego mazidła.. Po prostu MUSIAŁAM je dodać, bo coś mi w środku mówiło, ze mam to zrobić bez gadania i już. Maść okazała się bardzo skuteczna, a tej zimy znalazłam opracowania rosyjskie o słoneczniku. Między innymi jest stosowany jako nalewka lub mocny wywar do nacierania przy schorzeniach stawów. 

Zamieszczony na wstępie przepis na kamienie moczowe i oczyszczenie stawów również jest z tradycyjnej ludowej medycyny rosyjskiej.

Prawie wszystkie części słonecznika są lecznicze.
Rosjanie podają przepisy na nalewkę na płatkach, na wywar ze świeżych na wpół dojrzałych nasion, na miksturę z "czapeczki" z niedojrzałymi nasionami.
Różne części rośliny używa się przy różnych schorzeniach. Miażdżyca, nadciśnienie, przeziębienia, choroby wątroby i trzustki, żołądka i jelit., a także rdzenia kręgowego i mózgu.

Sezon siewny się zbliża, zaczynam gromadzić nasionka do ogrodu.
I pochwalę się od razu, że zdobyłam 80 sztuk nasionek Szczodraka Krokoszowatego, zwanego inaczej Korzeniem Marala lub Leuzeą. Roślina ze względu na swoje działanie zaliczana jest do grupy adaptogennych.
Mam nadzieję, że wszystkie nasionka wykiełkują.
U Rosjan są do nabycia tabletkowane sproszkowane liście tej rośliny. Preparat jest sprzedawany pod nazwą Rapontik.
Ciekawych zapraszam do przeczytania o Szczodraku na stronce pana Ciecińskiego: http://ciecinski.eco.pl/szczodrak.html



piątek, 9 grudnia 2011

Wirtualność

Dawno nie pisałam, bo o dopadła mnie niemoc przekładania myśli i obrazów na słowa. Ale dużo czytam. Czytam też blogi przesiedleńców, najchetniej już późnym wieczorem.  I tak sobie myślę, ze chociaż te gospodarstwa są rozrzucone po całej Polsce, to w rzeczywistości niematerialnej, tworzą jedną dużą wioskę, złożoną z ludzi barwnych, wrażliwych, ale twardych. Łączy ich rzeczywiste, ale trudne do określenia pokrewieństwo..

Na tym kończę próby pisania, bo rzeczywistość świetnie przechodzi w wirtualność w mojej głowie, natomiast na odwrót nie bardzo chce. Może pismo obrazkowe wyszło by mi lepiej :)
bo na próby napisania literkami i słowami całej złożoności jaką mam teraz w głowie, ręce mi opadają :)
No to trochę pisma obrazkowego zamieszczam. Pierwszy śnieg w mojej wiosce. To ten z początku listopada.

I jeszcze napiszę Wam, że Niebieska Chata jest już moja.
Mam dom :)
 


czwartek, 6 października 2011

Pyszny galen w stylu arabskim


Już tłumaczę :)
Galen, to ziołowy przetwór leczniczy, robiony wg wskazówek Galena, rzymskiego lekarza pochodzenia greckiego (ok. 130-200 ne), a w stylu arabskim dlatego, że to właśnie Arabowie w średniowieczu nauczyli europejczyków dosmaczać lekarstwa cukrem, miodem, oraz dodawać do nich substancje zapachowe i barwniki.
Skutki arabskich innowacji w wynaturzonej formie możemy oglądać w każdej aptece, gdyż miodu już się nie dodaje, cukier zastąpiono aspartamem, barwniki i zapachy są sztuczne, zamiast ziół mamy najczęściej substancje z fabryk chemicznych, natomiast dodano jeszcze hipnotyczne strofy na ich temat w reklamach telewizyjnych, oraz porywająco piękne opakowania.

Jako uparta tradycjonalistka, wolę jednak sama dobierać składniki do swoich galenów, a także osobiście wrzucać własne warzywka do garnka, traktując sklepy i apteki jako wystawy sztuki współczesnej - ładne, czasem dziwaczne, często niezrozumiałe i kompletnie nieprzydatne.

Właśnie wykonałam dla siebie pyszny galen w stylu arabskim :)
Jest to coś, co dawniej u nas nazywano „powidełka”, a składa się ze sproszkowanych substancji roślinnych (zioła, nasiona) zwilżonych niewielką ilością alkoholu, oraz z miodu.
Stosunek ziół do miodu to 1:1, 1:2, jak kto lubi.

W skład moich powidełek weszły
Zmielone nasiona czarnuszki 30 gram
Zmielone nasiona kozieradki 30 gram
Zmielone nasiona anyżu 2 łyżeczki
Zmielony pyłek pszczeli 30 gram
Imbir (suszony) 2 łyżeczki
Kurkuma 3 łyżeczki
Tymianek 4 łyżeczki

Do zwilżenia sproszkowanych składników użyłam nalewki na jaśminowcu wonnym, ale może to być zwykła wódka. Surowce powinny być lekko zwilżone. Wilgotne, nie mokre. Jeśli ktoś nie chce użyć dużo procentów, część wódki można zastąpić winem. Ja użyłam tegorocznego porzeczkowego. (Właśnie dziś ściągnięte i przelane do butelek :) )

Wszystko wymieszać w misce, zwilżyć, a potem dodać miodu tyle samo ile mamy mieszanki w misce. Jeśli miód nie jest płynny, nie trzeba się przejmować, wyrabiać łyżką jak ciasto, starannie, do zupełnego połączenia skłądników. W razie potrzeby można dodać nieco wina, by rozluźnić konsystencję.
Powidełka powinny troszkę „ponaciągać”, przynajmniej dzień, choć nie jest to konieczne. W miarę czasu przemacerowane składniki nabierają bogatszego i bardziej zharmonizowanego smaku. Przypominają mi nadzienie do czekoladek.

Jeść czubatą łyżeczkę 3x dziennie, powolutku, przetrzymując w buzi i powstrzymując pojawiający się uśmiech ;)
W razie przeziębień lub kaszlu, przyjemność można powtórzyć więcej razy w ciągu dnia.
Jeśli miodu dodamy dwa razy tyle co składników sypkich, można zjadać łyżkę powidełek.

To było o przyjemnościach, a teraz o korzyściach.


Czarnuszka pomaga przy astmach i alergiach, stanach zapalnych, przy bakteryjnych i grzybiczych infekcjach układu oddechowego, gardła i krtani, przy przewlekłych niezytach nosa (odkaża), przy chorobach zatok. Pomaga wydalić śluz z układu oddechowego, rozszerza oskrzela i oskrzeliki.
Przydatna jest również przy chorobach alergicznych: łuszczyca, wyżej wymieniona astma, atopowe zapalenie skóry i inne choroby uczuleniowe.
Rozprawia się elegancko z candidą i innymi grzybami chorobotwórczymi.
Działa leczniczo i odkażająco przy nieżytach przewodu pokarmowego, biegunkach, wszelkich wewnętrznych chorobach pasożytniczych, ma wpływ ochronny na wątrobę i żołądek (wrzody żołądka) przy niezytach układu żółciowego, zastojach żółci i kamicy.
Jest lekko moczopędna, odkaża drogi moczowe.
Wywiera wpływ immunostymulujący, oraz przeciwnowotworowy.
Czarnuszka ma bardzo silny wpływ antybiotyczny, nadaje się do leczenia trudnych i przewlekłych infekcji bakteryjnych i grzybowych.
Ma wyraźne działanie wzmacniające organizm i jego odporność, więc można ją zażywać również podczas rekonwalescencji.
Dla mam karmiących: wzmaga wydzielanie mleka.
Arabowie powiadają, że czarnuszka jest w stanie wyleczyć wszystko oprócz śmierci.

Kozieradka
Na układ oddechowy działa powlekająco i wykrztuśnie.
Pobudza regenerację tkanek ciała (również włosów i paznokci, skóry), oraz odnowę krwi.
Jest również przeciwalergiczna, pobudza rozwój tkanek mięśniowych, chrząstek oraz kości (działanie anaboliczne). Pomaga pozbyć się tkanki tłuszczowej na rzecz mięśniowej .
Odtruwa organizm (przyspiesza eliminację toksyn z ustroju)
Poprawia trawienie i wchłanianie w jelitach, reguluje wypróżnienia.
Reguluje zaburzenia hormonalne.
Lekko moczopędna.
Dla mam karmiących: mlekopędna.

Anyż
Wykrztuśny, rozkurczowy, działa toksycznie na pasożyty. Stosowany w zaburzeniach trawienia i wzdęciach.
Pliniusz Starszy pisał o nasionach anyżu, że sprzyjają młodemu wyglądowi twarzy i ułatwiają zasypianie.
Niektórym pomaga w bólach migrenowych.

Imbir
Mocny antyseptyk. Silnie działa na bakterie, grzyby, wirusy, pierwotniaki, roztocza. Jest przeciwzapalny. Pomaga przy stanach zapalnych zatok, chorobach skóry związanych z jej niedożywieniem na skutek słabego krążenia,
Odkaża cały organizm, ponieważ składniki lotne imbiru są wydzielane przez układ oddechowy, trawienny, moczowy i poprzez skórę, zabijając po drodze patogeny.
Detoksykuje wątrobę, upłynnia żółć (zastoje żółci, kamica). Warto stosować przy wirusowych i bakteryjnych chorobach wątroby.
Poprawia krążenie krwi, wieńcowe, skórne, w kończynach, oraz mózgowe.
Pomaga przy braku koncentracji, przy osłabionych mięśniach, w obrzękach spowodowanych zarównio chorobami układu krążenia, jak i moczowego, przy sinych i marznących kończynach.
Pomaga przy chorobach układu oddechowego, oraz zakaźnych- bakteryjnych i wirusowych.
Reguluje miesiączkowanie u kobiet, oraz jest pomocny przy problemach z zajściem w ciążę.

Kurkuma
Osłania wątrobę, ułatwia wydalenie złogów żółciowych, odkaża drogi żółciowe i stymuluje prawidłową pracę woreczka żółciowego.
Jest przeciwbakteryjna, przeciwwirusowa, oraz przeciwnowotworowa ( rak skóry i jelit) i antymiażdżycowa.
No i pomaga pozbyć się zbędnego tłuszczyku.
Kurkumę znalazła zastosowanie w leczeniu wirusowych chorób wątroby, oraz jej stanów zapalnych i zatruć, przy żółtaczce, kamicy żółciowej

Tymianek
Składniki tymianku są silnie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze, przeciwwirusowe.
Tymianek może być stosowany przy robaczycach.
Uspokaja, działa wykrztuśnie, rozkurczowo i antyseptycznie w drogach oddechowych, wspomaga trawienie i robi porządki w jelitach (grzyby, bakterie, robaczyce).
Poza tym pięknie pachnie.

Pyłek pszczeli
Pobudza procesy regeneracji organizmu, pomaga w trudnościach z koncentracją, pamięcią, uczeniem się, przy depresjach, oraz osłabieniu psychicznym i fizycznym.
Odtruwa organizm, chroni przed miażdżycą, poprawia stan naczyń krwionośnych (likwiduje wysięki), jest przeciwalergiczny, odżywczy, przeciwzapalny, pomocny w chorobach skóry, również na tle alergicznym, zapobiega zawałowi, oraz chorobie naczyń wieńcowych. I jeszcze dużo więcej.
Poza tym uzupełnia wszystkie aminokwasy.

Jeśli ktoś dotrwał do końca tego wpisu, to teraz zadanie domowe hehehe
poskładać sobie te działania do kupy i wyciągnąć wnioski na temat działania całego preparatu.
Aha i dołożyć działanie miodu. Też lecznicze. Ja dałam miód wielokwiatowy. Można inny wg uznania.
Skutki uboczne powidełek: żółty od kurkumy język ;), afrodyzjak (kilka składników ma zdecydowane działanie w tym kierunku).
Zastrzeżenie: kobiety w ciąży raczej nie powinny zażywać powidełek w tym składzie, ze względu na silne działanie olejków zawartych w czarnuszce.

Na tej zasadzie można komponować sobie samemu pyszne galeny w stylu arabskim, zwane przyziemnie powidełkami.
Do mielenia składników najlepsza jest maszynka do maku i nasion, produkcji chyba czeskiej (żeliwna). Daje rade i nasionom i suchym ziołom. Na drugim miejscu jest elektryczny młynek do kawy, ale czarnuszka ma dużo oleju w sobie, więc się młynek zapycha. Poza tym, młynek do kawy jest niedokładny.


środa, 5 października 2011

Pokrewni


Cieszę się bardzo, w mojej wsi jest gospodarz który nie używa sztucznych nawozów, ani żadnych środków ochrony :). Naprawdę.
Mówi, że woli zebrać małe plony, ale wie co je on i jego rodzina. Poszukuje dla siebie leków medycyny naturalnej, bo to właśnie choroba spowodowała, że otworzył oczy.
Wieś uważa, ze to dziwaczne, jednak on się tym, nie przejmuje. Mówi że jego zdrowie jest ważniejsze.
Takie spotkania podnoszą na duchu. Pokrewni są wszędzie.

Powolutku coraz lepiej poznaję mieszkańców mojej malutkiej wsi.
Mam wrażenie, ze po czasie czujnej obserwacji, prób, podchwytliwych pytań i testów, zostałam uznana za swoją.
Kopanie ziemniaków jest upierdliwym zajęciem, gdy ziemia jest wysuszona na kamień. Pomagała mi w tej pracy młoda sąsiadka z obejścia obok, asystowała jej córeczka z psiakiem.
Przechodzący zatrzymywali się na pogaduchy, a gdy ziemniaki były już w dwóch skromnych workach, panowie porwali worki na plecy i ponieśli w ramach sąsiedzkiej pomocy do piwniczki ziemnej.
Ziemniaków było mało w tym roku, z powodu suszy i pędraków. Nie grzeszyły również wielkością. Posadziłam też ich mniej. W stosunku do zeszłego roku plon o ponad połowę mniejszy.
Ciągle się uczę.


…..........
Derenie są  gęsto obsypane pączkami kwiatowymi. Następna anomalia tej jesieni.
Nie uwierzyłam oczom, podeszłam, zerwałam i przełamałam pączek. W środku jest niedojrzały kwiat.